222 lat temu uchwalono majową Konstytucję, którą dziś, po latach, określa się na wskroś nowoczesną, której zazdrościć nam miały narody. Zagubiono gdzieś po drodze fakt, że już w dwa lata po uchwaleniu Konstytucji dokonano rozbioru Polski! Jak będą wyglądały obchody 666 rocznicy, nawet nie zamierzam gdybać, bo byłaby to zbyt duża strata czasu. Mam jednak nadzieję, że obejdzie się bez zbędnej obecności przedstawicieli katolickiego Kościoła. Tego samego, któremu silna, wolna i świecka Polska była i będzie największym wrogiem.
Dziś, na mszy poprzedzającej uroczystości państwowe, Kazimierz Nycz, katolicki kardynał, podzielił się odkrywczą opinią, że "Konstytucja 3 maja należy do tych aktów prawnych, ważnych i wielkich, które stanowią fundament i punkt odniesienia do wszystkich innych ustaw". Podejrzewam, że hierarcha miał na myśli dwa zapisy Konstytucji, które na wieki wieków powinny być wzorem dla pokoleń "prawdziwych Polaków". Pierwszy, mówiący o tym, z czyjej łaski (Boga i Trójcy świętej) pochodzi królewska, świecka władza. Drugi, stanowiący, iż religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami, a przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji.
By być do końca szczerym, dać prawdziwe świadectwo narodowi, Polakom, wiernym, innowiercom i ateistom, kardynał Nycz powinien przypomnieć odrobinę historii, której kart Kościół, mimo usilnych starań, nie zdążył zafałszować. W 1791 r., zaskoczony uchwaleniem dnia 3 maja Konstytucji, nuncjusz papieski, Saluzzo, natychmiast donosił do Rzymu, że ustawa majowa była zamachem stanu dokonanym przy udziale aprobującego tłumu, a więc miała pozór rewolucji. Zwracając się do papieża, nuncjusz zalecał wstrzymanie się od sformułowań, które mogłyby pochwalić lub aprobować Konstytucję 3-go maja. Nazywał też Hugona Kołłątaja, Stanisława Staszica i Scypiona Piattolego (osobisty sekretarz króla) "jakobinami i złymi duchami króla".
Kuria rzymska i polski kler obawiali się, że Polacy nie poprzestaną na Konstytucji, lecz pójdą dalej - wzorem rewolucji francuskiej - pozbawią wszelkich funkcji państwowych, zlikwidują przywileje kleru, położą rękę na jego majątku, a księży przeniosą na państwowe pensje. Co już częściowo miało miejsce po uchwaleniu w roku 1789 przez Sejm Wielki ustawy przeznaczającej dochody z diecezji krakowskiej na wojsko polskie. Zaborcy zaś gwarantowali Kościołowi nienaruszalność praw i dóbr.
Dziś, na rocznicowe uroczystości konstytucyjne zaprasza się przedstawicieli katolickiego Kościoła, cóż za chichot historii!
Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!
Dziś, na mszy poprzedzającej uroczystości państwowe, Kazimierz Nycz, katolicki kardynał, podzielił się odkrywczą opinią, że "Konstytucja 3 maja należy do tych aktów prawnych, ważnych i wielkich, które stanowią fundament i punkt odniesienia do wszystkich innych ustaw". Podejrzewam, że hierarcha miał na myśli dwa zapisy Konstytucji, które na wieki wieków powinny być wzorem dla pokoleń "prawdziwych Polaków". Pierwszy, mówiący o tym, z czyjej łaski (Boga i Trójcy świętej) pochodzi królewska, świecka władza. Drugi, stanowiący, iż religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami, a przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji.
By być do końca szczerym, dać prawdziwe świadectwo narodowi, Polakom, wiernym, innowiercom i ateistom, kardynał Nycz powinien przypomnieć odrobinę historii, której kart Kościół, mimo usilnych starań, nie zdążył zafałszować. W 1791 r., zaskoczony uchwaleniem dnia 3 maja Konstytucji, nuncjusz papieski, Saluzzo, natychmiast donosił do Rzymu, że ustawa majowa była zamachem stanu dokonanym przy udziale aprobującego tłumu, a więc miała pozór rewolucji. Zwracając się do papieża, nuncjusz zalecał wstrzymanie się od sformułowań, które mogłyby pochwalić lub aprobować Konstytucję 3-go maja. Nazywał też Hugona Kołłątaja, Stanisława Staszica i Scypiona Piattolego (osobisty sekretarz króla) "jakobinami i złymi duchami króla".
Kuria rzymska i polski kler obawiali się, że Polacy nie poprzestaną na Konstytucji, lecz pójdą dalej - wzorem rewolucji francuskiej - pozbawią wszelkich funkcji państwowych, zlikwidują przywileje kleru, położą rękę na jego majątku, a księży przeniosą na państwowe pensje. Co już częściowo miało miejsce po uchwaleniu w roku 1789 przez Sejm Wielki ustawy przeznaczającej dochody z diecezji krakowskiej na wojsko polskie. Zaborcy zaś gwarantowali Kościołowi nienaruszalność praw i dóbr.
Dziś, na rocznicowe uroczystości konstytucyjne zaprasza się przedstawicieli katolickiego Kościoła, cóż za chichot historii!
Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!
http://lighter.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńPaweł.
To poddaństwo ,na które ja się nie zgadzam.
To ta czarna sekta doprowadziła do rozbiorów.
T.Kościuszko za to, kilku czarnych krętaczy powiesił.A niektórzy z tych zakłamanych klech uciekli pod opiekę carycy.
I dziś "hrabia" Komorowski zaprasza tych zdrajców na obchody rocznicy.
Skandal i włazidupstwo nierządu.
Klechistan i wstyd przed światem.
Za zdradę płacimy tym szkodnikom.
Zakłamywanie historii.
Szanowny Pawle!
OdpowiedzUsuńKościół niczego nigdy nie zawłaszcza. Kościół nie ma dywizji więc niczego nie może zabrać siłą. To my sami z własnej woli oddajemy mu czego tylko zapragnie rączkami naszych decydentów, od sołtysa i wójta począwszy a na prezydencie skończywszy.
Zaprawdę powiadam wam wielki nasz naród jest w dawaniu i jęczeniu, że mu coś zawłaszczają.