poniedziałek, 27 maja 2013

Marsze żenady o brunatnym zabarwieniu

W niedzielę obyły się w Polsce tzw. marsze życia, organizowane głownie przez organizacje kościelne, katoprawicowe, faszyzujące, antypolskie i homofobiczne. SLD, na zwołanej naprędce konferencji w Sejmie, zaprotestował już w czwartek przeciwko objęciu patronatem, oraz sfinansowaniem jednej z takich imprez przez lubelskich samorządowców. Co, jak co, ale na kościelne imprezy, wspierane przez narodowców, włodarze miasta z deficytem budżetowym w wysokości ok. 100 mln. złotych pieniądze znajdą zawsze! Nie bez kozery po ostatnich wyborach samorządowych abp Józef Życiński odprawił mszę świętą w intencji wspólnoty samorządowej lublinian i jej władz.

Kurator oświaty Krzysztof Babisz (PO), marszałek województwa Krzysztof Hetman (PSL) i prezydent Lublina Krzysztof Żuk (PO), nie przepuścili okazji, by przypodobać się kurii biskupiej, wyborcom katoprawicowym oraz wszelkiej maści narodowcom. Jak żenująco wygląda taki patronat, jak świadczy o „liberalnej” PO, która łże, że już za chwileczkę, już za momencik wprowadzi ustawę regulującą związki partnerskie i uporządkuje sprawy związane z in vitro? Platforma, szukają wyborców wśród narodowców dała sygnał, że chce rywalizować z PiS Kaczyńskiego o skrajną prawicę, machając rękę na niezdecydowanych, sympatyzujących z lewicą i umiarkowanych światopoglądowo wyborców. Z patronatu nad lubelską imprezą wycofała się wojewoda Jolanta Szołno-Koguc, kiedy okazało się, że oprócz haseł prorodzinnych mają być też zbierane podpisy za całkowitym zakazem in vitro oraz projektem ustawy poważnie ograniczającej aborcję. Miały miejsce takie akcje, politycy „liberalnej” Platformy najpierw udawali, że nic o takich inicjatywach skrajnej prawicy nie wiedzą, kiedy mleko się wylało, nie widzieli nic niestosownego w zbieraniu podpisów, nie przeszkadzały im hasła „Stop dla aborcji", "Wybieram życie", "Nie oddawaj rodziny walkowerem. Kibicuj rodzinie "Rodzina Bogiem silna", "Prawo do narodzin dla każdego dziecka", „Nie dajmy nikomu rządzić w swoim domu” itp. brednie tych, którzy chcieliby swoje zdanie narzucić innym i nimi rządzić.

W Płocku kolejny raz ośmieszył się Piotr Libera, który oznajmił radiomaryjnej gawiedzi, że marsz jest formą obrony "przed zidioceniem" ideologów podważających tradycyjną rolę rodziny i małżeństwa. Jacy to ideologowie i co to za ideologia, nie wyjaśnił zgromadzonym, co nie dziwi, bo jakież pojęcie może mieć o rodzinie i małżeństwie bezdzietny- jak sądzę!- ksiądz- teoretyk, który małżonkiem nie jest, nie był i nie będzie? Zapomniałbym: relacje rodzinne, biznesowe zwłaszcza, są dla pana Libery doskonale znane: wystarczy przypomnieć szwindle związane z Komisją Majątkową, w które zamieszana była siostrzenica świętobliwego kapłana…

Marsz życia, w opinii Kościoła, jest wydarzeniem wzbogacającym świętowanie wartości, jaką jest życie i rodzina. Kłamliwa propaganda zapewnia, że ma to być hołd oddany każdemu ludzkiemu życiu, oraz jego godności. No, może poza byłymi zakonnikami, księżmi, Januszowi Palikotowi i jego posłom, Joannie Senyszyn, wyborcom antyklerykalnym itp. Organizatorzy takich marszów (działacze pro life, dla których zbrodnią jest już nawet antykoncepcja) chcą w pozytywny sposób promować ją szczególnie podkreślając wartość rodzin wielodzietnych. Oczywiście tych bogatych, bo biednymi Kościół się nie zajmuje.

Niedzielna szopka, o brunatnym, klerykalno- narodowym odcieniu, pod kłamliwym szyldem obrony życia okazała się jedynie kolejną akcją, wymierzoną w prawa i wolności Polaków. Prawa, których resztki chcę się nam odebrać. Bo czymże są akcje zbierania podpisów pod inicjatywą całkowicie zakazującą badań i samego in vitro na terenie UE? Czym jest zachęcanie do poparcia przepisów ograniczających aborcję i zmuszających kobiety do rodzenia w przypadkach ciężkiego uszkodzenia płodu lub nieuleczalnej, śmiertelnej choroby? W niedzielę był 26 maja, Dzień Matki. Kolejny raz Kościół, wspierany przez katoprawicę koloru brunatnego, usiłuje zawłaszczyć świeckie święto, zastępując je jakimś dziadostwem. Mnie zastanawia tylko, dlaczego kolory na szyldach radiomaryjnych „obrońców życia” układały się w tęczę?:)

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

1 komentarz:

  1. Witaj :-) Właśnie dlatego autentycznie boję się tego co przyniesie przyszłość. Moja "Przepowiednia" ma jak najbardziej realny scenariusz. Czy przyjdzie taki dzień, że pójdziemy "do lasu" i o swoje wartości będziemy walczyć jako partyzanci? Jako partyzanci, bo oficjalnie się nie da. Ci o których piszesz zawłaszczą przestrzeń publiczną do końca. Nie jestem w stanie wykrzesać z siebie pozytywnych myśli, bo rzeczywistość "skrzeczy". Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń