poniedziałek, 6 maja 2013

Symboliczne 80 milionów



Dobry ciocia, jaką wydawała się być Unia Europejska, szczodra dla Polski, żąda zwrotu prawie 80 mln. euro ze względu na niedociągnięcia w kontrolach wstępnych wniosków i zatwierdzaniu planów operacyjnych w przypadku środków dla gospodarstw niskotowarowych. Unia płaci, ale i wymaga: środki unijne przeznaczone są na określone cele. Istnieją procedury na pozyskanie funduszy unijnych, ale wydawanie środków regulują nierzadko restrykcyjne przepisy. 80 milionów euro najprawdopodobniej powróci do unijnego budżetu, z prostego, banalnego powodu: nieprzestrzegania przepisów przez państwo polskie i braku odpowiedniej kontroli wydatków na rolnictwo.  No cóż, skoro największym beneficjentem unijnych funduszy jest w Polsce Kościół katolicki, to kto ośmieli się kontrolować, czy pozyskane środki przeznacza on zgodnie z przepisami? Na pewno nie premier, który przed klerem nie klęka!

Spokojnie mogą spać i rolnicy w sutannach ,UE nie żąda zwrotu dotacji przez nich pozyskanych. Pieniądze musi oddać budżet państwa. Czyli my wszyscy. Agencje płatnicze, odpowiadające za zarządzanie płatnościami w ramach polityki rolnej, nawaliły. W agencjach tych pracują ludzie z nadania politycznego, ktoś nimi kieruje, ktoś sprawuje nad nimi nadzór, ktoś ponosi winę za organizację.To nimi w pierwszej kolejności musi zająć się rząd, premier, minister rolnictwa, by uniknąć w przyszłości podobnych wpadek. Tymczasem co się dzieje? Donald Tusk zamierza powalczyć o pieniądze, jest skłonny zgodzić się na karę, ale mniejszą. Premier zrzuca odpowiedzialność na poprzedników, nie przyjmuje do wiadomości, że chodzi o nieprawidłowości dotyczących lat, kiedy stał na czele rządu, jakby starał się wmówić opinii publicznej, że chodzi o lata 2004-2006. Janusz Wojciechowski, eurodeputowany PiS, twierdzi, że nieprawidłowości dotyczą lat 2007- 2010, zatem wina leży po stronie Donalda Tuska. To samo potwierdza eurodeputowany SLD, Wojciech Olejniczak, za rządów SLD minister rolnictwa. Urzędnicy z agencji krzyczą, że ich wina nie dotyczy, bo realizowali tylko przepisy wydane za rządów SLD, oraz PiS. A przepisy, wydane przez rząd Donalda Tuska, czyżby nie było takich?  Premier Rady Ministrów obarcza winą poprzedników, sam przez 6 lat nie kiwnął palcem w bucie, by wykluczyć nieprawidłowości i uniknąć przykrych, finansowych niespodzianek, uderzających w Polskę?

80 mln. euro. Dużo to, czy mało? W tym roku KE  odebrała nam już  34,4 mln euro za błędy przy przyznawaniu rent rolniczych. Ile Polska musiałaby zwrócić, gdyby polscy rolnicy od początku przynależności do UE otrzymywaliby 100% dotacji? Minister rolnictwa zamierza odwołać się do sądu Unii Europejskiej, ale wątpliwe, by coś ugrał: bardzo rzadko udało się wygrać przed takim sądem. Szybciej spadnie jego głowa, po czyjaś spać musi. Jeśli zamiarem polskiego rządu jest zrzucenie odpowiedzialności na poprzedników, lub też na unijne przepisy, to dojdzie do wielkiej kompromitacji premiera, ministra rolnictwa i polskich urzędników, sowicie wynagradzanych. Ile takich kar spotka jeszcze Polskę, ile przyjdzie nam zwrócić pieniędzy do unijnego budżetu? Kiedy konsekwencje poniosą politycy wszystkich szczebli, odpowiedzialni za niewłaściwe wykorzystanie pieniędzy unijnych, oraz urzędnicy, wynagradzani za złą pracę, z której więcej szkód, niż pożytku, kiedy dostaną dożywotni zakaz piastowania wysokich stanowisk w administracji państwowej? Słusznie twierdzi Marek Siwiec, że mamy do czynienia z amatorszczyzną! Dobrą minę do złej gry robi Jerzy Buzek, eurodeputowany PO, który bagatelizuje problem, mówiąc, że kara finansowa to nic takiego, że zdarza się to innym krajom. Co ma powiedzieć polityk, za którego rządów spieprzono cztery wielkie reformy, w tym emerytalną, które do dziś odbijają nam się czkawką? Rząd nie wykorzysta szansy, nawet przyparty do muru nie oznajmi hierarchom Kościoła katolickiego, że nie ma mowy o odpisie podatkowym, który "wynegocjowali" z ministrem Bonim. Polska potrzebuje pieniędzy, pora przestać je trwonić na bezproduktywny kler katolicki!

Polski PKB wzrośnie w przyszłym roku o 2,2 proc. - przewiduje Komisja Europejska w swoich wiosennych prognozach gospodarczych. Według KE deficyt polskiego sektora finansów publicznych wyniesie w 2013 r. 3,9 proc. PKB. KE szacuje, że inflacja w 2014 r. wyniesie 2,0 proc. KE spodziewa się w przyszłym roku w Polsce bezrobocia na poziomie 11,4 proc. Dług publiczny Polski w 2014 r. ma wynieść 58,9 proc. PKB.  Cięgi od polityków i blogerów zbiera Donald Tusk, który kłamie, że nie on odpowiada za karę nałożoną na Polskę. Milczy rzecznik rządu, Paweł Graś, tak podobno uczulony na mówienie nieprawdy. Polakom wciska się obraz kwitnącej gospodarki, wzrostu gospodarczego, dobrobytu, lecz kiedy przychodzi do konsumowania fruktów, starcza ich dla garstki, natomiast długami obarcza się całą resztę. Miała być zielona wyspa, a zostaliśmy na lodzie.


Z pewnych względów zawieszam, do odwołania, publikację moich notek na portalu http://www.liiil.pl/ (promujnotke).

0 komentarze:

Prześlij komentarz