piątek, 2 marca 2012

Najważniejsze to umrzeć będąc zdrowym


Ludzki organizm, ciało, to byłby produkt niemal doskonały, gdyby nie odczuwał bólu fizycznego. Ból informuje nas, że coś jest nie tak, wysyła sygnał ostrzegawczy. Tyle że nic sobie z tym nie robimy. Polacy królują wśród nacji kupujących na własną rękę, bez recepty, środków przeciwbólowych, dlaczego więc tak dziwi zakłamanych fakt, że coraz większym powodzeniem cieszy się marihuana?


Co jakiś czas, od kilku już lat, dopada mnie fizyczna ułomność, co pozwala twierdzić, że maszyna już szwankuje. Mimo 35 lat raptem, została mocno nadwerężona. Powtarzające się bóle krzyża, przewlekłe, długie, ostre i nieznośne. Ból potrafi zmienić sposób patrzenia na świat, postrzegania wydarzeń, bardzo wpływa na relacje międzyludzkie. Do ludzi, z którymi rozmawiałeś łagodnie, mówisz ostro i gwałtownie. Zacięty wyraz twarzy u pokrzykujących polityków, gotowych rozszarpać swego oponenta… Gdzieś ich boli! Od dawna przestały mi smakować wędliny, pieczywo odczuwane jako wata w żołądku jadało się z przyzwyczajenia. 28 lutego powiedziałem dość! Zmieniam dietę. Dałem się namówić na wizytę u specjalisty, człowieka który wykonuje masaże zdrowotne i sportowe. Nie potrzebował żadnych wyjaśnień.

-Ile pan waży?- zagadnął na powitanie.
-96 kg.
-Przy tym wzroście? Za duże obciążenie odcinka… i tu sypał wiedzą, wymieniając wszystkie dolegliwości, jakie mi towarzyszyły. Szczęście, że nie doszedłem do stadium bólu ciągnącego się od krzyża, aż do kolana u nogi! Podobno są i tacy, szczere wyrazy współczucia dla nich!

Pierwszy, profesjonalny masaż. Jeśli do tej pory zdarzały mi się jakieś, to z lekkim nalotem erotyzmu, dla kobiety, w ostateczności jej pozwalałem łazić łapkami po swoich plecach.
Od razu pierwsza przeszkoda: za bardzo spięte mięśnie, przykryte cienką warstewką tłuszczyku. Bolało mnie od kilku dni w lewej łopatce, w takim stanie zmuszony byłem odłożyć swoje ulubione hantle. Chyba na długo:
-Pan uprawia jakieś sporty? Mięśni nie ma pan jak Pudzian, ale czuć w nich sporo mocy.
-Kiedyś, co zimę, zasuwałem na łyżwach. Byłem groźnym napastnikiem w ekipie podwórkowych hokeistów. Macham co 2-3 dni hantlami, 10kg.
-Hantlami? A mógłby pan opisać, w jaki sposób wykonuje pan te ćwiczenia?
Masażysta, ugniatając moją łopatkę już nie dłonią, lecz pięścią, ostro zareagował:
-Jest absolutnie niedopuszczalne, by dwa ostatnie ćwiczenia wykonywać z takimi ciężarami! Całe obciążenie spoczywa na odcinku lędźwiowym i kości krzyżowej, a nie idzie w biceps, jak się panu wydaje!

Masażysta pięść zmienił na łokieć. Stwierdził, że jestem bardzo wymagającym klientem, jakbym ściągnął swoje plecy i mięśnie w sposób dla niego niespotykany , a on nie potrafi się przez nie przebić. Po mozolnych, sprawiających większy ból jemu niż mnie, zabiegach, udało się mu rozmasować me schorowane gnaty. Coś zaczęło strzelać, lekko pękać co jakiś czas.
-Po co masuje mi pan środek krzyża, skoro boli mnie na dole z lewej strony?- nie wytrzymałem.
-Spokojnie, to wszystko jest połączone! Tak się panu tylko wydaje, że boli tylko tam. Kręgosłup to niesamowita historia. Po czym zjechał z masażem jakieś dwa kręgi niżej, a mnie z lewej strony odezwały się tysiące wbijanych igieł! Rzeczywiście, wszystko jest połączone! Znowu coś pękło!
-Wraca wszystko na swoje miejsce. Jeszcze kilka takich spotkań, a będzie pan jak nowy. Kobieta będzie zadowolona!

Ha, rozbawił mnie setnie! Zawsze zastanawiałem się, dlaczego kobiety robią skok w bok, będąc żonami, a nieraz i matkami, a facet u ich boku nie wygląda najgorzej? Kiedy dopadały mnie boleści krzyżowe, zaczynałem rozumieć. W takim stanie, z bólem w okolicy dołu pleców, kiedy lekkie szarpnięcie sprawia mega ból, nie kiwnąłbym palcem, lub czymś innym, kiedy skinęłaby na mnie Rihanna czy Lady Gaga. Nie podołałbym kobiecie! Chyba że wsiadłaby na mnie, zadowalając się jazdą konną, uważając oczywiście, by kalece, który leży pod nią, nie uczynić krzywdy. Inne, drastyczne rozwiązanie, wykonalne w krajach charakteryzujących się niepokojami sejsmicznymi: położyć się na kobiecie i czekać. Na trzęsienie ziemi! Dobrze, że w ostatnim czasie nie byłem w związku, przy moim nieco agresywnym, spowodowanym bólem zachowaniu, kobieta uciekłaby ode mnie, gdzie pieprz rośnie!

Po masażu przyszła pora na rozciąganie. Masażysta zdziwił się, że potrafię znieść znaczne rozciągnięcia, powodujące ból nawet i u sportowców. Jeszcze kilka centymetrów i polizałbym swój łokieć, lub nawet i cmoknął w bolącą łopatkę.
-Gotowe!- zadowolony z siebie masażysta odskoczył ode mnie, dając tym samym sygnał, że to koniec zabiegu.
Powoli zacząłem wstawać, przywracać się do pionu. Niespodzianka: nie mogę się wyprostować, boli w krzyżu jak cholera! Przytrzymałem się stołu do masażu, zgrzyt moich zębów słychać było chyba za oknem.
-K…a mać! Boli mnie jeszcze mocniej!- syknąłem.
Popatrzył przerażony:
-Niech mnie pan nie straszy, proszę się położyć i rozluźnić!- pośpieszył z pomocą.
Musiałem położyć się plecami na jego kolanach, wygiąć w tył. Znowu coś strzyknęło i… ból minął!
Swobodnie stanąłem na nogi, zdziwiony. Nic nie bolało mnie na dole, trochę łopatka pobolewała. Rozruszałem się trochę. Ho ho! Dostałem takiej adrenaliny, bez bólu, że mogę góry przenosić!

Po spotkaniu doszedłem do wniosku, że od następnego dnia odstawiam pieczywo, wędliny, tłustości itp. Wszystko to, co powoduje wzdęcia żołądka, wielkie kształty brzucha i nadwagę. Pomyśleć, że jeszcze w 2000 roku ważyłem skromne 75 kg i byłem żylastym facetem, kawałem mięcha! Jak postanowiłem, tak i zrobiłem.

29 lutego, śniadanko o godzinie ósmej: 2 rolmopsy, pomidorek, moja ulubiona herbatka (potrafię wypić 60 dziennie)
Za jakieś 3 godzinki dwa banany. Do końca dnia spałaszowałem 4 marchewki, dwie mandarynki, nieco soku z grejpfruta, znajomej narobiłem smaku myślą o spałaszowaniu kalafiorka.

Kolejny zabieg masażu przeprowadzała kobieta, skromne 56 kg. On nie dała rady nawet i łokciami, zasuwała mi po plecach na kolanach dziwiąc się, że pacjent nie wydaje przy tym dźwięku bólu i słowa skargi! Niestety, nie nabyła umiejętności masażu stopami (a miała ładne), więc ja, fetyszysta, obszedłem się smakiem. Nie zmienia to faktu, że rwałem po zabiegu niemal jak nowonarodzony!

1 marca: śniadanko o piątej czterdzieści złożone z kilku plasterków żółtego sera, pół pomidorka, obowiązkowo moja czarna herbatka. W pracy o jedenastej zupka jarzynowa, ryż w wersji dla wegetarian i kawałek pikaty z kurczaczka. Do godziny siedemnastej zjadam jabłko i opijam się gazowaną wodą mineralną, za którą przepadam, oraz pochłaniam morze herbaty. Znajomi co i rusz zadają pytanie, czy coś paliłem, czy może przedawkowałem, bo zasuwam dziś jak dziki osioł! Znajoma, wychodząc z pracy, nie śmie nawet sugerować, że coś może być na rzeczy z tym moim dopingiem. Ba, w takim stanie to sprostałbym nawet i Teresie Orlowski z jej najlepszych lat! O właśnie… może wybrać się do studia BDSM, by sprawna w rękach domina przejechała parę razy pejczem po spiętych plecach, może by pomogło?

Szczęście sprzyja: okazało się, że jeden z pracowników, z którym od czasu do czasu zamieniłem się kilka słów, rok temu przechodził operację kręgosłupa. Mozolna rehabilitacja, ćwiczenia na krzyż itp. Wszystko to ma w małym palcu, w przyszłym tygodniu podrzuci mi zestawy ćwiczeń, by bóle nie powracały.

Wieczorem mały sprawdzian: mimo braku ćwiczeń hantlami padam na deski i robię pompki. Bez szarżowania zrobiłem osiemdziesiąt. Pogłoski o mej bliskiej śmierci są jeszcze mocno przesadzone! No i… po zmianie diety znowu zaczynam mieć sny!

0 komentarze:

Prześlij komentarz