czwartek, 22 marca 2012

Sprawy lokalne, czyli polityka w najgorszym wydaniu


Za nieboszczki komuny uczęszczałem do szkoły podstawowej, byłem świadkiem upadku poprzedniego systemu, mam w pamięci pierwsze "Wiadomości" prowadzone przez Wojciecha Reszczyńskiego, dziś obnoszącego się jako ofiara w mediach u Rydzyka. Polityka globalna zajmuje wielu, na sprawach polskich zna się mnóstwo ekspertów, niemal każdy bloger polityczny jest na bieżąco kto, kiedy i z kim. Polityką lokalną, samorządową, interesujemy się mniej. A szkoda. Ludzie chcą często igrzysk, krwi, ale nie doświadczają takich na nudnej sali posiedzeń Sejmu. Na posiedzeniach Rady Dzielnicy, lub Komisjach emocje są zapewnione. Jak choćby przedwczoraj na warszawskim Śródmieściu, czy też wczoraj na Mokotowie, gdzie obradowała Komisja Oświaty. Po poprzednim posiedzeniu wychodziłem rozczarowany, ponieważ dwie połączone Komisje, Sportu i Oświaty, oświatą w ogóle się nie zajęły. Wczoraj było już ciekawiej.

Z przewodniczących dotarła jedynie Hanna Brózda (SLD) , bardzo spóźniony przybył Witold Wasilewski (PiS). Radnych, zwłaszcza matrony z PO, zdziwiła liczna obecność gości. By nie było niejasności: nie było nikogo z burmistrzów, zwłaszcza Krzysztofa Skolimowskiego, który odpowiada za mokotowską oświatę. Mimo zaproszeń, wysłanych do burmistrzów 14 marca. Mieli ważne sprawy na mieście, rzekomo 20 marca otrzymali wezwanie od prezydent miasta HGW na spotkanie Biura Edukacji, taki zbieg okoliczności... Oczywiście na tą samą godzinę, w której otwarto posiedzenie Komisji Oświaty.

Jedno wielkie... Z porządku obrad zniknął jeden punkt, oczywiście dotyczący stołówek w szkołach. Głos zabrało kilka osób, w tym przedstawiciele Rady Rodziców z 2 szkół na Mokotowie, jeden z nich (SP 260) wspomniał o propozycji referendum, na co panie radne z PO zaczęły głośno komentować, niezadowolone. "Ludzie, co wy, po co referendum? Wy nie znacie się" i inne w tym tonie. Jeden z rodziców poinformował, że przeprowadzono w szkołach symulacje z których wynika, iż ceny obiadów, by komercyjna działalność opłacała, podskoczą najmniej o 80%. Niewykluczone, że obiad będzie kosztował nawet 12-15 złotych... Człowiek ten reprezentował ludzi, skupionych na stronie prawodomiasta . Porozumienie Oświatowe 24 marca o godz. 16:00 organizuje spotkanie dla rodziców ws. strategii działania przeciwko likwidacji stołówek, na Nowym Świecie 67, w Instytucie Polityki Społecznej UW. Jedna z osób reprezentujących, Natalia, dała do zrozumienia radnym, że mogą spodziewać się znacznie dłuższego posiedzenia następnej Komisji, streszczając spotkanie na Śródmieściu. Radne PO oburzone :"To jest demokracja, wymusili państwo tam podjęcie uchwały przez radnych!". Towarzyszący Natalii młody człowiek został pouczony przez radne PO, by nie zachowywał się jak niewychowany, bez kultury, a jak chce o czymś decydować, to mógł się uczyć, sam mógł zostać radnym. Zamilkły, kiedy oznajmił, że ukończył prawo, ale takie są czasy, że na stołkach zasiadają ludzie bez wykształcenia, za to z politycznymi plecami. Jedna z pań pracujących w szkole na Mokotowie zastanawiała się, czy remont stołówki w jej placówce nie ma na celu wydzierżawienie jej za grosze za symboliczne pieniądze, bo i takie były już przypadki...

Goście, wspieranie przez radnego Radosława Sosnowskiego z PiS ( facet wie, jak ugrać sporo dla siebie i partii, potrafi wyczuć nastroje i zręcznie je wykorzystać dla siebie) zaproponowali radnym, by przyjęli uchwałę, na mocy której nie zamierzają popierać jakichkolwiek zmian w funkcjonowaniu stołówek, czy wyrazić wręcz swój protest wobec planowanej komercjalizacji. Panie radne z PO, Barbara Kozłowska, Małgorzata Szczęsna, Ewa Łuczyńska zgodziły się nawet współtworzyć treść uchwały, której schemat przedstawił przewodniczący Wasilewski, jedna i druga nie miały nic przeciwko jej poparciu, po czym po 5-cio minutowej przerwie zagłosowały... przeciwko! Ludzie byli tak wściekli, że jeszcze kilka słów lekceważenia, a mogło być ostro. Radny Sosnowski podsumował, że panie dostały wytyczne podczas przerwy, najpewniej od Drzewieckiego, który dzwonił z cmentarza. Radne PO albo nie mają pojęcia, albo udają swoją niewiedzę, że są już ogłoszone przetargi na prowadzenie stołówek szkolnych...

Suma sumarum: radni PO mają w d... wyborców, zwłaszcza nachalnych rodziców i wszystkich innych, walczących o dobro swoich dzieci ( wszelkie zmiany na niekorzyść przedstawiano im jako dobro dzieci właśnie!), puszą się i nadymają jak ropuchy. I, ciekawostka, nikt nie wie skąd się wziął pomysł z tymi stołówkami: burmistrz, rada dzielnicy, HGW- nikt nic nie wie! Sosnowski przyznał, że wszelkie wieści docierały do niego z różnych źródeł, ale nie od burmistrza. By żyło się lepiej, wszystkim!

4 komentarze:

  1. Hasła hasłami a o swoje du_y dbajmy sami.Powodzenia rodzicom , może im się ręce zatrzęsą [chyba że swoich dzieci nie mają ]Trzeba Hankę zapytać , może towarzysze partyjni będą dowozić obiady z restauracji sejmowej , mają tak tanio .Panie Pawle gratuluje zmiany tematu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem. Ludzie deklarujący pomoc, działają przeciw nam? No to mamy wreszcie AMERYKĘ

    OdpowiedzUsuń
  3. To samo odbyło się na obradach Komisji 28.03 na Mokotowie. Rodzice dawali swoje argumenty przeciw likwidacji, Wiceburmistrz ciągle powracał do tego, że stołówki muszą być zlikwidowane bo jest duża dziura w budżecie Gminy. Mimo poparcia SLD i PiS rodzice i kucharki odeszli z kwitkiem. Następna Komisja odbędzie się 14 IV, a przetargi i zwolnienia pracowników już się odbywają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, 28 nie byłem w stanie dotrzeć:( Nie mam wiedzy, jak przebiegało posiedzenie Komisji, a jestem tego ciekaw. Mam nadzieję, że coś znajdę w sieci na ten temat.

    OdpowiedzUsuń