… wojsko i ZOMO patrolowało ulice zatrzymując każdego kto złamał godzinę milicyjną. Nie przyjmowano żadnych tłumaczeń. Opozycjoniści zamknięci w ośrodkach dla internowanych nawet nie przeczuwali jaki im los szykuje władza… Na ścianie wschodniej doszło do regularnej bitwy po tym jak komunistyczne władze Niemieckiej Republiki Demokratycznej zlekceważyły zakaz wysłania wojsk na granicę z Polską. Gorliwcy z Niemiec bez zgody, wbrew zakazowi z Polski przekroczyli granicę. Doszło do strzelaniny, Polacy zniszczyli większość niemieckich maszyn… Polscy czołgiści w zapale bojowym ruszyli rajdem przez Gorlice strzelając do kogo popadnie… W innych częściach kraju nie chcieli być gorsi, rozsiano plotkę że agenci obcych wywiadów podburzają ludność cywilną. Generał Jaruzelski wydał rozkaz strzelania do ludności cywilnej jedynie w przypadku obrony koniecznej ale wojsko korzystało z prawa nagminnie... W Gdańsku ZOMO podpaliło kościół św. Brygidy przedtem udzielając pomocy agentowi komunistycznej bezpieki prałatowi Henrykowi Jankowskiemu którego teczkę operacyjną SB ujawniło przed wprowadzeniem stanu wojennego. W teczce roiło się od zdjęć kompromitujących prałata… Ośrodki dla internowanych zapełnione były i przez agentów bezpieki, psudoopozycjonistów grających na dwa fronty bądź będących wtyczkami SB. Zaczęli eliminować fizycznie internowanych, wystarczyła noc by najbardziej niebezpieczni działacze antykomunistyczni pozbawieni zostali życia… Na ulicach Warszawy błyskawicznie rozprawiono się z siłami opozycji. Jej liderzy stracili głowę, sądzili że kościół św. Stanisława Kostki w Warszawie zapewni im schronienie jednak płonne to były nadzieje… Wezwani do opuszczenia świątyni odmawiali jeden po drugim, ZOMO wyprowadziło siłą wszystkich liderów warszawskiej opozycji… Czołgi strzelały przed siebie na oślep, transportery opancerzone pędziły za bezładnie biegającymi cywilami. Liczba ofiar śmiertelnych rosła w oczach, opozycji poza kilkoma płotkami już nie było, zapanował strach i terror…
Czarny scenariusz którego na szczęście uniknęliśmy. Gen. Wojciech Jaruzelski 30 lat temu dobrze rozważył słowa :”Bóg, Honor, Ojczyzna” co pozwoliło w miarę bezboleśnie przeprowadzić Polskę przez Stan Wojenny. Słowa którymi szafują katoprawicowcy mający za Boga Tadeusza Rydzyka i dawnych agentów SB w sutannach, honor który pozwala im widzieć bohatera w postaci zdrajcy Polski Ryszardzie Kuklińskim i ojczyzną jaka im się marzy, zniewoloną przez Kościół i panoszących się biskupów którym uległe państwo finansuje wszelkie zachcianki. A propos Kuklińskiego wynoszonego przez pewne środowiska pod niebiosa: mówcie sobie i piszcie o nim co sobie chcecie, dla mnie i wielu innych to zdrajca Polski i Polaków. Nie zamierzam bawić się w smarkacza czy działacza rodem z PRL biegającego z farbą, ale jeśli zmieniono by nazwę ulicy na przy której mieszkam na Kuklińskiego nie wahałbym się tej nazwy zamazać. Niech widzą w nim bohatera wszyscy ci którzy powtarzali że historię muszą napisać sami, bo inaczej ktoś inny to za nich zrobi. To człowiek który nie wahał się sprzedać kraju i jego mieszkańców. Nie komunistów z PZPR ale i opozycję, apolitycznych, kobiety, dzieci. Wszystkich! Za garść srebrników amerykańskich. Wczoraj usłyszałem jak jeden z oburzonych działaczy prawicy kierował oskarżenia pod adresem gen. Skrzypczaka który twierdził że musiał w Stanie Wojennym wykonywać rozkazy. Więc pan działacz szybciutko znalazł receptę dowodząc że generał nie musiał być żołnierzem, nie musiał iść do wojska. Zatem i to samo mógł zrobić Kukliński! Nie zabraknie porównań Kuklińskiego- rzekomego bohatera, z Jaruzelskim- rzekomym zdrajcą. Jeden już nie żyje, drugi kończy już ziemską wędrówkę.
Mieliśmy najlepiej wyszkoloną armią w całym Układzie Warszawskim, liczne i dobrze uzbrojone wojsko. Jaruzelowi do utrzymania Stanu Wojennego potrzeba było mniej urzędników niż do Tuskowej, wolnej i liberalnej Polski… Dziś, po latach, nie brak głosów związanych z katolicką prawicą że Jaruzelski winien ponieść konsekwencje za wprowadzenie Stanu Wojennego. Krwi im trzeba której generał nie przelał w 1981 i 1989? Nie dodali wszak że nie o ich krew chodzi lecz „komuniści na drzewa zamiast liści”. Spektakle polityczno- religijne co roku w grudniu pod domem generała nasuwają refleksje co musiałoby się w Polsce zdarzyć by nic takiego nie miało miejsca. Masakra której czarny scenariusz nakreśliłem? Wywózka jej liderów na Syberię, skryte zabójstwa? Za pokojowe i bezkrwawe przekazanie władzy w 1989 roku zwolenników Jaruzel nie posiada, jego przeciwnicy do dziś mają za złe że nie mogą pochwalić się bohaterską walką z komunistycznym reżimem na śmierć i życie. Dlaczego nie pikietowali przeciwko generałowi kiedy ten stał na czele państwa i był w pełni sił witalnych? Bo mamusia trzymała pod pierzynką, tatuś Rajmund mógł ponieść konsekwencje? Rodzice dzisiejszych awanturników mieli ciepłe posadki w KC? Wygodnie hasać zasmarkańcy pod domem dziadka który jedną noga już na tamtym świecie?
Domu Jaruzelskiego nie puszczono z dymem, widocznie jego przeciwnicy nie mają odwagi. Wystarcza im jej jedynie do wznoszenia krzyków „Precz z komuną”, „Wyłaź szczurze” , „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę”, „Znajdzie się kij na generała kij” i nowość w tym roku :” Traktat lizboński zdradą Polski”. Paradoksalnie krzyczą to ci którym marzy się powrót IV socjalnej RP a-la PiS czerpiącej pełnymi garściami z PRL i nieboszczki PZPR. Kolejny raz na Ikara przerabiano wyświechtany, żałosny i funt kłaków wart spektakl. Nie dopisała widownia, niestety! Taka potwarz! Z roku na rok też i coraz mniej uczestników pikiety. W ub. roku wmieszałem się w grupkę której przewodził Mariusz Kamiński, apolityczny, wówczas były szef CBA. Ciekaw jestem jak zareagowałby na moim miejscu fanatyczny wielbiciel Jaruzelskiego, Putina czy KGB… Wówczas to nasłuchałem się „patriotycznych” wierszyków pełnych przekleństw, wyzwisk i kłamstw. Jedno z nich: ks. Jerzy Popiełuszko zginął za wolną Polskę (co to znaczy i jaka to Polska?) w czasie Stanu Wojennego właśnie… Panie i panowie, z całą mocą mącicie w głowach swoich pociech, macie do tego prawo, ale nie ośmieszajcie się. Ofiara reżimu komunistycznego- zgoda, ale nie w Stanie Wojennym!
Dopóki Jaruzelski żyje, dopóty pod jego domem będą odbywały się demonstracje. Ciekaw jestem gdzie będą odbywały się manifestacje gdy ziemski padół generał już opuści? Pod oknem Kiszczaka, Urbana, Michnika, Waltera, Palikota? A może Napieralskiego który stanął niegdyś w obronie Jaruzelskiego mówiąc że generał był bohaterem? Kolejny raz moralni sędziowie bezradnie wykrzyczeli co mogli i rozeszli się do domów. Dwa lata temu sugerowałem że to ostatnia pikieta, że generał następnej nie dożyje. Cóż, myliłem się, ale może to i lepiej? Odwagi nie mieli rządzący krajem w latach 2005-2007 mający pełnię władzy dziś będący w opozycji wrzeszcząc że czerwonego należy zdegradować do stopnia szeregowca. Gdzie byliście panowie gdy mieliście władzę? Trochę historii: to Jaruzelski w 1981 roku zaprosił do rozmów przedstawicieli Kościoła by uregulować jego status prawny, to Jaruzelski w 1981 właśnie wydał prawie 1400 zezwoleń na budowę kościołów, to Jaruzelski dał zielone światło pomysłodawcom Komisji Majątkowej.
Wprowadzenie Stanu Wojennego ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Postawiono przed sądem odpowiedzialnych za wprowadzenie, ale czy aby wszystkich? WRON to nie wszystko, gdzie partyjni działacze, gdzie „rodacy zza Buga” panoszący się w ówczesnej Polsce? Wreszcie gdzie wszyscy ci konfidenci SB po którzy dziwnym trafem po 1989 z zapiekłych czerwonych stali się gorliwymi katolikami uczepionymi już nie sztandaru PZPR lecz biskupiej sutanny? PZPR podczas wprowadzenia Stanu Wojennego liczyła ok. 3 mln. członków i pogrążona była w kryzysie. Masowo odchodzili partyjni towarzysze nie bacząc na konsekwencje, narastał ruch „Solidarności”. Stanu Wojennego nie wprowadził przecież sam Jaruzelski, a dziś niestety takie tworzy się wrażenie co jest nieprawdą. Na mocy uchwały Rady Państwa z dnia 12 grudnia wprowadzono go na polecenie WRON w nocy x 12 na 13 grudnia. Jakie były i są konsekwencje wiemy wszyscy, jednak ich interpretacja zgodna nie jest. Jedni są za, inni przeciw. Oponenci prześcigają się w dowodach, zarzucają kłamstwo drugim. Według meldunków płk. Ryszarda Kuklińskiego, amerykańskiego szpiega na usługach CIA z na początku grudnia do Polski miało wtedy wkroczyć 18 dywizji wojsk Układu Warszawskiego (15 radzieckich, dwie czechosłowackie i jedna enerdowska), które po chwilowym pozorowaniu manewrów z ostrą amunicją przegrupowano by tak, aby otoczyć nimi większe polskie miasta i ośrodki przemysłowe. Bracia Czechosłowacy z pewnością wybaczyliby nam wkroczenie na teren swego kraju w 1968… Zdania o NRD-owskich Niemcach nie były pochlebne, ci podobno aż zacierali ręce z możliwości wejścia do Polski. Zastanawiające że poddaje się w wątpliwość istnienie owego meldunku Kuklińskiego czy nawet i sugestie że były to informacje fałszywe, spreparowane. Po 1989 roku gdy Kuklińskiemu umożliwiono przyjazd do Polski, w otoczeniu uzbrojonych po zęby „goryli”, jego meldunki wysyłane do Amerykanów, uderzające w ówczesne komunistyczne władze przedstawiano jako prawdziwe. Takie jak mówiące o możliwości wkroczenia wojsk „braci” uznawano za powstałe z inspiracji SB. Po latach zaczyna się sugerować że Kukliński grał i z Rosjanami… Ronald Reagan rozważał wysłanie do Polski wojsk NATO. Czy z własnej inicjatywy, czy w porozumieniu z papieżem Janem Pawłem II? Ich współpraca przyczyniła się do powstania „Solidarności” o której źródłach finansowania dziwnie się dziś w Polsce nie mówi…
Jaruzelskiemu zarzuca się że prosił o interwencję radziecką w Polsce powołując się na notatkę adiutanta. Nie generała i nie wysokiego funkcjonariusza lecz adiutanta. Generał miał powiedzieć marszałkowi Kulikowowi :”Strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady". Tego i tylko tego trzymają się dziś przeciwnicy Jaruzelskiego. Czy słusznie? Cóż, powoływanie się na kwity „Wielkiego Brata” grając jednocześnie antykomunistów i antybolszewików…
30 lat temu padły pamiętne słowa Jaruzelskiego w telewizyjnym wystąpieniu:” Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią . Padają wezwania do fizycznej rozprawy z czerwonymi, z ludźmi o odmiennych poglądach. Mnożą się wypadki terroru, pogróżek i samosądów moralnych, a także bezpośredniej przemocy. Szeroko rozlewa się po kraju fala zuchwałych przestępstw, napadów i włamań. Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego. Chaos i demoralizacja przybrały rozmiary klęski” .Gdybyście, generale, pozwolili ludziom tworzyć te fortuny legalnie i oficjalnie to byłoby wszystko w porządku. Pozostanie dla mnie zagadką jak można sprowadzać wszystkich do wspólnego mianownika. Nie wszyscy chcieli kochać ZSRR, PZPR, Breżniewa czy Jaruzelskiego, nie wszyscy chcieli być robotnikami przy taśmie i budowniczymi socjalizmu. Polacy mieli własne pomysły i koncepcje które państwo polskie zabraniało im realizować. Jaruzelski winą za wszelkie zło w kraju obarczał „Solidarność”, nigdy zaś PZPR, ZSRR… Niestety, pamięć mamy dobrą lecz krótką. Po niemal trzydziestu latach odmawia się Polakom odrębności i inności. Jeśli Polak to katolik- patriota, jeśli Polska to nierozerwalnie związana z Kościołem co prawdą nie jest.
Płk. Stanisław Kwiatkowski, będący doradcą Jaruzelskiego podzielił się swoimi uwagami:
- Gdyby Jaruzelski naprawdę chciał radzieckiej interwencji, nie sięgałby po takich zwolenników porozumienia z "Solidarnością" jak Barcikowski czy Rakowski. Trzymałby stronę betonu, moskiewskich sojuszników w partii”
-Kukliński wiarygodnie oddawał naciski Moskwy?
- Nic nowego, zagrożenie interwencją istniało cały czas. Była pełna gotowość sąsiadów maskowana ćwiczeniami, zmieniano tylko ich nazwy, np. "Sojuz-81", "Zapad-81". Wokół Polski szykowało się "do pomocy" 18 dywizji: trzy armie radzieckie (15 dywizji), dwie dywizje czechosłowackie, no i sztab armii z jedną dywizją niemieckiej NAL. Czekali na rozkaz z Moskwy, aż do połowy 1982 r.!Zresztą naciski miały nie tylko charakter zbrojny. Pamiętam, że dowództwo sił zbrojnych Układu Warszawskiego, czyli Rosjanie, chciało w 1981 r. wprowadzić swoich przedstawicieli na wszystkie szczeble dowodzenia operacyjnego u nas. Czytałem takie pismo z gryfem "tajne spec. znaczenia". Gen. Jaruzelski do tego nie dopuścił.
Wcześniej, w grudniu 1980 r., mieli już uderzyć. Właśnie chciałem odejść z gabinetu ministra, jak mi to obiecano, po ośmiu latach ciężkiej harówki, ale mój szef wtedy powiedział: "Idziemy na wojnę, szykuje się wejście do Polski wojsk UW".
W marcu 1981 r. też już była za pięć dwunasta. Pamiętam, że musiałem zwolnić gabinet dla jakiegoś radzieckiego komandora, chyba oficera z łączności. Po raz trzeci zrobiło się groźnie tuż przed 13 grudnia. Pracowałem na drugim piętrze, z okna miałem widok na teren ambasady ZSRR. Obserwowałem, jak za wysokim murem stawiali ogromne namioty i montowali maszty antenowe. To wyglądało na stanowiska dowodzenia i węzły łączności.
Przecież PZPR nie mogła władzy oddać, nawet gdyby jej kierownictwo chciało. Zmiana władzy miałaby daleko idące konsekwencje międzynarodowe, to przecież byłby rozpad Układu Warszawskiego - wówczas armia stacjonująca w NRD staje się enklawą odciętą od zaplecza, na co nie mogli pozwolić. Pamiętajmy jeszcze o Północnej Grupie Wojsk Radzieckich w Polsce.
Tyle generał. I właśnie PGWR chciałbym przypomnieć wszystkim gardłującym że wprowadzenie Stanu Wojennego nie było uzasadnione bo wykluczone było wkroczenie do Polski wojsk Układu Warszawskiego czy sowietów. Ależ Rosjanie u nas już byli, od czasów zakończenia II Wojny Światowej! Czy wszyscy o tym zapomnieli lub udają że ich nie było w Polsce? Skąd takie zachowanie, bo chyba nie z niewiedzy choć celowe? Liczebność Północnej Grupy Wojsk wynosiła początkowo od 300 do 400 tysięcy żołnierzy. W późniejszym okresie zmiana sytuacji międzynarodowej i przekształcenia organizacyjne Armii Radzieckiej spowodowały stopniowy spadek jej liczebności, która w drugiej połowie lat 80. XX wieku osiągnęła poziom około 70 tysięcy żołnierzy!
W skład Północnej Grupy Wojsk wchodziło (w latach 70. - 80. XX wieku) dowództwo grupy (w Legnicy), dwie dywizje (pancerna i zmechanizowana, razem ok. 650 czołgów), armia lotnicza (ok. 400 samolotów bojowych i 100 śmigłowców), jednostki floty i formacje pomocnicze, w tym składy broni atomowej. Ponadto w Polsce znajdowało się Naczelne Dowództwo Wojsk Kierunku Zachodniego, skąd w razie wojny miano dowodzić wojskami Układu Warszawskiego w Europie Środkowej i Zachodniej.
Większość garnizonów Północnej Grupy Wojsk znajdowała się na zachodnich obszarach Polski, na tzw. "Ziemiach Odzyskanych". W dużej mierze wynikało to z uwarunkowań strategicznych, takich jak bliskość Niemiec, które miały być głównym terenem walk podczas ewentualnej wojny. Największe garnizony radzieckie w Polsce mieściły się w: Legnicy, Borne Sulinowie, Kołobrzegu-Bagiczu, Białogardzie, Brzegu, Kluczewie, Krzywej, Szprotawie, Świdnicy, Świętoszowie i Świnoujściu. Łącznie miejscowości w których znajdowały się mniejsze lub większe garnizony radzieckie było w Polsce ponad 60… Czy rzeczywiście potrzebne było wkroczenie kogokolwiek by zażegnać sytuację czy wystarczyliby Rosjanie stacjonujący w Polsce?
Jedno muszę przyznać Jaruzelskiemu, doskonale przeprowadzono zatrzymanie i internowanie działaczy „S”. Niemal 13 tysięcy osób! Akcja przeprowadzona niemal perfekcyjnie, aczkolwiek nie zatrzymano wszystkich wytypowanych. Dla przykładu przymknięto i Edwarda Gierka. Oczami wyobraźni widzę wynik akcji w roku 2011 na przykład przeprowadzoną przez władze PO… Sądzę że do Sylwestra chłopaki by się wyrobiły. Sylwestra 2012 oczywiście!
Tuż przed wprowadzeniem Stanu Wojennego jedynie że zaufanie do rządu deklarowało 24% respondentów, działania KC PZPR aprobowało jedynie 6% respondentów, a działania NSZZ "Solidarność" pozytywnie oceniało aż 62% Polaków. Co chciał osiągnąć Jaruzelski? Różne scenariusze się przewijają przez te wszystkie lata, ale kilku mi brakuje:
- Jaruzelski nie wprowadza Stanu Wojennego. Opozycja, „S”, szaleje, dochodzi do zamieszek w kraju. Interweniują stacjonujące w kraju radziecki wojska, Jaruzelski zostaje obalony przez partyjnych towarzyszy, Rosjanie wywożą go z kraju i słuch po nim ginie
- Jaruzelski nie wprowadza Stanu Wojennego, dąży do rozmów z opozycją. Przywódcy ZSRR obawiają się o strefę swoich wpływów, dążą do obalenia Jaruzelskiego. Na jego miejsce zostaje mianowany figurant będący narzędziem w rękach Rosjan, wykonujący ich polecenia i chcący się wykazać przed swoimi panami. Dochodzi do wojny domowej w kraju
-Jaruzelski nie wprowadza Stanu Wojennego, nie prosi Rosjan o pomoc, zamyka granice. Wyprowadza na ulice armię, dochodzi do masakry ludności cywilnej, działacze opozycji wywożeni nie wiadomo gdzie zapadają się pod ziemię, charyzmatyczni przywódcy zostają pozbawieni życia, „Solidarność” zostaje rozbita i przestaje istnieć a lud pracujący w znoju i trudzie buduje socjalizm…
Żenujące występy na Ikara to preludium do tego co szykują dziś w stolicy wszelkiej maści PiSiołopodobni osobnicy. Donald Tusk, PO i prezydent Warszawy póki są przy korycie będą wydawać zgodę na „patriotyczne” marsze. PO jest strażnikiem i zakładnikiem PiS, wielu wyborców oddaje głos na partię bojąc się powrotu PiS do władzy. A że PiS się sypie Tusk robi wszystko by nie dać zapomnieć o Jarosławie Kaczyńskim i jego IV RP. Polak musi się bać, czuć strach i należy odwrócić jego uwagę od dziury budżetowej, zaciskania pasa przy jednoczesnym rozpasaniu władzy i rozbuchanej administracji. Wszystko to pod życzliwym dla władzy okiem Kościoła.
Podzielam punkt widzenia .Także Poseł Senyszyn, która słusznie uważa,że Kaczyński zmądrzał i uczcił stan wojenny tak jak umie, czyli manifestacją.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń