czwartek, 29 grudnia 2011

Katolicki sadyzm seksualny

Święta, święta i po świętach! I całe szczęście, od nieróbstwa i nudy brzuchy gawiedzi rosną, kościelni hierarchowie wymyślają na potrzeby swoich wiernych największe idiotyzmy które mówią publicznie, pomagierzy kleru lamentują, że w niepamięć odchodzi katolicka tradycja, która wyobrażała św. Mikołaja jako biskupa. Słowa o tym, że postać Mikołaja jest umowna, że prezenty pod choinkę są dziełem nikogo innego jak nas samych, a czerwony dziad, z worem prezentów na plecach, to część propagandy skierowanej w najmłodszych. Niestety, wszystko co fikcja, Kościół traktuje jakby istniało naprawdę.


Przy okazji świąt katolickich zastanawiałem się, ilu księży uda się do ośrodków, by podleczyć nerwy. Skołatane, nadszarpnięte, które podsuwają pasterzom nieskromne myśli. Myśli, w których dominuje naga kobieta, mężczyzna, a może i oboje naraz? Spowiedź katolicka, będąca przez wieki najważniejszą formą kontroli owieczek, to trauma dla wielu księży- spowiedników, dla innych raj na ziemi! Co oni się nasłuchają! Nowa, katolicka tradycja… której autorem nie był Jezus, jak myślą naiwni! Co to, to nie! To nie Chrystus, nie apostołowie nakazali wiernym spowiadać się. Pismo Święte nie zawiera ani jednego przykładu spowiedzi usznej, jedynie mówi o spowiedzi serca, do której nie potrzeba pośrednictwa drugiego. Biblia zachęca nas do wyznania grzechów bezpośrednio Bogu, gdyż każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów. Zabawne że ci, którzy jeszcze biegają po konfesjonałach, czy jak nazywają się te meble będące na wystroju lokali kościelnych, nie wpadli na tą myśl. Ze Bóg jest duchem najdoskonalszym, który jest wszędzie, widzi i słyszy wszystko, przygląda się i naszym igraszkom seksualnym. Proszę nie pąsowieć! Co lepsze, co bardziej zawstydzające: obecność Boga przy miłosnych uniesieniach, czy spowiadanie się z nich księdzu? Kto wie, może akt miłosny obserwuje osobiście sam Chrystus? Chociaż… Papież Leon X podkreślał, śmiejąc się z wiernych, że nic nie przyniosło Kościołowi tyle korzyści co bajeczka o Chrystusie. Leon przebił w ten sposób jednego ze swoich poprzedników, Grzegorza I, który ok.593 r. wymyślił doktrynę o istnieniu czyśćca. Cóż, miał prawo. Nieomylny w końcu!


Przy okazji afer seksualnych, głownie pedofilskich, z udziałem kleru katolickiego, zastanawiam się czy chore myśli w głowach księży nie są wynikiem słuchania „grzechów” spowiadanych. Czy to wypacza im umysły, czy raczej przyczynił się do tego w 1077 r. papież Grzegorza VII narzucając celibat na I Synodzie Postnym w Rzymie? Nikt mi nie wmówi, próbowano bezskutecznie gdy byłem pacholęciem, że ksiądz po ślubowaniu czystości do końca życia nie zaspokaja swoich potrzeb seksualnych, bo zwalcza je modlitwą, służeniem bogu, pomocy ubogim itp. brednie! Raczej oddaje się uciechom cielesnym z kobietami, mężczyznami, niestety i dziećmi, czy uprawiając masturbację. Oczami wyobraźni widzę scenkę: w Sejmie polskim przemawia ktoś z towarzystwa biskupiego, a jeden z niepokornych posłów zadaje głośno pytanie: czy pan biskup aby na pewno jest „czysty”, nie oddawał się zabawom sam na sam, czy na pewno ma czyste sumienie? To wielki oręż w ręku antyklerykałów, obalać faktami kościelne mity! A ta czystość, tak nachalnie lansowana przez kler w mediach: od kiedy to seks jest brudny? Nadal kierujecie się, panowie w sukienkach, wzorem małżeństwa Maryi i Józefa, którzy seksu nie uprawiali? Toż to przesłanka do unieważnienia małżeństwa była! Co Bóg złączył, biskup za sakwę rozłączy!


Spowiedź; nie pamiętam, kiedy po raz ostatni uczestniczyłem w tym zbędnym rytuale, który dorosłych odziera z godności. Chyba byłem dzieckiem jeszcze, przed ostatnim sakramentem jaki przyjąłem, czyli bierzmowaniem. Będąc aż na jednej nauczce! Wakacje w końcu były ważniejsze od katolickich guseł! Kościelni hierarchowie mają gęby pełne bredni, kiedy zajmują stanowisko w sprawie seksualności, czystości małżeńskiej i przedmałżeńskiej, współżycia i spowiedzi z tego w wszystkiego. Jeśli ja i partnerka mamy ochotę na emisję filmu mocno erotycznego, a może i pornograficznego, to co klechom do tego? Jeśli lubimy się przy tym podotykać, pogłaskać, popieścić, zrzucając przy tym z siebie odzież, to idiotyzmem jest nakazywanie spowiadania się wiernym z tego! A jeśli przyszłoby na myśl parze, by ich igraszki obserwowała osoba trzecia? I nie chcą, by była to postać młodego stażem księdza katolickiego, który siedzi w konfesjonale, słucha i… spędza czas wieczorem na plebanii. Ciekaw jestem, w jaki sposób? Czy wyznawanie seksualnych „grzechów” nie jest pornografią, która uderza w księdza, uruchamiając jego wyobraźnię i myśli nieczyste? Buszując niegdyś w Internecie natknąłem się na wiele kwiatków, m.in. coś takiego: katolickie porady . Pomyśleć, że istnieją, żyją, dają sobą manipulować, pozwalają sobie rzucać kłody pod nogi tacy nieszczęśnicy! Po co sobie owieczki psują życie poprzez kontakty z instytucją Kościoła i jego funkcjonariuszami, tego nie wiem. Sado maso z ich strony? A propos, moja znajoma- miłe, ładne, zgrabne, przyjemne stworzenie z wszystkimi kształtami, krągłościami itp. od lat jest samotna. Najdłuższy jej związek trwał całe 2 tygodnie… Trawi mnie ciekawość, czy przypadkiem nie posiada ona w swej sypialni takich przyrządów jak dyby, pejcze, bicze, kajdany i lateksy, kto ją tam wie… Sztuka polega na tym, by trafić na podobną do siebie istotę, mającą zbliżone, a najlepiej te same seksualne pragnienia. Nikt mi nie wmówi, że seks w życiu człowieka się nie liczy, bzdura! Jeśli nie dobierzecie się pod względem seksualnym ,oraz światopoglądowym, to związek nie ma szans i przyszłości. Ma za to przed sobą drogę przez mękę. Katolicką mękę, jeśli para- lub jedno z nich- biega do kościółka. Kiedy się wyzwolą już z wpływu pana w sukience, nic nie stoi na przeszkodzie by się od czasu do czasu żartobliwie pomodlili. Ona klęczy, on klęczy, na łóżku… za nią.


Kilka lat temu środowiska katolickie zachwyciły się książką „Seks jest boski”, której autorem był zakonnik, Knotz. Z racji wykonywanego zawodu teoretyk, przynajmniej oficjalnie, jak każdy kościelny funkcjonariusz w uniformie. Zakonnik poucza katolickie owieczki, w jaki sposób należy czerpać radość z małżeńskiego- i tylko małżeńskiego!- seksu. Dozwolonego oczywiście dla małżeństwa kobiety i mężczyzny! Knotz dowodzi, że dla małżonków ciało jest widzialnym sakramentalnym i znakiem rzeczywistości duchowej. To poprzez codzienność, w tym także intymne relacje, zbliżenia seksualne, realizuje się on w praktyce. Nie ma Knotz litości dla singli. Dobrze więc, że nie wszedł mi w drogę ze swoimi „naukami”, bo uwielbiam się śmiać i żartować. Dalej zakonnik twierdzi, że sfera seksualna jest bardzo piękna i ważna i jako taka powinna być realizowana w małżeństwie, które jest najstarszym, pierwotnym powołaniem człowieka. Co nie wyklucza rzecz jasna powołania do życia w pojedynkę. By uniknąć nieporozumień, w pojedynkę żyć mogą księża i zakonnicy! Zaczyna być pikantniej, kiedy ojczulek rozpisał się, że nie należy bać się swojego ciała i rozbudzenia seksualnego. Młodzi ludzie powinni poznać się nawzajem w okresie narzeczeństwa, które jest czasem odkrywania również swojej cielesności. Czułość, pieszczoty nie są czymś grzesznym. Choć z drugiej strony trudno jest też wyznaczyć granicę, gdzie zaczyna się grzech. To sprawa indywidualna – trzeba się wsłuchiwać w „pulsowanie” swojej seksualności, uczyć się reakcji swojego ciała. W to pulsowanie to się raczej nie wsłuchuje, zakonniku… Granice stawiam sobie ja sam, zazwyczaj jest ona tam, gdzie i granica partnerki. I to cała filozofia! Nie znoszę s…ynów , którzy rechocząc w świetle kamer podkreślali, że nie jest możliwe zgwałcenie prostytutki. Ale to zdanie Polaka- katolika, więc… wyjaśniało wszystko. Poznęcam się jeszcze nad Knotzem. Jego złote myśli: narzeczeni są powołani do życia w czystości przez zachowanie wstrzemięźliwości, przejawy czułości właściwe miłości małżeńskiej powinni zachować na czas małżeństwa, właściwy akt seksualny odbywa się tylko poprzez wniknięcie męskiego członka do narządów rodnych kobiety i wytrysk w pochwie. Ha! Czyżby zakonnik wiedział- i widział!- że członki posiadają nie tylko mężczyźni, ale i shemale? No i… właściwy akt seksualny rodzi w wiernych podejrzenie, że są i akty niewłaściwe! Słusznie, bo są i ludzie, którzy w ten niewłaściwy dla Kościoła sposób, a odpowiedni dla siebie, oddają się miłosnym igraszkom. Pieszczoty francuskie, miłość hiszpańska, seks analny daje parom mnóstwo radości. Broń boże z wytryskiem poza narządami rodnymi kobiety! A to niby dlaczego? Jeśli mamy ochotę na „grzech” jakim jest wg Kościoła mokry koniec na jej brzuszku, piersiach, pupie czy w ustach? Czy spowiednik potrafi zachować się właściwie, kiedy trafi do niego mająca szczęśliwe pożycie seksualne para? Jaką zada im pokutę, całkowita abstynencja seksualna? Bo im zazdrości? Swoją drogą ciekawi mnie, czy rzeczony Knotz napisze książkę na temat pedofilii wśród kleru. To chyba wykluczone, skoro sam Ted Rydzyk bagatelizuje problem dowodząc, że to marginalne przypadki, w takiej samej ilości występują w innych grupach zawodowych. Tyle że ci inni nie mają na karku celibatu, ilu więc byłoby pedofilów wśród księży, gdyby nie skrywali się ze swoją seksualnością, połowa?


W Internecie roi się od zdjęć erotycznych czy pornograficznych. Wie o tym doskonale i polska władza, dbająca by w publicznych mediach, ale i komercyjnych, została zachowana katolicka moralność, czy jak się tam zwie ta przypadłość. Zdjęcie, jakie wstawiłem na górze tekstu, przedstawia Fiolkę Najdenowicz , wokalistkę niezapomnianego, niepowtarzalnego, oryginalnego duetu „Balkan Electrique”. Kapela przed laty nakręciła kilka znakomitych teledysków (poszukuję ciągle „Sarajewo” w reżyserii Kuby Wojewódzkiego) jak „Dwa Słońca”, „Sexmix” które szokowały zdewociałych telewizyjnych ważniaków. Do tego stopnia, że zakazano emisji „Sexmixu” jak i utworów BE w mediach. Po dziś dzień nie emituje się ich znakomitej muzyki… Bo jakiś klerykał obruszył się, że Fiolka lubieżnie się oblizuje przy słowach o spermie! Czy dewotom wszystko kojarzy się z d…? Pomyśleć, ze na dzieło Sławska Starosty „Dwa słońca”, w którym występował m.in. mąż Justyny Steczkowskiej, sypnęła groszem TVP, dziś sobie nie wyobrażam tego. Redaktor TeTe-tka z „Frondy” jak nic znajdzie odpowiedź, dlaczego męża Justyny dopadła choroba, po prostu wystąpił nagi w megapedalskim, jak określił to Sławek Starosta, teledysku! I to chyba pozbawiony owłosienia tu i tam. Czy spowiednika zainteresuje i to? Że on i ona pozbawili się zbędnych włosów, które przeszkadzały im w posługiwaniu się biegłym francuskim?


Bawiłem ostatnio w pewnej sieci handlowej i co widzę! Prezerwatywy „Pepino”, które zniknęły mi z oczu kilka lat temu! Kolorowe, ale kobiety sugerują by nie używać czarnych. Bo czarne wyszczupla! Podobno Kościół zastanawia się nad dopuszczeniem stosowania prezerwatyw, hosanna! Pod warunkiem ze będą miały ucięte oba końce!



0 komentarze:

Prześlij komentarz