„Sztandar wyprowadzić”. Słowa wypowiedziane przez Mieczysława F. Rakowskiego podczas ostatniego zjazdu PZPR zakończyły żywot „przewodniej partii”. SdRP która powstała na jej gruzach przygarnęła działaczy partyjnych o raczej centrowych poglądach ( nie zdecydowali się wstąpić do SdRP m.in. Tomasz Nałęcz i Wiesława Ziółkowska). Jeszcze do niedawna trwały dyskusje jak to się stało że nowy twór przejął majątek po PZPR? Na czele partii stanął Aleksander Kwaśniewski, sekretarzem został Leszek Miller. W wyborach parlamentarnych partia zdobyła 12% głosów co było zaskoczeniem In plus. Od pewnego czasu trwała nagonka na lewicową partię, Adam Michnik oznajmił nawet że lewicy wolno mniej niż „Solidarności”. Bzdura z którą nie zgodzili się szefowie SdRP. Pokazali jakim kursem będzie kierowała się nowa lewica, na pewno nie przepraszając za to że zyje. Rząd Jana Olszewskiego nie cieszył się uznaniem szefa partii Kwaśniewskiego, do dziś związani z jego obozem ( wspierani przez polityków PiS) twierdzą że lewica uczestniczyła w spisku z inicjatywy ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy celem którego było obalenie premiera i jego rządu. Wtedy ktoś z „komuchami” chciał rozmawiać. A dzisiaj? Niewykluczone że sztandar wyprowadzony będzie z siedziby SLD jeśli znajdzie się jeszcze ktoś kto to zrobi.
12% poparcia; dużo to czy mało? Tyle otrzymała SdRP w wyborach do parlamentu w 1991 roku. Dla dzisiejszej lewicy kierowanej przez Grzegorza Napieralskiego to maksimum możliwości. Kiedy SdRP przekształciła się w Sojusz Lewicy Demokratycznej w szeregach partii brylowali Izabella Sierakowska, Leszek Miller, Józef Oleksy, Włodzimierz Cimoszewicz, Andrzej Urbańczyk, Marek Borowski, Ireneusz Sekuła, Jerzy Szmajdziński… Listę nazwisk długo można by ciągnąć. Jak wygląda SLD dziś, ilu polityków jest w stanie wymienić wyborca partii?
Na stronie SLD odwiedzającego wita czerwony kolor. Zbyt dużo czasu tracili politycy partii na tłumaczenie tępogłowym że nie mają nic wspólnego z „czerwonymi”, „komuchami” i wszystkimi bzdurnymi pomówieniami kierowanymi pod adresem ich i partii. Swoją drogą dlaczego Napieralski and co. nie kierują pod adresem PiS oskarżeń że partia, rzekomo antykomunistyczna, pełnymi garściami czerpie z nieboszczki PZPR i PRL? Strona Sojuszu wita wyborczym hasłem „Jutro bez obaw”. By trafić do wyobraźni wyborcy bardziej prawdziwe byłoby hasło „Mamy obawy przed jutrem”. Grzegorz Napieralski chwali się że SLD jako jedyna (sic!) partia w ostatnich tygodniach odsłania swoje propozycje programowe. Dla doświadczonego obserwatora sceny politycznej to nic innego jak naiwne i nieco zagubione tłumaczenie. Czyż partia nie ma swego programu, od czasu od czasu lekko modyfikowanego, poddawanego nieznacznym korektom? PiS czy PO swe propozycje ma i ogłaszać ich nie musi, ich żelazny elektorat je zna, rozumie i popiera. PiS mówi takim samym głosem dziś, tak mówiło wczoraj, miesiąc, rok temu.. To samo PO. A SLD mówi dopiero w okresie kampanii wyborczej, w okresie między jednymi a drugimi wyborami milczy, siedzi cicho i nic nie robi. A ma takie pole do popisu! Z lewicą dzieje się źle i nie widać niestety poprawy. Jak to było możliwe że przed laty znalazło się w partii miejsce dla antyklerykałów, ateistów, katolików, neutralnych światopoglądowo którzy nie dość że potrafili się porozumieć, zbudować partię to i przedstawić swój program który dwa razy trafił w gusta wyborców? W 1993 i 2001 roku lewica wygrała wybory. Z Azraelem, jednym z blogerskiej braci, wymieniałem swego czasu poglądy nie kryjąc że sympatyzuję z lewicą i jej pozostanę wierny i że doczekam się polityka z SLD w fotelu premiera . Jacek oznajmił że długo to nie nastąpi i… ma rację. Nic nie wskazuje na to by SLD porwało tłumy które wywindowałyby partię na szczyty władzy a jej przewodniczącego postawiły na czele rządu. Pesymiści głoszą że będzie i tak dobrze jeśli SLD w ogóle do przyszłego Sejmu się dostanie… PiS i PO mają interes w tym by z Sejmu zniknął Sojusz. Pozbawiony budżetowych grantów raz- dwa zginąłby z wielkiej polityki. Politycy dwóch największych partii jak najbardziej są za amerykańskimi wzorcami; republikanie i demokraci. PiS i PO. Prawica i prawica…
Powolny upadek lewicy paradoksalnie rozpoczął się w dniu którym dziś chwali się „stara” ekipa Leszka Millera: z chwilą wejścia Polski do Unii Europejskiej. Dobiła ich afera orlenowska i Rywina. Miller nie tak dawno gromił obecne władze RP które w niego za mało podkreślają wkład lewicy w unijną integrację. To prośba o przypominanie początku końca partii. Z chwilą wejścia do UE mieszkańcy Polski zostali objęci takimi samymi obowiązkami co pozostałe kraje i mieszkańcy ale i pewnymi prawami. Rolnicy otrzymują dopłaty, prowadzący biznesy mogą starać się o dofinansowanie, samorządy prowadzący swe inwestycje jeśli tylko zbiorą wymaganą część środków mogą liczyć na niemałe współfinansowanie przez UE. Polacy to widzą i chętnie z takich bonusów korzystają i nie jest do tego im potrzebna żadna partia, a najmniej już SLD nadal postrzegane jako „czerwoni”, socjaliści którzy przez dziesięciolecia żyli w objęciach ZSRR a dziś usiłują być proeuropejscy. Jacy będą jutro? Mimo wielu obszarów biedy poprawił się statut mieszkańców Polski a ci którym żyje się lepiej socjalistów w swoim życiu nie potrzebują, swoim majątkiem dzielić się nie chcą. Przykre to ale najubożsi lewicy chyba już też nie interesują a jeśli już to jedynie w przededniu wyborów, w trakcie kampanii wyborczej.
Przed laty wiadomo było że Aleksander Kwaśniewski przyciąga do partii wyborców liberalnych, Iza Sierakowska wzbudzała sympatię antyklerykałów i mających twarde stanowisko w kwestiach światopoglądowych oraz będących za ograniczeniem wpływów Kościoła, Wiesław Kaczmarek wzbudzał ufność kręgów biznesowych, Marek Belka przyciągał ekonomistów. SLD było dosyć różnorodną partią, nie dla wszystkich ale dla większości wyborczej. Donald Tusk odrobił dobrze lekcje, jego PO to wypisz- wymaluj SLD z czasów swej największej świetności z różnicami światopoglądowymi. Dlaczego więc wyborca ma oddać swój głos na SLD skoro może poprzeć PO? Powie ktoś że PO jest dla niego za mało lewicowe. A co dziś oznacza lewica i czym się charakteryzuje? SLD stroiło się w piórka obrony najuboższych przed kapitalistycznym rynkiem po czym podpisuje porozumienie z Business Centre Club. Powód? Ano SLD opowiada się za gospodarką rynkową, cokolwiek ona dziś znaczy, oraz za małymi i średnimi przedsiębiorstwami. Słowa o pracownikach, zleceniobiorcach i wszystkich tych zatrudnionych na tzw. umowach śmieciowych których orędownikiem jest BCC a rzekomo przeciwnikiem Grzegorz Napieralski. O wielkich państwowych firmach lewica milczy ale tajemnicą poliszynela jest że z chęcią skierowałaby tam swoich „bezpartyjnych fachowców” na stołki w zarządach czy radach nadzorczych. Jak się czuje lewicowy wyborca po takim sojuszu lewicy z biznesem? By było zabawniej SLD od lat stara się uchodzić za partię tolerancyjną wobec mniejszości seksualnych. Stąd współorganizacja ostatniej Parady Równości w Warszawie ( Napieralskiego i Wikińskiego na niej nie było…), zajmowanie stanowiska w sprawie związków partnerskich. Co innego się niestety mówi a co innego robi co udowodnił poseł Wikiński przy okazji zawirowań wokół startu Roberta Biedronia z list SLD do Sejmu. Nie wszyscy są tolerancyjni wobec gejów, nie wszyscy w SLD muszą być ateistami i antyklerykałami ale ktoś być musi! Ale kto? Na pewno nie ci którzy nie podejmują kwestii antyklerykalnych, nie dzielą się swoimi pomysłami jak widzą Polskę bez Kościoła wtrącającego się w prawodawstwo. Czyżby takich pomysłów w SLD nie mieli?
W 2008 roku Grzegorz Napieralski wygrał walkę o przywództwo w SLD z Wojciechem Olejniczakiem. Nazywany „polskim Zapatero” rzucił od czasu do czasu kilka haseł antyklerykalnych wzbudzając chwilowy aplauz widowni. W tym samym roku Sejm przegłosował finansowanie z budżetu państwa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Nastroje wśród posłów SLD były bojowe, media co i rusz podpierały się Grzegorzem Napieralskim i posłanką Joanną Senyszyn której felietony drukuje antyklerykalny tygodnik „Fakty i Mity”. Stanowisko partii było twarde i jednoznaczne, żadnego finansowania z budżetu! Po czym przychodzi godzina „W” konkretnie dziesiąta z minutami i co się dzieje?
Za odrzuceniem projektu ustawy głosowało „aż” 7 posłów SLD! Przeciwko odrzuceniu projektu ustawy głosowało 5 posłów, wstrzymało się zaś 15 w tym… Napieralski, prof. Senyszyn, Wojciech Olejniczak, Ryszard Kalisz… Ten sam Kalisz który gościł na założycielskim Kongresie Ruchu Poparcia Palikota, antyklerykalnego ruchu… Głos zmarnowało 15 posłów nie biorąc udziału w głosowaniu. Absencja posłów SLD podczas głosowania wynosiła ponad 35%... Zlękli się słów radiomaryjnej posłanki która tymi słowy łgała z sejmowej mównicy?
„Zawsze do więzień wsadzano zarówno profesorów, jak i studentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Władze uczelni zawsze bardzo wysoko stawiały poprzeczkę intelektualną. Studentów uczono samodzielnego myślenia, dawano im poczucie własnej wartości, kształtowano w duchu służenia Bogu i ojczyźnie. Ta uczelnia zawsze była bardzo biedna. Utrzymywał ją Kościół katolicki, polski Kościół katolicki”. Zapomniano dodać- też biedny.
SLD zawodzi antyklerykałów, zawiódł środowiska LGBT, zawiódł ubogich, zawiódł małych i średnich przedsiębiorców, pokazał wała Partii Kobiet... Coraz więcej zaniepokojonych głosów wśród lewicowych wyborców nie mających pewności czy po wyborach SLD nie zrobi im psikusa i nie wejdzie w koalicję z PiS. Mają prawo analizować każde scenariusze, Napieralski dziwnym trafem krytykuje PO, o PiS milczy. Na marginesie: Jarosław Kaczyński ostro jedzie po Platformie nie wspominając o SLD… Ostatnią deską ratunku młodzi szefowie SLD zdają się widzieć w powrocie do partii dawnych, w większości skompromitowanych i ośmieszonych polityków. Całe szczęście że Grzegorz Napieralski w ostatniej chwili zdecydował się dać sobie spokój z kandydaturą Józefa Oleksego do Sejmu bo byłaby to niemądra decyzja. Back to future… nie nastąpi bo inna jest Polska od tej sprzed lat, inni są ludzie, inni są wyborcy, inna jest scena polityczna. Paradoksalnie młodość przeszkadza też Grzegorzowi Napieralskiemu który mimo rządzenia Sojuszem od lat postrzegany jest jako młokos. Kiedy jednak umożliwił powrót politycznym dinozaurom pojawiły się głosy że szef SLD nie ma pomysłu i otacza się starymi. Mówią to sami wyborcy lewicowi! Niezdecydowani w większości, karmieni opiniami prawicowych publicystów są podatni na ich manipulacje. Sądzę że gdyby po zakończeniu 10 lat prezydencji Aleksandra Kwaśniewskiego zdecydowałby się on wrócić do SLD i stanąć na jego czele inaczej wyglądałaby dziś lewica. Inaczej wyglądałaby gdyby zaangażowali się w przemeblowanie SLD ludzie z jego kancelarii miast budować twór pod nazwą LiD. Tyle że Kwaśniewskiemu bliżej dziś do PO niż do SLD które wywindowało go do najwyższej godności w państwie… Kwaśniewski nie będzie doradzał sztabowi wyborczemu SLD, nie będzie wspierał szefa partii. Nie musi, już nie chce, ma inne plany. Grzegorz Napieralski otoczony młodymi politykami uważa że wyborca lewicy musi zagłosować na SLD bo nie ma wyjścia. Otóż nie, nic bardziej mylnego! Wyborca może zostać w domu w dniu wyborów, oddać głos nieważny, zagłosować na „Nowoczesną Polskę” Janusza Palikota bądź na PO dając się uwieść hasłem ze głosuje na „mniejsze zło”. Kiedy Napieralski przekona wyborcę że głosowanie na SLD to dobro?
0 komentarze:
Prześlij komentarz