piątek, 19 sierpnia 2011

Pułk rozśmieszania wroga

-Dzień dobry.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
-Nazywam się Paweł Krysiński. Chciałbym wyjaśnić kilka spraw. Oto wezwanie- gdzieś tam mam i inne- w którym MON wzywa mnie bym dnia tego i tego stawił się w WKU czy jak to się teraz nazywa pouczając o odpowiedzialności karnej. Dla mnie to nieporozumienie. Jako że goszczę w rodzinnych stronach postanowiłem zawitać w państwa progach i zakomunikować że armia nie ma co liczyć na moje usługi.
-Ale jest pan obywatelem Polski i ma obowiązek wobec Ojczyzny…
-Panie majorze! Na pewno nie takiej i nie w rządzonej przez takich polityków!(major w stanie spoczynku- dlaczego nie pracuje na tym stanowisku ktoś świeży, tuż po studiach?). W latach 1996-1997 odbyłem zasadniczą służbę wojskową w JW1747, dosłużyłem się stopnia bombardiera. Nie wiem kto decyduje o przydziale funkcji w armii, czy komisja wojskowa badała predyspozycje kandydata czy też rzucała kostką… Nie obchodzi mnie to. Mam wadę wzroku, jestem dalekowidzem, z lewym okiem dominującym. Nie przeszkadzało to ważniakom z komisji przydzielić mi funkcję celowniczego! Z pewnością dysponuje pan wiedzą która pozwala zrozumieć że celowniki w armii są robione pod osoby mając prawe oko dominujące? Narysować panu schemat jak się męczyłem przy armacie kal.85mm przy celownikach, przy kątomierzu? Jakiś babsztyl z komisji uznał mnie w pełni zdrowym do zasadniczej służby wojskowej z najwyższą kategorią zdrowia! Ciekaw jestem jak to oceniła po sztukowych badaniach interesując się jedynie zawartością moich majtek.
Major wyglądał na zmieszanego i zaskoczonego, jego pomocnik ( chorąży w mundurze) zaniemówił.
Kontynuowałem:
-Oto moja książeczka zdrowia z czasów zasadniczej służby wojskowej. Są do niej załączone kwity świadczące o tym że lipiec 1996 roku spędziłem w szpitalu. Jestem alergikiem, warunki jakie proponowała polska armia dla takich jak ja były skandaliczne, nikt nie był w stanie zapewnić mi leków i nie wierzył że jestem chory. Tu jest kwit stanowiący dowód że po wyjściu ze szpitala skierowano mnie na miesięczny urlop zdrowotny. Informuję więc panów ze wszelkie monity do mnie, korespondencję z WKU uznaję za bezcelowe i pozbawione sensu. Odbyłem służbę wojskową jednakże kiedy chciałem poświęcić się Ojczyźnie w służbie nadterminowej „nagle” okazało się że nie jestem w pełni zdrowy! To jak to jest? Zawiadamiam iż nigdy nie stawię się na jakiekolwiek szkolenie proponowane mi przez polską armię. Jeśli jeszcze coś takiego w ogóle posiadamy. Jeśli nie daj panie coś by mi się stało na ćwiczeniach rezerwy, jeśli zasłabłbym, katar sienny uniemożliwiałby mi normalne funkcjonowanie nie szukałbym winnych walcząc z wiatrakami. Panów podałbym do sądu przedtem nagłaśniając sprawę w prasie i mediach elektronicznych. Chociażby w „NIE” Jerzego Urbana czy „Faktach i Mitach” Romana Kotlińskiego. Zapewniam, skończyłoby się wasze słodkie życie!
Major patrzył na mnie jak na zjawisko z innej planety. Widać było że nie był przyzwyczajony do słuchania monologu, to on mówił a jego słuchano. Tymczasem stał oto przed nim postawny facet nie wyglądający na kalekę z którego biła pewność siebie i który machał mu przed nosem kwitami z pieczątkami wojskowych lekarzy. Ba, tych z najwyższej półki!
W końcu oprzytomniał:
-Pan najwyraźniej chce się wykręcić z obowiązków wobec Ojczyzny…?
-Panie majorze, pożartujemy kiedy spotkamy się przypadkiem prywatnie. Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Ja swój obowiązek spełniłem. Jeśli zechcę podnieść swe umiejętności strzeleckie dajmy na to to stać mnie jeszcze na to by postrzelać sobie na strzelnicy prywatnej. Z różnych rodzajów broni palnej której armii na nią nie stać.
-Ale wiem pan, to taka nietypowa sytuacja. W zasadzie pierwszy raz spotkałem się z kimś kto nie ukrywa swych zamiarów, nie kręci i nie kombinuje stawiając sprawę tak jasno…
-A tak. Nie kręcę i nie kłamię. W miejscu zameldowania przebywam od święta, rzadko można mnie spotkać w domu rodzinnym więc nawet jeśliby ktoś wpadł na pomysł by mnie do was doprowadzić to szukałby wiatru w polu. Dlatego wykorzystując urlop przychodzę do panów sam stawiając sprawę jasno: niech się ode mnie raz odczepi MON, armia i ważniaki psujący siły zbrojne! Chcą się bawić w wojsko? Niech ich broni Ordynariat Polowy z zastępem kapelanów bo mnie panowie w mundurze na ćwiczeniach rezerwistów nie zobaczycie. Nie jestem żołnierzem i nie muszę wykonywać rozkazów! Ciągajcie po szkoleniach kapelanów z których mało kto potrafi przebiec 200 metrów!
Major z zakłopotaniem wpatrywał się we mnie. Nie wiedział czy stroję sobie bezczelne kpiny czy też mówię poważnie. Westchnął ciężko, nabazgrał coś w kwitach i oznajmił:
-Otrzymuje pan przydział na czas wojny, w czasie pokoju nie będziemy pana niepokoić. Służył pan w Suwałkach, podlegał pan pod Orzysz, od teraz pieczę nad panem ma Toruń…
-Byleby nie do ochrony pewnego toruńskiego zakonnika.


To było ostatnie moje doświadczenie z biurokracją Wojska Polskiego, następnych nie przewiduję. Szkoda mi czasu, pieniędzy i słów które trzeba wypowiedzieć by wojskowe urzędasy przyjęły cokolwiek do wiadomości. Od 1989 roku polska armia jest dewastowana, różne rządy eksperymentują na niej dokładnie tak samo jak na społeczeństwie. Brak jest jakiegokolwiek planu działania, kolejni ministrowie nie wiedzą jak to wojsko będzie wyglądało za rok, dwa, dziesięć lat. To taktyka bezładu i chaosu. Zrobimy to i tamto i zobaczymy jak wyjdzie. A jak nie wyjdzie to konsekwencje i tak nie dotkną władzy. Następcy nigdy nie postawili jakichkolwiek zarzutów poprzednikom o niegospodarności w armii, nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności. Bo kto wie czy ich po 4 latach przy korycie następcy nie chcieliby ciągać po sądach… Narodowe Siły Rezerwowe miały być rozwiązaniem problemów w armii, tymczasem są jednym wielkim problemem. Okazało się że nie ma aż tylu chętnych, w MON pomylono się kolejny raz, A że z niemal połową chętnych nie ma żadnego kontaktu, urzędasy nie mogą się skontaktować z nimi to już Inn sprawa. Tak na marginesie: w jaki sposób MON zamierza powiadomić rezerwistów w przypadku mobilizacji? Rozesłać wici, zatelefonować czy poprzez pocztę e-mail? W jaki sposób dotarłaby do mnie informacja gdybym przebywał na urlopie dajmy na to w Norwegii?

Kiedy istniał jeszcze pobór armia miała tanią siłę roboczą. Żołnierze mało czasu spędzali na szkoleniu, sztuka wojskowego rzemiosła nie pochłaniała go zbyt wiele. W 1996 roku trafiłem w kamasze do Suwałk. Raptem, 30% spędzonego czasu w armii wykorzystano na potrzeby szkolenia! Nie dziwi mnie że tak wielu uciekało przed zasadniczą służbą wojskową uznając ją za stratę czasu. Fachowcy otrzymywali przydział do warsztatów wykonując za skromny żołd pracę za którą w cywilu otrzymywali nieraz i spore pieniądze. Warty pełnili również żołnierze z czasem wypierani przez warty cywilne. Dziś natomiast jednostek wojskowych strzegą agencje ochrony, nieraz są to zakłady pracy chronionej… Broń palna maszynowa, kajdanki, gaz obezwładniający, wygląda partyzantów z wyciętego lasu za mizerne pieniądze to codzienność ów pracowników. Mistrz Bareja nie miałby dziś chwili czasu, o samej armii kręciłby kilka filmów rocznie! MON rzekomo wszędzie szuka oszczędności. Czyżby? Nie szuka się ich w znakomicie się trzymającym i sowicie dotowanym Ordynariacie Polowym. Ordynariat nie cierpi na deficyt środków, tak w ogóle MON łoży na niego ale nie ma prawa ingerować w to co się tam dzieje. Biskupa polowego powołuje nie minister, nie prezydent zwierzchnik sił zbrojnych lecz papież. Który zna się chyba na wojskowym rzemiośle jak mało kto… MON ma na utrzymaniu 93 parafie katolickie (w tym jedna w Belgii w miejscowości Mons, gdzie ma siedzibę Sojusznicze Dowództwo Operacji w NATO). Polscy wojskowi to nie żołnierze ale ministranci jak się okazuje, wg polityków katoprawicy jak i kleru wojskowego żołnierz winien mieć zapewnioną opiekę duchową. Czy ktoś im jej broni po godzinach pracy? Proszę udać się pod dowolną jednostkę wojskową na kilka minut przed zakończeniem pracy. Sznur pracowników cywilnych i mundurowych o godzinie zero opuszcza mury jednostki podążając do domów. Zostaje nieliczna służba dyżurna plus cywilni pracownicy ochrony. Proszę bardzo, wolna droga do kościółka! Czy może nie chce się tracić wolnego czasu rzekomo rozmodlonym na modły w kościele? Za komuny w złym tonie było utrzymywanie związków z Kościołem przez wojskowych, dziś natomiast odwrotnie, masz wojaku zasuwać na pielgrzymki, msze i wszędzie tam gdzie skieruje cię rozkaz przełożonych na religijne szopki.

Ok. 150 kapelanów wojskowych pobiera pensje z budżetu. Dlaczego nie płaci im Watykan Bóg jeden raczy wiedzieć… Dlaczego muszą oni być na etatach a nie na umowach- zlecenie, dlaczego nie jako pracownicy cywilni wojska? Dlaczego roi się od pułkowników, dlaczego prosty klecha po błyskawicznym, trwającym 3 miesiące kursie na wojskowego może sobie wybrać rodzaj wojska w którym chce „służyć” zazwyczaj już w stopniu kapitana z pominięciem pierwszego i drugiego stopnia oficerskiego? Tacy są wybitnie? Na jednego kapelan przypada 666, 6 żołnierza… Prócz oficerskiej pensji kapelan otrzymuje uprawnienia oficera służby zawodowej: prawo do emerytury po 15 latach służby, zakwaterowanie, świadczenia socjalne, ordynansa. Utrzymuje się taki liczny Ordynariat polowy, gdy armia jest mała i coraz biedniejsza. Tak wyglądają reformy MON … Jeśli likwidacja zbyt licznych garnizonów zostanie przeprowadzona, to będziemy mieli więcej wojskowych parafii niż jednostek wojskowych! Tym MON pokrywa wszelkie koszta, rachunki za wodę, gaz, prąd, za wszystko.

Niesławnej pamięci minister Obrony Narodowej Bogdan Klich rozbawił dociekliwych dziennikarzy wijąc się jak piskorz naciskany o sens utrzymywania przez MON gromady księży raczył odpowiedzieć:” Wysoko sobie cenię pracę kapelanów wojskowych. Ich misja wykracza
poza religijny wymiar. To ONI mają współtworzyć etos NOWEGO wojska. Żołnierz dzisiaj coraz mniej służy, a coraz bardziej chodzi do pracy . Kapelani mają przypominać mu, że oprócz praw ma także moralne obowiązki".
Za skromne 20 milionów złotych, bo tyle kosztuje nas utrzymanie Ordynariatu w 2011 roku. A w takim na przykład Świnoujściu uznano przed laty że lud nie potrzebuje kina więc je zamknięto, budynek zaś przeznaczono na… kaplicę wojskową!




1 komentarz:

  1. Feldkuratów Katzów jest ci u nas mnogo Ciekawe kto im za Szawejków służy czyżby generałowie.

    OdpowiedzUsuń