poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Reprywatyzacja czyli uwłaszczenie cwaniaczków cz.2

Stołeczna reprywatyzacja pod rządami Hanny Gronkiewicz- Waltz i reprywatyzacja w ogóle stała się tematem numer jeden w mediach. Politycy PO i PiS sprawiają wrażenie, jakby przez wszystkie minione lata nie mieli pojęcia, że w Warszawie- jak i w całej Polsce- odbywa się skok cwaniaczków na kasę, ziemię i na nieruchomości kosztem społeczeństwa. Rację miał prezydent Aleksander Kwaśniewski wetujący w 2001 roku napisaną na kolanie ustawę reprywatyzacyjną, ku rozpaczy koalicji rządzącej AWS- UW.

Henryk, rocznik 1909, chciał się usamodzielnić i przestać być zależny od bogatego ojca. Zaciągnął przed wojną duży kredyt na budowę kamienicy w Warszawie. Otrzymał w całości pieniądze na ten cel, rozpoczął budowę w 1939 roku, ale jego plany przerwał wybuch wojny. Henryk uszedł z życiem, jako że był człowiekiem dosyć majętnym, wywodzącym się z bogatego rodu z tradycjami czmychnął do Ameryki Północnej. USA stały się jego drugą ojczyzną, wzbogacił się tam jak nigdy prowadząc niezliczone biznesy. Z radością przyjął ogłoszenie końca wojny, ale ogarnął go smutek na wieść o dekrecie Bieruta z października 1945 roku o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy. Marzył mu się powrót do kraju, do Polski, ale nie do takiej jaka powstawała po wojnie. Postanowił przeczekać, liczył po cichu na zryw żołnierzy podziemia antykomunistycznego. O wznowieniu i zakończeniu budowy kamienicy nie miał już co marzyć. Zmarł w 1988 roku, nie doczekawszy zmiany ustroju w Polsce.

Henryk zostawił po sobie syna, który odziedziczył po nim majątek i smykałkę do interesów, ale miłość do starej ojczyzny nie była domeną latorośli. Jurek, wilk biznesu, ojczyznę ojca odwiedził dopiero w 1990 roku. Machnął ręką na Polskę, zostawił tu pole do popisu dla swego syna, Wiesława, księdza katolickiego. Henryk dysponował starymi dokumentami z wykazem ziem i nieruchomości ojca, przekazał je wszystkie synowi. Ten wiedział, że wiele z nich miało obciążoną hipotekę, ale kogo to obchodziło, kto sprawdziłby księdza? Okazało się, że nikogo, w polskich urzędach próżno było szukać rzetelnej dokumentacji finansowej obiektów, co do których roszczenia mieli potomkowie dawnych właścicieli, tacy jak Wiesław. A ten szybko zorientował się, że dawnych nieruchomości dziadka nie ma, że stoją na nich szkoły, boiska, bloki mieszkalne i jakieś wille. Wystąpił z roszczeniami o zwrot mienia przedwojennego, w tym kamienicy dziadka, której budowę przerwała wojna. Że nigdy jej nie było, że na jej budowę poszedł kredyt z banku nigdy nie oddany przez Henryka? A kogo to obchodzi? To tylko sprawiedliwość dziejowa! I tak dobrze, że wszystko zostanie w rodzinie. Miał w głowie przykład znajomego, szemranego handlarza nieruchomościami stołecznymi, robiącymi krociowe interesy na niewiedzy naiwnych. Ten, będąc w zmowie z pewnymi urzędnikami i bankierem odszukiwał potomków drobnych przedwojennych właścicieli, odkupywał od nich roszczenia za symboliczne pieniądze przedtem roztaczając przed nimi czarny scenariusz, że przedwojenny majątek miał długi. Aby go odzyskać trzeba dług spłacić, a tak się fatalnie składa, że wartość długo przewyższa wartość majątku. Bierze pan? Nie? To dobrze się składa, odkupię od pana problem, proszę podpisać tu i tu… 


Polecam tekst Konrada Malca. Może nie pierwszej młodości, ale na czasie.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz