czwartek, 5 lutego 2015

Sportowiec może być tylko wierzący!

Cristiano Ronaldo jest obecnie najlepszym piłkarzem świata. Talent podparł tytaniczną wprost pracą na treningach, pracujący z nim trenerzy zdumieni byli jego uporem, zawziętością i wiarą we własne siły. Sir Alex Ferguson stwierdził, że gdyby nie ta katorżnicza praca, świat nie usłyszałby o CR7.Przyciśnięty do muru Portugalczyk miał powiedzieć w którymś z wywiadów, że wiara w Boga to jeden z jego priorytetów, ale nie oznacza to, że co tydzień bawi on w Fatimie czy wspiera Tadeusza Rydzyka. Bo wiara w Boga nie ma nic wspólnego w wiarę w kościół zhierarchizowany, bywa, że jednemu z drugim jest nie po drodze.

Przed laty, w 1982 roku podczas hiszpańskiego mundialu, Polacy grali mecz o wszystko z Peru. Peruwiańczycy zerkali w stronę usadowionego na trybunach swego czarownika, który miał zapewnić Latynosom zwycięstwo. Nie wiem, co się stało z tym panem po meczu (5:1 dla naszych), czy zdołał wyjaśnić, dlaczego Bóg ich opuścił?

Henryk Kasperczak, znakomity niegdyś piłkarz, później trener z sukcesami m.in. we Francji i reprezentacjami Czarnego Lądu wspominał, kiedy objął posadę trenera reprezentacji Mali. Przejrzał listy płac sztabu trenerskiego, doradców itp., zastanowiło go astronomiczne wynagrodzenie jednego z ludzi. Nie był to ani jakiś zagraniczny trener, specjalista od przygotowania siłowego, spec od techniki, genialny strateg. Nic podobnego. To był… czarownik! Utrzymanie człowieka, który nic nie robił, kosztowało bardzo dużo. Naiwny Kasperczak sądził, że pozbycie się darmozjada będzie proste. Przeliczył się, stoczył długą i zaciekłą batalię, nim postawił na swoim.

Diego Maradona, genialny Argentyńczyk, podbił przed laty serca kibiców SSC Napoli. Po każdym golu płakał, wznosił modły do Boga, a tłumy wiwatowały na cześć boskiego Diego. Co prawda w niedzielę próżno było wypatrywać Argentyńczyka w kościele, z prostej przyczyny: odsypiał alkoholowo- narkotykowe orgie… Dawne to były czasy.

Polska, 2015 rok. Polski sport poza paroma przebłyskami kuleje. Znajomy mówi, że nie pozwoli zostać synowi piłkarzem. Z pstrej przyczyny: jeśli chce zarobić, niech zostanie działaczem, skwitował. To może kapelanem sportowym, podsuwam pomysł? Przed nim świetlana przyszłość!

Polska, 2015 rok. Reprezentacja Polski w piłce ręcznej zdobyła brązowy medal na mundialu w Katarze. Jeden z uczestników imprezy tuż po szczęśliwie wygranym meczu oznajmił, że medal został wywalczony m.in. przez pracę na treningach i wylane tam hektolitry potu. Okazało się, że to był głos wołającego na puszczy! Spece od propagandy katolickiej natychmiast podciągnęły 3 miejsce szczypiornistów pod wiarę, Boga i kościół katolicki. Niczym komuniści w minionej epoce podczepiający się pod sukcesy sportowców, głoszący wyższość ustroju socjalistycznego nad kapitalistycznym! Dziś obserwujemy to samo, miejsce socjalizmu zajął katolicyzm. Jak przeczytałem, że medal jest zasługą zespołu specjalnej troski z „Frondy” i kapelana sportowców, to- proszę mi uwierzyć- najzwyczajniej w śmiecie zacząłem się śmiać! No większego idiotyzmu dawno nie było!Redaktorzy modlili się przed każdym meczem i to oni stoją za sukcesem polskiej drużyny. Czy na sali jest lekarz, specjalista od nóg? Jeden z zawodników w stanie euforii oznajmił, że Bóg był z reprezentacją Polski. Ma prawo tak mówić, proszę bardzo, nie neguję jego przekonania, ale… gdzie był w takim razie Najwyższy podczas meczy półfinałowego z islamskim Katarem? Zląkł się groźby dżihadu, czy co? Allach przekupił go dziewicami z islamskiego raju? Kto to wie… A jak się stało, że turniej wygrała zlaicyzowana Francja?

Ciekaw jestem, co powiedzą spece od katolickiego, sportowego marketingu, gdy na następnej imprezie szczypiornistom się nie powiedzie, co będą mieli do powiedzenia, kiedy Kamil Stoch z powodu braku wyników zmuszony będzie zakończyć karierę skoczka? No oczywiście! Że niezbadane są wyroki boskie, Bóg tak chciał itp. Na dzień dzisiejszy jednak PiS-macy dają do zrozumienia, że kapelani w sporcie to podstawa. Może od razu zmieńmy hale treningowe na kaplice, a stadiony w polowe ołtarze, hmm?

Zbigniew Boniek, znakomity przed laty piłkarz, obecnie szef PZPN, w jednej ze swych książek ujawnił kulisy audiencji Juventusu Turyn u papieża JPII. Jak najbardziej poważnie poprosił rodaka o modlitwę za wyniki zespołu. Usłyszał, że władza Boga nie obejmuje boiska sportowego…

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

4 komentarze:

  1. Hi! Zaledwie brązowy medal. Widać ichni Bóg silniejszy, albo katolicki przekupny i katarskim targiem olał pot i wysiłek piłkarzy, a piłkę nosił jak kule w płot.

    OdpowiedzUsuń
  2. To samo było z Wroną przecież, to nie on wykonał lądowanie bez podwozia tylko bóg, bo w środku leciał modlący się ksiądz.
    To jest bardzo niebezpieczne zjawisko, bo po co się uczyć, ćwiczyć, poszukiwać wyjaśnień, jak za nas wszystko zrobi tatuś na chmurce. Gombrowicz o tym pisał iż ten dziecinny katolicyzm spowodował, iż polacy są nikim w dokonaniach kulturowych czy naukowych, bo te końskie klapy katolicyzmu nie pozwalają rozglądać się na boki , bo nas prowadzi przecież bóg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "To jest bardzo niebezpieczne zjawisko". Też tak uważam, a jak mniema autor bloga pisze to co pisze i tak jak pisze.
      Pomyślności.

      Usuń
    2. Katolicyzm u Gombrowicza
      Polski katolicyzm.

      Katolicyzm taki, jaki urobił się historycznie w Polsce, rozumiem jako przerzucenie na kogoś innego — Boga — ciężarów nad siły. Jest to zupełnie stosunek dzieci do ojca. Dziecko jest pod opieką ojca. Ma go słuchać, szanować i kochać. Wypełniać jego przykazania. Więc dziecko może pozostać dzieckiem, ponieważ wszystka „ostateczność” przekazana jest Bogu-Ojcu i jego ziemskiej ambasadzie, Kościołowi. Polak uzyskał w ten sposób świat zielony — zielony, gdyż niedojrzały, ale zielony także dlatego że w nim łąki, drzewa są kwitnące, nie zaś czarne i metafizyczne. Żyć na łonie natury, w świecie ograniczonym, pozostawiając czarny wszechświat Bogu.

      Mnie, który jestem okropnie polski i okropnie przeciw Polsce zbuntowany, zawsze drażnił polski światek dziecinny, wtórny, uładzony i pobożny. Polską nieruchomość w historii temu przypisywałem. Polską impotencję w kulturze — gdyż nas Bóg prowadzi za rączkę. To grzeczne polskie dzieciństwo przeciwstawiałem dorosłej samodzielności innych kultur. Ten naród bez filozofii, bez świadomej historii, intelektualnie miękki, duchowo nieśmiały, naród który zdobył się tylko na sztukę „poczciwą” i „zacną”, rozlazły naród lirycznych wierszopisów, folkloru, pianistów, aktorów, w którym nawet Żydzi się rozpuszczali i tracili jad…

      Witold Gombrowicz, Dzienniki (1953-56), t. I, Wydawnictwo Literackie 2004

      Usuń