środa, 4 lutego 2015

Kampania wyborcza na Jasnej Górze

PiS rozpoczyna kampanię wyborczą. Nie, nie swego kandydata- figuranta w wyborach prezydenckich, Andrzeja Dyzmy..., Dudy, -pardon! Chodzi o kampanię do wyborów parlamentarnych. 70 posłów i senatorów uczestniczyło w tzw. pielgrzymce parlamentarzystów polskich na Jasną Górę. Piechotą nie poszli, na miejscu nie biczowali swych półnagich, okrwawionych i grzesznych ciał.

W porównaniu z rokiem ubiegłym (40 parlamentarzystów) frekwencja podskoczyła: 70 katoprawicowych polityków dzierżąc świecę w dłoni pozowało do zdjęć. Zdjęcia pstrykano na potrzeby periodyków katooszołomskich i mediów, politykom zezwolono wygadać się w sposób, w jaki potrafią to najlepiej, czyli bredzić bez ładu i składu.

W ubiegłym roku Mariusz Błaszczak publicznie łgał, że kto godzi w kościół katolicki, to godzi w tożsamość narodową. Bez komentarza. W tym roku również stawał na głowie, by zabłysnąć głupawym komentarzem i znowu mu się udało! Poseł bredził o zachowaniu tożsamości chrześcijańskiej Europy i Polski, bo tylko w taki sposób zachowana będzie pomyślność. Zapomniał dodać, że pomyślność kleru i jego sług na Wiejskiej, słowem nie wspomniał również, że Europa i Polska istniała na długo przed nastaniem rzymskiego katolicyzmu. Do Jadwigi Wiśniewskiej powinni udać się protestujący frankowicze, solidaruchowi związkowcy, rolnicy i górnicy i wszyscy inni szykujący się do pospolitego ruszenia. Posłanka oświadczyła, że jak co roku politycy przyszli zawierzyć Polskę matce boskiej częstochowskiej. Zatem jeśli coś źle się w kraju dzieje, do niej należy kierować swe fochy i żale, czyż nie? Wiśniewska potrafi rozśmieszyć, udało jej się to stwierdzeniem, że pragnie, by Polska była krajem w którym ludzie żyją godnie, uczciwie i sprawiedliwie. To nie żyją tak w tym klerykalnym eldorado, mimo rządów katoprawicy od dekady? Wiśniewska usiłowała przedstawić kłamliwy obraz rzeczywistości, w której wiele wysiłku i odwagi wymaga świadectwo wyznawanej przez nią wiary. No cóż za prześladowana większość! Dla posłanki Jasna Góra to bardzo ważne miejsce, ale czy zna ona prawdziwą historię klasztoru i przeora Kordeckiego? Wątpię…

Tzw. duszpasterz parlamentarzystów, niejaki Burgoński Piotr prawił, że wszyscy zgromadzeni na Jasnej Górze przybyli podziękować Bogu za wszelkie dobro. Do kogo mają zwrócić się ci, którzy na co dzień w katolickim, polskim eldorado doświadczają zła, ksiądz już nie odpowiedział. On nie pracuje z szarakami, biedakami dotkniętymi przez los, on zabawia posłów prawicy na Wiejskiej. Stanisław Nowak, emerytowany biskup, mamrotał coś o fenomenie pielgrzymki zastanawiając się głośno, czy w innych krajach coś takiego się odbywa. Wątpliwe, tam politycy pracują na dobro kraju, któremu służą, a nie obcemu państwu i katolickim hierarchom, jak ma to miejsce w Polsce. Skoro pan Nowak publicznie głosi, że wszystko w rękach Boga, to jaki jest sens tego jasnogórskiego spędu i prób zawierzania kraju bez pytania o zgodę jego mieszkańców? Przebił go Krystian Gwioździk. Pan w habicie dał do zrozumienia parlamentarzystom, że mają kierować się „prawem bożym” (czytaj: poleceniami biskupów i interesem kościoła katolickiego), a potem mogą zajmować się prawem stanowionym przez człowieka i to pod warunkiem, że jest ono zgodne z „wolą bożą” (czytaj: widzimisię episkopatu).

Na zakończenie sejmowy sutannowy pochwalił się, że codziennie rano odprawia msze w sejmowej kaplicy, istniej możliwość spowiedzi przed msza, dwa razy w roku organizuje rekolekcje dla parlamentarzystów adwentowe i wielkopostne, pielgrzymkę i konferencje. Da się chyba na tym nieźle zarobić…

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz