czwartek, 26 czerwca 2014

Niepamięć taktyką obrońców pedofilów w sutannach

Przy okazji wyjaśniania spraw związanych z pedofilią w amerykańskim kościele katolickim na światło dzienne zaczynają wychodzić starannie ukrywane przez lata fakty. Arcybiskup Robert Carlson (na zdj.), przyparty do muru dociekliwymi pytaniami adwokata Jeffa Andersona, pogubił się w zeznaniach. Oznajmił, że nie wiedział, nie miał świadomości, że wykorzystanie seksualne dziecka przez katolickiego księdza jest przestępstwem. Księdza, którego zwierzchnikiem w latach 80-ych ub. wieku był Carlson właśnie. Adwokat dociekał, czy wielebny rozumie, jak potworną zbrodnią jest pedofilia, ten jednak kluczył i wił się jak piskorz. Orzekł, że dziś, po ponad dwudziestu latach inaczej patrzy na pewne sprawy.

Okazuje się jednak, że co innego mówią zachowane dokumenty świadczące przeciwko Carlsonowi: przed laty skierował list do arcybiskupa Johna R. Roacha, w którym pisał o przypadku molestowania dziecka i konsekwencjach, jakich żądają jego rodzice. Mieli grozić donosem na policję, a Carlson bezczelnie odwodził ich od tej decyzji, aby przestępstwo gwałtu na dziecku zdążyło się przedawnić. Biskup zwala dziś winę na doradców diecezji, zasłaniał się niepamięcią. W sumie aż 193 razy odpowiedział :”Nie pamiętam, nie wiem” na wnikliwe pytania Andersona. Wygodna taktyka. Podobna to tej z przeszłości: Carlson przez 15 lat miał do czynienia z kościelnymi przestępstwami pedofilskimi w Minnesocie, wiedział o nich, ale nie poinformował policji o żadnym przypadku wykorzystywania dzieci przez księży.

Przed krzyżem nie ma obrony- to dewiza biskupa Carlsona. Zatem dźwigaj swój krzyż, ofiaro zboczeńca w sutannie, do końca swego życia i nie waż się powiadomić wymiaru sprawiedliwości, że zostałeś seksualnie wykorzystany. Masz milczeć w pokorze!- zda się śmiać biskup w twarz wykorzystanym przez kler katolicki. Carlson jest zatwardziałym konserwatystą. Swoim podwładnym wydał polecenie, by nie udzielali komunii politykom popierającym prawo kobiet do aborcji. W 1997 roku prowadził agresywną kampanię oszczerstw wymierzoną w senatora Partii Demokratycznej Toma Daschle’a, który proponował wprowadzenie zmian do restrykcyjnej ustawy aborcyjnej. W 2003 roku klecha usiłował zmusić senatora, by ten publicznie oznajmił, że nie jest katolikiem, bo nie akceptuje w pełni nauczania kościoła katolickiego. W 2004 roku Carlson publicznie nazwał grzesznikami głosujących za Partią Demokratyczną. Nigdy, przenigdy nie powiedział złego słowa pod adresem pedofilów w sutannach.

Nie chcę liczyć, ile razu w USA gościł JPII. Co tam przekazywał, jakież to nauki pozostawił na amerykańskiej ziemi? Brońcie krzyża? Czy tylko śpiewali „Barkę” zajadając się kremówkami?

W 1990 roku Jan Paweł II odznaczył wysokim papieskim orderem dziennikarza Jimmy'ego Savile'a. Po latach okazało się, że brytyjski gwiazdor był pedofilem mającym na sumieniu setki ofiar. Brytyjczycy zażądali odebrania orderu nieżyjącemu już pedofilowi, ale… . Watykan stwierdził, że nie ma do tego prawa, poza tym nie prowadził ewidencji odznaczanych przez siebie świeckich. Dziwi kogoś taka postawa Watykanu?

Ludzie kościoła katolickiego co i rusz wycierają sobie gęby nauczaniem JPII nie interesując się nawet, co ich idol miał do powiedzenia w kwestiach kontaktów homoseksualnych i pedofilskich. Panowie w czarnych sukienkach gromią z ambon związki partnerskie- również heteroseksualne- bo dla nich to grzech, jednocześnie twierdzą, że nie mieli świadomości, że seks z nieletnim to przestępstwo! Ilu katolickich księży uważa, że molestowanie seksualne dziecka to nic złego?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz