Kolejny raz Święto Niepodległości przeszło do historii jako jedno ze śmieszniejszych świąt. To zasługa PiS, Jarosława Kaczyńskiego i wałęsających się po ulicach polskich miast tzw. „patriotów”, którzy wobec braku pomysłów powtarzają stare, wyświechtane slogany, że raz sierpem, raz młotem. Odwołują się przy tym do dawnych postaci, oglądają w przeszłość, bo przyszłości budować nie potrafią. Kiedy widzę te gęby, ziejące nienawiścią, osobników pod wpływem mgły smoleńskiej i bredni macierewiczowskich, tudzież kościelnych idiotyzmów, to śmiać mi się chce!
Jarosław Kaczyński, wydobyty przez swoich mocodawców ze złotej klatki, obwożony po Warszawie i Krakowie niczym złotym cielec, był łaskaw wygłosić monolog do otumanionego narodu, wyznawców religii smoleńskiej. Kierujący prezesem dawni członkowie PZPR, murem stojący za Kaczyńskim dawni konfidenci SB w sutannach mają niezły ubaw, patrząc na ekstazę wyborców PiS, wyznawców smoleńskich, dostających orgazmu na widok swego papieża! Jakże mało potrzeba, by ciemny lud się radował! Kilka zdań, powtarzanych przez Kaczyńskiego, z czego jedno przeczy drugiemu. Nic nie znaczący bełkot, poprzetykany tu i ówdzie kłamstwami. Manipulacja, w sam raz dla sekty smoleńskiej. Jeśli Kaczyński wierzy w to, co mówi, to jeśli trzeba kogoś izolować od władzy, panie prezes, to tylko pana.
Co ten Kaczyński chce budować, sile państwo polskie? W takim państwie nie byłoby miejsca na smoleńskie miesięcznice, będące seansami kłamstw, manipulacji i nienawiści. Władza, stojąca na straży Konstytucji, potrafiłaby egzekwować jej zapisy. Jaruś i jego przydupasy spieprzaliby z pełnymi portkami, gdzie pieprz rośnie, nawet nie oglądając się za siebie! Coś się Kaczyńskiemu w łepetynce całkiem poprzestawiało, bo mamrocze też o silnym państwie moralnie, oraz militarnie. Oczywiście o morale narodu zadba czysty, jak łza, Kościół katolicki i jego żyjący w celibacie, jak Gil, i biedni, niczym Dziwisz, hierarchowie. Żadnych innowierców, ateistów, niewiary w kościelne bajki, brak miejsca dla mniejszości seksualnych. A za amerykański złom, szumnie nazywany nowoczesnym uzbrojeniem, za który w ciągu dekady mamy zapłacić kilkadziesiąt miliardów, rwie się płacić i Kaczyński… Tak, nie rozumiem tego, żoliborski papieżu, że można pleść takie idiotyzmy. I co, godzę w Polską niepodległość, bo śmieję się z katooszołomskich bredni, będącymi wyssanymi z palca fantazjami?
Czytam farmazony Kaczyńskiego i mam wrażenie, jakbym miał przed sobą wypociny słabej jakości kabareciarza. Kto wie, może to Jan Pietrzak, ulubieniec partyjnych bonzów z PZPR pisze Kaczyńskiemu przemówienia? A może robi inny pupil nieboszczki komuny, dziadek Rosiewicz? Bo tylko tacy ludzie są zdolni do głoszenia kłamstw, że Kościół katolicki jest fundamentem polskości, ostoją niepodległości. Dość tych bredni, bo ludzie pękają ze śmiechu, słysząc takie głupstwa. Kaczyński, litości! Ja mam swoje granice wytrzymałości, mnie ze śmiechu już brzuch boli! Bo jak się tu nie śmiać ze słów kurdupla, kiedy on mówi, że są siły, które polską niepodległość podważają, to są siły wewnętrzne, siły działające w naszym kraju i że trzeba się tym siłom przeciwstawić na polu kultury, wartości, a także w sferze politycznej. Bla, bla bla! Panie prezes, ciesz się, że wyborca pisowski jest na tyle tępy, by nie zorientować się, że to pod ich adresem formułujesz pan swe zarzuty. Bo kto, jak nie oni, bredzi o kondominium rosyjsko-niemieckim, kto śpiewa, fałszując zaciekle: ojczyznę wolną racz nam zwrócić, panie? I jak to widzi smoleński papież: wystarczy, że wygrałby wybory, popyskowałby Rosjanom i oznajmiłby, że Polska jest wielka, niepodległa i silna?
Jarosław wybrał się do Stanisława, by w Krakowie, przy zimnym Lechu, ubogacać media i gawiedź swoimi złotymi myślami, kwiecistą mową. Bełkotem do kwadratu! Wyrazy współczucia dla mieszkańców grodu Kraka: nie dość, że mają na co dzień Dziwisza, zagarnięty przez niego Wawel z wątpliwej jakości lokatorem, to jeszcze Kaczyński Jarosław nawiedził miasto. Wypadałoby, by zamiast bełkotliwych monologów wyjaśnił wprost, o jaką Polskę mu chodzi: płacącą haracze Watykanowi, łożącą jeszcze większe kwoty na Kościół i księży, biedną, z sitwą polityczno- biznesową, magnaterią klerykalno- polityczną żyjącą na koszt społeczeństwa, z PiSmakami gotowymi publikować w katooszołomskich periodykach peany na cześć swego ukochanego prezesa, niczym Koreańczycy o swoich wodzach!
Kilku moich znajomych, wyborców PiS, od czasu do czasu wdaje się ze mną w dyskusje, które szybko się kończą, bo niewygodny ze mnie rozmówca. Otóż jeden z drugim wygadał się, co zrobiłby w wypadku wybuchu wojny, gdyby na Polskę napadł agresor: daliby z Polski drapaka, jak najdalej stąd. Ot, patrioci! Jakoś nie jestem zdziwiony. Inny zaś bił się w piersi, że zostanie: rozprawiać się z „lewakami”. Poza tym wszyscy zdrowi!
Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)
Jarosław Kaczyński, wydobyty przez swoich mocodawców ze złotej klatki, obwożony po Warszawie i Krakowie niczym złotym cielec, był łaskaw wygłosić monolog do otumanionego narodu, wyznawców religii smoleńskiej. Kierujący prezesem dawni członkowie PZPR, murem stojący za Kaczyńskim dawni konfidenci SB w sutannach mają niezły ubaw, patrząc na ekstazę wyborców PiS, wyznawców smoleńskich, dostających orgazmu na widok swego papieża! Jakże mało potrzeba, by ciemny lud się radował! Kilka zdań, powtarzanych przez Kaczyńskiego, z czego jedno przeczy drugiemu. Nic nie znaczący bełkot, poprzetykany tu i ówdzie kłamstwami. Manipulacja, w sam raz dla sekty smoleńskiej. Jeśli Kaczyński wierzy w to, co mówi, to jeśli trzeba kogoś izolować od władzy, panie prezes, to tylko pana.
Co ten Kaczyński chce budować, sile państwo polskie? W takim państwie nie byłoby miejsca na smoleńskie miesięcznice, będące seansami kłamstw, manipulacji i nienawiści. Władza, stojąca na straży Konstytucji, potrafiłaby egzekwować jej zapisy. Jaruś i jego przydupasy spieprzaliby z pełnymi portkami, gdzie pieprz rośnie, nawet nie oglądając się za siebie! Coś się Kaczyńskiemu w łepetynce całkiem poprzestawiało, bo mamrocze też o silnym państwie moralnie, oraz militarnie. Oczywiście o morale narodu zadba czysty, jak łza, Kościół katolicki i jego żyjący w celibacie, jak Gil, i biedni, niczym Dziwisz, hierarchowie. Żadnych innowierców, ateistów, niewiary w kościelne bajki, brak miejsca dla mniejszości seksualnych. A za amerykański złom, szumnie nazywany nowoczesnym uzbrojeniem, za który w ciągu dekady mamy zapłacić kilkadziesiąt miliardów, rwie się płacić i Kaczyński… Tak, nie rozumiem tego, żoliborski papieżu, że można pleść takie idiotyzmy. I co, godzę w Polską niepodległość, bo śmieję się z katooszołomskich bredni, będącymi wyssanymi z palca fantazjami?
Czytam farmazony Kaczyńskiego i mam wrażenie, jakbym miał przed sobą wypociny słabej jakości kabareciarza. Kto wie, może to Jan Pietrzak, ulubieniec partyjnych bonzów z PZPR pisze Kaczyńskiemu przemówienia? A może robi inny pupil nieboszczki komuny, dziadek Rosiewicz? Bo tylko tacy ludzie są zdolni do głoszenia kłamstw, że Kościół katolicki jest fundamentem polskości, ostoją niepodległości. Dość tych bredni, bo ludzie pękają ze śmiechu, słysząc takie głupstwa. Kaczyński, litości! Ja mam swoje granice wytrzymałości, mnie ze śmiechu już brzuch boli! Bo jak się tu nie śmiać ze słów kurdupla, kiedy on mówi, że są siły, które polską niepodległość podważają, to są siły wewnętrzne, siły działające w naszym kraju i że trzeba się tym siłom przeciwstawić na polu kultury, wartości, a także w sferze politycznej. Bla, bla bla! Panie prezes, ciesz się, że wyborca pisowski jest na tyle tępy, by nie zorientować się, że to pod ich adresem formułujesz pan swe zarzuty. Bo kto, jak nie oni, bredzi o kondominium rosyjsko-niemieckim, kto śpiewa, fałszując zaciekle: ojczyznę wolną racz nam zwrócić, panie? I jak to widzi smoleński papież: wystarczy, że wygrałby wybory, popyskowałby Rosjanom i oznajmiłby, że Polska jest wielka, niepodległa i silna?
Jarosław wybrał się do Stanisława, by w Krakowie, przy zimnym Lechu, ubogacać media i gawiedź swoimi złotymi myślami, kwiecistą mową. Bełkotem do kwadratu! Wyrazy współczucia dla mieszkańców grodu Kraka: nie dość, że mają na co dzień Dziwisza, zagarnięty przez niego Wawel z wątpliwej jakości lokatorem, to jeszcze Kaczyński Jarosław nawiedził miasto. Wypadałoby, by zamiast bełkotliwych monologów wyjaśnił wprost, o jaką Polskę mu chodzi: płacącą haracze Watykanowi, łożącą jeszcze większe kwoty na Kościół i księży, biedną, z sitwą polityczno- biznesową, magnaterią klerykalno- polityczną żyjącą na koszt społeczeństwa, z PiSmakami gotowymi publikować w katooszołomskich periodykach peany na cześć swego ukochanego prezesa, niczym Koreańczycy o swoich wodzach!
Kilku moich znajomych, wyborców PiS, od czasu do czasu wdaje się ze mną w dyskusje, które szybko się kończą, bo niewygodny ze mnie rozmówca. Otóż jeden z drugim wygadał się, co zrobiłby w wypadku wybuchu wojny, gdyby na Polskę napadł agresor: daliby z Polski drapaka, jak najdalej stąd. Ot, patrioci! Jakoś nie jestem zdziwiony. Inny zaś bił się w piersi, że zostanie: rozprawiać się z „lewakami”. Poza tym wszyscy zdrowi!
Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz