Partia polityczna Episkopat przed świętami katolickimi bawi się w to, co swoim zdaniem najlepiej potrafi. Czyli w politykę. Przypominam sobie dawne czasy, kiedy to moja bogobojna, rozmodlona babcia powtarzała, że Wielkanoc jest najważniejszym świętem. Nie dla katolików, dla ludzi. Babka nigdy nie dzieliła bowiem ludzi na swoich i obcych, katolików i innowierców. Stanisław Dziwisz, który kardynalski kapelusz otrzymał po znajomości, bo na pewno nie za zasługi, dzieli ludzi na swoich i całą resztę. Dziś w Łagiewnikach palnął kazanie, pozbawione głębszych myśli, miłości do bliźniego, nie wdawał się w zawiłości wiary i świąt. Czyżby i on, podobnie jak Tadeusz Rydzyk, dbał o swój image polityczny i biznesowy, a sprawy wiary, duchowości nie liczyły się dla niego? Wszak Roman Kotliński, poseł Ruchu Palikota sugerował niejeden raz, że mało który hierarcha z polskiego Kościoła jest wierzący. Jeśli już, to wierzy w pieniądze.
Kilka portali internetowych zamieściło kazanie Stanisława Dziwisza, zapoznałem się z kilkoma jego wypowiedziami i ubawiłem się. Zawsze, kiedy kościelni silą się na powagę, robią się komiczni. Ot, wciska się bajki wiernym, by broń panie nie cieszyli się m.in. z seksu, usiłuje wzbudzać w nich wyrzuty sumienia, wmawiać grzech, to i o komizm niezwykle łatwo! Co tam rzecze krakowski książę Stanisław?
„Cieszą nas wszystkie przejawy życzliwości i solidarności z naszą posługą. Bolejemy nad niewłaściwymi postawami i czynami tych spośród nas, którzy pobłądzili, powodując zgorszenie ludu bożego”.
Życzliwość, czytaj: dużą kasę, oferuje klerowi minister Michał Boni, na polecenie premiera Donalda Tuska. Chcecie likwidacji Funduszu Kościelnego, proszę bardzo, tyle że po platformerskiej „reformie” Kościół otrzyma więcej, niż dostaje obecnie. A jakież to „niewłaściwe” postawy i czyny tych, którzy „pobłądzili”? Nieklerykalne postawy, które pozwalają nazywać księdza per pan, powiedzieć prawdę o jednym i drugim cielcu, że zachowuje się niczym cham? Lud boży… czy to moherowe berety, dewota, który poturbował dziennikarkę pod Jasną Górą? Czy rozmodleni, którzy katolikami na pokaz robią się przy okazji świąt, w kościele przed księdzem i sąsiadami?
„Dotykają nas także niesłuszne krytyki, przejawy prymitywnego antyklerykalizmu, czasem związane z kalkulacjami politycznymi, z chęcią wzbudzenia niechęci społeczeństwa do Kościoła. A przecież Kościół, niezależnie od mankamentów swoich sług, pragnie służyć, scalać wspólnotę”.
Oczywiście słudzy to kler katolicki, nie pozbawiony mankamentów. By być do końca uczciwym wobec wiernych, wypadałoby wyjaśnić, jakież to mankamenty? Alkoholizm, łamanie celibatu, przynależność do gejowskiego lobby kościelnego, o którym wspomina ks. Isakowicz- Zaleski? A może nadużycia finansowe, wypowiadanie posłuszeństwa biskupom? Czy też zapędy ks. Natanka, biznesowe poczynania Tadeusza Rydzyka? Krytyka konstruktywna buduje, nie jest krytyką samą w sobie, z góry na nie, tak jak robią to posłowie z partii pewnego kurduplowatego prezesa. Ci sami ludzie, podobnie jak Dziwisz dowodzą, że o pewnych sprawach Kościoła nie wolno rozmawiać. Prymitywny antyklerykalizm, dobre! Nie zauważa hierarcha, może niejaki Nęcek, nie podpowiedział, że jeśli istnieje prymitywny antyklerykalizm, to jest odpowiedzią na prymitywny klerykalizm i jeszcze prymitywniejszy, moherowy katolicyzm? To jak to, prymitywny antyklerykalizm wzbudza niechęć społeczeństwa, składającego się- wg kościelnych statystyk- z 95% katolików? Owieczki słuchają się antyklerykała, a nie księdza? Kościół służy, a jakże… ale swoim hierarchom, za grubą, państwową, polską kasę!
„Kościół pomaga ludziom w nawracaniu się, w walce ze słabościami i grzechami, zachęca wiernych do pomnażania dobra. Niedostrzeganie tej misji Kościoła, jego fundamentalnej roli w umacnianiu rodziny, w formowaniu sumień, w mobilizowaniu do uczciwości i solidarności jest krótkowzrocznością, także polityczną”
Ludzie nie życzą sobie „nawracania”, nie mają ochoty, by napastował ich pan w sukience. W domu, na ulicy, czy na Woodstocku Jurka Owsiaka. Dziwisz twierdzi, że Kościół pomaga w walce ze słabościami i grzechami… ale nie swoich funkcjonariuszy! Historia pedofila Wincenta Pawłowicza to wierzchołek góry. Do dziś nie spotkały go żadne konsekwencje, prócz sądu i świeckiego więzienia. Kościół odgrywa rolę w umacnianiu rodziny? W jaki sposób starzy kawalerowie to robią? To nie krótkowzroczność polityczna, lecz długofalowe działanie, ale Dziwisz nie dostrzega tego. Za długo beztroskiego życia w Watykanie daje znać o sobie…
„Wierni potrzebują kapłanów wiarygodnych, przejrzystych, zaangażowanych w sprawy Boże i ludzkie w duchu służby. Dzisiaj jawi się szczególna potrzeba naszej kapłańskiej jedności, byśmy jej sami nie podważali od wewnątrz”.
Gdzież są ci wiarygodni kapłani, gdzie jest ta przejrzystość, skoro rady parafialna nie są wybierane przez samych wiernych, lecz narzucana przez proboszcza? Biznesy Rydzyka to jak najbardziej sprawy boże… Czyżby o jedności pił Dziwisz w stronę wspomnianego Isakiewicza- Zaleskiego?...
„Reprezentujemy różne temperamenty, być może mamy różne poglądy, oczekiwania i ambicje. Chodzi o to, byśmy strzegli jedności, bo jest ona nie tylko darem, ale i zadaniem”.
Strzec jedności? Katolickiej jedności? Jeden autorytet, jedna linia partii (Kościoła), słowa krytyki pod adresem kleru? Jedność? Jeśli ludzie nie mają ochoty człapać z katolickim stadem, nie chcą należeć do Dziwiszowem wspólnoty, to mają do tego prawo i nie zabroni im tego żaden ksiądz. I nie mają oni żadnego zadania, wydumanego przez Kościół!
„Dla większości z was misją i zadaniem będzie powołanie do chrześcijańskiego małżeństwa i życia w rodzinie. Potrzebujemy dobrych, zdrowych rodzin. To one stanowią podstawę prężności społeczeństwa i narodu”.
Seks po bożemu, w celu prokreacji oczywiście, żadnej radości i przyjemności dla partnerki i siebie, wyrzuty sumienia jak najbardziej! Dobre i zdrowe rodziny… niech no tylko które z was będzie bezpłodne i zamarzy o In vitro!
Stanisław Dziwisz na starość dziwaczeje. Żyjący przez lata pod kloszem papieża JP2, z dala od Polski, nie dostrzegał, że kraj i mieszkający w nim ludzie zmieniają się. Za nic miał testament swego szefa, popełnił grzech depcząc jego wolę, dziś natomiast ubiera się w piórka moralisty wiedząc, że zdewociałe władze Krakowa nawet nie mają odwagi, by sprzeciwić się jego wybrykom. Przyznam, że kardynał marnuje się w szeregach Kościoła: złotousty mówca, kpiący sobie z wiernych, odnalazłby się w polityce. Tylko że tam, w porównaniu z kardynalskimi dochodami. słabo płacą…
Dziwisz - sukienkowy oszust handlujacy "siwieta krwia " !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrawda znana od tysiąca lat - chcesz być biskupem, musisz być dobrym politykiem. Zniesienie feudalizmu i formy państwa w ogóle nic tu nie zmieniło. Wyższe stołki w Kościele to zawsze była i będzie polityka.
OdpowiedzUsuńGdybym spotkał kiedyś uczciwego, współczującego księdza, który odczuwa że jego najwyższym celem jest służenie ludziom (Co mimo wielkiego antyklerykalizmu, uważam za możliwe) miałbym pewność, że nigdy nie wespnie się na wyższe szczeble kariery duchownej.
Pozdrawiam tych, którzy nie święcili dziś koszyczka.
Pozdrawiam zatem:)
Usuń