czwartek, 9 lutego 2012

Dziękuję, Pani Wisławo!


 

Miłość szczęśliwa. Czy to jest normalne,

czy to poważne, czy to pożyteczne —

co świat ma z dwojga ludzi,

którzy nie widzą świata?




Wywyższeni ku sobie bez żadnej zasługi,

pierwsi lepsi z miliona, ale przekonani,

że tak się stać musiało — w nagrodę za co? za nic;

światło pada znikąd —

dlaczego właśnie na tych a nie innych?

Czy to obraża sprawiedliwość? Tak.

Czy narusza troskliwie piętrzone zasady,

strąca ze szczytu morał? Narusza i strąca.




Spójrzcie na tych szczęśliwych:

gdyby się chociaż maskowali trochę,

udawali zgnębienie krzepiąc tym przyjaciół!

Słuchajcie, jak się śmieją — obraźliwie.




Jakim językiem mówią — zrozumiałym na pozór.

A te ich ceremonie, ceregiele,

wymyślne obowiązki względem siebie —

wygląda to na zmowę za plecami ludzkości!




Trudno nawet przewidzieć, do czego by doszło,

gdyby ich przykład dał się naśladować.

Na co liczyć by mogły religie, poezje,

o czym by pamiętano, czego zaniechano,

kto by chciał zostać w kręgu.




Miłość szczęśliwa. Czy to jest konieczne?

Takt i rozsądek każą milczeć o niej

jak o skandalu z wysokich sfer Życia.

Wspaniałe dziatki rodzą się bez jej pomocy.

Przenigdy nie zdołałaby zaludnić ziemi,

zdarza się przecież rzadko.




Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej

twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej.

Z tą wiarą lżej im będzie i żyć, i umierać.



Odeszła z tego świata, zakończyła ziemską wędrówkę. Dokąd odeszła? Nie dla mnie teologiczne dysputy o katolickich pierdołach, to zostawiam dla Terlikowskich, Gancarczyków, Rydzyków i innych, którym w głowie się nie mieści, że są tacy, którzy nie wierzą. W ich bajki, legendy i baśnie, którymi straszą człowieka od małego. Ręce precz od wielkich i wszystkich tych, którzy nie kryli swoich przekonań, światopoglądu, mieli odwagę demonstrować swe postawy, choć stanowili mniejszość w sklerykalizowanym społeczeństwie. Dokąd więc Ona trafiła? Tam, skąd przybyliśmy, nim się narodziliśmy, jak mawiam nawiedzonym.

Wisława Szymborska życzyła sobie świeckiego pogrzebu, Jej ostatnia wola została uszanowana. Urna z prochami spoczęła na krakowskim cmentarzu, w rodzinnym grobowcu, przy dźwiękach piosenki „Nic dwa razy się nie zdarza”. Wyemitowano ją zamiast hejnału.

Nie miał odwagi szaman w sutannie udać się z kropidłem i wodą „święconą” ( który święty ją święci?), by dokonać pokropku i odprawić katolickie gusła. Nie zabrakło prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego, prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, nie zabrakło licznego grona parlamentarzystów. Ceremonię poprowadził aktor Andrzej Seweryn, nie było gromów z nieba, nie płakały krwawo figury na cmentarzu pod nieobecność katolickiego księdza. Bliscy żegnali zmarłą przy muzyce Elli Fitzgerald "I Cried For You". Bez odprawiania guseł religijnych. Wygrał człowiek, kościelni nie wmówią, że poetka nawróciła się tuż przed śmiercią.

Kiedyś i ja opuszczę ten ziemski padół, który istniał, przede mną, będzie istniał i po mnie. Nie wyobrażam sobie, by na moim pogrzebie obecny był katolicki, czy jakikolwiek inny religijny szaman. Wisława Szymborska znalazła się już na celowniku „niezależnych dziennikarzy”, którzy przekopali jej życiorys, głownie czasy PRL, poszukując na Nią haków. A Ona miała odwagę głosić swoje poglądy, nie dała się zwieść poprawności światopoglądowej, szła pod prąd. „Przykre to, ale polska pobożność polega głównie na celebracjach świąt, rocznic i wszelkich wzniosłych okazji. W tym jesteśmy znakomici i nikt nam nie dorówna. Ekstazy, fascynacje, łzy wzruszenia, padanie sobie w objęcia, oklaski i chóralne śpiewy. Ale zaraz potem, kiedy wracamy do swojego powszedniego dnia, opadają z nas anielskie szaty i już nie jesteśmy tacy śliczni. I tak w kółko”. Święte słowa, Pani Wisławo! Dziękuję za Pani twórczość!


3 komentarze:

  1. Wyobrażam sobie zgrzytanie zębami szamanów w biretach, kiedy dowiedzieli się o świeckim pogrzebie noblistki. Taka impreza, na którą państwo wybecalowałoby każdą kwotę za pokropek, ominęła Twój Majestat Panie.
    Nie odważyło się ono sprofanować gusłami ostatniej woli poetki. Nie zawłaszczyło ostatniej posługi, mimo władania życiem doczesnym i tym ,,po''. Władza nad nekropoliami, to jeszcze nie władza nad człowiekiem.
    Paru klaunów rytualnych obeszło się smakiem; ani popitki na stypie, ani grosza za rekwiem, ani lansu. Nie mniej ucierpiały zręby Kościoła katolickiego-cała nauka z ostatnim namaszczeniem i złożeniem do grobu psu na budę.
    Owieczki się zbiesiły, że okoniem stają, czy sakramenty przeterminowane?
    A jeszcze niedawno jakiś konsekrowany szaman w nadwiślańskim protektoracie Watykanu, groził odmową pochówku, tym...którzy bawią się w puste koperty podczas kolędowania. Pewnie negatyw z choinki się urwał i nie czuje blusa, bo coraz więcej tzw. statystycznych wierzących olewa ciepłym moczem zabobonne imprezy. Jedni z niechęci do drugoplanowych ról w jarmarcznych jasełkach, drudzy-ponieważ nie mają za co umierać.
    Wyjątkiem są nieśmiertelni pokroju Pani Szymborskiej, którym wystarcza świadomość;
    Nic dwa razy się nie zdarza.
    I nie zdarzy. Z tej przyczyny,
    zrodziliśmy się bez zmazy,
    a pomrzemy bez przyczyny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po dzisiejszej uroczystości pogrzebowej zdumiewająco wiele ludzi deklaruje, że też chce pogrzebu świeckiego. Bez zadęcia, bez głupich gadek, bez pouczeń, za to z szacunkiem dla zmarłego i dla powagi śmierci.
    Ja już dawno oznajmiłem rodzinie, że chcę mieć pogrzeb świecki.

    OdpowiedzUsuń
  3. "I dzięki Bogu, obyło się bez "tradycyjnych" (nowa, ale nie mam pewności czy na pewno świecka tradycja) gwizdów, buczeń czy tupania. Może dlatego, że nieobecni byli (może tylko oficjalnie) przedstawiciele "Bożej administracji". Za nimi bowiem zawsze ciągną się tabuny "szczerych" katolików, "prawych" Polaków i "prawdziwych" patriotów."

    Jest to cytat z mojego postu na:
    http://leszek-moje-reflesje.blog.onet.pl/

    Pozdrawiam autora i zapraszam do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń