Politycy wszelkiej maści co i rusz usiłują majstrować przy kodeksie pracy próbując wmawiać, że jedynie uelastycznienie rynku pracy, likwidacja przywilejów(?) pracowniczych, oraz umowy śmieciowe są rozwiązaniem kwestii bezrobocia. Nie liberalizm, ale feudalizm, manipulacja i kłamstwo. Gdyby tak było, to wszelkie zmiany w kodeksie pracy, oczywiście na niekorzyść pracownika, powodowałyby gwałtowny spadek bezrobocia. Tak nie jest, ale propagandyści od 20 już lat plotą swoje teorie bzdur. Proszę bardzo, wprowadźcie ustawowo umowy śmieciowe, ale i dla posłów, ministrów, administracji. Nic to nie zmieni.
Jednak w kwestii służby zdrowia politycy, i tu wykazujący się brakiem pomysłów na rozwiązanie problemów, już nie grają liberałów. Obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego podlegają m.in.: pracownicy, osoby prowadzące pozarolniczą działalność gospodarczą lub ich współpracownicy, pracownicy zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych, dzieci, emeryci i renciści, a także niektóre inne grupy osób. Dzieci nieobjęte obowiązkowym ubezpieczeniem zdrowotnym uprawnione są do korzystania ze świadczeń opieki zdrowotnej niezależnie od ubezpieczenia. Świadczenia udzielane dzieciom finansowane są z budżetu państwa. Oczywiście kler katolicki nie musi martwić się, w przeciwieństwie do powszechnie ubezpieczonych państwo, via Fundusz Kościelny, pokrywa księżom 80% składki ubezpieczeniowej. Osoba podlegająca obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego uzyskuje prawo do świadczeń opieki zdrowotnej od momentu zgłoszenia do NFZ. I tylko do NFZ! Moloch miał być receptą na niewydolne Kasy Chorych. I za nie, i za NFZ reformatorzy skasowali grube miliony w formie nagród i premii. Nadzieje i entuzjazm były jak nigdy, spieprzono to wszystko jak zawsze.
Politycy chełpią się, że obowiązkowe ubezpieczenie medyczne gwarantuje ubezpieczonym koszyk podstawowych świadczeń medycznych, w tym opiekę lekarza pierwszego kontaktu, ( czy jak on się dziś nazywa, nie odwiedzam medyków, cieszę się bardzo dobrym stanem zdrowia) stomatologa czy pobyt w szpitalu. Przyznam: w szkole średniej pędzono nas, wtedy uczniów, do szkolnej dentystki, która umiejętności miała mizerne, a robiła wszystko na odwal. Znajomym popsuła sporo zębów, ja zawsze odmawiałem wizyty w jej gabinecie, po latach znalazłem znakomitą panią stomatolog, u której naprawiłem wszystko, co miałem do naprawienia w jamie ustnej. Oczywiście prywatnie. Służba zdrowia to wielki, znakomity i dochodowy interes, ale nie w Polsce. Nie w takim systemie, nie przy płaceniu pieniędzmi jednych za drugich. Przed laty znajomy, dorabiający w prywatnej agencji ochrony, zastanawiał się dlaczego tak mizernie firma im płaci? Dziś sam może odpowiedzieć sobie na to pytanie: bo rozkręcała w Warszawie oddział ratownictwa medycznego, na to łożyła wypracowane przez ochroniarzy pieniądze! Firma działa prężnie od lat i wypracowuje wielkie zyski.
243,39 zł – tyle wynosiła składa na ubezpieczenie zdrowotne przedsiębiorców w 2011 r., s ekonomiści z Fundacji im. Hanki Bożyk dowodzili, że składka zdrowotna w Polsce musi wzrosnąć o kilka punktów procentowych i powinna być współfinansowana przez pracodawców . W ocenie fundacji, 9-proc. składka na fundusz zdrowotny jest zbyt niska, by mogła zapewnić prawidłowe funkcjonowanie publicznej służby zdrowia i powinna wzrosnąć do 14-15 proc., czyli poziomu, jaki obowiązuje w innych krajach europejskich. Ekonomiści wspomnieli też o uprzywilejowanym KRUS szacując, że koszt leczenia rolników to 4-5 mld złotych rocznie! Większość wyliczeń dostępnych jest na stronie składka na ubezpieczenie zdrowotne .
W roku 2011 NFZ miał do dyspozycji ponad 56 mld zł, co stanowiło prawie dwukrotny wzrost budżetu na przestrzeni pięciu lat! W miejscu gdzie jestem zatrudniony pracownik, prócz obowiązkowego ubezpieczenia, posiada możliwość dobrowolnego, dodatkowego ubezpieczenia. W Warszawie znakomicie działa Centrum Medyczne LiM, Luxmed i kilka innych prywatnych podmiotów. Z roku na rok osiągają coraz wyższe zyski, pacjenci walą drzwiami i oknami. Większość posiada abonament ubezpieczenia medycznego, zapewniany przez pracodawcę. Wielu z nich bardzo chętnie zachowałoby w kieszenie zabieraną przez państwo składkę zdrowotną, by leczyć się na własną rękę. Politycy jak ognia unikają takiego rozwiązania, rządząca koalicja nigdy o tym nawet nie wspomni, nie zaproponuje też tego SLD. Kadry w NFZ przede wszystkim! Ile z tych środków z NFZ przeznacza się na wynagrodzenia urzędasów, ich premie, nagrody? Ile się tych środków marnotrawi? Mnie zastanawia, że panaceum na wszystko ma być prywatyzacja, jednak kiedy wybór miałby mieć pacjent, odmawia się mu go już na starcie. To jest demokracja, to jest wolność jednostki? Choćby na czele Ministerstwa Zdrowia, stanął najlepszy menadżer, gdyby oddłużono szpitale, zaczęto by wszystko od zera, czy na plusie, za lat ileś tam zaczęłoby się to samo. Służba zdrowia nie jest nastawiona na zysk, chyba że ta prywatna. Państwowa zrobiła wiele, by mnie do siebie zniechęcić, cieszę się, że nie muszę korzystać z pomocy medyków.
Przy okazji listy leków refundowanych pacjent dowiedział się, że rząd jest be, minister Arłukowicz do niczego a jedynie prawi i sprawiedliwi znachorzy, wspomagani przez szamanów katolickich, znają rozwiązanie problemów trawiących służbę zdrowia. Słowa o tym, że mieli pole do popisu i pokazali już na co ich stać… Raz na dwa lata, może na trzy, muszę udać się z wizytą do lekarza pierwszego kontaktu. Po aerozol do nosa( w porze silnego pylenia traw, latem, miewam czasem kłopot z katarem siennym), dostępny jedynie na receptę. Nikt mi tego leku nie zrefunduje. W mediach w okresie pylenia aż roi się od specyfików nic nie wartych, które są dostępne bez recepty! Kto je wprowadził na polski rynek farmaceutyczny, kto godzi się, by oszukiwano pacjentów drenując ich kieszenie wciskając im dziadostwo? Druga sprawa: kombatanci, którzy wymagają pomocy lekarza, mają prawo do bezpłatnych leków ( nie wymagających recepty) i sprzętu ortopedycznego. II wojna światowa dawno się zakończyła, a kombatantów z roku na rok nam przybywa! Jako podatnik nie życzę sobie, by towarzystwo dawnych solidaruchów, grzejące swe dupska na styropianie, chlejące wódę i obżerające się frykasami podczas internowania dziś miało przywilej bezpłatnych leków! Niby korzystają z tego ci, którzy wymagają opieki lekarza, ale u nas nie takie były nadużycia! Wiadomo, katolicki kraj… Bo im się należy? Należy się najemnikom, a nie patriotom! A po czym poznać polskiego patriotę? Najpierw biega po ulicach, rzucając czym popadnie w kogo popadnie, później wyciąga łapę po nagrody, pieniądze, przywileje i ordery!
Jak zawsze celnie i słusznie. :)
OdpowiedzUsuńZgodziłbym się z autorem w całej rozciągłości gdyby nie niesprawiedliwe słowa o internowanych. Sam nim nie byłem i bardzo byłem z tego zadowolony. Owszem, po jakimś czasie zaczęły nam napływać w ramach pomocy dary w postaci żywności. Ale mimo wszystko nie były to wczasy i ludzie, którzy zostali aresztowani w noc 13 grudnia nie wiedzieli dokąd są wiezieni i na jak długo. I podlegali rygorowi więziennemu, część zaś potem była sądzona i siedzieli po parę lat.
OdpowiedzUsuńFaktem jest, że wielu dziś zachowuje się niegodnie, ale to nie powód, żeby wszystkich wsadzać do jednego worka.
Dobrze byłoby, gdyby autor sam był internowany, wtedy wiedziałby o czym pisze. A jeśli wtedy był na to za młody, to niech sobie poczyta zapiski internowanych. Są opublikowane.
Szanowny Stefanie! Znak kilka osób, które doświadczyły niełaski internowania, do dziś ich potomstwo niemal z łezką w oku wspomina tamten okres... Co nie znaczy, że wszyscy tak patrzą na minione lata. Wszyscy ci styropianowcy krzyczeli, zdaje się, :"Precz z komuną!", żądając kapitalizmu. Kiedy już go otrzymali, nadal marzą im się socjalne, socjalistyczne przywileje? Mój ojciec zasuwał jak dziki osioł, od 14 roku życia pracował na siebie i młodsze rodzeństwo, dziś nikt mu nie wynagradza tego wysiłku refundacjami itp. Traktowano go w 1989 jako wroga nowego, kształtującego się ustroju! Przed takich m.in. styropianowych, zasmarkanych "kombatantów".
OdpowiedzUsuń