sobota, 4 lutego 2012

Rutkowski TV market show



Piątek spędziłem pracując intensywnie, od czasu do czasu wpadały mi w oko newsy sączone przez stacje telewizyjne. Jak to dobrze, że z TiWi mam do czynienia w pracy jedynie, bo gdybym miał oglądać te idiotyzmy, dostałbym albo pierdolca, depresji, szału w najlepszym przypadku. Gdzie tylko nie przełączono, z ekranu przemawiała jedna postać. Rutkowski Krzysztof. Przed laty uznany za najsławniejszego detektywa. Polski superagent, superglina. Tylko patrzeć, jak mu zaproponują występ w jednym z idiotycznych telewizyjnych show! Jak one tam się nazywają, proszę wycieczki? „Tańczący z wilkami”, „Tylko taniec”, „Show must go on”? Proszę wybaczyć nikłą znajomość programów emitowanych w TV, ale zupełnie mnie one nie obchodzą. Tak jak i kształt ówczesnej TV. To nie mój cyrk, nie moje małpy.


TV Rutkowski show, zapewniony przez coraz bardziej rozpaczliwie poszukujących tematów, oraz tematów zastępczych, tzw. „niezależnych dziennikarzy”. Kto z nich porusza dziś temat listy leków refundowanych? Nieuzasadnionych subwencji dla partii politycznych, zadłużenia kraju, budżetu na 2012 rok? A może wyjaśnili, wałkowany nie tak dawno, temat Grzegorza Piotrowskiego, ukrywającego się jakoby pod pseudonimami w antyklerykalnym tygodniku? Rutkowski znalazł sprzymierzeńców, którzy jak pieski biegają wokół niego, gotowi umożliwić mu powrót na salony. Tyle że salony są takie, jakie tworzący je postaci i środowiska, rodem z „Plotka” czy innego „Pudelka”. Pamięć dziennikarzy jest zawodna, krótka. Pamiętają to, co szefostwo nakazuje im pamiętać i przypominać. Lansuje się dziś Rutkowskiego, lansuje się też Milera. Skompromitowanych, szemranych ludzi, którzy odchodzili jak niepyszni w niebyt.


Rozbawił mnie Rutkowski, kiedy na konferencji plótł androny. Wszystkowiedzący, supermacho, któremu nie oparła się nawet zakonnica, które po ujrzeniu Krzysia, kręcącego program w sąsiedztwie klasztoru zrozumiała, co jest jej powołaniem. Sługa dla pana, ale innego. Nie tego w katolickim niebie, lecz śmiertelnikowi, hero, na ziemi. Co za lans, ta koszulka, ciemne okulary panie Rutkowski! Matrix, agent SAS niemalże! Krytykujący wszystko i wszystkich, z chęcią zwolniłby, gdyby tylko miał takie możliwości, poszukujących zaginionej Madzi! On oczekuje podziękowań od komendanta wojewódzkiego, który nie docenił geniuszu strategii prywatnego supergliny. Panie Rutkowski, gdzie tylko spojrzę, roi się w necie od informacji, jak to obdzwonił pan kogo tylko się dało w czwartkową noc, jakoby pańscy ludzie odnaleźli ciało Madzi! Widział pan jej kurtkę, śpioszki, czuł charakterystyczny zapach rozkładającego się ciała. Jeśli to było pod wpływem… emocji, to jestem w stanie to zrozumieć. A sprzedanie nagrania z matką Madzi, urąga już wszelkim ludzkim zachowaniom! Cóż, dla pieniędzy ludzie zamieszczają w sieci nawet nagrania z nocy poślubnej… Rutkowski plącze się, bredzi piąte przez dziesiąte: drwi z policjantów tłumacząc, że byli wodzeni za nos przez matkę zaginionego maleństwa, po czym przeprasza za zbyt wczesny komunikat o odnalezieniu ciała Madzi. Bo kierował się wskazówkami matki Madzi oczywiście! On mógł, ale policjanci już nie!

Nie pałam miłością do polskiej Policji, zwłaszcza kiedy widzę ich w karnych pochodach na Jasną Górę. Od takich wycieczek nie wzrośnie jakość ich pracy, nie wniesie nic nowego do pracy operacyjnej, ich umiejętności nie wzrosną. Widziałbym ich, miast takich zbędnych i kosztownych wypraw, na macie w sali gimnastycznej, na strzelnicy, na kursach doszkalających, na zajęciach z języka obcego. Tym powinien zajmować się polski policjant w czasie wolnym! Szefowie policji niemrawo sugerowali, że Rutkowski i jego ludzie przeszkadzają im w poszukiwaniach Madzi. To w czym kłopot? Zamyka się w Polsce niewinnych ludzi, przeciąga w nieskończoność areszty, a nie potrafią zająć się osobnikiem, który psuje policyjną robotę? Immunitetu poselskiego, panowie stróże prawa, Rutkowski już nie posiada. Za to ma na koncie inne „sukcesy”:

-w 2011 roku Rutkowski otrzymał od niemieckiej policji mandat w wysokości 1750 euro za znaczne przekroczenie prędkości. Rutkowski tłumaczył, że ścigał groźnego przestępcę. Dziwnym trafem ściganego przez Rutkowskiego jakoś niemieccy stróże prawa nie zauważyli… Prócz TV Trwam i Radia Maryja nie byłą chyba medium, którego Rutkowski by nie powiadomił, machając przed nosem mandatem, jaki mu wlepiono!

-w tym samym roku Rutkowski uprowadził polskie dziecko, którego prawowitymi opiekunami byli obywatele Norwegii. Dziecko zostało odebrane polskiej, patologicznej rodzinie, odnalazło szczęście za granicą. Które z mediów interesuje się dalszym losem dziecka, jak mu się powodzi?

-w 2006 roku Rutkowski zostaje zatrzymany przez ABW , podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, powoływanie się w zamian za korzyści majątkowe na wpływy w instytucjach państwowych i poświadczanie nieprawdy. Supermacho zasłabł na sali sądowej, dowcipkowano sobie z Rutkowskiego, kiedy taszczono go na wózku do karetki.
- W 2001 wystartował do Sejmu RP, by rozprawić się przestępczością w białych kołnierzykach. Jak to się skończyło?

- W listopadzie 2008 przed Sądem Okręgowym w Katowicach rozpoczął się jego proces karny, w związku z zarzutami dotyczącymi uczestnictwa w tzw. śląskiej mafii paliwowej, Rutkowski został oskarżony o polecenie pracownikom swego biura wystawienia faktur na 2,5 mln zł za fikcyjne usługi na rzecz firmy "EM-Trans" oraz o powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych. W maju 2010 do Sądu Rejonowego w Bytomiu wpłynął akt oskarżenia przeciw niemu, w sprawie prowadzenia bezprawnej działalności detektywistycznej. Kiedy wpadniesz między wrony…

Zastanawia mnie ta zaskakująca przychylność mediów. Co planuje Rutkowski, chce się podczepić pod jakiegoś polityka? Pod Tuska, Millera? A może Janusz Palikot mu się marzy?


9 komentarzy:

  1. Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi... Rutkowski jaki jest, każdy widzi, ale w tej sprawie okazał się skuteczny. O dziecku z Norwegii owszem słyszałem, ale zupełnie coś innego niż piszesz. Tak, zgadza się porwanie było, ale po nieco dziwnym orzeczeniu sądu o przekazaniu dziecka rodzinie zastępczej z powodu, że było smutne w szkole i braku możliwości dochodzenia praw w trybie sądowym. Tak, tak, zdarzają się takie patologie w cudownej Norwegii- niestety. Patologii natomiast nie zauważyłem u ludzi (wywiad z nimi widziałem i oby wszyscy w Polsce tacy normalni byli), którym Rutkowski pomógł- bo była to pomoc jakiej nie otrzymali od polskiego państwa chociażby. O innych przewinieniach Rutkowskiego nie słyszałem, ale ubawił mnie ten mandat. Straszne haki na niego wynajdujesz, aż zatrząsłem się ze zgrozy... A jeśli policja u Niemców jest tak samo bystra jak u nas- a pewnie jest, to nic dziwnego, że nic nie widzieli.
    Ale właśnie oddajmy głos policji. Trzy dni po porwaniu komunikat: sprawdzamy wszystkie możliwe wątki. Po następnych dwóch dniach: ustaliliśmy, że NA PEWNO było to porwanie... Dziękuję za uwagę, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O dziecku z Norwegii słyszałeś z TV i czytałeś to tu, to tam. Rodzice dziecka- czy ktoś przyjrzał się polskiej rodzinie, prócz garstki dociekliwych? Jaki sąd odebrał prawo rodzicom, kierując się smutnym i osowiałym zachowaniem dziecka?:) Powiedziano tyle, ile uznano za stosowne. Jeśli wierzysz, że jedynie to było powodem odebrania dziecka i przekazania cudzoziemcom- Twoja sprawa.

    Haki?:))) Te i inne fakty, nie znajdziesz w necie, znajdzie każdy dziennikarz. O ile mu szefowie pozwolą:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak tam Twoi szefowie, ale racja, to i owo można w internecie wyszukać, czego jak widać nie uczyniłeś. Dziecko, jak napisałeś- nie znalazło szczęścia za granicą, przekazane tam po odebraniu patologicznej rodzinie w Polsce, ponieważ mieszkało z rodzicami właśnie w Norwegii. A kuriozalne przyczyny odebrania były oficjalnie podane przez tamtejszy urząd zajmujący się tymi sprawami i nie ma tu nic do 'dawania' wiary. A Rutkowski chyba jednak za bystry jest, żeby porywać tam dziecko i oddawać pijakom? ćpunom? w Polsce- nie sądzisz? O hakach napisałem żartobliwie, ale uważam, że jeśli pisze się notkę dyskredytującą Rutkowskiego to warto poprzestać na tym co faktycznie może być podejrzane. Nie lubię go, ale w tej sprawie gracko się spisał a policja może mieć za złe, bo obnażył jej nieróbstwo i mówiąc delikatnie amatorszczyznę. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Samozwańczy detektyw, poza niesmakiem i zażenowaniem z racji przynależności do tego samego gatunku homo sapiens, większych emocji nie wzbudza. Do bufonady, kabotyństwa i taniego efekciarstwa przyzwyczaili nas czarnoksiężnicy w sutannach.
    Zatem spektakle wszelakich magów o nadprzyrodzonych zdolnościach, żerujących na ludzkich słabościach, nie podnoszą brwi.
    Kiedy jednak zjawisko przeradza się w gromadne kabotyństwo o znamionach patologii, przestaje śmieszyć.
    Obrazy hien z kamerami i mikrofonami wsadzanymi niemal do ust, grupy łzawych płaczek obrzędowych i pielgrzymki palących znicze w okolicy ,,golgoty dzieciątka''... Bazarowe efekciarstwo współczucia, od którego dupy prących na szkło puchną odbieraną tu i ówdzie nagrodą.
    Cierpienie nie znosi fleszów. Ból przeżywamy w samotności. I jedno, i drugie nie lubi uzewnętrzniania z racji intymności. A współczucie nagradzane znika w merkantylizmie.
    Bólu i cierpienia nie można dzielić z kimkolwiek.
    Za występy błazny rytualne żądają zapłaty.
    Hieny podsycające atmosferę jasełek już odbierają jurgielt.
    Na co liczą pieczeniarze imprezy?
    Wszak ,,tam'' wnijdą tylko niegrzeszni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie za bardzo mnie obchodzi, co ma Rutkowski za uszami w 2008. 2006. czy jeszcze w innym roku. Być moze jest tak jak piszesz, ale jakie to ma znaczenie dla tej sprawy?
    W TEJ SPRAWIE, Rutkowski zdyskredytował policję na całej linii, nie tylko werbalnie. Przez ten krótki czas wykonał kilka (bardzo ważnych) badań, wysiągnął parę słusznych wniosków.
    Nie dziwi Cię, że policja przesłuchała matkę na samym początku i powtórnie chciała ją przesłuchać NA SAMYM KOŃCU? Na samym końcu, czyli... kiedy?
    Co do wchodzenia w paradę, myślę, że Rutkowski nie tylko nie wszedł im w paradę, ale raczej odwrotnie. Gdyby po wskazaniu kurtki (wskazała "ją" - dokładnie to miejsce - kobieta, skąd wiedziała?) i jej sprawdzeniu, zostawili ją Rutkowskiemu, byćmoże po kilku minutach wskazałaby prawdziwe miejsce.
    Jakośś pracy policji i służb, tylko z przedwczorajszego wieczora i wczorajszego poranka możesz prześledzić u mnie w "Wyjściu z mroku".

    I wreszcie na koniec: widać, ze mało oglądasz telewizję, dlatego zadziwiają jednoznaczne Twoje opinie na temat "przychylności mediów" dla Rutkowskiego. jest dokładnie odwrotnie - media prześcigają sę w dyskredytowaniu jego osoby i jego zasług W TEJ SPRAWIE.
    Dziś rano o. pięciu minut był w studio Rutkowski. NA OKRĄGŁO zaś występują policjanci, psycholodzy i inni "eksperci", dyskredytują pracę Rutkowskiego, m.in. tymi samymi sposobami co Ty. Jak się to ma do rezultatów jego pracy? Które on osiągnął, a oni nie?
    Wiiększość "pierwszorzędnych" dowodów i informacji jakimi dysponują dziś służby, pochodzi od niego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie, bo mnie przeszłość moich znajomych i przyjaciół również nie interesuje, a jest wśród nich m.in. Roman Kotliński, poseł RP, któremu usiłowano wmówić, że nadal jest księdzem, mi zaś wyrzucano, że powinienem się z takimi kontaktować:)))

    W TEJ SPRAWIE: rzecznik rządu podkreśla, że policjanci działali zgodnie z procedurami, w ramach prawa. Rzecznika zmienić łatwo, procedury zaś... Obecność takich jak Rutkowski oznacza, że stróże prawa nie działają na podstawie jasnych przepisów, które zmusiły ich do szybkiego i sprawnego działania. Może i Rutkowski jest wg Ciebie znakomity. Ale wyłącznie na tle niemrawej policji.

    Show Must Go On. Dbają o to i Rutkowski, i Sokołowski, i media, i ich wyznawcy. Gdzieś zagubiło się po drodze ludzkie istnienie małej Madzi. Czekam tylko, czy ktoś zamieści w sieci jej zdjęcie po śmierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to mi idzie "Jest znakomity, NA TLE NIEMRAWEJ POLICJI" i nic więcej.

      "Show must go one", tyle, że tylko Rustkowski w tym cyrku jest "biznesmenem". Służby są państwowe, a nie dla celebracji, a media zaklinają się, że "pełnią misję".

      Usuń
  6. Przeszłość fanfarona za oczojebnymi kołami od roweru na masce, nie ma wiele wspólnego z tzw. ,,Sprawą Magdy''. Jednakże znaczona działaniami pozaprawnymi ,,kariera'' detektywa bez licencji, dyskwalifikuje go jako źródło w wyjaśnianiu czegokolwiek. ,,Sprawa Magdy'' ma miejsce w cywilizowanym kraju, gdzie obowiązują demokratyczne normy postępowania w takich przypadkach-nie prawa dżungli na ziemiach ludożerców.
    Owszem, policja zawiniła...dopuszczeniem kabotyna do matki dziecka i, odegrania spektaklu wyłudzenia ,,faktów'' wpisujących się w jego scenariusz. Nie zapobiegła dobrem śledztwa wiwisekcji na potraktowanej jak zwierzątko matce, a wyzwalającej u pospólstwa odruchy prowadzące do linczu. Wiwisekcji dokonanej w świetle kamer, po której wszystkowiedzący kabotyn pławił się w niezasłużonym rozgłosie medialnym.
    Policja dała ciała. Nie pierwszy zresztą raz-jak to psy.
    Zamiast jednak dyskontować potknięcia proceduralne policji, może wskażesz Andy; Co zawdzięczamy psiemu węchowi super psa Rutkowskiego w ,,Sprawie Magdy''?
    Czym zasłużył na miano odkrywcy przełomowych dokonań? Wspomnianą wiwisekcją, żerowaniem na nieszczęściu, celnością wskazania miejsca zakopania ciała...? Czy wyrwaniem się przed szereg jak Filip z konopi, by chlapnąć dla lansu; ,,Jam ci to, nie chwaląc się uczynił. Na kolana przede mną w podzięce łyki''.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę dużo szumu wokół tego Rutkowskiego, pewnie na szumie mu zależy. Mnie on jego postać ani nie mierzi ani nie budzi sympatii, nie wiem czy byłabym w stanie poświęcić mu 4 zdania. Showman? Pewnie tak, te okularki zdradzają jego chęć do bycia jak bohater niskobudżetowych filmów akcji.

    OdpowiedzUsuń