poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Dni Ateizmu 2017

W dniach 30 marca- 2 kwietnia odbyły się w Warszawie Dni Ateizmu. Program „Prawo do wyboru” wyglądał zachęcająco, zwłaszcza konferencja z 30 marca: „Kościół nieświęty”. Tematami były m.in. kolaboracja, pedofilia, afery finansowe i polska, kręta i zawiła droga pod górkę do świeckości. Paneliści: Anna Dryjańska (Watykanizacja), Izabela Jaszczurowska (PolskiAteista.pl) red. Łukasz Piotrowicz (Tygodnik Faktycznie), Bożena Przyłuska (OSK, Konferencja Episkopatu Polek), red. Piotr Szumlewicz (Bez Dogmatu) zapewniali odpowiedni poziom dyskusji. Obecności księdza Dariusza Oko i podobnych mu postaci pokroju Terlikowskiego nie stwierdzono, ale to nie dziwi: dialog, dyskusja i wymiana argumentów są dla nich zupełnie obce.

„Katolickie liceum mojego syna uczącego się w Anglii jest bardziej świeckie od rzekomo świeckich, polskich szkół’, wyznał znajomy dzielący życie pomiędzy Polskę a Wyspy. To o czymś świadczy, o przeogromnej skali klerykalizacji polskiej edukacji i polskich, państwowych szkół. Szkoły prywatne- proszę bardzo, niech nauczyciele i uczniowie paradują nawet w sutannach, niech uczą się liczyć na paciorkach różańca, na krzyżach, niech uczą się śpiewu wyłącznie pieśni sakralnych, ale szkoła państwowa ma być szkołą a nie ;parodią niższego seminarium duchownego. I na takie tematy toczyły się rozmowy podczas Dni Ateizmu.

Konstytucja RP tak bardzo nielubiana przez obecną władzę stanowi, że każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych, nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje, nikt(również ateiści i innowiercy oraz osoby niereligijne) nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny, każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii, religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej MOŻE być( ale nie musi!) przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób. Kolejne rządy od 1997 roku przez palce patrzyły na te zapisy w nadrzędnym akcie prawnym, bo tym przecież powinna być Konstytucja. Gdyby którykolwiek prezydent wspierany przez rząd twardo stał na straży Konstytucji- nie tylko nie byłoby religii w publicznych szkołach finansowanej z publicznych pieniędzy, ale nie byłoby również bezczelnych lub głupkowatych klechów w sferze publicznej wypowiadających się na każdy temat. Zazwyczaj taki, o którym nie mają pojęcia. Kolejni prezydenci zdawali się zgłębiać tajniki prawa kanonicznego, a Konstytucja to był tylko taki dodatek do ich pracy. Czy dziwi się zatem ktoś, że obchodzone są Dni Ateizmu?

Jedno mi się nie podobało: rekonstrukcja śmierci naszego wybitnego myśliciela Kazimierza Łyszczyńskiego. W role filozofa spalonego na stosie przez miłosiernych ludzi Kościoła katolickiego wcieliła się Joanna Senyszyn… Może kogoś urażę swoim pytaniem, ale czy nie stać ateistów na męską postać, nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie odegrać rolę Łyszczyńskiego? Pani Senyszyn to jest zresztą zgrana karta, ona nie porwie tłumów, chyba że ma na myśli pozyskanie minimalnej ilości elektoratu na plechach którego wjechałaby w przyszłości ponownie do Sejmu lub Europarlamentu.

Nie zabrakło przeciwników Dni Ateizmu, którzy w Internecie (na żywo, na ulicy zazwyczaj nie mają nic do powiedzenia) oburzonych, że ktoś chodzi po ulicach i obraża innych zamiast przestać obnosić się ze swoim światopoglądem. Czym obraża, swoją niewiarą, odwagą, szczerością, brakiem obłudy? Prawda, w Polsce można obchodzić się pseudoreligijnością na pokaz, to jest typowe zachowanie polityków obecnej władzy i ogromu jej wyborców.

Czy jestem ateistą? Nie zawracam sobie głowy rozważaniami natury egzystencji niematerialnej, duchowej. Nie wdaję się w dyskusję na ten temat bo to tak, jakby ktoś usiłował mnie przekonać, że jego posłodzona herbata jest lepsza od mojej czarnej. Religia, Kościół katolicki, świątynie, księża, obrzędy nie są mi do niczego potrzebne i nie będą. Wiara, niewiara? Są ważniejsze sprawy.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

3 komentarze:

  1. Od czasu "wynalezienia religii" - prawdopodobnie jakieś 100 tysięcy lat temu (wg. antropologów jak np. Robin Dunbar), religia i naturalizm rozwijały się równolegle...
    W Grecji Tales, Anaxymander i Epicur, w Rzymie Lucrecjusz i inni...
    Przykładów jest wiele. Niektórzy skończyli źle, jak Sokrates... Innym się udało, jak niektórym bezbożnym filozofom arabskim, jak mieli możnych protektorów.
    Religia to wygodne narzędzie "dyscypliny socjalnej" i znacznie tańsze od armi i policji. Każdy wierny pilnuje się sam, a pilnowanie sąsiada to bonus.
    U nas w Polsce... ale to długa historia i na grubą książkę, nie na dyskusję na blogu.
    Pozdrawiam - ciekawy wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, dyskusja na żywo to coś innego:)
      Od religii wolę mitologię grecką, z której katolicyzm czerpał całymi garściami:)

      Usuń
    2. Czerpał z różnych. Pozdrawiam!

      Usuń