piątek, 13 marca 2015

Tymczasem kościół katolicki we Włoszech...

Nunzio Galantino, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Włoch oznajmił, że system dobrowolnego wkładu wiernych na utrzymanie księży zakończył się porażką. W zasadzie on się nie zakończył bo ciągle trwa i nie wiadomo, czy zostanie zniesiony. Włoski kościół wyliczył, że w roku 2013 darowizny na rzecz kościoła wyniosły 11,252 mln euro, o 4,9 proc. mniej niż rok wcześniej. To nie wszystko: o 2% zmalała liczba podatników dokonujących odpisu na kościół. Wynosi on we Włoszech 0,8 proc. podatków i daje rocznie ponad miliard euro. Biskup Galantino słusznie uważa, że zmniejszenie ofiar na kościół wiąże się nie tylko z aktualnym kryzysem ekonomicznym. Oznacza też osłabienie poczucia przynależności do kościoła.

Skoro nie czuję przywiązania, nie uważam się za katolika, lub moje zachowanie gorszy katotalibów lub innych katooszołomów stojących na straży „uczuć religijnych”- dlaczego niby mam płacić? Do tego samego wniosku dochodzą najwidoczniej inni Włosi. Jakie rozwiązanie z niekorzystnej dla kościoła sytuacji znalazł biskup Galantino, uznawany za liberała(mówi głośno o dyskryminacji przez Watykan par „niekonwencjonalnych”, czyli związków partnerskich, krytykuje nawiedzonych katotalibów pikietujących przed klinikami aborcyjnymi)? Nie wyciąga reki po publiczny pieniądz, Żąda, by księża racjonalnie rządzili pieniędzmi, ograniczyli zbędne wydatki i wydawali pieniądze z sensem oraz by unikali inwestycji ryzykownych oraz niezgodnych z celami kościoła.

Budowa hotelu, ośrodka wypoczynkowego, biurowca w centrum Warszawy czy inwestycje w nieruchomości, zabawa w developerkę- tak się w Polsce bawią księża. Mam mocne podejrzenie, że biskup Galantino nie zrobiłby większej kariery. Możliwe, że do końca swoich dni byłby proboszczem w zabitej dechami wsi. Ktoś taki na stanowisku sekretarza generalnego KEP w Polsce? Odległa przyszłość, niemożliwa do spełnienia! W Polsce odpowiednikiem biskupa Galantino jest Artur Miziński, który rzekomo nie boi się trudnych pytań. Ale zadaj mu je, to zaraz usłyszysz, że atakujesz kościół katolicki!

Kazimierz Nycz nie ukrywa, że na swobodną działalność „ubogi” kościół katolicki w Polsce potrzebuje ok. 8 miliardów złotych. Dostaje je z nawiązką. Nie ma mowy o zniesieniu Funduszu Kościelnego, ucięcia dotacji, przerzucenia kosztów utrzymania armii kapelanów, katechetów na barki kościoła. Biskupi i ich klerykalni pomagierzy co chwila przypominają, że katolików w Polsce jest dziewięćdziesiąt ileś tam procent, że wszyscy oni są za finansowaniem kościoła z budżetu państwa. Gdyby tak było, dawno temu zaproponowano by wiernym dobrowolne utrzymywanie swoich „pasterzy” . Klechy doskonale wiedzą, że wtedy z 95% katolików figurujących „na papierze” zostałaby garstka.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

1 komentarz:

  1. A czy te prawicowe sprzedawczyki w swoich artykułach, to czasem nie celowo podpuszczają na urojonego żyda, bo z klerem kradną ile wlezie, a koziął ofiarny musi być. Struktura kk bardzo przypominą trzecią rzesze, więc i przerzucanie na żyda własnego kombinatorstwa mamy jakby Fiurer wrócił, bo coś trudno uwierzyć w ten antysemityzm bez żydów jako problem psychiczny polaków, od dłuższego czasu myślę że to propaganda mająca odsunąć od złodzieja uwagę. Za każdym wpisem że kler kradnie zjawiają się dyskutanci, a bo za każdym drzewem żyd.

    OdpowiedzUsuń