poniedziałek, 15 grudnia 2014

Święto śpiocha Kaczyńskiego

Marsz dreptania w miejscu zakończony. Dziwne jest dla mnie, że media tak bardzo ekscytowały się żenującym pochodem, z którego wynikło to, co zwykle u Kaczyńskiego- nic! Marsz po władzę, marsz w obronie wolnych mediów, w obronie demokracji, przeciwko totalitarnej władzy? Czyżby nieoceniony w pleceniu bzdur Adam Hofman podrzucił prezesowi scenariusz przemówień?

Uśmiałem się, kiedy wielu uczestników kaczego spędu podkreślało, że ich marsz nie ma żadnego związku z 33 rocznicą wprowadzenia Stanu Wojennego. To zastanawiające, bo w innym miejscu guru katoprawicy i katooszołomów, Kaczyński Jarosław podkreślił, że trzeba pamiętać o wszystkich ofiarach komunizmu. Nikt o nich nie zapomniał, panie Kaczyński, nas amnezja nie dotyka tak łatwo, jak pana: jak to się stało, że tak szybko zapomniał pan o swoim tatusiu Rajmundzie, dlaczego o nim pan nie mówi, nie wspomina go, nie stawia na wzór do naśladowania?

Nieudolna próba zakłócenia obchodów 33 rocznicy kolejny już raz skompromitowała awanturnicze środowisko PiS. Bo co widzieliśmy w sobotę? Jegomościa, którym nikt za komuny się nie interesował, władzy wiedziały, że ktoś taki istnieje, ale jest niegroźny i jeśli coś może obalić, to przy stole, lub w toalecie. Nadęty żoliborski bufon zatrzymywał się w sobotę przy kolejnych stacjach, swoistej pisowskiej drodze krzyżowej i wygłaszał swe „mądrości” na potrzeby ciemnego tłumu. Za mało tej ciemnoty, by sprzedać te pisowskie brednie. Za mało, mimo wysiłków kleru katolickiego, pielęgnującego tępy, prawicowy narybek już od przedszkola. Prezes złożył kwiaty m.in. pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego. Ciekaw jestem, jak zareagowałby na taką potwarz marszałek, gdyby żył: czy osobiście przepędziłby Kaczyńskiego sprzed swego oblicza, czy zrobiłaby to jego Kasztanka, wyświecając z lewego, tylnego kopyta?

Marsz był wydarzeniem o niskiej szkodliwości czynu społecznego. Zlekceważony przez prezydent Warszawy, przez panią premier Kaczyński tupie kaczą nóżką w bezsilnej złości. Może liczył, że przeciwko niemu na warszawskie ulice wyjdzie regularne wojsko, a on, bohater, własną piersią zasłoni ciemiężony przez totalitaryzm, tęskniący za „wolnością”, „wolnymi” mediami tłumek? Nie wyjaśnił pan prezes, jak rozumie określenie wolne media, ale nietrudno zgadnąć, o co chodzi: to te, które pieją z zachwytu nad PiS-em, Kaczyńskim, przemilczają draństwa i przestępstwa kleru, nie piszą o aferach w Watykanie i finansowane są przez spółeczki powiązane z Kaczyńskim. Nie zauważyłem, by którykolwiek z samorządowców PiS trzymał transparent informujący, że wygrał wybory, bo były sfałszowane, oraz że pracuje na rzecz kraju rządzonego przez zdrajców, że służy totalitarnemu państwu na którego pozostaje garnuszku.

Komitet poparcia marszu PiS, na ten dzień technicznej partii- jak bredził Jojo Brudziński- dla mnie kabaret starszych panów, ustami Jerzego Zelnika odczytał manifest dla najgłupszych wyborców.Tak można nazwać to „dzieło”. A czym był ten cały marsz, zapoczątkowany o godzinie trzynastej? Był po prostu 33 rocznicą zwleczenia się z łóżka pana Jarosława Kaczyńskiego, który przyznał, że 13 grudnia 1981 roku wstał po południu. Jest co świętować!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

0 komentarze:

Prześlij komentarz