czwartek, 4 grudnia 2014

Papież Franciszek chce zmiękczyć prokuratora z Dominikany?

Zastanowił mnie news informujący o spotkaniu papieża Franciszka z prokuratorem generalnym Dominikany. Spotkanie miało dotyczyć sprawy oskarżonego o pedofilię Józefa Wesołowskiego, a ten, jak wiadomo, popełniał je na Dominikanie właśnie. Zachodzę w głowę: ileż takich przypadków zna historia, ile razy spotykał się papież z prokuratorem generalnym kraju, w którym katolicki hierarchia gwałcił nieletnich?

Przestrzegałbym przed hurraoptymizmem: Watykan nie zmienił kursu obranego przez poprzedników, wszystko zostanie po staremu! Na pożarcie rzucono Gila i Wesołowskiego, Polaków, więc wszyscy powinni być zadowoleni. Powinni: cieszą się w Polsce, w Watykanie, ale ta uparta Dominikana ani myśli skakać z radości do góry! Tamtejszy wymiar sprawiedliwości uparł się, zawziął i chce doprowadzić sprawę do końca. Zaproszenie prokuratora generalnego, sędziego oraz deputowanego do Watykanu przez papieża traktuję jako próbę zmiękczenia upartych i dążących do tego, by sprawiedliwości stało się zadość. Mowa ostatnio tylko o Wesołowskim, że zostanie skazany przez sąd w Watykanie. I co z tego, ma uniknąć odpowiedzialności przed sądem świeckim? Wierzy ktoś, że tylko Gil i Wesołowski mają na sumienie niegodnie nie tylko księdza, ale i człowieka, czyny seksualne z udziałem nieletnich, że byli jedynymi?

Papież wyraził życzenie, by prawa wzięła górę. Tak Argentyńczyk jest za prawdą? To dlaczego Watykan notorycznie odmawia przekazania Polsce akt sprawy dotyczącej Wesołowskiego? To nie Watykan utrzymywał nieroba, lecz Polska przez lata opłacała składki na jego ubezpieczenie społeczne. Mnie nurtuje pytanie: zaprzestano finansowania ubezpieczenia, czy nadal to robimy nawet o tym nie wiedząc? Na spotkaniu ksiądz Lombardi, przyciśnięty do muru przez przybyszów z Dominikany przyznał, że Józef Wesołowski ma pewną (pełną?) swobodę w poruszaniu się, spaceruje sobie po Watykanie i w zasadzie robi, co mu się żywnie podoba. Tak wygląda stop dla pedofilów w sutannach, tak szumnie zapowiadane przez polskich hierarchów.

A w Polsce bez zmian: wierni z zabitej dechami prowincji tłumnie stawili się w sądzie by bronić swego „pasterza”, skazanego właśnie na 7 lat pozbawianie wolności za czyny pedofilskie. Radiomaryjny plebs spod Rawy Mazowieckiej nie przyjmuje do wiadomości, że ich wujaszek w sutannie, osoba numer jeden w gminie, przez lata używał sobie na nieletnich, ile wlezie! Co na to kościół katolicki, zwierzchnicy zboczeńca? Nabrali wody w usta i umyli ręce, ich sprawa nie dotyczy. Niech sąd wyjaśnia otumanionym przede wszystkim przez kazania skazanego i radio rydzykowskie, że ich dobroduszny na pozór księżulo prowadził podwójne, obłudne życie. Oczywiście klechę wrobiono, treści pedofilskie podrzucili na jego komputer wiadome, wrogie siły, a wszystko jest zemstą. Czyją, miejscowego kartelu narkotykowego?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

1 komentarz:

  1. ehhhh ..... zapraszam do rozmowy http://poprostupolska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń