środa, 10 grudnia 2014

PodKoLibrowym

Cichutko było w mediach po burdach na stołecznych ulicach 11 listopada. Ośmiu skazanych, trzech uniewinnionych, dwudziestu skazanych, siedmiu uniewinnionych, dwudziestu trzech skazanych, uniewinnionych tylu a tylu. Zachodzę w głowę: dlaczego odnotowano tyle uniewinnień, co muszą zrobić ci „patrioci”, by usłyszeć wyroki skazujące?

Katoprawicowe media nie raz i nie dwa potrafiły w histeryczny sposób opisywać działania „Antify” nie dostrzegając przy tym poczynań katoprawicowych „patriotów”. Tam jest zawsze wszystko lekkie i proste: wszystkiemu winna jest policja i jacyś „prowokatorzy”. Czy aby na pewno są to prowokatorzy, czy raczej zakłócenie katoprawicowych spędów odbywa się według zaplanowanego scenariusza? Moje podejrzenie nie bierze się z niczego: jakoś tak niezauważalnie przemknęła wiadomość z początku listopada, że b. wiceminister obrony w rządzie Jerzego Buzka, Romuald Szeriemietiew, ma zająć się w MON współpracą z organizacjami proobronnymi. Co to za organizacje, jak ma wyglądać ta współpraca, ile kosztować i kto ma czuwać nad tym wszystkim- jest to słodka tajemnica resortu. Podobnie jak to, dlaczego MON w ogóle sięga po kogoś takiego, jak Szeriemietiew, postać kojarzona z ruchami narodowościowymi, czy jak tam określają siebie panowie Winnicki, Bosak i im podobni?

Szeriemietiew chętnie i często udziela rad i porad, ujawnia, jak wyobraża sobie wojsko polskie. Każdy ma do tego prawo, gdyby nie jedno ale, które mnie zastanawia: pal go licho, że od 2008 roku b. minister jest profesorem na katolickim KUL-u. Szeriemietiew należy do stowarzyszenia KoLiber. Organizacja ta stawia sobie za cel wykształcenie „elit”, które będą zdolne wziąć aktywny udział w życiu społeczno-politycznym kraju oraz pozytywnie wpłynąć na jakość polskiej debaty publicznej. Mówiąc wprost: żadnego „lewactwa”, mniejszości seksualne do getta, całkowity zakaz aborcji, kobiety w najlepszym razie do pracy na plebanii, wszędzie katolicyzm w wydaniu totalitarnym, biskupi na piedestale, kler nie podlegający pod prawo polskie. Program stowarzyszenia to pomieszanie z poplątaniem, w którym jedno przeczy drugiemu : wolność jednostki, własność prywatna, sprawiedliwość, silne i bezpieczne państwo, poszanowanie tradycji i historii oraz troska o rodzinę. Towarzystwo uważa, że pielęgnowanie tych wartości w życiu publicznym doprowadzi do dobrobytu ekonomicznego, wzmocnienia więzi społecznych oraz odbudowy podstaw moralnych naszej cywilizacji. O jakie postawy moralne im chodzi nietrudno się domyślić, skoro czczą bożków w postaci tzw. „żołnierzy wyklętych”. Mało tego! Członkami honorowymi stowarzyszenia są m.in. Bronisław Wildstein, Rafał Ziemkiewicz, Jeremi Mordasewicz, Jan Pospieszalski, Jan Winiecki, Roman Kluska. Jeśli dodać do nich pojawiających się w tle Jana Żaryna, Stanisława Małkowskiego, Grzegorza Brauna, Janusza Rewińskiego Bogdana Chazana, Tomasza Terlikowskiego, Jacka Karnowskiego, Przemysława Babiarza, Krzysztofa Kawęckiego, to widać już obraz całości. Jeśli dodamy do tego Akademię KoLibra wpuszczoną do szkół publicznych, której celem jest wciskanie do głów młodzieży ideologii ekonomistów pokroju Leszka Balcerowicza to nie dziwmy się, że mamy to, co mamy. Warszawa musi już znosić niejakiego Pawła Lisieckiego, stołecznego radnego, owianego oparami absurdu: goń bolszewika z samorządu, goń z pomnika bolszewika to tylko niektóre hasła tego i jemu podobnych facecików którzy nie zauważyli, że komunizm- czy jak to się nazywało- upadł w 1989 roku.

A będzie jeszcze gorzej, szanowni państwo. Przecież znaczna większość tego towarzystwa pojawia się u boku Jarosława Kaczyńskiego na kolejnych warszawskich, ulicznych zadymach. Im nie marzy się leśna partyzantka, jak to sugerowali co niektórzy politycy: im się marzy regularne wojsko, wyszkolone za pieniądze podatników, pozbawione kontroli i nadzoru ludzi z MON. Czy na nich liczy Jarosław Kaczyński, czy dlatego czuje się bezkarny i rzuca oskarżenia na kogo popadnie?

 Kandydat na prezydenta Warszawy, Jacek Sasin, 2 grudnia gościł w warszawskiej siedzibie KoLibra…

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

2 komentarze:

  1. Ja akurat jestem z Kolibrem pokłócony, ale Twój opis to gruba przesada. Koliber (konserwatywni liberałowie) to stowarzyszenie o spektrum definiowanym przez nazwę właśnie. Żadnego konkretnego programu w sensie politycznym nie mają, a w większości istotnych spraw spierają się zażarcie. Konserwatyzm z liberalizmem wcale niełatwo jest pożenić. Demonizujesz kółko dyskusyjne. Kolibrowcy maja oczywiście propisowskie odpały (i dlatego jesteśmy pokłóceni), ale organizowanie zadym? Ani siły, ani chęci, ani możliwości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doprawdy? Ogrom z wymienionych tu przeze mnie,żałosnych włazidupów Kaczyńskirgo 13 grudnia bëdzie wałęsało sie po ulicach Wawy. Aż tak słabego wzroku Nie mam, wiem, kiedy i kogo gdzie widzę.

    OdpowiedzUsuń