wtorek, 11 września 2012

PiSowski Dream Team

Marta Kaczyńska, o której kpią na forach internetowych, że pochodzi z rodziny rozbitej, oznajmiła urbi et orbi, że chce zmian w Polsce. Zmian gruntownych, na lepsze. Chce nowego otwarcia, nowych twarzy, nowej jakości politycznej. Co kryje się za tymi sloganami? Ma być tak, jak było za jej taty, ot i wszystko! Nie po to siostrzenica Jarosława Kaczyńskiego zostaje wiceprezesem stowarzyszenia im. Lecha Kaczyńskiego( ciekawi mnie, czy to kolejny parawan, by doić publiczne pieniądze?), by u boku męża, niekoniecznie swego, przyglądać się bezsilnie, jak Donald Tusk bez jej zgody, wiedzy i bez udziału wuja buduje PO-PiS. Kluzik- Rostkowska lada dzień trafi do rządu, dawni politycy PiS pukają do drzwi PO, zatem hrabini Marta postanowiła przypomnieć o swej osobie. O jakiej więc tu nowej jakości ma być mowa? Widzę jedynie odgrzany kotlet. Aniołek PiS? Nowy- stary aniołek? Nic podobnego! Gdyby Kaczyńska- Dubieniecka miała ze 30 wiosen więcej i urodę na miarę posłanki Sobeckiej, to może, może Jarosław uczyniłby siostrzenicę twarzą swej partii. A tak zadowolić się musi Marta obecnością w prasie pokroju „Super Expresu” czy prasy Sakiewicza.

 Nie dam wiary, że to Kaczyńska jest osobą, którą szumnie zapowiada się jako kandydata na premiera PiS. Paniusia może wiceprezesować czemu jej się tylko podoba, ale w polityce, a zwłaszcza w rządzie, może co najwyżej bawić się w fotografa, jeśli oczywiście zyska odpowiednie kwalifikacje, by trzaskać wyraźne fotki. Zapomnieć może i ona, i jej wuj, i PiS o jakimś nowym premierze z ich nadania, przedterminowych wyborach i innych fantazjach, które powstały w głowach chorych z urojenia. Jeśli jednak aż tak spieszy się temu radiomaryjnemu towarzystwu do objęcia władzy, niech najpierw wygra wybory. Przyglądając się ich idiotycznym pomysłom i słuchając ich bredni, nie spodziewam się szybkiej wygranej w wyborach parlamentarnych przez PiS. Mimo, że aż przebierają nogami, by przyspawać się na lata do stołków. Specjalistów od rządzenia w partii Kaczyńskiego są tuziny, niewykluczone, że moje typy pokrywają się z propozycjami Kaczyńskiego, który dziwnym trafem nie rzucił nazwiskami przy okazji swego expose, po którym kpin i drwin końca nie widać. Zatem, by było śmiesznie, przedstawiam listę kandydatów, którzy powinni tworzyć rząd.

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji- Andrzej Jaworski. Kto, jak nie on, będzie potrafił wdrożyć program, który pozwoli na przeglądanie pewnych stron w Internecie w sposób gwarantujący całkowitą anonimowość?

Ministerstwo Edukacji Narodowej- Marzena Machałek. Ona- tylko ona!- zapewni odpowiednio wysoką rangę nauczania religii w szkołach, jej decyzje nie uderzą w klerykalną edukację.

Ministerstwo Finansów- niespodzianka: Jarosław Kaczyński! Udowodnił pan prezes, że z pustego to może Salomon nie naleje, ale on, Jarosław, jak najbardziej! Ministerstwo Gospodarki- Krzysztof Tchórzewski. Mam nadzieję, ze której dziedziny nie dotknie, to nie będzie aż tak źle.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego- Anna Sobecka. Nie podejmie najbardziej kontrowersyjnych decyzji uderzających w katolickie dziedzictwo narodowe, jakim jest TV Trwam oraz Radio Maryja, że o pomnikach Białego Ojca, kościelnych biznesach i interesach Tadeusza Rydzyka nie wspomnę.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego- Stanisław Kłosowski. Z pewnością nie Obizy rangi polskich uczelni i zadba, by teologia nadal pozostała królową nauki.

Ministerstwo Obrony Narodowej- Antoni Macierewicz. Pod jego rządami na jaw wyjdą kulisy zamachu smoleńskiego, a nasze siły zbrojne składać się będą z wysoko opłacanych kapelanów.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej- Beata Szydło. Obawiam się jednak, że wyjdzie szydło z wora, ujawniając nieudolność przyszłej pani minister.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi- Marcin Mastalarek. Pan poseł znakomicie orientuje się w sprawach wsi, Miro, Rycho i Zbycho na pewno nie rwaliby się do pomocy.

Ministerstwo Rozwoju Regionalnego- Marek Suski. Pod jego rządami ubogie regiony kraju błyskawicznie doścignęłyby Radom…

Ministerstwo Skarbu Państwa- Mariusz Błaszczak. Wszelkie nieprawidłowości w spółkach Skarbu Państwa zostałyby zlikwidowane. Włącznie ze spółkami.

Ministerstwo Sportu i Turystyki- Jan Tomaszewski. Były bramkarz postawiłby na nowy, narodowy sport: pielgrzymki piesze.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych- Tomasz Kaczmarek. Nareszcie można będzie chlać piwo pod płotem w miejscu publicznym!

Ministerstwo Spraw Zagranicznych- Stanisław Pieta. Oczami wyobraźni widzę spotkanie przyszłego pana ministra z burmistrzem Berlina, który jest jawnym gejem.

Ministerstwo Sprawiedliwości- Krystyna Pawłowicz. Lewackie, feministyczne i ideologiczne zapisy szybciutko zniknęłyby z aktów prawnych.

Ministerstwo Środowiska- Maks Kraczkowski. Ma szansę zostać paprotką w nowym rządzie.

Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej- Krzysztof Jurgiel. Po padre Tadeusza wysyłano by nie tylko limuzyny, ale i statki. Ministerstwo Zdrowia- Czesław Hoc. Szczęśliwy, polski, katolicki pacjent nie czułby się zdradzony, opuszczony i osamotniony.

 Kto dowiózłbym tym towarzystwem? Oczywiście apolityczny, bezpartyjny fachowiec, tym razem nie z tylnego siedzenia. Doktor Tadeusz Rydzyk oczywiście!

 

2 komentarze:

  1. doją kasę tym instytutem, że hej. w newsweeku był ciekawy artykuł o tym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Newsweek rzeczywiście interesująco opisał finansowanie organizacji powiązanych z PiSem.

    co do "expose" Kaczyńskiego - chciał nas wszystkich nabrać na cuda, które nic nie będą kosztować ale nie wyszło - już chyba nikt mu nie wierzy.

    dla Rydzyka proponuję osobne stanowisko ministra ds. zwalczania satanizmu oraz propagandy religijnej. Wice zostałby zapewne Natanek.

    OdpowiedzUsuń