sobota, 15 października 2011

Katoprawica spuszczona z biskupiej smyczy

Politycy katoprawicy i sprzyjający im dziennikarze z pasją z której wyzierają tony nienawiści i złości opluwają miniony system. Komuna to dla nich zło, samo zło i tylko zło co nie przeszkadza im powoływać się na dokumenty które po nieboszczce SB pozostały. Przed laty czczono jak bohatera Bronisława Wildsteina który z zasobów IPN UKRADŁ nieco kwitów ( lista Wildsteina) co wywindowało go nieco później na stołek szefa TVP. Bo prawy był i sprawiedliwy... Przed wyborami zastanawiałem się w długich dysputach toczonych ze znajomymi ( hmm... chyba zmienię numer i operatora sieci komórkowej) kiedy przeciwko Ruchowi Palikota wytoczone zostaną prawicowe działa i proszę, nie trzeba było długo czekać. RPP nie płacił za wykonane prace, za PR, za skradzione pomysły ( do dziś nie ujawnili się właściciele praw autorskich), za doradzanie, Janusz Palikot to człowiek wymyślony przez służby specjalne, przyszła pora na posłów elektów których obecność w Sejmie niemile zaskoczyła, zszokowała wręcz kler i posłuszną mu prawicę.

Czytam i uśmiecham się bo wyszło na moje, ten i ów znajomy patrzy na mnie podejrzliwie: Roman Kotliński w oczach prawicowych dziennikarzy stał się kłamcą lustracyjnym bo zataił fakt rzekomej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Grzech śmiertelny dla prawicowych gryzipiórków którzy lubują taplać się w kwitach SB-ecji jeśli te nie dotyczą broń panie Kościoła i kleru katolickiego! Na ów bronkowej liście doszukać się można : PN BU 00162/32 KOTLIŃSKI ROMAN . Nie wzbudziło to jakiejkolwiek reakcji, Czytelnicy "FiM" uzyskali przed laty wyjaśnienia jak postępował Wydział IV SB, mianowicie Służba Bezpieczeństwa zakładała teczkę KAŻDEMU seminarzyście i do upadku komuny prowadziła w niej dokumentację każdego katolickiego duchownego w Polsce. Wrzeszczące dziś prawicowe media o rzekomej współpracy Romana Kotlińskiego trzymają się z daleka choćby od wierchuszki Episkopatu wśród której aż roi się od byłych gorliwych TW. Tego nie doszukali się panowie prawicowcy a może jaśnie pan biskup tupnął nóżką aż ze strachu narobili w pory? Jeśli o mnie chodzi mi przeszkadza w życiorysie Jonasza współpraca z inną instytucją, Kościołem katolickim. Tym samym który dziś w Jonaszu upatruje śmiertelnego wroga.

20 lat katolickiej indoktrynacji nie spowodowało masowej dewocji społeczeństwa lecz na odwrót, ujawniła się znaczna ilość racjonalistów, antyklerykałów którzy na dodatek wprowadzili do Sejmu swoich przedstawicieli! To stanowi śmiertelne zagrożenie dla interesów kleru, prawicy i sprzyjającym im mediom! Widać wyraźnie jak rzekomo tematy drugiej czy trzeciej kategorii zajęły rozhisteryzowaną prawicę że aż chce sięgać po uchwały zabraniające zdjęcia krzyża ze ściany nw Sejmie. W jaki sposób zdobędzie głosy zdewociała prawica kiedy Kościół będzie słaby lub zabraknie jego przewodniej siły, kto na nią zwróci uwagę? I dziennikarze trzymający się kurczowo sutanny: kto jak nie klerykalne państwo sfinansuje ich "dzieła", periodyki i portale na których wypisują swe bzdury? Dlatego planem tego towarzystwa jest próba skłócenia wyborców RPP i próba ponownej gry teczkami.Przed laty oskarżano bezpodstawnie o współpracę z SB Małgosię Niezabitowską, prezydentów Kwaśniewskiego i Wałęsę i innych. Okazali się niewinni a oskarżającym włos z głowy nie spadł! Czekam już na "wiarygodne" zeznania świadka spisane przez tuzów prawicowego dziennikarstwa. Niestety, okaże się że tuż po podzieleniu się rewelacjami świadek ducha wyzionął, ale wierzyć mu trzeba! Jeśli w ogóle on istniał... Przed laty redakcji tygodnika "NIE" podrzucono tak doskonale podrobioną lojalkę Lecha Kaczyńskiego jakoby zobowiązującego się do współpracy że dziś nic nie jest w stanie mnie zdziwić. Przepraszam, zdziwiłaby rzetelność posłusznych klerowi dziennikarzy dowodzących po dziś dzień że teczkę ich ukochanego wodza Jarosława Kaczyńskiego SB sfałszowała, jedynemu opozycjoniście!

W to że Jonasz był TW wierzę w takim samym stopniu jak to że papież JP 2 umarł jako prawiczek.


czwartek, 13 października 2011

Pomysły Donalda Tuska na rząd

Modliszka to ciekawe stworzenie które po zakończonym procesie przedłużania gatunku, czyli seksualnych chwilach uniesienia że tak powiem, zazwyczaj zjada swego partnera. Modliszek ci w naszym kraju nie brakuje, w polskim Sejmie zasiada polityk wypisz- wymaluj o mentalności modliszki. Politycznej oczywiście. Jarosław Kaczyński zapałał przed laty iście katolicką miłością do Romana Giertycha i Andrzeja Leppera, LPR oraz Samoobrony. Jak to się skończyło wiemy doskonale: obie partie i liderzy nie weszły do Sejmu w 2007 roku. Zostali zjedzeni przez Kaczyńskiego.

Premier Donald Tusk, obecny i przyszły bo nie sądzę by ktoś inny miał stanąć na czele rządu, może w niedalekiej przyszłości pożreć swojego koalicjanta i przejąć jego elektorat. Wiadomo już że rząd w obecnym kształcie dotrwa do przyszłego roku i zostanie zapewniona ciągłość koalicji PO- PSL. Ma to zapewnić stabilizację, ciągłość władzy bez niepotrzebnych igrzysk jakimi są przepychanki przy tworzeniu rządu. Nudy nie będzie o czym świadczy histeria jaka towarzyszy środowiskom katoprawicy która nie otrząsnęła się w szoku po wyniku wyborczym Janusza Palikota i jego Ruchu.
Utrzymywanie koalicji z PO to dla Waldemara Pawlaka dalsze przywództwo w PSL. Szef koniczynek miał dwa wyjścia: dalsze współrządzenie bądź opozycja. Niestety na miejscu pierwszego strażaka RP nie cieszyłbym się bo oba rozwiązania dla jego partii nie są korzystne. Elektorat PSL to głównie osoby zainteresowane dalszym utrzymywaniem KRUS-u i niekoniecznie są to rolnicy. Zdarzyło mi się nie raz i nie dwa korzystać z usług warszawskiego przedsiębiorstwa taksówkowego w którym za kierownicą pojazdu zasiadał rolnik… wg papierów oczywiście. Dlaczego KRUS a nie ZUS? Bo tam, panie, są większe składki a tu niższe, więc kupiłem trochę ziemi dla niepoznanki, spełniam kryteria ubezpieczenia. Coś tam posadzę, pogrzebię, jeszcze dopłatę z Unii dostanę! Czesać frajerów he he he…! Przecież to oszustwo? Podpuszczam taksówkarza który rozgadał się jak najęty dowodząc że na górze robi się takie przewały że jego kancik to doprawdy małe miki. Dobrze, niech tak powie jeden, drugie, setny, milionowy i zbiorą się niemałe sumy. PSL łudzi swój elektorat że zachowa status quo. Tymczasem rolnictwu, nie tylko polskiemu, szkodzą dopłaty unijne bo dopłacamy do tego my wszyscy. Polacy i Europejczycy. Logicznym wyjściem byłoby ich zlikwidowanie. Inne są plany PSL. W końcu beneficjentem unijnych dopłata w wielkim stopniu jest w Polsce Kościół katolicki oraz posiadacze ziemscy których stać na normalne, ZUS-owskie składki. Jeśli ów moloch zwany ZUS-em można przyjąć za normę… Donald Tusk wie jaki jest stan budżetu i musi szukać oszczędności. Tym razem jednak na ręce jego i rządu patrzeć będzie antyklerykalna opozycja której w najczarniejszych snach nie spodziewali się w Sejmie klerykałowie. Jeśli nadal będzie trwonił miliardy na kościelne fanaberie przy dalszym dofinansowywaniu KRUS i wciskaniu kitu o zaciskaniu pasa będzie w Sejmie gorąco. W tym Sejmie nie uda się przepychać cichaczem przez aklamację dni papieskich, roku Piotra Skargi itp. Premier nie ma wyjścia i musi zreformować system ubezpieczeń społecznych czego nie chcą ludowcy, ale chce tego Ruch Palikota. W tej kwestii PO może liczyć na poparcie co już zapowiedział sam Palikot: poprze rząd fachowców i niezbędne reformy których PSL nie chce. Bo tylko KRUS i jego obrona trzymają ludowców w Sejmie i powoduje że głosują na nich wyborcy. To żelazny elektorat który zniknie wraz ze zniknięciem niepotrzebnego ubezpieczenia rolniczego.

Przyznam że spodziewałem się raczej koalicji PO- SLD, z kilku powodów: przede wszystkim Aleksander Kwaśniewski od wielu lat kojarzony jest z PO. Nic dziwnego, partia Donalda Tuska to niemal wypisz- wymaluj SLD z lat największej świetności kiedy na jego czele stał były prezydent. A człowiek Kwaśniewskiego Wojciech Olejniczka, szykowany jest na nowego szefa SLD. Po drugie: do PO przed wyborami przeszło sporo ludzi związanych bądź kojarzonych z SLD ( Barłosz Arłukowicz znokautował w Szczecinie swego niedawnego szefa , Napieralskiego). Po trzecie: w SLD odczuwają głód władzy, nawet współrządzenia i stanowisk . Po czwarte: światopoglądowe dwie partie nie różnią się już niczym. Antyklerykałowie odpłynęli do Janusza Palikota i szans na ich odzyskanie już nie ma. Po piąte wreszcie: Donald Tusk bez kłopotu pozyskałby kilka postaci lewicy którzy w SLD się jeszcze ostali mamiąc ich stanowiskami, ministerstwem może… Grzegorz Napieralski, oszołomiony propozycją stworzenia koalicji, zgodziłby się na wszystko i poszedłby na wszelkie ustępstwa. Jakby to jednak wyglądało: zdecydowany zwycięzca zaprasza największego przegranego?

Donald Tusk to wytrawny polityk, nie śpieszy się i nie czyni pochopnych ruchów. Po wyborach wie że otrzymał mandat społeczny od społeczeństwa ( nie narodu, jak podkreślała łkając jedna z wdów skupionych wokół Kaczyńskiego) i nie musi czynić radykalnych zmian na najwyższych szczeblach władzy. I to nie dlatego że nie chce lub się boi- przy okazji afery hazardowej pozbył się swoich zaufanych ludzi więc zmiany nie są dla niego nowością. Nie zastanawia mnie jego ostrożność przy przeprowadzaniu zmian które ma przeprowadzić w rządzie z początkiem roku. Przez ten czas będzie obserwował poczynania SLD i RPP bo koalicja z PiS jest tak prawdopodobna jak to że ja zostanę papieżem. Tusk może i chciałby działać z Palikotem który opuścił szeregi PO i poszedł swoją drogą, jednak jeszcze nie teraz. Najpierw musiałby osłabić pozycję Gowinów w szeregach partii, konserwatywnego skrzydła dla której świeckie państwo równa się niewola. Donald Tusk ważył będzie przez 3 miesiące wszystkie za i przeciw, analizował wszelkie możliwe scenariusze. Wie już że nie zatrzyma lokomotywy jaką jest Janusz Palikot, jego nie zje, nie będzie go lekceważył i izolował jak butnie zapowiadają to posłowie PiS. Panowie spod znaku piuski i sutanny (stąd chyba wzięła się nazwa ich partii) zamknęli się w rydzykowym getcie które przegrywa wybory za wyborami. Jeśli za 4 lata osiągną 12% to będę zdziwiony… Donald Tusk działał przed laty w Unii Wolności i Kongresie Liberalno- Demokratycznym który postulował za rozdziałem Kościoła od Państwa. Zatem róbmy swoje!







wtorek, 11 października 2011

Prezes i jego giermek

Prezes rozbity fizycznie i psychicznie leżał na kanapie i wgapiał się w sufit usiłując znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego przegrał. Dlaczego kolejny już raz przegra ł? Drugi, drugi, całe życie drugi! Jak jakiś Adaś Miauczyński! Nie mógł znieść że pokonali go platrformersi kierowani przez Donalda. A miało być tak pięknie, przecież program pisiołów jest słuszny lecz ludzie do niego nie dorośli! Dorośli patrioci stadionowi, moherowe berety i ciemny lud który oddał głos na PiS. To za mało jednak… Zmarnowano 20 lat, ojciec dyrektor nie dość intensywnie prowadził propagandę i nie zdołał otumanić polskiego ludu. Jak to wygląda: Donald który za namową Wielkiego Elektryka brał udział w spisku przykładając rękę do powołania nowego rządu który zastąpił patriotów Jana przepadł na jakiś czas w Senacie, później wydawał się niegroźny. Ze sceny zszedł Elektryk, chory na filipinkę Olek… Wydawało się że on, Jarosław, będzie rządził po wsze czasy. Do szału doprowadzał go ten gdański rudzielec! To przez niego nie zmrużyłem oka od niedzieli, myślał wściekły prezes, bo jak nic przyśni mi się jego roześmiana gęba! Koszmar powrócił ze zdwojoną siłą. Dziennikarze bacznie śledzą każdy ruch prezesa, natychmiast zauważyliby wyprawę goryli do apteki po proszki… Bolała go głowa obłożona lodem, podkrążone oczy z trudem się otwierały, przybyło siwych włosów na inteligenckiej głowie. Bał się i chciał do mamy. Nie ruszał się od niedzieli , nie chciał na Nowogrodzką, wolał w zaciszu domowych pieleszy przezywać porażkę. I jeszcze ten cholerny Palikot! To na co trwoniono pieniądze, na zakłamane sondaże które pokazywały że różnica między największymi partiami jest znikoma a palikotowych heretyków zabraknie w Sejmie??? To skandal, komuchy, Putin, Michnik i Urban za tym stali!

Do drzwi rozległo się łomotanie. Prezes poderwał się jakby piorun go strzelił. Z wdziękiem betoniarki kierował się ku drzwiom, otworzył je z rozmachem. Za nimi stał Adam z głową zwróconą w prawo ( za oknem szła młoda kobieta skąpo ubrana), nie zauważył że prezes otworzył drzwi i, oczarowany widokiem za oknem, pukał nadal. Zamiast w drzwi w głowę prezesa. Lód na głowie prezesa zaczął się intensywnie topić, nad jego rozpaloną głową pojawił się obłok pary.
-Kopnąć cię Adam, co z tobą do cholery, czego walisz w te drzwi jakbyś dobijał się do obory?!- prezes darł się jak opętany. Adam zmartwiał, skulił się w sobie. Kobieta za oknem bardzo przypominała mu jedną z aniołków. Tak liczył że miejsce obok niego w sejmowej ławie zajmie polska Angelina… Z przerażeniem patrzył na prezesa który wyglądał strasznie. Adam padł na kolana, z tej perspektywy patrzył wprost w oczy prezesa, zaczął bić się w piersi:
-Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina! Proszę o łaskę prezesie, to ten demon fruwający nad Warszawą mnie próbuje otumaniać!
Z oczu jego pociekły łzy bezsilności, rzucił się do rąk prezesa.
-A kyszen!- Prezes odsunął się z niesmakiem. Kogo uczynił swoją medialną twarzą, ustami i oczami?
-Wstawaj chłopcze, czekam na relacje, nie po to czekam tu od rana by patrzeć na twoje żale. Tusk z Palikotem we wsi stoi!

Adam smarknął w chustkę pożyczoną od superTomka, poderwał się z kolan. Trzeba być twardym jak stal! Podobała mu się postawa prezesa.
-Panie prezesie oddaję się do pańskiej dyspozycji!- Adam w napięciu wpatrywał się w oblicze swego dobrodzieja. Ten prychnął:
-A niby do czyjej miałbyś się oddawać, do czyjej dyspozycji, może Napieralskiego, naszego niedoszłego koalicjanta?- prezes poprawiał worek z wodą na głowie.
- To znaczy, chciałem powiedzieć, odpowiedzialność za wynik, jaki uzyskało Prawo i Sprawiedliwość, ponosi całe ugrupowanie. Przyznaję, że wewnętrzne sondaże PiS okazały się błędne, przyznaję ze zagalopowałem się u redaktor Moniki szydząc z oponentów politycznych że przegrają a my wygramy…
-Chcesz mi wmówić że cała partia ponosi odpowiedzialność za klęskę, ja też?- prezes poraził Adama takim spojrzeniem że ten poczuł je na plecach.
-Nie, inaczej chciałem się wyrazić panie prezesie! Jestem do dyspozycja szefa partii czyli pańskiej i tylko pańskiej. To jest jasne i oczywiste. Moją pracę ma prawo oceniać tylko pan prezes.
Leniwe struktury terenowe, kandydaci, członkowie sztabu, a także kierownictwo ponosi odpowiedzialność za wynik niedzielnych wyborów. Prócz pana prezesa! Czuję się odpowiedzialny za naszą kampanię bo byłem członkiem sztabu, współtworzyłem tę kampanię i zawsze w takich sytuacjach czuję się odpowiedzialny za to, co robiłem. I nie chcę skończyć jak Joaśka, Elka i Paweł! Domagam się łaski! Wiem że kampanię można było prowadzić lepiej, wybrać inne pola sporu, a także pracować jeszcze mocniej. Załatwiły nas media a ojciec dyrektor nie wystarczył… I Zbyszek na ciepłej posadce brukselskiej tylko nam szkodził!

Prezes myślał choć szło mu to opornie. Skończył się lód w dodatku, szlag by to…!
-Co proponujesz Adam? Twoje plany na trudne czasy?- prezes wycierał głowę ręcznikiem.
-Nasze ugrupowanie musi sobie teraz odpowiedzieć na pytanie jak przygotować się do następnych wyborów, jak rozmawiać z Polakami i jaki rodzaj komunikacji przyjąć na następne cztery lata, żeby była ona skuteczna. Media ojca dyrektora to za mało, musimy coś wymyślić…
-Kto wg ciebie będzie wicemarszałkiem Sejmu z naszej partii?- prezes układał w myślach kolejne pytania.
-Jest jeszcze za wcześnie, ale mamy wicemarszałka z dużym doświadczeniem, Marka Kuchcińskiego. Nasza ocena jego pracy z ostatnich miesięcy była oceną dobrą.
-Szef klubu: nowy czy stary?- bombardował prezes Adama.
-Dobrze, nawet bardzo dobrze oceniam Mariusza!- Adam piał z zachwytu.
-Próbowałbyś nie- burknął prezes pod nosem.
-Słucham prezesie, co pan tam mówi?- dopytywał Adam.
-Nic, nic… tak sobie myślę…
-Nasze aniołki?
-Z bólem serca muszę donieść że pomysł nam nie wypalił. Wyborcy nie dali się nabrać na nasze manewry i próbę oszustwa, nie dali się zrobić w konia. Stwierdzili że miejsce naszych pań jest w kuchni, przy garach a nie w Sejmie! Sugeruję by na następne wybory ukazać Polakom prawdę…
-Czyli?...- prezes przyglądał się mu z zainteresowaniem.
-Plakat z naszymi posłankami z pierwszej linii?... –zaryzykował Adam.
Prezes westchnął; czy ten młokos nic nie rozumie?
-Chcesz do cholery byśmy nie weszli do Sejmu? Może ubierzesz je w bikini?- warknął wściekle.
Adam kolejny już raz stulił uszy.
-Co dalej, mów!
Adam przełknął ślinę, za wszelką cenę chciał podreperować swój podupadły prestiż:
- Wejście Palikota do Sejmu to upadek polskich obyczajów, a Palikot jako wicemarszałek Sejmu, to już byłaby totalna degrengolada!
-Obawiam się że on albo ten były ksiądz nim zostanie… -prezes pokiwał smutno głową.
-A ojciec dyrektor, co mówi po wyborach?
-Przerażony że do Sejmu weszli sodomici! Panicznie boi się Nowej Lewicy bo może dobrać się mu do jego interesów, usiłuje straszyć nią ale już za późno, lud ją już polubił i chce jej w polskim Sejmie! Poza tym ojciec dyrektor sugeruje że wybory mogły być sfałszowane. Oczywiście nie złoży doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa. W ogóle audycje w mediach ojca zajmuje Palikot!
-Jak to, a o nas nie mówi?- zdziwił się prezes.
-Nie, ale napisał. Mam tu list od niego w którym wypiera się jakoby poparcie jego gwarantowało zwycięstwo w wyborach. Żąda od nas jako zwrotu za poniesione koszta 25% dotacji budżetowych na działalność partii plus 20 milionów złotych na geotermalne odwierty które obiecał mu pan prezes więc ojciec dyrektor czeka. Podaję numer konta:…







niedziela, 9 października 2011

No i po wyborach. Komu radość, komu smutek

Zwycięstwo w wyborach parlamentarnych zapewniła sobie rządząca Platforma Obywatelska. Było to do przewidzenia, polityk tego kalibru co premier Donald Tusk musiałby się bardzo starać by przegrać wybory i spartolić wszystko by przegrać z Kaczyńskim i PiS.
Pierwsze powyborcze sondaże, nieoficjalne.

1. Platforma Obywatelska (PO) - 39,6 proc. - 212 mandatów ( o 3 więcej w przyszłym Sejmie).
Chylę czoło przed premierem Donaldem Tuskiem który już przeszedł do historii jako pierwszy szef partii która kontynuowała będzie rządy. Tak się złożyło że poprzednicy rządzili raptem jedną kadencję lub niecałą. Dziś Polacy obdarzając zaufaniem PO pokazali że nie chcą radykalnych zmian, awantur w wykonaniu PiS. Donald Tusk nie kryje radości, jest dziś chyba najszczęśliwszym politykiem polskim.

2. Prawo i Sprawiedliwość (PiS) - 30,1 proc. - 158 mandatów (8 mniej). Rozczarowanie w klerykalnej partii, nie tego się spodziewano. Każdy wynik prócz zwycięstwa przyjmowany jest jako porażka. Jarosław Kaczyński i jego klakierzy, Kościół katolicki, Rydzyk i moherowe babcie łkają z rozpaczy. Nie będzie dotacji na odwierty geotermalne… Donald Tusk powinien natychmiast odwołać z Watykanu ambasador Hannę Suchocką i w jej miejsce wysłać Jarosława Kaczyńskiego. W sztabie PiS jęk zawodu. Szósta porażka z rzędu Kaczyńskiego. Jonasz.


3. Ruch Palikota (RP) - 10,1 proc. - 38 mandatów. Absolutny beniaminek stanął na pudle! Czarny koń wyborów prowadzony przez charyzmatycznego Janusza Palikota będzie trzecią siłą w przyszłym parlamencie. Długie miesiące nie dostrzegano RPP w sondażach, Jarosław Kaczyński ciamkał że miejsce Palikota jest tam gdzie jest, czyli poza Sejmem. No to mina zrzednie panu, Kaczyński. Podobnie jak Januszowi Piechocińskiemu z PSL butnie ogłaszający że Palikot do Sejmu nie weźmie a PSL będzie miał dobry wynik. Ludzie nie dali się zmanipulować klerykalnym dziennikarzom, zakłamanym mediom i klerowi. Ich głos nie poszedł na marne. W sztabie Ruchu Palikota ogromna radość, zanosi się długa noc!


4. Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL) - 8,2 proc. - 27 mandatów( 4 mniej). Przewidywalnie , nudno, bez zmian, bez wzlotu i upadku. Tak jak zwykle. Waldemar Pawlak może być spokojny.

5. Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD) -7,7 proc. - 23 mandaty. Najgorszy wynik w historii Sojuszu. W sztabie SLD ogromne rozczarowanie. Grzegorz Napieralski może powoli szykować się na zamianę stołka szefa partii na szeregowego jej członka. Klęska jest wynikiem złej, zachowawczej i naiwnej kampanii. Panom już dziękujemy! Nowa lewica, RPP, to przyszłość Polski!

Poniżej progu wyborczego:

6. Polska Jest Najważniejsza (PJN) - 2,2 proc. Paweł Poncyliusz i Elżbieta Jakubiak mogą szukać nowego zajęcia. Nie będziemy za nimi tęsknić.

7. Nowa Prawica Rzeczypospolitej (NP) - 1,1 proc.

8. Polska Partia Pracy (PPP) - 0,6 proc.

czwartek, 6 października 2011

Seksu naszego powszedniego...

Politycy prawicy, na lewicy również takich nie brakuje, co i rusz powtarzają że w życiu kierują się tzw. nauką społeczną Kościoła. Katolickiego oczywiście. Pól biedy jeśli są to wybory w ich życiu które wpływają na ich życie, ich rodzin i bliskich. Jednak jeśli nauka społeczna ( której wielkie koszta ponosi Polska) wpływa na polityczne wybory posła, senatora czy ministra wtedy oczywiste jest że przegrywa zdrowy rozsądek. Miast interesu społecznego liczy się dobre samopoczucie Kościoła i jego hierarchów. Dziwnym trafem w kampanii wyborczej kandydaci startujący do parlamentu obiecujący góry złota nie wypowiadają się jasno w kwestiach światopoglądowych. A szkoda bo byłoby szczerze wobec Polaków przedstawić plany klerykalizacji bądź świeckości państwa. Wyborca ma prawo wiedzieć czy poseł A startujący z partii Z zrobi wszystko co w jego mocy by powstała nowa autostrada czy też instytut badania myśli Jana Pawła II.
Biskupi katoliccy z powodu braku zajęcia uważają że mają prawo do wypowiadania się w imieniu narodu, Polski i w ogóle całego świata. In vitro, aborcja, antykoncepcja, wychowanie seksualne w szkołach to tematy które kościelną hierarchię zajmują najbardziej. Wiadomo przecież od dawna, wie to zapewne i tzw. „nienarodzone dziecko” że w kwestiach seksualności i seksu nie ma większego eksperta niż erudyci biskupi z urzędu znający się na wszystkim… Nie dotarło do nich że państwo feudalne już się skończyło, dziś ludzie nie muszą się słuchać byle pana w koloratce. Kruchtowa prawica podnosi co pewien czas histeryczny wrzask kiedy partie podnoszą tematy wychowania seksualnego w szkołach. Kościelna prawica dowodzi że to nic innego jak populizm, szukanie tematów zastępczych i nieistotnych dla społeczeństwa. Milczeniem pomija fakt iż to oni, prawica właśnie, tymi rzekomo nieistotnymi sprawami zajmowała się po upadku komunizmu. Damski brzuch, biust, goła d…, pornografia zajęły prawicowe partie już na początku lat 90-ych ub. wieku, oczywiście w sensie negatywnym. Wyeliminować wszelkie golizny z publicznej TV, zakazać aborcji, żadnego wychowania seksualnego w szkołach! I tego trzymają się przykościelni politycy do dziś. Jak Stefan Niesiołowski który przed laty wpadł w furię kiedy dowiedział się o planowanej emisji filmu „Emmanuelle” w TVP. „Erotomani mogą sobie kupować kasety porno. Ten film nie powinien być pokazywany w publicznej telewizji, bo jest pornograficzny” raczył oznajmić na łamach prasy ówczesny pan poseł Zjednoczenia Chrześcijańsko- Narodowego. Dziwne, zwłaszcza że kompan marszałka Sejmu z czasów komunistycznego więzienia, Jacek Bierezin, zdradził iż pod celą rozmawiali głownie o kobietach. Niesiołowski był wtedy sympatycznym erotomanem… Wiemy że istnieją świeccy którzy uprawiają sex "po bożemu", jako małżonkowie, przy zgaszonym świetle i bez tej całej otoczki pełnej pieszczot, fantazji i świństewek której nie mają prawa znać . Kościół im tego zabrania nakazując mieć pogardę do swego ciała, doznań(oczywiście ma ich być jak najmniej). Ba, sex jest zarezerwowany wyłącznie dla małżonków i to tylko w celu prokreacji!

Ostatnimi czasy Kościół usiłował pokazać swe inne oblicze. Kapucyn o. Ksawery Knotz nie narzekał na brak reklamy. W końcu na seksie zna się tak jak ja na fizyce kwantowej. O przepraszam, przykład niewłaściwy. Ja mogę usiąść i się jej uczyć, poznawać, poruszać się w niej po jakimś czasie w miarę swobodnie. Papież, ksiądz, zakonnik pozostanie tylko teoretykiem .W końcu wszyscy duchowni żyją w celibacie… Co za naiwne stwierdzenie, doskonale wiemy że gro księży żyje po cichu z kochanką czy kochankiem! Niejeden ma dzieci ,nierzadko o tym wszystkim wie biskup. Kto wie czy nie są nawet z tego zadowoleni-w końcu afery pedofilskie znacznie uszczupliły kiesę Krk .A jeśli mężczyzna w sile wieku nie znajduje ujścia swej chuci to różne rzeczy mogą mu strzelić do głowy, z gwałtem włącznie. Największe zboczenie to wstrzemięźliwość płciowa i zdania swego nie zmienię. Swego czasu pewna pani nieudolnie chciała mi wmówić że celibat nie oznacza zakazu uprawiania seksu przez kler, lecz zakaż bezżenności i zakładania rodziny. Nie odpowiedziała mi już niestety na to że przecież Kościół zabrania seksu przedmałżeńskiego, ksiądz nigdy nie będzie małżonkiem więc skąd u niego doświadczenia seksualne? Nauczyciele mieliby nakazywać swoim owieczkom coś czego sami nie przestrzegają? Rzeczony Knotz i jego koledzy dali taki pokaz talentu ,że nie wiadomo-śmiać się czy płakać."Sex oralny jest moralny", "To nie po katolicku jest nie czerpać przyjemności z seksu"," Seks jest jak gra w piłkę-chodzi o strzelanie bramek", "Kiedy kobieta współżyje z mężem po bożemu on ją zostawia często w pół drogi więc ona może sobie pomóc". Co jakiś czas gdy słyszę nieśmiałe propozycje środowisk feministycznych o wprowadzeniu do szkół wychowania seksualnego to mam mieszane uczucia. Kto będzie określał program, co będzie przedmiotem nauki skoro u nas nie ma nawet definicji pornografii? Pod nią przecież kościelni podciągną francuski pocałunek, miłość hiszpańską , grecką i co im tylko przyjdzie do głowy! Może program określą katoliccy księża, dyżurny dewota kraju Jarosław Gowin wspierany przez Terlikowskiego? A może Anna Sobecka która błysnęła stwierdzeniem że "sex z natury jest zły i nie daje niczego bo nie rozwija?". Oczywiście dodatkowe zajęcia to dodatkowe godziny, zatem umieści się je zgrabnie na końcu lekcji.

Zastanawiające jest że na temat seksu nie wypowiadają się zainteresowani, mający za sobą różne doświadczenia. Bogobojni redaktorzy nie posadzą takich w studio w porze największej oglądalności, wygodniej przecież jest się powołać na naukę papieża, oczywiście JP2. Dziś, w dobie Internetu niedoświadczony prawiczek czy dziewica znajdzie odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące seksu. Zazwyczaj wstydzi się zadać pytanie rodzicom, pani w szkole lub katechetce. Instynkt wszystkiego nie podpowie, pozostawienie nastolatka sam na sam z internetem może być niebezpieczne. Jeśli strony porno są kopalnią wiedzy dla takiego nieopierzonego młokosa ,naogląda się i zechce realizować to co widział, nie mając żadnego punktu odniesienia. Skąd on może wiedzieć co jest dla niego dobre, co nie? Sex ma wiele postaci, dla doświadczonych partnerów nie są straszne eksperymenty ,szukanie nowych doznań i wrażeń, czasem nie tylko w swoim towarzystwie. Powtarzam czasem że jak zbiorą się takie dwa wynalazki to nie ma bardziej szczęśliwych kochanków. Wszystko jest dla nich, nie ma tematów tabu. Ba ,pod swoim wpływem robią rzeczy na które nie mieli ochoty z innym partnerem oraz mają ochotę na zachcianki na które nigdy by się nie zdecydowali. Oczywiście nikt nie nauczy się w szkole, od kolegów czy od seksuologa jak być dobrym kochankiem/kochanką. Do tego są potrzebne wrodzone predyspozycje, koncentracja na partnerze, najzwyczajniejszy altruizm i upajanie się bliskością oraz brak wstydu, akceptacja dla swego ciała. W polskich szkołach nie wspomina się rzetelnie o antykoncepcji i- bo Kościół jej zakazuje- o pigułkach wczesnoporonnych… Jaki jest poziom wiedzy nastolatków na ten temat? Gorzej niż mizerny gdy zdarza mi się zaglądać co pewien czas na różne tematyczne fora.

Jak ćwierkają wróble i mawiają najstarsi górale 55% nastolatków wiedzę o seksie czerpie od rówieśników, pozostali z internetu i kolorowych pisemek. Szkolne zajęcia to fikcja. Prawie 1/3 uczniów w ogóle nie ma zajęć wychowania do życia w rodzinie, większość zaś w ogóle nie wyniosła z tych zajęć żadnych wartościowych, przydatnych treści. Co czwartym nauczającym tego przedmiotu jest katecheta… To tak jakby katolickiej religii nauczała Marianna Rokita czy Klaudia Figura! Jeśli przed laty minister polecił podręcznik w którym autorzy na serio dowodzą że dorastająca dziewczyna jeśli już miesiączkuje powinna posiadać dwie podpaski z których jedną nosi a druga suszy się po praniu… Z mocy ustawy antyaborcyjnej z dnia 7 stycznia 1993 roku (o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - Dz. U. Nr 17), realizowane są w szkołach zajęcia "Wychowanie do życia w rodzinie". Jak to wygląda? Jest gorzej niż się można spodziewać, obraz nędzy i rozpaczy. Oczywiście najprostszym komentarzem jest powiedzieć że nie ma pieniędzy i kadry która dysponowałby rzetelną wiedzą. Czy na pewno jednak? Katecheci wykładający w szkołach religię nie wzięli się znikąd, ktoś ich wyszkolił i opłacił to szkolenie, ktoś płaci im za nauczanie w szkole. Budżet, czyli wszyscy my, podatnicy.
Gdy uczęszczałem do szkoły podstawowej i średniej nie miałem czegoś takiego jak „Wychowanie do życia w rodzinie”. Co było założeniem programu w 1993 roku gdy go wprowadzano? Przede wszystkim rzetelna wiedza dotycząca życia seksualnego człowieka, antykoncepcji i wiedzy o człowieku. Ale jak to zawsze w Polsce bywa zawsze są jakieś „ale”, stawiane przez kler i środowiska skrajnej prawicy. Rządy nie zrobiły nic by przedmiot nie był martwy, by zajęcia odbywały się nie tylko dla zainteresowanych, ale dla wszystkich, tak jak ma to miejsce z religią. Nie ma co udawać, młodzież inaczej czułaby się mając do czynienia ze specjalistą któremu słowo seks, antykoncepcja nie wywołuje buraka na twarzy. Zupełnie inaczej dyskutuje się na tematy z fachowcem, inaczej z laikiem wstydzącym się siebie, swoich reakcji czy rozmówców. Zresztą „Wychowanie…” właśnie mylnie jest kojarzone z aborcją, pornografią i pochodnymi. Katolickie środowiska podnosiły histerię a lewicowe rządy im ulegały gdy próbowano debatować o kształcie i sposobie nauczania. Takiej debaty nigdy nie było w przypadku religii, tam wytyczne szły z góry, dyrekcje szkół stawiano przed faktem dokonanym, narzucając im wolę.

Kiedyś ja i moi rówieśnicy wiedzę czerpaliśmy z nielicznych pozycji książkowych na rynku, filmów puszczanych niekoniecznie po 22 czy prasy( w „Razem” którego nie ma już na rynku publikowano cykl felietonów seksuologa prof. Lwa-Starowicza). Kto dziś z młodych kojarzy co to „Sztuka kochania” Michaliny Wisłockiej czy „Seks partnerski” wspomnianego Starowicza? Nie czarujmy się, nie każdy jest urodzonym kochankiem, nie każdy zna swoje reakcje i wie w jaki sposób dać przyjemność kobiecie w sytuacji sam na sam. W powyższych wydawnictwach był szereg wskazówek, technik współżycia seksualnego i mnóstwo innych informacji. Dla wielu zawarte tam treści to była pornografia… Nie dziwę się tym pruderyjnym, nieszczęśliwym ludziom, gdyż widać często po nich i po ich partnerach(partnerkach) że sfera seksu to dla nich temat tabu, zakazany owoc. Dla nich seks istnieje tylko dla prokreacji, raz w roku, po ciemku, przez dziurkę w koszuli nocnej. Żenada. Seks tymczasem to sztuka, czerpanie z niego ogromnych doznań, obdarzanie nimi partnerki, nie tylko w nocy, nie tylko w łóżku. Tymczasem dziś z jednej strony biadoli się u nas że mamy niż demograficzny, z drugiej zaś obrzydza się jak można seks dla młodzieży. Gdzież tu logika? Pierścienie czystości, zmuszanie dziatwy do ślubowania tej „czystości”(seks to coś brudnego???) to nic innego jak przerzucanie przez kler nieprzestrzeganego celibatu na nieświadomych młodych ludzi. Dlaczego najwięcej do powiedzenia o rodzinie, życiu i seksie mają katoliccy księża którzy z mocy sprawowanej funkcji nie mają o tym bladego pojęcia? Czyżby uprawiali seks?

W Internecie można za pomocą kilku kliknięć znaleźć wszystko co nas interesuje, nie ma tematów tabu w seksie: trójkąty, seks grupowy, less, gejowski, s/m, sceny masturbacji, seksu oralnego, analnego do wyboru do koloru. Wszystko jest dla ludzi pod warunkiem że wszystko odbywa się za zgodą partnera/partnerki i nie powoduje przykrości czy bólu. Jest też wersja hard, to już rzeczywiście porno które wespół z wciskanymi w młodą głowę szkolnymi bzdurami może wypaczyć młodego człowieka. Bo i skąd on ma wiedzieć co jest dobre a co złe? Co jest wskazane, czego nie powinien robić? Gdzie kończy się granica delikatności, erotyki, a gdzie zaczyna się bólu, strachu i brutalności? Tego nie nauczy się z filmów porno, ale też nie dowie z zajęć prowadzonych przez katechetę. Ale w sumie o to chodzi rządzącym i klerowi. Przyjemność z seksu? Toż to wymysł szatana i bóg wie kogo jeszcze! Różaniec, zdrowaśki i pielgrzymka, a nie o szatańskich doznaniach!

A jak wygląda wiedza wynoszona ze szkół? Garść znalezionych przez mnie pytań w necie:

"Czy robiąc płukankę z Pepsi nie zajdę w ciążę?"

"Miałam doświadczenie niezbyt przyjemne z seksem oralnym. Czy zajdę w ciążę gdy połknęłam spermę?",

"Współżyłam na stojąco, nie zajdę w ciążę gdy będę tak stała kilkanaście minut, przecież to ze mnie wypłynie?"

"Ile czasu powinien trwać stosunek? Mam wydawać przy tym odgłosy, ruszać się? „

„Od jakiegoś czasu masturbuje się świeczką. Powiedziałam o tym swojej najlepszej przyjaciółce. A ta mi powiedziała, że od tego można zajść w ciążę. Czy to prawda Pomóżcie!”

„Ostatnio byłam na imprezie i pierwszy raz w życiu robiłam to z chłopakiem oralni. On miał 23 lata...wszystko widziała moja starsza siostra która wezwała policje i Konrada aresztowali. Po paru dniach wezwano mnie na komendę, dowiedziałam się że Konrad którego bardzo pokochałam jest jakimś pedofilem czy coś takiego..nie wiem co mam o tym myśleć... Co to znaczy pedofil i czy mam z nim zerwać??”

„Ostatnio współżyłam z moim chłopakiem bez odpowiedniego zabezpieczenia. Teraz (po 4 miesiącach od tego zdarzenia) zauważyłam małego guza pod kolanem. Czy może to być ciąża poza maciczna??!! Proszę pomóż!!!”

„Żona powinna oddawać się mężowi w ciszy i z pokorą, a każda kobieta, która czerpie przyjemność z seksu, będzie się smażyć w piekle"

W 2008 roku 14-latka spełniająca wszystkie warunki do usunięcia ciąży tylko dzięki odwadze minister zdrowia Ewy Kopacz została skierowana do szpitala gdzie dokonano zabiegu. Przed szpitalem koczowały rydzykowe babcie i różni obrońcy „życia nienarodzonego". Gdyby nastolatka była wyedukowana pod względem seksualności to nie byłoby w ogóle tej sprawy. Dziś losem 14latki już się nie martwią, żyjący są dla nich nic nie warci. Mam przeczucie graniczące z pewnością że gdyby urodziła losem jej dziecka środowiska katolickie przestałyby się interesować tuż po porodzie.


wtorek, 4 października 2011

PiS-owskie fantazje

Nie będę premierem gdy mój brat będzie prezydentem
Nie będzie koalicji z Samoobroną.
Nie zmienia się ordynacji wyborczej przed wyborami
Nie podniesiemy akcyzy na paliwo.
Trzy miliony mieszkań
Niższe podatki
Tanie państwo i redukcja administracji
Marcinkiewicz - premier na całą kadencję.
Afera bilboardowa.
Chcemy koalicji z PO.
PO jest w koalicji z SLD.
Nie bedzie TKMu.
"Moja teczka jest sfałszowana".
W rządzie nie będzie przestępców!
Byli szefowie dyplomacji byli na usługach KGB.
Wycofamy wojsko polskie z Iraku.
Kler nie ma wpływu na politykę PiS
Prowadzimy politykę zagraniczną dla dobra Polski.
Obniżymy ZUS.




Dwa lata rządów PiS 2005- 2007 nie wniosły do życia Polski jak i polityki nic czym moglibyśmy pochwalić się na arenie międzynarodowej. Próba budowy przez Jarosława Kaczyńskiego IV RP zakończyła się fiaskiem nie tylko z powodu jego podejrzliwości wobec koalicjantów których na celownik wzięły służby specjalne. Koalicja PiS- Samoobrona- LPR była pomysłem Sławoja Leszka Głódzia, niegodnego by nosić mundur Wojska Polskiego. Rozmodlone towarzystwo marzące by w Polsce zrobić katolicki skansen, z prawem kanonicznym miast Konstytucji krótko nacieszyło się władzą. Afera gruntowa w którą wrobiono Andrzeja Leppera przyśpieszyła wybory w których Polacy pokazali że dość mają rządów Jarosława Kaczyńskiego i PiS. On zaś rozstający się z fotelem premiera niemal łkał o froncie który odsunął go od władzy a na który on, jego współpracownicy i wyborcy okazali się za słabi.

Dziś, po 4 latach, Kaczyński próbuje wmawiać że jedynym liczącym się graczem jest on właśnie. Nikt inny poza nim i jego ugrupowaniem nie wydźwignie Polski z kryzysu. On i tylko on sprawi że Polska stanie się krajem mlekiem i miodem płynącym. Przysłuchuję się co plotą startujący z list PiS do parlamentu i co opowiada sam Kaczyński zastanawiając się czy pogramy tworzy bajkopisarz Ludwik Dorn czy też sami na nie wpadli? Bujać to my, ale nie nas winno być mottem kampanii Prawa i Sprawiedliwości. Towarzystwo z Nowogrodzkiej usiłuje wykazać jak to fatalnie żyje się Polakom. Przędza, nędza i ubóstwo! Dlaczego zatem tak cieszą się startujący z list PiS do parlamentu i dlaczego odwiedzani przez Kaczyńskiego nie wyglądają na niezadowolonych? PiS stroi sobie żarty: Polacy zasługują na więcej głosi ich hasło. Na więcej prawdy. Dlaczego nie na całą prawdę nikt już nie dodaje. Ciekaw jestem co powiedziałby na ich mamienie wyborcy ks. Józef Tischner, czy machnąłby lekceważąco ręką oceniając to jako świętą prawdę, tysz prawdę czy raczej gówno prawdę? Mam mocne podejrzenie że byłaby to trzecia opcja.

Jarosław Kaczyński kilka dni bawił na polskiej wsi wzbudzając sporo wesołości swymi wystąpieniami. Wg niego tradycyjna polska wieś to jest polskie złoto, to jest jeden z bardzo ważnych elementów naszego życia i naszego rozwoju, naszej przyszłości. A jak wyglądać ma tradycyjna polska wieś? Z chłopami pańszczyźnianymi, terenami popegeerowskimi, chłopkami pracującymi za marne grosze u obszarnika czy też dziecioroba na zdychającej roli który ledwo zipie bo nie ma głowy do gospodarki lecz inne rzeczy go zajmują? Z całą pewnością polska wieś musi być katolicka. Byłoby zabawnie gdyby zgodnie z obietnicą Kaczyński zwrócił się do ETS w Strasburgu w sprawie dopłat dla rolników. Słowa o tym by nie zwiększać dopłat ale w ogóle ich zaprzestać. Tego jednak pseudosocjaliści pisowscy nie zrobią. Bo w sondażach zyska PSL. W ogóle zaroiło się chyba od kawalarzy na Nowogrodzkiej. Czyżby to powiew świeżości, aniołki PiS wzięły sprawy w swoje ręce? Nowoczesna Polska, innym razem tradycyjna, znów nowoczesna…. Jak sobie wyobrażają Polskę w najbliższym czasie fachowcy z PiS? Otóż miałby to być kraj cieszący się szybkim i zrównoważonym rozwojem gospodarczym, który pozwoli nam osiągnąć poziom życia zbliżony do dobrobytu w tzw. starej Unii Europejskiej; kraj ludzi odnoszących sukcesy dzięki umiejętności efektywnego korzystania z wiedzy, w tym z najnowszych narzędzi teleinformatycznych. Rydzykowi z telefonią nie wypaliło ale nic to, dofinansuje się jego geotermię z publicznych, Toruń zaś będzie bulił za jego gorącą wodę… W jaki jednak sposób Kaczyński zamierza osiągnąć ów szybki wzrost gospodarczy w programie słowa nie ma. Zabierze komuchom i sprzeda z zyskiem? Zlicytuje dobra Kościoła katolickiego? Zlikwiduje dotacje dla partii politycznych? Przeprowadzi reformę finansów publicznych? Nic podobnego! Same obietnice wyborcze Kaczyńskiego szacuje się jako dodatkowe obciążenia dla budżetu na poziomie ponad 20 miliardów złotych! Skąd to wziąć? Przydałby się Chrystus król który sprawiłby cud… Kaczyński na pewno wie gdzie znaleźć 2 mld. złotych. Kto wie, może Alik wykopał w ogródku? A potrzeby są wysokie: gabinety profilaktyczne w każdej szkole - 3 mld zł, darmowe 10 godzin w przedszkolach - 2 mld zł, kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń rodzinnych na poziomie minimalnego wynagrodzenia - 4-6 mld zł, umożliwienie samorządom odpisu VAT za zrealizowane inwestycje - 7,9 mld zł, zwiększenie budżetu wojska do 2 proc. PKB - 760 mln zł, wprowadzenie dodatku dla emerytów i rencistów - 4 mld… itd., itp. Chyba na Nowogrodzkiej liczą że eksploatacja gazu łupkowego pokryje wszelkie koszta i spowoduje zyski, zasypanie dziury budżetowej i zasilanie kasy ciągle biednego Kościoła katolickiego. Bo Polska ma być solidarna. Solidarna 2010 najlepiej. To taki kraj w którym z owoców rozwoju gospodarczego korzystają także mniej zamożni obywatele i słabsze ekonomicznie regiony; kraj, w którym założenie rodziny i wychowanie dzieci spotyka się z należytym uznaniem i wsparciem ze strony państwa, w którym obywatele mają zagwarantowane godne emerytury i pomoc w trudnych sytuacjach. Wypisz wymaluj żywcem ściągnięte ze sposoby opieki nad klerem katolickim przez polityków i państwo polskie… Bo Polska musi być bezpieczna i ma być krajem w którym obowiązuje zero tolerancji wobec łamania prawa, a sądy działają sprawnie i wydają sprawiedliwe wyroki; kraj, który ma godne miejsce we wspólnocie państw dzięki podporządkowanej interesowi narodowemu polityce oraz nowoczesnej armii. Wybaczcie państwo bo brzuch mnie ze śmiechu boli!

Przyglądając się kampanii prowadzonej przez PiS nie wiem czy kpią sobie w żywe oczy z Polaków czy też może nie dostrzegają że to robią? Pomoc w zdobyciu mieszkania- może w taki sposób jak słynną już leśniczówkę nabył Jacek Kurski? A może doradzi jak ze swoimi dochodami zdobyć mieszkanie z TBS? Na stronie PiS są tak wyświechtane hasła że aż mdli człowieka. Czegóż tam niema! Pomoc dla najuboższych ( mieszkańcom Dw. Centralnego również?), opieka nad kobietami w ciąży, nad dziećmi, obietnice godnej i pracy i godziwej płacy! Jaka to będzie praca, u kogo i za ile? Zmusi ktoś przedsiębiorców do płacenia pensji pracownikom dwu- czy też i trzykrotnie wyższych bo tak sobie Kaczyński umyślił? Pamiętam doskonale jak on się błąkał w sklepiku nie bardzo wiedząc po co w nim jest. Ogłosił że za jego rządów ceny byłyby niższe. Niższe- czyli ktoś by stracił, mniej zarobił. Niestety by ktoś zyskał musi ktoś stracić… Nic to, kiedy media publiczne dosięgnie łaska PiS i będzie on wspierał ich pluralizm to klękajcie narody! Przy propozycjach PiS TV Trwam i Radio Maryja będą laickimi stacjami! Cóż proponuje PiS? Publiczne media mają mieć fundamentalne znaczenie dla spójności Narodu i państwa. Ich najważniejszą rolą będzie wypełnianie misji publicznej niezależnie od partii politycznych, władzy oraz grup biznesowych. W ramach swej misji media powinny upowszechniać tradycję narodową, wartości patriotyczne oraz dorobek polskiej i światowej kultury oraz nauki. Równie istotne jest upowszechnianie współczesnej twórczości artystycznej, promowanie poprawnej polszczyzny, zapewnienie dostępu do rzetelnej informacji i tworzenie warunków do pluralistycznej debaty w sprawach publicznych. Oczami wyobraźni widzę te „patriotyczne” wartości i propagatorów tychże. Sakiewicze, Terlikowskie, Ziemkieiwcze ? Wolę wydać pieniądze na zakup piły łańcuchowej bo przyjemniej się jej słucha niż tych panów!

Spacerując ulicami Warszawy natknąłem się na plakaty wyborcze Mariusza Kamińskiego którego Jarosław Kaczyński w przypadku wygranej w wyborach przywróciłby na stanowisko szefa CBA. Plakaty z Kamińskim wiszą w pobliży siedziby PiS, widocznie dalej nie chciało się wieszającym zapuszczać, może nie znali miasta a może uznali że to wystarczy? Kamiński obiecuje że ciąg dalszy nastąpi uczciwego państwa. Uważa więc Polskę, może jej mieszkańców, może jedno i drugie za nieuczciwych. Jak to możliwe w kraju w którym Kościół twierdzi że 95% mieszkańców to katolicy? Mariusz Kamiński to jeden z tzw. apolitycznych fachowców który uważa że zdanie legitymacji partyjnej czyni apolitycznym właśnie. Tajemnicą poliszynela jest że w kierowanym przez niego CBA od takich fachowców aż się roiło! I taki Kamiński kierowany przez Kaczyńskiego chce zapewnić Polakom bezpieczeństwo jednocześnie krzycząc ze dokonuje się zamach na polskich patriotów- kibiców. Nie dziwią mnie obietnice bez pokrycia polityków PiS: w tym roku sąd uznał ( rozpatrując i odrzucając pozew zawiedzionego wyborcy Platformy Obywatelskiej) że przedwyborczej obietnicy nie można traktować jako umowy albo przyrzeczenia publicznego a strata zaufania do partii rządzącej nie była naruszeniem dóbr publicznych. Wniosek : politycy mogą traktować i traktują Polaków niepoważnie. Mistrzami w tym są prawi i sprawiedliwi.

czwartek, 29 września 2011

Klęska Pitbulla

„Gdy ktoś mówi że podniesie rękę na Jarosława Kaczyńskiego to ja tą rękę odrąbię”. Wypowiedź europosła z ramienia PiS Jacka Kurskiego w pełnej krasie ukazała prawdziwą twarz co i rusz podpierającego się wartościami chrześcijańskimi. O czymś takim jak nadstawienie drugiego policzka Jacek Kurski na pewno nie przyjmie do wiadomości, chyba że jest to policzek politycznego przeciwnika. Prawo i Sprawiedliwość chętnie atakuje rywali gdy chodzi o ich niejasne powiązania na styku biznesu i polityki lecz skrzętnie ukrywa swoje sprawki dbając by gawiedź się o nich nie dowiedziała.

W 2009 roku prezydent Sopotu Jacek Karnowski po przyjrzeniu się transakcji kupna w 2004 roku przez ówczesnego wicemarszałka województwa Jacka Kurskiego zdumiał się. 20 tysięcy złotych wydało mu się sumę podejrzanie niską, wręcz śmieszną . Kurski tłumaczył iż okazyjnie nabył leśniczówkę-zaniedbaną, zrujnowaną i chylącą się ku upadkowi. Po prostu zgliszcza. Dociekliwi dziennikarze szybko jednak dotarli do niej i… urzekło ich piękno okolicy z jeziorem nad którym znajdują się jak nowe włości Kurskiego. Wedle rzeczoznawcy cena winna być wyższa nawet o jedno zero. „Sam widok na jezioro wyceniłbym na 100 tysięcy” . Wścibscy dziennikarze nieopodal kurskiej hacjendy natrafili na niezamożną rodzinę która miała prawo do wykupu owej leśniczówki lecz wójt nie podejmował z nimi tematu zbywając ich i dopatrując się błędów formalnych, proceduralnych i Bóg wie jakich jeszcze. „Nagle” okazało się ze znalazła już nabywcę i to nie po cenie rynkowej lecz jakże atrakcyjnej… Skoro do budżetu i tak wpadłoby mniej grosza z uwagi na upust to niech kupi to ktoś od nas.Spotkałem się kilka lat temu z sugestiami że nieruchomość rzeczywiście była ruiną którą na koszt gminy wyremontowano. To już byłaby prywata i folwark.

Załatwianie interesów na szczeblu politycznym to żadna nowość, zastanawia jednak pominięcie rodziny mającej prawo do nabycia działki i nieruchomości przy jednoczesnym forowaniu miejscowego polityka. Kto wie, może uda się udowodnić że to sam wójt zwrócił się do Kurskiego z propozycją zakupu leśniczówki? Nie śmiem nawet sugerować że na polecenie Jacka Kurskiego szukano dla niego takiego uroczego zakątka. Pan każe, sługa musi. Kurski nie raz i nie dwa zasłaniał się immunitetem poselskim gdy łamał prawo. Uciekając od odpowiedzialności pokazał że prawa to może przestrzegać zwykły szaraczek.
Dziś sąd uznał że Kurski nie może domagać się przeprosin od dziennikarzy którzy sprawę ujawnili i opisali w kilku artykułach. Kurski pokazał swoim bezczelnym zachowaniem gdzie ma prawo: otóż wg niego można mu wypominać sprawę tuskowego dziadka z Wehrmachtu a leśniczówki już nie… Oczywiście miotał się jak najęty tłumacząc że naruszono jego dobra osobiste ale w jaki sposób dowieść nie zdołał. Rzucił jedynie swoją koleją „złotą myśl” ze w Polsce bezkarnie można kłamać o politykach PiS. Jacuś dobrze odrobił lekcję, nie tak dawno szef PiS Jarosław Kaczyński oznajmił co myśli o polskich sądach, a myśli prezesa są święte i obowiązujące każdego członka jego partii.

Europoseł Jacek Kurski nazywany pitbullem (znam takich którzy mówią o nim ratlerek) dementował i zaprzeczał. Nie było żadnej prywaty, układów i interesów. Wszystko odbywało się legalnie. Nie dziwi mnie zachłanność osób ze świecznika; Prawo i Sprawiedliwość gdzie tylko mogło stosowało bonifikaty sięgające nawet 99% wartości nieruchomości gdy nabywcą jest Kościół katolicki, czy to na szczeblu powiatu, gminy czy miasta. Czy stoi coś na przeszkodzie by wierni synowie Kościoła również korzystali z takich upustów? Dzięki dziennikarzom i sądowi dowiedzieliśmy się kto w sporze miał rację. Okazało się że nie ma jej Jacek Kurski, łgarz, bufon i kanciarz.