poniedziałek, 25 maja 2015

Marionetka Kaczyńskiego prezydentem

Wybory prezydenckie za nami. Szok i niedowierzanie w obozie przegranych, szał radości o zwycięzców. Jak ja przyjąłem do wiadomości zwycięstwo Andrzeja Dudy? Tak, jak pięć lat temu zareagowałem na wieść o wygranej Bronisława Komorowskiego: wzruszeniem ramion. Ani jeden, ani drugi nie był, nie jest i nie będzie moim kandydatem.

Bronisław Komorowski umiejętnie prowadził kampanię w pamiętnym 2010 roku, przekonał Polaków, że p.o. głowy państwa marszałek Sejmu nadaje się na to odpowiedzialne stanowisko. Tyle że nie jest sztuką wejść na szczyt, sztuką jest się na nim utrzymać. Dziś prezydent zbiera jałowe plony swej pracy w pałacu , a raczej nieróbstwa: samozadowolenie, w jakie popadł on sam i jego świta były szokujące! W ten sposób nie wygrywa się wyborów, nie tak robi się wielką politykę. Dziwi kogoś przegrana z młokosem z PiS, kilka tygodni temu niemal anonimowym? Wspominałem, że przy takiej machinie propagandy PiS kandydatem na prezydenta mógłby zostać każdy. PiS umiejętnie wykorzystał gafy Bronisława Komorowskiego, przeszedł do zdecydowanej ofensywy spychając zarazem do rozpaczliwej obrony prezydenta. Obrona okazała się nieskuteczna. Ale jak mogła się okazać udaną, skoro prezydent nie miał w zasadzie nic do zaoferowania? Tak, Andrzej Duda obiecał, obiecał, obiecał i… dziś zaczyna się już wycofywać z mamienia naiwnych wyborców.

Czy Bronisław Komorowski naiwnie wierzył, że druga kadencja w pałacu mu się należy, czy tak bezkrytycznie wierzył w propagandę lansowaną przez przychylne jemu i PO media? Wszystko na to wskazuje. Otoczenie prezydenta wydawało się zadowolone sądom głoszonym przez „GW” i Adama Michnika. Prognozowano powtórne zwycięstwo, a tu taka niespodzianka! Panowie Lityński, Nałęcz, Koziej i sam prezydent sprawiają wrażenie, jakby przegrana jeszcze do nich nie dotarła. Rozbawił mnie Bronisław Komorowski kolejnym już pustosłowiem, że… głosy oddane na niego są ważnym sygnałem w obronie naszej wolności! Coś mi się wydaje, że zaprzyjaźnione z obozem władzy media będą miały dziś niezbyt przyjemny dzień.

Media. PiS i jego poplecznicy zdołali wmówić, jak to wstrętne media i prasa roztaczają ochronny parasol nad PO, premier i nad prezydentem. Rzut okiem na tygodniki i dzienniki wspierające mówi wszystko: propisowskich periodyków, w przeciwieństwie do proplatformerskich, jest od cholery! Telewizja? To, co jest w tej chwili na Woronicza, to karykatura telewizji, prywatny Polsat stara się być mniej lub bardziej udanie bezstronny (nie naraża się klerowi), TVN zaś wygląda niczym telewizja marzeń panów Gaspara i Walendziaka: klerykalna do szpiku kości! O platformach internetowych nie wspominam, prym wśród nich wiedzie klerykalna, pisowska prawica. O ironio, wielu znajomych uważających się za lewicę czerpie wiadomości wyłącznie z portalu Karnowskich...

Bronisław Komorowski poległ, bo usiłował wmówić, że nie jest kandydatem PO, że jest niezależny. Bajeczka dla małych dzieci nie mogła się udać, bo miała kiepski scenariusz i jeszcze gorszą reżyserię. PiS od lat pozwala sobie na oskarżenia i oszczerstwa pod adresem rządu i prezydenta i… nikomu za to włos nie spada z głowy! Zupełnie tak, jakby wszyscy w tej Platformie bali się. Ale kogo? Kaczyńskiego, kręcącego z nim biznesy Rydzyka i biskupów, Macierewicza, teczek IPN, taśm czekających na dogodny moment do ich ujawnienia? Patrzą przez palce na wyczyny zespołu Macierewicza i jego „ekspertów” i nic z tym nie robią, udają, że nie wiedzą, o kogo chodzi, gdy słyszą o Komoruskim. Tak zachowują się robiący w gacie frajerzy, a nie poważni politycy! A dziś zdziwko, że wygrał Andrzej Duda? Polska to kraj cwaniaków i kombinatorów, w polityce ciepłe kluchu od dawna są na straconej pozycji! Pokazał to jastrząb Duda, a gołąb Komorowski chyba zmieni pracę i weźmie kredyt...

Ciekaw jestem, że obóz rządzący zdobędzie się na odwagę i będzie mówił prezydent-elekt Duda, czy jednak prezydent Duda? Adam Michnik biadoli, że już za chwileczkę, już za momencik czekają nas autokratyczne rządy. To, że one już trwają od lat, pan redaktor milczy. W Polsce trwa dyktat konkordatu, kraj jest sterowany przez posłusznych Watykanowi biskupów. Jeśli religijne nakazy i zakazy są dla pana Michnika wolnością, to ja pieprzę taką wolność. PO wchodziła bez mydła w biskupie tyłki, finansowała wszelkie zachcianki biskupów, podarowała Rydzykowi miejsce na cyfrowym multipleksie i… przejechała się. Z drugiej strony nie zrobiła nic, by pozyskać lewicowy elektorat, przekonać, że warto zagłosować na Bronisława Komorowskiego. Obudziła się z ręką w nocniku, wypełnionym kaczym g...

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

3 komentarze:

  1. Wstecz:

    "Michnik wystawił też pozytywną opinię prezydentowi Komorowskiemu mówiąc, że ten mógłby przegrać wybory jedynie wtedy, gdyby "pijany przejechał na pasach zakonnicę w ciąży". - Mamy na ogół szczęście do prezydentów. Wszyscy oni mieli poczucie odpowiedzialności z państwo i społeczeństwo - ocenił".

    Nie wiemy czegoś?

    OdpowiedzUsuń
  2. "... Obudziła się z ręką w nocniku, wypełnionym kaczym g..."

    Samo sedno

    OdpowiedzUsuń
  3. Żal mi elektoratu PO. To najczęściej przyzwoici ludzie. Nie zasłużyli ta takie chroniczne niewysłuchanie.

    OdpowiedzUsuń