piątek, 14 marca 2014

Łódź chce edukować seksualnie

Łodzianie to mają klawe życie! Miasto chce wydać 28 tysięcy złotych na lekcje edukacji seksualnej dla gimnazjalistów. Tak, to nie żart, urzędasy od  prezydent Zdanowskiej nie mają na co wydawać pieniędzy, wzięli się więc za wyrzucanie ich w błoto. Łódzcy samorządowcy chcieliby wyłonić prowadzącego zajęcia edukacji seksualnej w szkołach, ale to przerasta ich możliwości. Poprzednia akcja zakończyła się niczym, podobno żadna z organizacji nie osiągnęła wymaganego progu punktowego stawianego przez urzędasów, albo nie spełniła wymogów formalnych. Czyżby udziału w konkursie nie brały katolickie stowarzyszenia, zakony, bądź Rodzina Radia Maryja?

Edukacja seksualna w szkołach? A po co, zapyta ten i ów i… ma na swój sposób rację. Skoro my nie byliśmy edukowani w szkole, to i dziś nie ma takiej potrzeby. Tyle że nie mieliśmy również lekcji religii w szkole, na którą państwo wydaje z budżetu krocie,więc… Pamiętam, że w szkole podstawowej, do której miałem przyjemność uczęszczać, biblioteką zajmowała się pani Ania, dziś dyrektor Zespołu Szkół Samorządowych. Przeczytałem chyba wszystkie książki ze zbiorów szkolnych, m.in. „Jak powstaje życie”, w której w sposób przyjazny, zrozumiały i przystępny dla nastolatka zamieszczono historię od a do zet: spotkanie dwojga ludzi, ich uczucia, miłość, poczęcie dziecka. O ile mnie pamięć nie myli, w książce, również na okładce, zamieszczono zdjęcia, których dziś nie opublikował żaden bogobojny redaktor w prowadzonej przez siebie gazetce. Tyle że to były czasy komuny, tak deptane przez katoparwicę, dla której wszystko wtedy było złe, niepolskie, niekatolickie, również i edukacja bez nadzoru Kościoła katolickiego. Dziś nawet „nienarodzone” dziecko wie, że łapę na edukacji trzymają panowie w czarnych sukienkach. Ani oni, ani ich pomagierzy, zwani katechetami, ani prawicowi nauczyciele nie pozwolą, by w łódzkich szkołach odbywały się zajęcia mające cokolwiek wspólnego z rzetelną edukacją seksualną. Świadome rodzicielstwo, zabezpieczenie przed przenoszeniem chorób drogą płciową, antykoncepcja, pieszczoty oralne? O ho, ho! Szanowni państwo, toż to ociera się o obrazę uczuć religijnych! Nikt takich antykatolickich zajęć nie będzie prowadził w katolickich, łódzkich szkołach! Nastolatkom nadal przyjdzie czerpać wiedzę z internetowych filmów porno, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego. "Sztuka kochania" Michaliny Wisłockiej czy "Seks partnerski" Zbigniewa Lwa- Starowicza to dla dzisiejszej młodzieży to totalna prehistoria, archaizm!

Czy aby na pewno chodzi o edukację seksualną? Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się za jakiś czas, że edukatorami będą księża katoliccy, którzy są przecież ekspertami we wszystkim. W Polsce było już tyle ustawionych przetargów, więc kto by się przejmował ustawką w Łodzi? Ogłosi się konkurs, wygra właściwy, jedynie słuszny, podlegający pod Kościół podmiot i… cieszcie się, gimnazjaliści! Plan zajęć mogliby opracować demony seksu, posłanki Pawłowicz i Sobecka, wspierani przez ekspertów ks. Oko i dysponującego masą wolnego czasu biskupa Józefa Michalika. Oczami wyobraźni widzę ich dzieło, katoprawicową Kamasutrę, z jedyną akceptowaną przez Kościół pozycję seksualną: tyłem do siebie i … spać!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

0 komentarze:

Prześlij komentarz