poniedziałek, 14 października 2013

Niedziela, mój dzień

Cieszę się, że nie oglądam TVP. Powodów tego jest mnóstwo, nie jest to żaden bojkot lub jakaś forma sprzeciwu, czy protestu. Serwowane treści są papką, która zaspokaja gusta, z całym szacunkiem do ociemniałych, widza niepełnosprawnego umysłowo. Rzut oka na niedzielny program publicznej: aż roi się od programów gromadzących przed odbiornikiem miliony widzów, którzy z rozdziawionymi buziami wpatrzeni w szklany ekran! A jest w niedzielę w czym wybierać!

Słowo na niedzielę
My, wy, oni
Kardynał Wojtyła papieżem
Ziarno
Świadkowie świętości
Transmisja mszy świętej
Między ziemią a niebem
Anioł pański
Jan Paweł II- papież dialogu
Ba! Nawet znalazła się w programie komedia „Święty interes”, oraz skecz „Dzięki Bogu, już weekend!”

Bez tiwi uniknąłem pospolitego pierdolca, jaki emitowano widzom w niedzielę. Dzień papieski? Tak! Revelstein, bracie od pióra! Jak Cię spotkam, to łeb ci urwę z płucami, już Ty wiesz, za co! Pa, pieski! Toż to miał być tytuł mojego wpisu! Nie, nie zamierzam tracić czasu na analizę, z kim to prowadził dialog ukochany przez katooszołomów biały ojciec, głowa ich sekty, ich Kościoła, bo to byłoby zbyt duże marnotrawstwo mojego cennego czasu. Wystarczy, że roześmiałem się serdecznie, kiedy natknąłem się na brednie niejakiego Dariusza Kowalczyka, sukienkowego, który oznajmił, że JPII był mistrzem dialogu i szanował prawdę. Tak, doskonale rozmawiało się Wojtyle ze zbrodniarzem Pinochetem, pedofilem Macielem,  kochającym pieniądze Marcinkusem, kanciarzem Calvim, świetnie dogadywał się z Reaganem... Nawet nie zastanawia mnie, dlaczego z polskimi politykami nie rozmawiał, lecz poprzestawał na monologu- bo niby o czym miał rozmawiać z gołodupcami, którzy sprzedali za bezcen Polskę Ameryce, Watykanowi i światowej finansjerze?

Niedziela, trzynastego. Trzynastka to moja ulubiona liczba, ten dzień jest MOIM dniem, wolnym, nie jakimś tam papieskim:
8:30 sięgam po łyk wody mineralnej, przewracam się na drugi bok i drzemię dalej. Moja druga połowa również ma dziś wolne, odsypia ciężki tydzień, ja kuruję bolące kości, skutek niedawnego zapalenia czegoś tam w gardle i przewiania podczas spaceru

10:00 śniadanko, herbata, kawa, znowu herbata. Oczywiście muza gra od rana, bez niej ani rusz!

10:30 rzut oka na wieści z kraju, na Fejsa. Walter ma urodziny, nooo! Setka dla Ciebie, Chełst, to zdecydowanie za mało! Na portalach trwa histeria związana z ICH dniem papieskim. Katoprawica ma dziś chyba seksualny post! Co najwyżej wieczorem pilnujący się ostatnio księża pedofile zakręcą śmigłem ocierając się o sutannę

12:00 konsultacja z kobietą, co robimy na obiad. Jako że mamy wolne, przy garach będzie stać ona. Podział ról jest prosty: kiedy ja gotuję, ona zmywa i na odwrót: kiedy ona pichci, ja płuczę gary. A ona, no cóż… zmywać nie lubi!

12:10 kilka maili wysłanych to tu, to tam. Znajomi z Imperiaonline dopytują, czy i kiedy wracam do gry? No cóż… na środę zapowiadam come back. Dokończyć erę i będzie

12:40 przegląd wieści sportowych. Boruc ma zostać kapitanem reprezentacji w piłce nożnej… Zaraz, zaraz! To my mamy reprezentację?!

13:00 szamocę się z funkcjami blogspota. Doszły nowe opcje, które coś szwankują. Musi laptop nie był poświęcony, a może i zły się w nim zaczaił?

14:00 amciu, amciu! Pyszny obiad spałaszowany. Po nim kawa. Po niej herbata. Kieliszek ziółek na przewiane gnaty. Dwa kieliszki, ale już nie ziółek :)  Herbata i nos do laptopa. Pora zapoznać się z działalnością blogerskiej braci. Coś dużo napisali, widać nie biegają z literką W po stolicy i nie odsypiają nocnego ochlejstwa!

14:30 wertuje książkę, przerywam, kiedy bohater oburza się, że matka sprawiła mu manto, gdy zamiast z olejem spożywczym powrócił z zakupów z medalikiem Maryi. No co za heretyczka, wojująca ateistka bez wątpienia!

15:10 szperam w szafie w poszukiwaniu ciucha na wieczorne wyjście do Kongresowej. Olaboga! Bez problemu mieszczę się w spodnie, które miałem na sobie pół roku temu!

15:30 przelew wychodzący za telefon. Play Online muli, jakby podpięło się u mnie pół Warszawy! Kużwa, a takie rzeczy to miały być tylko w Erze!

16:10 piętnasta herbata tego dnia

16:30 bezskuteczne oczekiwanie na odpowiedź od rzecznika ełckiej kurii

17:00 w oczekiwaniu na kobietę, która bawi się w wizażystkę, strojąc się do wyjścia

17:30 komu w drogę, temu trampki, spacerek do Pałacu Kultury

18:10 wizyta w aptece w Złotych Tarasach. Nie wiem, kto ją urządzał, ale stawiam na Steve’go Wondera. Jeden wielki bezład i chaos, nic nie można znaleźć! Nie mają końskiej maści, za to trzeba mieć końskie zdrowie i nerwy, by zachować spokój w tym pierdolniku

19:00 rozpoczyna się Festiwal Pamięci Andrzeja Zauchy. Kiedy, u licha, doczekam się wykonania utworów „Czarny Alibaba” lub „Magia to ja”? Małgośka Ostrowska zaśpiewała „Byłaś serca biciem”, ciekawe… Ada Kalska, takie wysokie, czarne, darła japę, niczym Fiolka Najdenowicz za najlepszych lat! Przemysław Babiarz?! Nie, nie śpiewał, prowadził imprezę wraz z Marią Szabłowską. Zastanawiam się, dlaczego tu traci swój czas i talent ten radiomaryjny pajac? Pora, by wziął się za kierowanie redakcją sportową w TV Trwam!

21:15 człapu człap spacerkim do domciu. Po drodze nie napotykamy na pisowskich powstańców z literą W na piersiach, nie widzimy ekscytujących się dniem papieskim Polaków. Rzucają się w oczy podpici, oraz szturmujący sklep całodobowy przy Al. Jana Pawła panowie w młodym wieku. Byłobyż to pokolenie JPII?

22:10 łyk piwa w domowym zaciszu. Na szczęście sąsiedzi nie wiercą dziś w ścianach, nie wymieniają okien i nie walą młotem w ścianę. Hmm…

23:00 dobra, iść pospać! Ale przedtem pomacham sąsiadowi i jego pieskowi: pa, pieski!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

4 komentarze:

  1. To nie Marcinkus był pedofilem tylko Maciel Degollado. Marcinkus zajmował się przewalaniem grubej kasy w Banco Ambrosiano i ochroną interesów loży P2. No a Degollado, wiadomo: kilkadziesiat lat bezkarnego molestowania i gwałcenia małoletnich podopiecznych oraz stałe fawory u dobrego papieża z dalekiego kraju. Miłego poniedziałku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, błąd w druku. Egzorcyzmom chyba poddam laptopa:)))

      Usuń
  2. Cześć* i dzięki za osobisty wpis z ludzkim obliczem:)). Od razu stałeś się jakoś tak bliski wraz z podobnymi odczuciami, jakie przebiegały przez głowę. Niedziela minęła i dla mnie bez papki medialnej , a zakończyła się podwójną radością. Wygrała mądrość warszawiaków, a litera W odzyskała swoje znaczenie i pełnię patriotycznej wymowy.
    Jak z tego wynika, odpadły z niej żądze nieprawego obłudnika! W - wyzwolone, nadzieje prezesa spopielone.
    pozdrawiam*

    OdpowiedzUsuń
  3. W szkodę ci widzę wlazłem. Acz wierz mi nieświadomie. Pozdro

    OdpowiedzUsuń