piątek, 20 czerwca 2014

Sodoma i Gomora w grodzie Kraka!

Zastanawiałem się, czy dziś nie poświęcić chwili na skomentowanie wczorajszych występów katolickich hierarchów, którzy wystrojeni w kolorowe sukienki, w śmiesznych czapeczkach na głowach pouczali polityków, ciemny lud i owieczki wygrażając przy okazji innowiercom i ateistom. Niestety, przebrnąłem tylko przez wynurzenia dwóch panów: Michalika i Głódzia. Obrońca sukienkowego pedofila z Tylawy rozbawił mnie jak zwykle swoimi bredniami o eksperymentach z in vitro (czyżby na Przemyślu medycy z klauzulą sumienia eksperymentowali?). Z kolei Głódż z przypudrowanym nochalem łkał nad losem atakowanego przez antyklerykałów, ateistów, przebierańców politycznych, nihilistów polskiego kościoła katolickiego. Królował jeden wielki bełkot wymieszany z półprawdami i nieprawdą. Jeśli były prymas wmawia, że w Polsce prześladowany jest katolicyzm, to już nawet nie jest to manipulacja, lecz ordynarne kłamstwo.

Stanisław Dziwisz nie może wybaczyć mieszkańcom grodu Kraka nikczemnej postawy w referendum, gdy odrzucili oni idiotyczny pomysł zorganizowania kosztownych igrzysk w swoim mieście. Prezydent miasta, kojarzony z lewicą (buuuhahaha!) Jacek Majchrowski podobno po dziś dzień wypłakuje się w dziwiszowy rękaw sutanny. A wdowa po papieżu robi wszystko, a nawet jeszcze więcej, by los krakowian i Polaków pogorszyć.

Dziwisz żąda od młodzieży by ta realizowała swe marzenia w Polsce, by broń boże nie emigrowała. Śmiesznie brzmią słowa człowieka, który spędził tyle czasu poza granicami Polski, budując pozycję i wpływy w swej prawdziwej ojczyźnie, w Watykanie. Młodzi mają umiłować ojczyznę? To nie miłują jej jeszcze po ćwierć wieku religijnej, szkolnej indoktrynacji, po siedmiu latach rządów klerykalnej prawicy? Czyżby panu Stanisławowi udostępnione niepokojące statystyki z ZUS o przyszłych emeryturach klechów, zakonnic i mnichów oraz o liczbie młodych Polaków zdecydowanych na pozostanie poza granicami kraju? Stanisław Dziwisz żąda, by na czas wizyty papieża Franciszka Kraków okazał się miastem otwartym, przyjaznym, wiernym wartościom, na których budował przez wieki swoją duchową tożsamość. Niestety, sprzeczności nie da się wcielić w życie, przede wszystkim z tego powodu, że katolicyzm made in Poland nie jest otwarty i przyjazny, a jedyne wartości, jakie ceni, to szeleszczący pieniądz, obłuda i zakłamanie plus rozpasanie seksualne kleru. Uśmiałem się, gdy Dziwisz wyznał, że chce zaimponować młodzieży świata duchowością, kulturą i tradycją, dlatego muszą zniknąć z miasta miejsca grzechu i zgorszenia. A po wizycie papieża i młodzieży znowu mogą się pojawić? Ależ oczywiście! Pomaluje się trawę na zielono, jak za Gierka?

Stanisław Dziwisz sam dał świadectwo, jakim miastem rządzi, co zrobił z niego ten rzekomo otwarty katolicyzm, duchowość i tradycja: burdel na burdelu, agencje towarzyskie, salony masażu, czy jak tam dziś nazywają się lokale w którym pracują córy Koryntu. Przed laty pisowski prezydent tysiąclecia, Lech Kaczyński, ogłosił w Warszawie wojnę z nierządem. Nie sposób zliczyć ile powstało za jego rządów agencji towarzyskich, przede wszystkim wokół Pl. Bankowego. Nie trzeba dodawać, że w miastach rządzonych przez klerykalna prawicę nierząd ma się świetnie, prostytucja kwitnie a alfonsi żyją jak pączki w maśle.

Ciśnie mi się na usta pytanie: święte miasto Kraków, święta ulica Franciszkańska ze świętym oknem w którym pokazywał się przyszły- obecny święty, karty w grodzie Kraka rozdaje sekretarz świętego i istnieją w mieście siedliska grzechu i zgorszenia?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

0 komentarze:

Prześlij komentarz