poniedziałek, 24 września 2012

Debata Salomona, czyli z pustego w próżne

W radio- Kaczyński, w prasie- Kaczyński, w telewizji- (nie oglądam, więc nie wiem czy jest) pewnie też Kaczyński. Oddycham z ulgą, bo po otwarciu lodówki nie widzę w niej Kaczyńskiego. Żoliborski kacyk daje do zrozumienia, że nic o nich bez nich dziać się w kraju nie może. Pomysł debaty z udziałem ekonomistów podsunął Kaczyńskiemu jeśli nie Hofman lub Błaszczak, to o Alik z zaświatów. Kaczyński ekonomistą nie był i nigdy nie będzie, jest natomiast fantastą zerującym na naiwności , niewiedzy i głupocie swego elektoratu, w większości wsłuchanego w media Tadeusza Rydzyka, toruńskiego biznesmena, dla niepoznaki noszącego koloratkę, by być bardziej wiarygodnym wśród maluczkich.

Dzisiejsza debata, w której udziału odmówiło paru chcących się szanować ekonomistów , alternatywą była jedynie z nazwy. „Alternatywa”; moderator- klerykalny dziennikarz Krzysztof Skowroński. Pożal się, panie, ekonomiści: m.in. Cezary Mech, biegający od pana do pana, z merdającym ogonkiem Stanisław Gomułka, Ryszard Bugaj bredzący o peryferyjnej polskiej gospodarce, Andrzej Sadowski, Elżbieta Mączyńska, Janusz Szewczak, Jerzy Osiatyński, Andrzej Kazimierczak, Jacek Wróbel, Witold Modzelewski i inni, którzy stawili się na wezwanie prezesa, wzięli udział w politycznym, marnej jakości show pseudoekonomicznym. Niewykluczone, że ta pseudodebata zatrzyma spadek notowań PiS, bo o prześcignięciu PO pseudosocjaldemokraci nie mają szans, ale nie ominą okazji, by przy każdej okazji naprężyć muskuły. A nuż gawiedź kolejny raz się nabierze?

Dziwnym trafem żaden z gości Kaczyńskiego nie uderzył się w piersi i nie przyznał, że wszystko to, co obserwujemy dziś na rynku finansowym, wszystko to, co dzieje się w gospodarce, nie jest efektem zbiegu okoliczności, lecz efektem działań, w którym i oni brali udział. To nie kto inny, jak ci ekonomiści odpowiadają za taki stan rzeczy. Kryzys, nikły zrost gospodarczy, dziura w budżecie, to są efekty działań, bądź zaniechań, kolejnych rządów, w tym i lewicowego SLD. Wystarczy prześledzić CV gości Kaczora! Śmieszne, przyszło żyć w czasach, w których ekonomiczni psuje zbierają się w swoim gronie i szukają recept, których nie znają i nie wiedzą, skąd je wziąć. Dowiedli w przeszłości, że ich pomysły kierują kraj nie do dobrobytu, nie rozwijają go, nie zmniejszają bezrobocia, nie zwiększają wpływów do budżetu. Jaka alternatywa, Kaczyński! Klerykalna alternatywa PiS wobec klerykalnej PO, pochłaniającej coraz więcej pieniędzy z coraz mniejszego budżetu? Kaczyński nie może przełknąć kolejnych porażek w starciu z Donaldem Tuskiem, chwyta się więc każdego sposobu, by to o nim, a nie o szefie rządu, było głośno w mediach. Kim byli goście Kaczyńskiego, jaki prezentują pogląd na finanse państwa, gospodarkę i przede wszystkim rolę państwa w codziennym życiu Polaków? Ich dogmaty to jak najmniej ingerencji państwa, ślepa wiara w tzw. niewidzialną rękę rynku, powielanie nieskutecznych pomysłów, które bez powodzenia wcielano przed laty w krajach Ameryki Południowej.

Szczerze zagrał Ryszard Petru, analityk Bre Banku, który odmówił udziału w pseudodebacie Kaczyńskiego. Petru jak najbardziej serio twierdzi, że państwo nie powinno tworzyć miejsc pracy, lecz jedynie kreować warunki do ich powstawania. Wśród podmiotów prywatnych oczywiście, tam i tylko tam. Kiedy jednak kryzys zajrzał w oczy bankowcom, pobiegli po pomoc do państwa właśnie! A skąd ma ono brać, kiedy w założeniu tych ekonomistów ma nie tworzyć miejsc pracy, ma nie zarabiać na produkcji własnej, skąd ma czerpać zyski?

Nie zastanawia mnie nawet, dlaczego Kaczyński nie zaprosił na pseudodebatę nikogo z ekonomistów związanych z Ruchem Palikota. PiS nie radzi sobie w kontaktach z pomarańczowymi, stąd nakaz do posłów partii, by omijać RP szerokim łukiem. Program PiS można wyrzucić do kosza na śmieci, od podnoszenia podatków i kreatywnej, nieudolnej księgowości budżet kraju nie zwiększy się. A to jedyne rozwiązania Kaczyńskiego. Jego polityka i propozycje to nic innego, jak ekonomia PO w nieco bardziej skrajnym wydaniu. Oczywiście nadal zwiększająca deficyt Polski.

Śpiewał przed laty Jacek Kleyff: "W telewizji czterej znawcy od nawozów i od świata orzekają, co się zdarzy w Gwatemali za trzy lata". Tak można podsumować dzisiejszą pseudodebatę, z której nic nie wynika i z której pożytek żaden. Szczęście, że i szkód brak! Mnie zastanawia jednak, dlaczego nie zaproszono do pseudodebaty takich ekonomistów, jak Mieczysław Piesiur, Tadeusz Pieronek, Józef Kowalczyk, Piotr Libera czy Tadeusz Rydzyk? Kto, jak nie oni, znają najlepsze rozwiązania dla Polski?

 

2 komentarze:

  1. Po części się z Panem zgadzam. Debata ta jest zbędna bo nie wypłyną z niej konkretne rozwiązania.
    Co do pana Petru, jeżeli powiedział, że państwo nie jest od tworzenia miejsc pracy a jedynie powinno ograniczać się do ułatwiania przedsiębiorcom to robienia, to zgadzam się z nim w 100%. I uważam, że w tą stronę powinna zmierzać polityka w najbliższej przyszłości, aby wyciągnąć Polskę na prostą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli podziela Pan pogląd, że państwo nie powinno, poprzez polityków, upychać swoich po agendach, ministerstwach i gdzie tylko się da, to zgadzam się, to krok do wyciągnięcia kraju na prostą. Jednak ja uważam, ze nie tylko na prywatnym, ale i państwowym sektorze powinna opierać się gospodarka.

      Usuń