środa, 25 listopada 2015

25 lat wyrzucania pieniędzy w religijne błoto

W murach KUL, niepublicznym katolickim uniwersytecie finansowanym z budżetu państwa, odbyło się sympozjum katechetyczne „25 lat nauczania religii w polskiej szkole. Między nadzieją a rzeczywistością". Uniwersytet opłacany przez państwo, religia opłacana przez państwo, uczestnicy konferencji- m.in. Budzik, Kloch, Mąkosa, opłacani przez państwo, ale poza dawaniem coraz większych pieniędzy na cele religijne państwo nawet nie śmie kontrolować na co one są wydawane, jakie treści są wbijane do głów dzieci i młodzieży na religiach i kogo powołują biskupi na katechetów, komu powierzają misję kanoniczną.

Marek Mendyk, ważniak z episkopatu kazał dziękować zgromadzonym opatrzności bożej za obecność katolickiej religii w szkołach. Moim zdaniem wskazał zupełnie błędny cel. Katecheci powinni dziękować frajerom z rządu Tadeusza Mazowieckiego jak i zmarłemu już pierwszemu niekomunistycznemu premierowi po 1989 roku: to on i podległy mu minister Samsonowicz wprowadzili tylnymi drzwiami katechezę do szkół na żądanie kleru katolickiego, przede wszystkim Józefa Glempa. Opatrzność nie ma tu nic do rzeczy! Nie do niej zwracają się biskupi kiedy idzie o ich interesy, nie modlą się do niej, nie zgłaszają się z prośbami lecz walą do polityków decydujących o wszystkim i o niczym.

Co dała religia w szkołach? Nic konkretnego, poza zapewnieniem ciepłych posadek katechetom. Jeśli ktoś chwali się, że wykształcono 35 tysięcy katechetów, którzy posiadają kwalifikacje nauczycieli- to jest to żałośnie mały argument za dalszym finansowaniem religii w szkołach przez państwo polskie! O tym jakże istotnym szczególe zwolennicy finansowania religii w szkołach „zapominają”. Nie potrafią (za trudne to pytanie?) wyjaśnić, dlaczego za lekcje religii musi płacić państwo, a nie robi tego Watykan lub episkopat? Skoro organem decyzyjnym w sprawie religii w szkole jest biskup, dyrekcja nie ma prawa ingerować w nauczane treści, w podręczniki i w sposób prowadzenia lekcji- niech biskup ponosi koszty całej tej szopki. Jeśli ktoś bzdurnie usiłuje argumentować, że katolicy stanowią w Polsce większość chciałbym przypomnieć, że zdecydowana mniejszość katolików ogląda pseudotelewizję Rydzyka, mniejszość słucha jego rydzyjka a jeszcze mniej osób stosuje się do „nauk” biskupów, a ta mityczna większość to tacy katolicy, jak ze mnie ksiądz. Przypominają sobie o religii przy okazji świąt, a wtedy- wiadomo- wyżerka, popitka itp.

Pan Mendyk ubolewał, że 25 lat temu kościół zrezygnował z katechezy w salkach parafialnych. Nie, nie chodzi mu bynajmniej o zniknięcie religii ze szkół, chodzi mu zajęcia i w szkole, i na parafii. Świetny pomysł! Rozumiem już, dlaczego pani wójt Szydło szybciutko zamilkła i nie powtarza już bujd o 500 złotych na dziecko. Te pięć stówek mógłby otrzymywać biskup diecezji za każde dziecku uczęszczające na katechezę i w szkole i w podlegających mu parafiach. Obecne sługi kościoła- premier, rząd, prezydent- bardzo chętnie przystałyby na kolejne wyrzucenie pieniędzy w błoto.

A skoro religia w szkole to same korzyści, to może by tak jedna godzinna lekcji dziennie, co wy na to?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

1 komentarz:

  1. A zauważyłeś Gdy jest jakaś "afera" w szkole z uczniami źle się "zachowywujacymi?" Zawsze ale to zawsze zurnalisci kierują pytania do Dyrekcji wychowawców z pytaniem "jak ich wychowaliście""i nigdy przenigdy nie odważono sie zadać takiego samego pytania "nauczycielowi,wychowawcy katechecie".Nie, ich w tym przypadku nie zauważają I nigdy nie zadano pytania "co przekazaliście"Oto "tajemnica wiary"

    OdpowiedzUsuń