poniedziałek, 13 października 2014

Gdzie jest generał?

Ukryty przed całym światem odpoczywa, udziela rad, wydaje polecenia i dochodzi do siebie. Sławoj Leszek Głódź, pierwszy wojak minionych RP, generał, ogłosił urbi et orbi, że przyjął nieoczekiwany krzyż choroby i cierpienia i godzi się z wolą bożą. Po czym dał drapaka do jednego z najlepszych warszawskich szpitali, oczywiście resortowego! To tak się przyjmuje na barki wolę bożą?

Nieoczekiwana choroba? Jegomość, ośmielający się pouczać świeckie władze, udający omnibusa i wszechwiedzącego nie miał pojęcia, do czego może doprowadzić jego hulaszczy tryb życia? Naiwny jak dziecko z Bobrówki czy najzwyczajniej w świecie głupi? Pycha, chciwość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew i lenistwo, panie Sławoj! To pańskie przywary a pan się dziwisz, że choroba dopadła?
 


Sławoj co miesiąc inkasuje 10 tys. złotych wojskowej emerytury, ściąga haracze od podległych mu proboszczów, grabi samorządy i szuka okazji do wyrwania większej kasy. Na co? Na alkohol, żarcie, actimelki, regionalną kiełbasę, imprezki i harmoszkowe koncerty przy kielichu. Nie stać było generała na wymianę stolarki okiennej w pałacyku, ale bogaty marszałek województwa pomorskiego wsparł ubogiego Sławojka skromną kwotą 132 tys. złotych. Podobno arcybiskup z obrzydzeniem przyjął ochłap bo spodziewał się dotacji znacznie wyższej. Marszałek nie był tak hojny, jak były ministrant, prezydent Gdańska Adamowicz: „sprzedał” działkę otaczającą głódziowy pałacyk za ok. 5 tys. złotych. Wartość gruntu wynosiła ok. pół miliona złotych…

 





Zastanawia mnie, dlaczego pan Sławoj nie pojechał leczyć się w rodzinne strony do których jest tak ponoć przywiązany, czyżby miał za daleko? Dlaczego nie zdecydował się na operację, leczenie i pobyt w typowo katolickiej placówce, kierowanej przez któryś z zakonów, a wydzierającej na rzekomo wspaniałe usługi publiczny grosz? Nic nie dają modły o które prosi pan Sławoj, on w nie i tak nie wierzy. Gdyby wierzył to pozostałby w swej rezydencji z widokiem na biegające za oknem daniele, modlił się do wizerunku świętego Wojtyły lub prosił o wstawiennictwo błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko. Tymczasem pan Sławoj zdaje się na opiekę świeckich lekarzy.


Ciekawi mnie, co pan Sławoj powie gdy wróci do zdrowia? Mam mocne podejrzenie, że oznajmi, że gorąco modlił się do świętego Karola, słuchał Radia Maryja i oglądał TV Trwam objadając się szpitalnym prowiantem.


Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

3 komentarze:

  1. stary
    Wystarczy spojrzeć na nos generała-arcybiskupa (nawet nie zaglądając do wątroby), żeby wiedzieć, co za choroba go w końcu dopadła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na tym świecie nie ma tajemnic. Dogrzebałam się do informacji, że miał przeszczep wątroby. Czy to prawda? Pojęcia nie mam, ale znamienne są słowa lekarza: "teraz trzeba tylko czekać". Na co? Aż przeszczep się przyjmie czy też operowany rak wątroby nie da przerzutów? On nie :"przyjął nagłego cierpienia". Na schorzenia wątroby pracuje się latami. Jedni chorują bo tak się po prostu stało, inni bo wątroba też ma swoją granicę poza którą każda kropla trunku to zabójstwo.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie zadęcie i nadęcie to styl, a NIE wyjątek wśród chłopców, którzy za kasę i władzę zrywają z realnym życiem ...

    OdpowiedzUsuń