poniedziałek, 22 września 2014

Rambo w sutannie odchodzi

Robert Mokrzycki, katolicki ksiądz, zamieszany w polityczną korupcję ze sztabkami złota w tle odchodzi. Nie, nie w siną dal, niestety, nie idzie w diabły, udaje się na „zasłużoną” emeryturę wojskową. Jako emerytowany pułkownik WP będzie otrzymywał co miesiąc 7 tys. złotych. Bogata armia wypłaci również zarobionemu po pachy czterdziestosiedmiolatkowi odprawę, co prawda nie będzie to ćwierć miliona jak w przypadku Flaszki Głódzia, ale pieniądz będzie i tak niemały. Budżet jest hojny, kiedy chodzi o interesy klechów.

Robert Mokrzycki 17 lat spędził na garnuszku wojska, awansował w iście ekspresowym tempie: od podporucznika w 1997 roku do pułkownika w 2005. Nie wiem, dlaczego do tej pory nie odnotowano tego w Księdze rekordów Guinessa? Niech świat się dowie, kto, dlaczego i w jakim tempie robi kariery w polskiej armii! Nie bardzo rozumiem, dlaczego Mokrzyckiemu szybko, zgrabnie i po cichu umożliwia się odejście na wojskową emeryturę? To nic innego, jak ucieczka klechy przed wymiarem sprawiedliwości. Emeryturka, parafia na zdewociałym, radiomaryjnym Podkarpaciu i… cmoknijcie mnie, wydaje się śmiać klecha. Nikt nawet nie pomyślał o zdegradowaniu jegomościa. Posłuszni klerowi politycy nie robią nic, by mieć choć promil kontroli nad Ordynariatem, którym rządzi biskup polowy. Ordynariat Polowy jest workiem bez dna: corocznie otrzymuje wielkie dotacje z budżetu na… no właśnie, na co, po co i dlaczego dostaje pieniądze podatnika? Komu, prócz klechów w mundurach, ten twór jest potrzebny, bo jak na razie korzystają na nim Głódzie, Guzdki, Mokrzyccy i im podobni „oficerowie”?

Nie ma w Polsce klimatu do rozpędzenia tego towarzystwa na cztery wiatry lub przerzucenia kosztów funkcjonowania na Watykan, w tej chwili to niemożliwe. Trzeba jednak zadać pytanie o sens i zasadność istnienia pieprznika który, jak się okazuje, jest doskonałym miejscem na robienie interesów polityczno- klerykalno- kościelnych. Za dużo to nas kosztuje, jest zbędnym reliktem przeszłości, pożytku z niego nie ma. Żołnierz po pracy w jednostce wojskowej może robić, co mu się tylko podoba, udać się do kościoła i do księdza, nikt mu tego nie broni. Śmiech mnie ogarnia kiedy słyszę idiotyzmy, że żołnierze potrzebują opieki duszpasterskiej. Od kogo, od takich Mokrzyckich, którzy pieprzą o moralności, podczas gdy sami nie wiedzą, co ona znaczy? Za rok- dwa okaże się, że sztabkę dla klechy podrzucił Putin asekurowany przez Tuska…

Stado cyników, obiboków, lewusów, pasożytów, pseudopolityków i chciwców nazywanych kapelanami tworzy Ordynariat Polowy. Watykańskie pasożyty żyjące na koszt państwa bawią się w wojsko w złym miejscu hańbiąc polskie mundury. Dać im do ręki plastikowe pistolety i wysłać do piaskownicy. Tam ich miejsce.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

1 komentarz:

  1. W całości zgadzam się z Twoją notką.
    Ordynariaty i stopnie generalskie nie wiadomo w jakiej specjalności wojskowej zdobywane - to wielki wstyd dla naszego kraju.
    Jest to temat, który właściwie każdy bloger powinien poruszać przynajmniej raz na miesiąc.

    OdpowiedzUsuń