„Człowiek jest najważniejszy”, więc „Razem zrobimy więcej”, bo przecież „Polacy zasługują na więcej”. W końcu „Wszystko jest możliwe” i dlatego możemy wierzyć w „Jutro bez obaw”, w którym przywita nas „Świeckie państwo”. Nie tak dawno politycy roztaczali przed nami wizje Polski mlekiem i miodem płynącej. Minęło raptem 9 miesięcy od wyborów parlamentarnych, które zapewniły zwycięstwo Platformie Obywatelskiej, a premiera Donalda Tuska zapisały w historii jako szefa partii, który wygrał dwa razy z rzędu. Nikt przed nim, po 1989 roku nie zapewnił swej partii ciągłości władzy.
W październiku ubiegłego roku Polacy obdarzając zaufaniem PO pokazali, że nie chcą radykalnych zmian, awantur w wykonaniu PiS, Jarosława Kaczyńskiego w fotelu premiera i Tadeusza Rydzyka równego prymasowi Polski. Oczywiście sondaże przedwyborcze pokazywały nieznaczną różnicę, kilka punktów dzielących PO i PiS, ale wybory to co innego, PO byłą zdecydowanie lepsza. PiS, klerykalny do szpiku kości, nie krył rozczarowania po klęsce. PiS przegrało szóste wybory pod przywództwem Kaczyńskiego, jednak niech to nie zwiedzie naiwnych. Kaczyński potrafił przetrwać poza Sejmem, w ławach opozycji radzi sobie doskonale. Z kolei Ruch Palikota, czarny koń wyborów, okazał się trzecią siłą w parlamencie. Tego nie spodziewali się „znawcy” sceny politycznej, nie pokazywały tego sondaże, RP nie dostrzegały media. Dziś co tydzień w programach politycznych w tiwi czy w radio goszczą politycy Palikota. Prezes PiS do dziś powtarza, że miejsce Palikota jest poza Sejmem, Mariusz Błaszczak gotów jest pod przysięgą zeznać, że RP miał swój początek w gabinecie Donalda Tuska, który wespół z Januszem Palikotem i Jerzym Urbanem zakpił sobie z wyborców, powołując do życia przybudówkę Platformy. Mizernie wypadł na tle RP Sojusz Lewicy Demokratycznej, Grzegorz Napieralski, niespełniona nadzieja lewicy, przegrał. Słaby wynik SLD to nie tylko zwrócenie się wyborców do RP, ale i słaby lider, przeciwko któremu knuła, z sukcesem, frakcja dawnych działaczy pamiętających czasy Leszka Millera. Polskie Stronnictwo Ludowe, z nieco lepszym wynikiem od SLD, zostało zaproszone do koalicji przez Donalda Tuska w 2007 roku, zatem oczywiste było, że szef rządu nie będzie niczego zmieniał. PSL pod przywództwem Waldemara Pawlaka nie podskakiwało, nie prowadziło polityki przeciwko Tuskowi, nie było podatne na namowy PiS, by wystąpić z rządu. Zresztą Pawlaka taka sytuacja w pełni zadowalała: był już kilka razy premierem ale szczytów nie osiągnął, nie porwał elektoratu, ale trwa w polityce od lat, balansując ze swoją partią na granicy progu wyborczego. Siłą Pawlaka są samorządy, w których ludowcy mają się znakomicie.
Dziewięć miesięcy; co spłodził rząd pod przywództwem Tuska, jakie owoce przyszło nam spożywać? Szykuje się afera, tym razem rolna. Mając w pamięci szybką reakcję premiera przy okazji afery hazardowej, odsunięcie na boczny tor Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego nie spodziewam się po Tusku innych reakcji i tym razem. Premier sam pokieruje resortem rolnictwa po dymisji Marka Sawickiego. Śmieszą mnie krzyki PiS i histerie Solidarnej Polski, by powołać komisję śledczą. Katoprawicowcy chcieliby chyba komisji do zbadania, czy nawałnice i wichury nawiedzające Polskę aby na pewno są efektem działania sił przyrody… Tuskowi nic nie grozi, Platforma trzyma się mocno, PiS na aferze nic nie ugra. Nie tylko z tego powodu, że ministerstwem rolnictwa i agendami podlegającymi do tej pory Sawickiemu zawiadywali ludzie związani z PSL. Ministrowie podlegają premierowi, więc niepoważne byłoby, gdyby Donald Tusk tłumaczył się, ze to nie jego sprawa, o niczym nie wie i nie chce wiedzieć. Szybka reakcja, jak w przypadku afery hazardowej, wytrąciła i tak lichy oręż z ręki PiS, które jedynie na aferach, podsłuchach i zatrzymaniach potrafi robić politykę. Dorosłe dzieci w garniturach.
Tymczasem według TNS Polska 61 proc. ankietowanych źle ocenia pracę Donalda Tuska. Zdecydowanie krytycznie wypowiada się 23 proc. badanych; raczej złe zdanie ma na ten temat 38 proc. Prawie jedna trzecia ankietowanych - 31 proc. - uważa, że Tusk dobrze wypełnia swe obowiązki. Przekonanych jest o tym 3 proc., a 28 proc. jest zdania, że premier rządzi "raczej dobrze". W porównaniu do czerwca wyniki premiera nie zmieniły się znacząco - odnotował TNS Polska. O 2 pkt proc. spadł odsetek osób dobrze oceniających pracę Donalda Tuska. Ale gdyby wybory parlamentarne odbyły się na początku lipca wygrałaby je Platforma Obywatelska uzyskując 32 proc. głosów - wynika z sondażu zrealizowanego przez Zespół Badań Społecznych OBOP w TNS Polska. PiS mogłoby liczyć na 23 proc. głosów, SLD na 8 proc .Poparcie na poziomie 5 proc. odnotowały Ruch Palikota i Polskie Stronnictwo Ludowe. Poza Sejmem znalazła się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro, a także ugrupowanie Polska Jest Najważniejsza, którym kieruje Paweł Kowal. Wyraźnie widać, że nie ma mowy o końcu koalicji, nie będzie też przedterminowych wyborów. Bo i po co miałyby one być? Byłyby one niemile widziane przez obywateli, którzy zewsząd słyszą o potrzebie zaciskania pasa. A wybory kosztują i to niemało.
PiS już był w ogródku, już witał się z gąską, tymczasem pozostał na lodzie. Zaproszenie do rozmów o In vitro do okrągłego stołu PSL i Jarosława Gowina, ministra sprawiedliwości z PO, było pomysłem godnym Hofmana lub Błaszczaka. Naiwnie wierzyli oni, że Gowin, mający bardzo silną pozycję w PO, przybiegnie na zaproszenie katoprawicowych awanturników, którzy nic mu nie mogą zaoferować? Jeśli ktoś tam w PiS uważa, że Gowin kieruje się ideologią, to się myli. Jestem zdania, że PSL nadal będzie koalicjantem, bo niby kto miałby ludowców zastąpić? SLD? Nie, choć Leszek Miller marzy o stołkach dla swoich w ministerstwach czy radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Tusk nie chce być kojarzony z towarzyszami Millera. Ruch Palikota? PiS uważa pomarańczowych za przystawkę PO, ale tyle w tym prawdy, co w stwierdzeniu, że Kaczyński jest wysokim blondynem o rysach Klossa. Tusk boi się nieobliczalności Palikota, poza tym z daleka trzyma się od postulatów antyklerykalnych, które wniosły Palikota do Sejmu. Premier niby przed klerem nie klęka, ale kluczowe dla Kościoła sprawy (m.in. likwidację Komisji Majątkowej) przeprowadza w taki sposób, że sukienkowym włos z głowy nie spada. 20 wątków śledztwa przeciwko poczynaniom Komisji już umorzono uznając, że jej członkowie nie byli funkcjonariuszami publicznymi. To oczywiście zasługa Tuska i ministra sprawiedliwości. Nie ma więc mowy, by ktokolwiek inny zastąpił PSL. Oczywiście polityka to nie tylko te partie, które są w Sejmie. Tylko kto jest w stanie wymienić dajmy na to partie antyklerykalne, czy będące przeciwwagą dla PO czy PSL, a będące obecnie poza Sejmem?
Zawieruchę związaną z dymisją Sawickiego i zamieszaniem przy spółce Elewarr wykorzysta nie PiS, ale PO i Donald Tusk. Mnie ciekawi, jak ludowcy wyjaśnią, że w spółce zatrudnieni są syn Stanisława Żelichowskiego i brat Eugeniusza Kłopotka. Andrzej Kłopotek pracuje w oddziale Elewarr (spółka ze 100 procentowym udziałem Agencji Rynku Rolnego) w Wąbrzeźnie jako specjalista ds. kontraktacji. Zarabia ponad 7,5 tys. złotych. Dariusz Żelichowski jest doradcą w warszawskim oddziale Elewarru. Wynagrodzenie: około 9 tys. złotych. Adam Kalinowski, brat Jarosława Kalinowskiego z PSL, pracuje w Zamojskich Zakładach Zbożowych i Towarowych, "spółce córce" Elewarru. Miesięczny zarobek: około 10 tys. złotych . Dyrektor generalny państwowej firmy Andrzej Śmietanko zarabia ok. 29 tys. zł. Oprócz tego ma prawo do prowizji od zysków firmy - 3 proc. Śmietanko zarabia również w spółce córce Elewarru ok. 7 tys. zł. Dlaczego polityka to gówno? Bo zarabia się w niej gówniane pieniądze!
W październiku ubiegłego roku Polacy obdarzając zaufaniem PO pokazali, że nie chcą radykalnych zmian, awantur w wykonaniu PiS, Jarosława Kaczyńskiego w fotelu premiera i Tadeusza Rydzyka równego prymasowi Polski. Oczywiście sondaże przedwyborcze pokazywały nieznaczną różnicę, kilka punktów dzielących PO i PiS, ale wybory to co innego, PO byłą zdecydowanie lepsza. PiS, klerykalny do szpiku kości, nie krył rozczarowania po klęsce. PiS przegrało szóste wybory pod przywództwem Kaczyńskiego, jednak niech to nie zwiedzie naiwnych. Kaczyński potrafił przetrwać poza Sejmem, w ławach opozycji radzi sobie doskonale. Z kolei Ruch Palikota, czarny koń wyborów, okazał się trzecią siłą w parlamencie. Tego nie spodziewali się „znawcy” sceny politycznej, nie pokazywały tego sondaże, RP nie dostrzegały media. Dziś co tydzień w programach politycznych w tiwi czy w radio goszczą politycy Palikota. Prezes PiS do dziś powtarza, że miejsce Palikota jest poza Sejmem, Mariusz Błaszczak gotów jest pod przysięgą zeznać, że RP miał swój początek w gabinecie Donalda Tuska, który wespół z Januszem Palikotem i Jerzym Urbanem zakpił sobie z wyborców, powołując do życia przybudówkę Platformy. Mizernie wypadł na tle RP Sojusz Lewicy Demokratycznej, Grzegorz Napieralski, niespełniona nadzieja lewicy, przegrał. Słaby wynik SLD to nie tylko zwrócenie się wyborców do RP, ale i słaby lider, przeciwko któremu knuła, z sukcesem, frakcja dawnych działaczy pamiętających czasy Leszka Millera. Polskie Stronnictwo Ludowe, z nieco lepszym wynikiem od SLD, zostało zaproszone do koalicji przez Donalda Tuska w 2007 roku, zatem oczywiste było, że szef rządu nie będzie niczego zmieniał. PSL pod przywództwem Waldemara Pawlaka nie podskakiwało, nie prowadziło polityki przeciwko Tuskowi, nie było podatne na namowy PiS, by wystąpić z rządu. Zresztą Pawlaka taka sytuacja w pełni zadowalała: był już kilka razy premierem ale szczytów nie osiągnął, nie porwał elektoratu, ale trwa w polityce od lat, balansując ze swoją partią na granicy progu wyborczego. Siłą Pawlaka są samorządy, w których ludowcy mają się znakomicie.
Dziewięć miesięcy; co spłodził rząd pod przywództwem Tuska, jakie owoce przyszło nam spożywać? Szykuje się afera, tym razem rolna. Mając w pamięci szybką reakcję premiera przy okazji afery hazardowej, odsunięcie na boczny tor Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego nie spodziewam się po Tusku innych reakcji i tym razem. Premier sam pokieruje resortem rolnictwa po dymisji Marka Sawickiego. Śmieszą mnie krzyki PiS i histerie Solidarnej Polski, by powołać komisję śledczą. Katoprawicowcy chcieliby chyba komisji do zbadania, czy nawałnice i wichury nawiedzające Polskę aby na pewno są efektem działania sił przyrody… Tuskowi nic nie grozi, Platforma trzyma się mocno, PiS na aferze nic nie ugra. Nie tylko z tego powodu, że ministerstwem rolnictwa i agendami podlegającymi do tej pory Sawickiemu zawiadywali ludzie związani z PSL. Ministrowie podlegają premierowi, więc niepoważne byłoby, gdyby Donald Tusk tłumaczył się, ze to nie jego sprawa, o niczym nie wie i nie chce wiedzieć. Szybka reakcja, jak w przypadku afery hazardowej, wytrąciła i tak lichy oręż z ręki PiS, które jedynie na aferach, podsłuchach i zatrzymaniach potrafi robić politykę. Dorosłe dzieci w garniturach.
Tymczasem według TNS Polska 61 proc. ankietowanych źle ocenia pracę Donalda Tuska. Zdecydowanie krytycznie wypowiada się 23 proc. badanych; raczej złe zdanie ma na ten temat 38 proc. Prawie jedna trzecia ankietowanych - 31 proc. - uważa, że Tusk dobrze wypełnia swe obowiązki. Przekonanych jest o tym 3 proc., a 28 proc. jest zdania, że premier rządzi "raczej dobrze". W porównaniu do czerwca wyniki premiera nie zmieniły się znacząco - odnotował TNS Polska. O 2 pkt proc. spadł odsetek osób dobrze oceniających pracę Donalda Tuska. Ale gdyby wybory parlamentarne odbyły się na początku lipca wygrałaby je Platforma Obywatelska uzyskując 32 proc. głosów - wynika z sondażu zrealizowanego przez Zespół Badań Społecznych OBOP w TNS Polska. PiS mogłoby liczyć na 23 proc. głosów, SLD na 8 proc .Poparcie na poziomie 5 proc. odnotowały Ruch Palikota i Polskie Stronnictwo Ludowe. Poza Sejmem znalazła się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro, a także ugrupowanie Polska Jest Najważniejsza, którym kieruje Paweł Kowal. Wyraźnie widać, że nie ma mowy o końcu koalicji, nie będzie też przedterminowych wyborów. Bo i po co miałyby one być? Byłyby one niemile widziane przez obywateli, którzy zewsząd słyszą o potrzebie zaciskania pasa. A wybory kosztują i to niemało.
PiS już był w ogródku, już witał się z gąską, tymczasem pozostał na lodzie. Zaproszenie do rozmów o In vitro do okrągłego stołu PSL i Jarosława Gowina, ministra sprawiedliwości z PO, było pomysłem godnym Hofmana lub Błaszczaka. Naiwnie wierzyli oni, że Gowin, mający bardzo silną pozycję w PO, przybiegnie na zaproszenie katoprawicowych awanturników, którzy nic mu nie mogą zaoferować? Jeśli ktoś tam w PiS uważa, że Gowin kieruje się ideologią, to się myli. Jestem zdania, że PSL nadal będzie koalicjantem, bo niby kto miałby ludowców zastąpić? SLD? Nie, choć Leszek Miller marzy o stołkach dla swoich w ministerstwach czy radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Tusk nie chce być kojarzony z towarzyszami Millera. Ruch Palikota? PiS uważa pomarańczowych za przystawkę PO, ale tyle w tym prawdy, co w stwierdzeniu, że Kaczyński jest wysokim blondynem o rysach Klossa. Tusk boi się nieobliczalności Palikota, poza tym z daleka trzyma się od postulatów antyklerykalnych, które wniosły Palikota do Sejmu. Premier niby przed klerem nie klęka, ale kluczowe dla Kościoła sprawy (m.in. likwidację Komisji Majątkowej) przeprowadza w taki sposób, że sukienkowym włos z głowy nie spada. 20 wątków śledztwa przeciwko poczynaniom Komisji już umorzono uznając, że jej członkowie nie byli funkcjonariuszami publicznymi. To oczywiście zasługa Tuska i ministra sprawiedliwości. Nie ma więc mowy, by ktokolwiek inny zastąpił PSL. Oczywiście polityka to nie tylko te partie, które są w Sejmie. Tylko kto jest w stanie wymienić dajmy na to partie antyklerykalne, czy będące przeciwwagą dla PO czy PSL, a będące obecnie poza Sejmem?
Zawieruchę związaną z dymisją Sawickiego i zamieszaniem przy spółce Elewarr wykorzysta nie PiS, ale PO i Donald Tusk. Mnie ciekawi, jak ludowcy wyjaśnią, że w spółce zatrudnieni są syn Stanisława Żelichowskiego i brat Eugeniusza Kłopotka. Andrzej Kłopotek pracuje w oddziale Elewarr (spółka ze 100 procentowym udziałem Agencji Rynku Rolnego) w Wąbrzeźnie jako specjalista ds. kontraktacji. Zarabia ponad 7,5 tys. złotych. Dariusz Żelichowski jest doradcą w warszawskim oddziale Elewarru. Wynagrodzenie: około 9 tys. złotych. Adam Kalinowski, brat Jarosława Kalinowskiego z PSL, pracuje w Zamojskich Zakładach Zbożowych i Towarowych, "spółce córce" Elewarru. Miesięczny zarobek: około 10 tys. złotych . Dyrektor generalny państwowej firmy Andrzej Śmietanko zarabia ok. 29 tys. zł. Oprócz tego ma prawo do prowizji od zysków firmy - 3 proc. Śmietanko zarabia również w spółce córce Elewarru ok. 7 tys. zł. Dlaczego polityka to gówno? Bo zarabia się w niej gówniane pieniądze!
Niestety wydaje mi się, że ciągle jesteśmy w gównianej sytuacji. Władzę zdobywa PIS lub PO. Ruch Palikota, mimo wielu chęci, traci niektórych wyborców, zyskuje nowych, ale ciągle oscyluje w granicach 10%. To zdecydowanie za mało, żeby rządzić. Jesteśmy skazani na Tuska i Platformę. Polacy będą go nienawidzić ale i tak zagłosują. Mniejsze zło nie odeszło w niepamięć.
OdpowiedzUsuń