piątek, 1 sierpnia 2014

Hoser, minister propagandy episkopatu

Wielbiony w pewnych rwandyjskich kręgach Henryk Hoser, katolicki hierarcha, należący do liczącej 110 członków politycznej partii Episkopat poczuł się na siłach by pouczać na łamach prawicowej prasy. Hierarcha napisał, że przeciwstawia się tezie, jakoby Konstytucja RP zakładała istnienie Polski jako państwa świeckiego. Kręci, że alternatywą nie jest państwo wyznaniowe. Hoser usiłuje wmówić, że trudno podzielać tęsknotę – jeżeli w ogóle ktokolwiek ją wyraża – do sprawowania władzy przez Kościół i jego przedstawicieli hierarchicznych. Pan Henryczek drogi żyje chyba w innym świecie, albo bez zmrużenia okiem serwuje manipulacje ocierające się o kłamstwa czytelnikom. Nie ma się co dziwić: hierarcha katolickiego kościoła, instytucji, która zbudowała swoją sypiącą się potęgę m.in. na kłamstwach.

Jaką alternatywę widzi dla państwa świeckiego pan Hoser- to jego słodka tajemnica, albowiem nie ujawnił jej. Widać tu rękę jego przydupasa, wiceministra sprawiedliwości Królikowskiego, zwolennika bagatelizowania zapisów Konstytucji. Ten również twierdzi, że nie ma w niej słowa o państwie świeckim. Tyle że nie ma również słowa o podległości Polski Watykanowi, kościołowi katolickiemu, episkopatowi i biskupom! Do czego dążą polscy hierarchowie? Jedni chcą władzy, drudzy pieniędzy, jeszcze inni i władzy i pieniędzy. Przyznaje to pośrednio sam Hoser oznajmiając, że kościół katolicki jest w pewnym sensie polityczny. By szczerości stało się zadość, mógł pan Henryczek wyjaśnić, że polski kościół jest przede wszystkim polityczny. Żyje polityką, nią się karmi, na niej zbija majątki i pieniądze, do niej wprowadza swoich ludzi a stara się eliminować wszystkich, którzy kościół i jego ludzi krytykują, mówią głośno o przestępstwach, przekrętach, niesłusznych przywilejach i konieczności zerwania konkordatu. Hoser oznajmia, że kościół nie może akceptować złych aspektów działalności państwa czy wartości negatywnych, które bywają promowane przez poszczególne obozy i siły polityczne. Oczywiście złe aspekty to takie- i tylko takie!- których nie napisano pod dyktando biskupów lub z nimi nie skonsultowano. Uśmiałem się setnie, gdy pan Henryczek kolejny już raz powielił bzdurę, jakoby w debatach dominowała praktyka dyskryminacji katolików.

Nie zazdroszczę Hoserowi łatwości w konstruowaniu kłamstw i publicznym ich głoszeniu, współczuję jedynie czytelnikom decydującym się na zakup pracy z „mądrościami” pana Henryczka. Ale cóż on ma począć (bez skojarzeń…)? Czasu ma mnóstwo, pozbył się niepokornego Lemańskiego, otrzymał -z nawiązką!- zadośćuczynienie za rodzinne włości i nudzi się biedaczysko. Członek partii episkopat usiłuje zaistnieć w polityce, niestety, z marnym skutkiem.

Bóg jest większy- to ulubione zawołanie pana Henryczka. Dobre i to, w każdym razie lepsze od bądź moim actimelkiem. Czekam na dalsze kabaretowe wypowiedzi hierarchy, który swoimi występami przypomina upadłą prawicową gwiazdę, Jana Pietrzaka. Chętnie posłuchałbym o ludobójstwach w Rwandzie w 1994 roku i roli wysokich rangą hierarchów w tamtych wydarzeniach, ale… tego tematu pan Henryczek woli nie poruszać.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

0 komentarze:

Prześlij komentarz