piątek, 21 lutego 2014

Obywatel G.

Wojciech G., katolicki duchowny podejrzewany o molestowanie nieletnich, kilka najbliższych miesięcy spędzi w areszcie. Sąd orzekł, że podejrzany mógłby utrudniać toczące się w jego sprawie śledztwo, dlatego zastosowano środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Cała Polska się śmiała, kiedy zadziwiająco bezradne organy ścigania rzekomo nie wiedziały, gdzie ukrywa się ksiądz, za którym wystawiono międzynarodowy list gończy, a ten udzielał wywiadów w swojej rodzinnej miejscowości. Ksiądz otrzymał w prezencie sporo czasu, nim pod presją społeczeństwa, pewnych polityków i organizacji zrzeszającej ofiary księży pedofilów zatrzymała go policja. Kto wie, może klerykalnym politykom okupującym resort sprawiedliwości dano wytyczne, że takich, jak ksiądz G. zatrzymać może jedynie papieska ochrona, Gwardia Szwajcarska?

Wojciech Gil, bo o nim mowa, usłyszał cztery zarzuty, w tym obcowania płciowego z małoletnimi oraz molestowania. Zarzuty dotyczą dwóch okresów: pobytu w Polsce i na Dominikanie. Ciśnie się na usta pytanie: czy przeniesienie Gila na Dominikanę było spowodowane nadzwyczajnymi warunkami, by księdza ukryć przed oczami wścibskich, bo zaczął mu się palić w Polsce grunt pod nogami? Druga sprawa: przełożeni Gila na pewno wiedzieli o seksualnych wyczynach podwładnego i nie zrobili nic, by zboczeńca odizolować od dzieci i skierować na terapię. Zastosowano stary, sprawdzony manewr: przeniesienie do innej parafii, w tym przypadku zagranicznej. Tak to wygląda walka z pedofilią wśród kleru made in Katoland.

Gil w jednym z wywiadów oznajmił, że nic złego nie zrobił w stosunku do dzieci, zaprzeczał, jakoby wykorzystywał je seksualnie. Pytanie jak dla takich Gilów brzmi definicja wykorzystywania? Za pieniądze, prezenty i upominki wykorzystywania nie ma, lecz jest to transakcja zadowalająca seksualnie obie osoby? Podejrzany podkreślał, że jest przekreślony w społeczeństwie polskim, w którym przyjdzie mu żyć, że jego życie legło w gruzach. Doprawdy? Gilowa mamusia tak zdeptała rozbuchanego seksualnie synka, że co rano pędziła po zakupy, m.in. po jego ulubione bułeczki! Nie na miejscu są tu obawy podejrzanego o pedofilię, jeśli jest on niewinny. Ale on niewinny nie jest. Gdyby był, czekałby spokojnie na rozwój sytuacji wiedząc, że nie spędzi nawet sekundy za kratami. Gil tymczasem wierzy, że jest niewinny, sprawia wrażenie zdziwionego, jakby nie był świadom okropności pedofilii. Nie dziwi mnie jego postawa: skoro przez lata funkcjonowała tajna, papieska instrukcja chroniąca pedofilów w sutannach, to czy nie możemy mieć pewności, że wysocy rangą duchowni, w tym zwierzchnicy Gila, nie zwracali uwagi na łamanie celibatu przez podległych im księży? Nie przymykali oka, nie mówili, że to zło, kto wie, może nawet mówili, że tak robi każdy, więc możesz i ty, a potem będzie rozgrzeszenie? Małolaty same wchodzą do łóżka, uwodzą księży, jak oznajmił jeden z hierarchów , obnoszący się ze swoją pychą, jakby był drugim po Bogu. Tacy, jak obywatel G. są dla hierarchów niewinni.

Wojciech Gil ubolewa, że nie będzie miał życia w Polsce, ale dlaczego nie zastanowił się nad tym, kiedy zdecydował się złamać celibat, współżyć seksualnie z mężczyznami, z nieletnimi? Kościół od pewnego czasu usiłuje stawiać znak równości między seksem homoseksualnym a pedofilskim, do niedawna nie było to zastanawiające, teraz już jest: czyż nie są to rozpaczliwe wysiłki, by problem pedofilów w sutannach zbagatelizować? Gej to przecież to samo co pedofil, więc wszystko jest w porządku, zdają się mówić hierarchowie. Ci sami, którzy krzyczą, jakim to złem jest seks przedmałżeński dwóch dorosłych ludzi. Skoro Gil nie będzie miał życia w Polsce, jest na to rada: niech zrzeknie się polskiego obywatelstwa i poprosi swego kumpla, arcybiskupa Wesołowskiego, wiodącego słodkie życie w Watykanie, o wstawiennictwo u papieża Franciszka. Ten nie powinien odmówić, lecz przyznać Gilowi watykańskie obywatelstwo.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

1 komentarz:

  1. To dzieje się w Kościele w związku z wyjaśnieniem problemu pedofilii (albo raczej próbami uniknięcia rozwiązania tego problemu) przechodzi ludzkie pojęcie. Strasznie negatywny PR robią Bogu jego ziemscy przedstawiciele handlowi...

    OdpowiedzUsuń