środa, 10 czerwca 2015

Sex shop po katolicku

Warszawa, Al. Jana Pawła II: ulica jakich wiele w stolicy, ale tak się jakoś składa, że roi się przy niej od sex shopów, przybytków oferujących taniec erotyczny (panienki są bardzo elastyczne i otwarte na propozycje klientów z grubym portfelem), mieści się tu klub go-go, dla niewtajemniczonych nic nie mówi nazwa Gentleman’s Club. Ale taka jest Warszawa rządzona od lat przez przykościelną prawicę: roi się tu nie tylko do agencji towarzyskich, sklepów z gadżetami ułatwiającymi/wspomagającymi/ urozmaicającymi – do wyboru- pożycie.

Sex shop odwiedziłem raptem dwa razy w życiu. Pierwszy raz, gdy wyręczyłem znajomych, którzy szukali sprośnego prezentu dla koleżanki (wibrator African lover boy XXL), a nie znaleźli w sobie odwagi, by stawić czoła sprzedawcy w Pink Shopie na ul. Chmielnej. Drugim razem szukałem tam czegoś, dawno temu… O ile mnie pamięć nie myli, były to kolorowe prezerwatywy. Było drogie, nie skorzystałem z oferty, ale znalazłem równie dobre- o wiele tańsze!- w sklepie należącym do zagranicznej sieci handlowej. Produkt nazywał się Pepino. Zareklamuję, a co mi tam!

Kto korzysta z sex shopów? Propaganda jegomości pokroju Terlikowskiego kłamliwie wmawia, że na pewno nie odwiedzają takich punktów katolicy. Prawda wygląda zgoła inaczej, w gadżety zaopatrują się tam ci, którzy znają swoje potrzeby, znają potrzeby partnera/partnerki i szukają urozmaicenia, oczywiście za obopólną zgodą. W różowych sklepach kupują i katolicy, mając gdzieś zalecenia kleru, dziwnych zakonników piszących książki o seksie czy udających pruderię, zakłamanych polityków. Pan Terlikowski z uwagi na mało czasu na pewno nie skorzysta z oferty sex shopu z Bielska- Białej. A tam historia jest krótka i banalna: małżeństwo, katolickie oczywiście, postanowiło otworzyć się na potrzeby innych katolickich małżeństw, spełniło ich oczekiwania i w trymiga ubogaciło katolickim sklepikiem. Wg niedouczonych pseudodziennikarzy każdy gadżet okraszony jest cytatami z Biblii… Oczami wyobraźni wyobrażałem sobie, jak napalony małżonek wsuwa katolickiej żonie dlido ze świętymi cytatami i… nie dawało mi to spokoju!

Odwiedziłem stronę alkowamalzenska.pl. Czego tam nie ma! Ciuszki, w których panie na pewno nie zostałyby wpuszczone do kościoła, pozycje (książkowe, wy seksualni figlarze!) przede wszystkim amerykańskiego kaznodziei, a raczej kabareciarza Gungora. Jego książki nie są tanie, ale jakaż owieczka nie zawaha się wybulić 86 złociszy, by kierować się wskazówkami specjalisty od udanego, katolickiego bara-bara? Mizernie wygląda przy nim encyklika Humanae Vitae Pawła VI: można ją nabyć za skromne pięć złociszy! Toż to skandal! Nieomylne myśli papieża są funta kłaków warte? Nieco wyżej stoją rozważania teoretyka Ksawerego Knotza w pozycji „Co z tym seksem?” (25 złociszy za 2 płytki CD), oraz „Elementarz teologii ciała według Jana Pawła II” (20 złociszy). Podobno JPII w kwestii seksu teoretykiem nie był, ale Irena Kinaszewska i jej syn, Adam, nie chodzą już po tym padole łez, więc nie jest możliwe zapoznanie się z ich twierdzeniami…

Katoliccy małżonkowie prowadzący sklep twierdzą, że najchętniej kupowanymi produktami (do wczoraj) były:
-ręcznik dla żony i męża (40 zł)
-kominek na olejek zapachowy(7 zł)
-osłonki na… biust!(23 zł)
-stringi tambrey- nie zakrywają zbyt wiele... (25 zł)

Jak wspomniałem wcześniej, nie dawały mi spokoju gadżety z biblijnymi cytatami, o których wspominał jakiś amator-pseudodziennikarz z pewnego tabloidu, postanowiłem sprawdzić u źródła wysyłając garść pytań do alkowy. Nie musiałem długo czekać: miła pani Iza odpisała mi, że propozycja skierowana jest do małżeństw ale można także wybrać coś na prezent ślubny dla kogoś. Zaznaczyła, że nie posiadają gadżetów przyozdobionych cytatami z Pisma Świętego. Wyraziła radość, że nie polegam na plotce prasowej, zachęciła mnie jednocześnie do… sugestii, pomysłów i propozycji zachęcając do odwiedzenia alkowy. Sympatyczna ta pani Iza!

W mieście, w którym się urodziłem i wychowywałem, w sex shopie przed laty furorę robił pewien gadżet : owieczka

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

2 komentarze:

  1. To oczywiste, gdzie kler tam obłuda obyczajowa w skali niespotykalnej. W czasach pruderii to nawet burdele pedofilne były, ilość prostytutek i chorób wenerycznych przekraczała każdą inną epokę, najwięcej też zboczeńców , gwałtów i seksu skrajnie sprośnego, bo seks piętnowany dziczeje i nawet na ławkach w parku się grzmocili ci katolicy wieczorkiem. Czasy moralności kleru to czasy eksterum wyuzdania. Ja mam znajomą lekarkę, która twierdzi że najwięcej klientów w gabinecie to syfilitycy, bo zamiast higieny seksualnej mamy pruderie i ludzie się niezabezpieczają, jakby psychika swoje, a to w majtkach swoje wyrwane spod kontroli.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja bym nie skreślał tak do końca tego pomysłu z cytatami z Biblii.

    Ez 23:20:

    „Zapałała namiętnością do swoich zalotników, których członki były jak członki osłów, a wytrysk ich nasienia jak wytrysk ogierów.”

    http://biblia-online.pl/biblia,biblia,warszawska,ksiega,ezechiela,rozdzial,23,wers,1,0,26,1,t.html

    :-D

    OdpowiedzUsuń