Na mój blog trafiła ostatnio Anna.
"Z zaciekawieniem przeczytałam twój wpis :) Muszę częściej odwiedzać ten blog". Miło, że po latach pisania co jakiś czas trafiają się nowi Czytelnicy i dają o sobie znać. Niestety, z uwagi na obowiązki zawodowe nie mam tyle czasu co wcześniej i sporadycznie zasiadam
do klawiatury laptopa by napisać kilka słów od siebie. Sporo czasu spędzam w dodatkowej pracy,w związku z czym nie mam czasu ani ochoty na komentowanie bieżących wydarzeń w polityce. Zajmowanie się idiotycznymi komentarzami polityków partii rządzącej i usiłującym im dorównać przedstawicieli tzw. totalnej opozycji nie kręci mnie, szkoda na to czasu. Jednak wczoraj
rano przypadkowo włączyłem TOK FM i natknąłem się na audycję, w której udział brali Tomasz Lis, Jacek Żakowski, Roman Kurkiewicz i Wiesław Władyka.
Połowa tego gremium zachwalała
Michała
Królikowskiego, b. wiceministra sprawiedliwości w poprzednim rządzie,
świeckiego
oblata, dziś
przedstawianego jako liberalnego doradcę prezydenta Andrzeja Dudy.
Jak się słyszy i widzi wyczyny publicystów i
dziennikarzy tzw. totalnej opozycji i zwolenników KOD do grobowej deski, to
nawet szlag mnie nie trafia. Szkoda na to zdrowia i czasu. Niech martwią
się
i płaczą
inni, przede wszystkim ci, którym za to płacą i którzy z tego żyją. Zastanawia mnie tylko, co sprawiło, że pamieć panów publicystów jest tak krótka,
czyżby
podobnie jak publicyści propisowscy zapragnęli
zwrócić
się
w kierunku najgłupszych
czytelników, widzów i słuchaczy?
Chciałbym przypomnieć,
że
w Polsce w 2008 roku powołano do życia twór pod nazwą
Zespół
Ekspertów do Spraw Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, bawiący
się
po dziś
dzień
w Ministerstwo Zdrowia. Gremium to tworzyło w chwili powstania 12 osób, m.in.
naprotechnolog, ginekolog, genetyk, teolog moralny, spec od bruzd na twarzy
dzieci z in vitro- Longerchamps de Berier, ojczulek szczycący
się
napisaniem książki
o etyce seksualnej(niestety, nie wśród księży pedofilów czy księży
gejów) a przewodzi mu nie kto inny, jak powszechnie znany i lubiany w pewnych
rwandyjskich kręgach
Henryk Hoser.
Katolickie ciało wydało przed paroma laty oświadczenie,
w którym wprost nawoływało lekarzy do łamania
polskiego prawa, zdeptania go i zastąpienia „prawem bożym”
wspartym przez „klauzulę sumienia”. Klechy, wspierane przez
kilku nawiedzonych katotalibów, wśród których prym wiódł
wtedy wiceminister sprawiedliwości, Michał
Królikowski, nie wydali oświadczenia, lecz publicznie zażądali
od lekarzy i farmaceutów, by ci łamali prawo.
To nie kto inny jak pan Królikowski publicznie mówili, że można robić
to i tamto, bo Konstytucja tego nie zakazuje, to pan Królikowski stał
w pierwszym szeregu katolickich działaczy żądających wycofania z obrotu pigułki
"dzień
po".
Tylko patrzeć, jak towarzystwo wzajemnej adoracji
zacznie lansować
pana Królikowskiego jako kandydata totalnej opozycji na prezydenta Polski. Wcale nie byłbym zdziwiony!
I druga sprawa: 'liberalne" portale zachwycają się powrotem do mediów księdza Adama Bonieckiego, ostrą wypowiedzią Wojciecha Lemańskiego krytykującego Beatę Szydło (już przeprosił), wypowiedziami emerytowanego Tadeusza Pieronka.
I taki jest program "liberałów" marzących o powrocie do władzy: lizać dupę klerowi i za to płacić pieniędzmi podatników. I tak na marginesie: innych bohaterów, panie i panowie o mentalności chłopa pańszczyźnianego, nie macie? Nie stać was na kogoś normalnego?
Wybory parlamentarne już niedługo. Tym razem nie będzie wyboru między mniejszym i większym złem. Będzie wybór między złem i dnem.
I druga sprawa: 'liberalne" portale zachwycają się powrotem do mediów księdza Adama Bonieckiego, ostrą wypowiedzią Wojciecha Lemańskiego krytykującego Beatę Szydło (już przeprosił), wypowiedziami emerytowanego Tadeusza Pieronka.
I taki jest program "liberałów" marzących o powrocie do władzy: lizać dupę klerowi i za to płacić pieniędzmi podatników. I tak na marginesie: innych bohaterów, panie i panowie o mentalności chłopa pańszczyźnianego, nie macie? Nie stać was na kogoś normalnego?
Wybory parlamentarne już niedługo. Tym razem nie będzie wyboru między mniejszym i większym złem. Będzie wybór między złem i dnem.
Po pierwsze, dobrze że jesteś. Po kolejne, nie przesadzaj z pracą :) . A co się dzieje, wiemy dobrze.
OdpowiedzUsuńJako stały czytelnik bloga uzupełnię refleksje pani Anny.
OdpowiedzUsuńLiiil uboższe bez Twoich postów, a niwa laicyzacji leży odłogiem. Niekultywowana bez przeorywania wynaturza się w pastwisko zdominowane przez głos pastuchów.
Jeśli ,,śmierć blogów'' (o czym pisał wycofany.pl) będzie przebiegała w tym tempie
,,tyle tylko będzie w głowie,
co nam ksiądz w kazaniu powie''.
Nie żądamy traktatów w wymiarze ,,Głos wolny wolność ubezpieczający''. Zadowolimy się głosem Twoim. Częstszym.
A zjawisko kreowania bohaterów spośród kółka różańcowego o mentalności kołtunów, wyjaśnia klasyczne porzekadło;
Jacy lansujący, tacy ich bohaterowie.
Scyzoryk
Właściwie należałoby spytać,dlaczego Was to dziwi?Być może niezbyt na temat,ale przypomniały mi się wyjątki z pamiętników jednego z b.dziennikarzy,piewcy etosu.Otóż wspominał on swoje doświadczenia ze studiów dziennikarskich
Usuńpo 89r.Otóż podstawą warsztatu każdego pismaka jest odwracanie kota do góry ogonem na zawołanie.Wówczas wyglądało to mniej więcej tak,że najpierw należało dokładnie spluć,zmieszać błotem i zdeptać każdego antagonistę.A później,po odwróceniu ról,wystąpić w roli diametralnie odwrotnej,by zrobić z niego bohatera ciemnego luda.Skąd my to znamy?Przecież z autopsji codziennej.Z lat 90tych utkwiło mi stwierdzenie o omc "polskich" dziennikarzach; sprzedaliby majtki swojej matki na matce z ciotką.Do dzisiaj aktualne.
Inna sprawa,że kto płaci ten żąda.Trudno w dzisiejszych czasach mieć pretensje do "wyrobników" rzemiosła.Płaci im się za warsztat.Ale należałoby się zastanowić nad innym problemem.Co spowodowało zmianę stanowiska płatnika? Co prawda istnieje jeszcze machiavellistyczne pojęcie pocałunku śmierci,jednak coś wisi w powietrzu.I śmierdzi.Tonette
Mnie moja prywatna klauzula sumienia nakazuje nie głosować na PiS. Głosuję na SLD. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńObawiam się recydywy "rozmów między Panem, Wójtem a Plebanem", "Rozmowy z Katem" ukazały się dopiero w latach 70tych...
OdpowiedzUsuńa teraz wróćmy do wykładu na temat wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy!
;-)