piątek, 9 czerwca 2017

Przystanek Woodstock zagrożony

W 2008 roku po raz pierwszy odwiedziłem Przystanek Woodstock. Festiwal bardzo mi się podobał, przede wszystkim na panującą na nim atmosferę swobody, pokoju i tolerancji. Próżno było spotkać się z przemocą, nie słyszałem o przypadkach kradzieży, jeśli ktoś czuł, że ma w mocno w czubie (piwo lało się strumieniami, nie jesteśmy przecież państwem islamskim) grzecznie był przekonany o konieczności udania się na spoczynek. Nie brakowało postaci w sutannach szukających gotowych „nawracać” niewiernych. Przyznam, że podziwiałem młodych uczestników festiwalu patrząc na ich zręczne poczynania w starciu z nawiedzonymi księżmi. Dowcipem, satyrą i racjonalną wiedzą wygrywali starcia z patrzącymi na nich z wyższością księżmi. No i muzyka, muzyka i jeszcze raz muzyka! Gościł wówczas Closterkeller z Anją Orthodox, Wojciech Waglewski, Daab, Emade czy Świetliki. Kto nie był niech żałuje.

 W ubiegłym roku „dobra zmiana” robiła podchody pod festiwal i wkładała wiele wysiłku, by impreza od lat organizowana przez Jurka Owsiaka nie odbyła się. Wtedy się nie udało, ale wszystko wskazuje na to, że w tym roku PiS stawia sobie za cel numer jeden uwalenie festiwalu. Mariusz Błaszczak, chcąc zająć społeczeństwo czymś innym niż skandalem związanym ze śmiercią Igora Stachowiaka na komisariacie policji, uwija się jak w ukropie. Szef MSWiA oznajmił, że opinia policji dotycząca Przystanku Woodstock będzie w tym roku negatywna. Skąd to pan minister wie, czyżby jego wiceZieliński zdradził jakiś tajny plan? Imprezy jeszcze nie ma, nie ma jej planu, nie ma planu dotyczącego zabezpieczenia imprezy masowej, nie ma jeszcze ochrony, nie ma analizy zagrożeń istniejących i potencjalnych a minister Błaszczak zachowuje się tak, jakby Jurek Owsiak miał zaprosić do siebie fanatyków z Państwa Islamskiego!

Decyzje Mariusza Błaszczaka nie są nieprzemyślane. One są po prostu głupie. Ta dotycząca Woodstocku nie jest kierowana racjonalnością, troską o bezpieczeństwo uczestników festiwalu, jego gości i mieszkańców miasteczka, kierowana jest złośliwością i najczystszą zemstą. Pan Błaszczak przyciśnięty do muru, wypalił: ”Całe to wydarzenie miało charakter imprezy masowej o podwyższonym ryzyku. Protestował organizator, zresztą w mediach prywatnych, związanych z totalną opozycją. Sam ten organizator też jest kimś, kto bardzo wyraźnie związany jest z totalną opozycją”. I wszystko stało się jasne! Nie będzie pozytywnej zgody pana Błaszczaka na imprezę dającą tyle radości ludziom w różnym wieki, bo organizuje ją niewłaściwa osoba, o niewłaściwych politycznych sympatiach. Politycznie podejrzany? Nie! Winny przestępstw politycznych.

Jakże inaczej śpiewa pan Błaszczak przy okazji pielgrzymek policji na Jasną Górę, kiedy seanse głupoty i kłamstwa urządza na Krakowskim Przedmieściu Jarosław Kaczyński, kiedy imprezy na koszt państwa organizuje Tadeusz Rydzyk.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

2 komentarze:

  1. Innymi słowy, "nie, bo Jurek Owsiak nie liże butów Kaczyńskiemu!". Tylko czy on to powiedział z pogardą, czy z zazdrością?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z zazdrością:) W dodatku nie jeździ składać wyrazów hołdów i uznania Rydzykowi

    OdpowiedzUsuń