wtorek, 8 listopada 2016

11 listopada

Przed laty uzbrojony w aparat fotograficzny przemierzałem stołeczne ulice starając się dokumentować wydarzenia jakie miały miejsce podczas obchodów Dnia Niepodległości.

Warszawa w dniu 11 listopada od lat jest areną manifestacji. Manifestacji pokojowych, manifestacji agresywnych czy wreszcie takich, o których istnieniu wie zaledwie garstka i próżno szukać o nich wzmianek w mediach. W 2012 roku moja partnerka była rozczarowana: rok wcześniej na Pl. Konstytucji doszło do starć z policją, a tym razem próżno było szukać awantur. Jakież było jej zdziwienie, kiedy po powrocie z miasta zerknęła do Internetu i porównała to, co widziała na własne oczy z tym, co opisywano na portalach internetowych: kłamstwo goniło kłamstwo! 10% było prawdy w opisach panów redaktorów.

Dziś PiS dzieli ludzi odmawiając prawa brania udziału w Święcie Niepodległości tym, których nie uważa za Polaków-katolików-patriotów. Bo jeden jest wódz Kaczyński, jeden radiomaryjny katolik i jeden patriota nienawidzący wszystkiego i w wszystkich, którzy nie z PiS czy przeciwko niemu. Trochę dziwnie to wygląda: święto przypada na 11 listopada, a Jarosław Kaczyński zamierza świętować dzień wcześniej, przy okazji miesięcznicy smoleńskiej. Święto ma być dodatkiem do politycznej szopki prezesa, tak wygląda żoliborski patriotyzm. Z drugiej strony KOD zaprasza na organizowaną przez siebie wielką manifestację w Warszawie, robi to jednak w dość specyficzny sposób zachęcając do tego dziwnymi porównaniami i metaforami z wizerunkiem Romana Dmowskiego w tle. „Idę, bo nie każdy kto ma inne zdanie musi być lewakiem”, „Polska silna różnorodnością” i tym podobne hasła i hasełka. Dobrze, że jedni i drudzy nie odbierają prawa do manifestacji wszystkim tym, którzy nie czują się i nie są katolikami oraz są przeciwnikami Kościoła katolickiego.

„Najbardziej lewicowy w tej grupie, prywatnie uważający się za lewaka, wymyślił hasło „Idę, bo nie każdy, kto ma inne zdanie, musi być lewakiem”. Zawarty jest w tym haśle oczywisty sarkazm i ironia. Nie dajmy się dzielić poprzez przyczepianie etykietek i szufladkowanie. Nie dajmy się dzielić poprzez wydumane obelgi. Nie dajmy się dzielić, kiedy mamy różne poglądy. Nie wszyscy zrozumieli ten sarkazm"- oznajmił lider KOD. Panie Mariuszu... Jesteśmy przecież podzieleni o czym KOD przypomina od chwili powstania, chyba że coś przeoczyłem. KOD nie przypomina mi pierwszej "S" nie tylko z tego powodu, że jej lider, Lech Wałęsa, mówił do ludzi prostym językiem, ICH językiem nie bawiąc się w metafory. "S" tworzyli ludzie, którzy po przemianach w 1989 roku zostali zostawieni na lodzie. W zasadzie od zawsze słyszę, że do KOD powinno należeć jak najwięcej osób z różnorodnych środowisk, że powinniśmy być zjednoczeni, a jak pogonimy PiS, to potem się zobaczy. Co zobaczy? Że na lodzie znowu zostanie mięso armatnie?

Nie narzekam na KOD i nie jestem wrogiem Komitetu, jestem przeciwnikiem wszelkiej katoprawicy, w tym PiS i PO. Nie wszyscy przeciwnicy PiS są zwolennikami PO i KOD, podobnie jak nie wszyscy przeciwnicy KOD są wyborcami PiS, Proszę o tym pamiętać! Nie wszyscy patrioci są wyborcami prawicy i nie wszyscy uznają Kościół i Polskę za jedność. I nie wszyscy świętujący 11 listopada są wyborcami prawicy.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

0 komentarze:

Prześlij komentarz