środa, 30 lipca 2014

Nie tylko konkordat trzeba unieważnić

Kler katolicki i jego przydupasy co chwila głoszą swe „prawdy objawione”, według których „wartościami chrześcijańskimi” powinni kierować się w życiu również ateiści. Dlaczego? Bo WC są ponoć wartościami uniwersalnymi, oznajmiają z samozadowoleniem. Radość na katotalibowych obliczach gaśnie, kiedy poprosi się o definicję tych WC, maluje się złość, kiedy na przykładzie swej osoby udowodni się, że można być porządnym człowiekiem bez religijnych oków. Jazgot ma miejsce wtedy, kiedy doda się niewinnie, że skoro WC są uniwersalne i również dla mnie, to również i moje zasady powinny stosować w życiu katotalibowie.

Prof. Wiktor Osiatyński w przeprowadzonym przez pewien popularny tygodnik wywiadzie oznajmił, że pora wypowiedzieć konkordat zawarty między tzw. Stolicą Apostolską a Polską. Świetnie, tylko przyklasnąć, ale… dlaczego pan profesor nie mówił tego w 1998 roku kiedy narzucono Polsce konkordat, z rażącym naruszeniem prawa, dlaczego on i inne autorytety milczały, kiedy wciśnięto do akceptacji tekst haniebnego dokumentu odchodzącemu w niesławie, skompromitowanemu rządowi Hanny Suchockiej? Podobnych pytań można zadać setki, ale nie o to w tym chodzi. Cieszy, że minusy konkordatu dostrzegają wreszcie znane postaci nie kojarzone z ekstremą. Oczywiście profesora pewne środowiska obwołały już lewakiem, komuchem i kierują do partii Janusza Palikota. Mnie ciekawi, czy pan profesor rozmawiał przed lub głosowaniu nad konkordatem ze swoim bratem, Jerzym. Jerzy Osiatyński, wówczas poseł UW, głosował za.

Czy Polska powinna, czy może wypowiedzieć konkordat, czy może go zmienić? Przed kilkoma laty Wojciech Polak dał do zrozumienia, że polski rząd nie ma prawa głosować, ani nawet debatować nad zmianami w dokumencie. To bzdura!. Sejm ma takie prawo i może zmienić treść konkordatu, ale tego nie zrobi, nie z prawicowymi partiami przy korycie. Kościelny przymus? Przymus zastosowany wobec państwa w celu wymuszenia zgody na umowę powoduje, że jest ona nieważna już w chwili zawarcia. Podstęp? Również niewykluczony, daje przesłanki do unieważnienia umowy. Tylko o jakiej umowie międzynarodowej tu mowa, między narodem polskim i watykańskim?

Przede wszystkim mało kto zwrócił uwagę, że konkordat w ogóle Polski nie powinien obowiązywać, z tej prostej przyczyny, że został narzucony nam przez posłów prawicy bezprawnie. Do uchwalenia umów międzynarodowych potrzeba 2/3 głosów pozytywnych. W 2008 roku nad konkordatem głosowało 436 posłów, za było 273, przeciw – 161, wstrzymało się dwóch. Zabrakło więc 17 głosów. Co zrobił marszałek Maciej „Przerwa” Płażyński? Popchnął dokumenty dalej, do prezydenta i do Senatu! Po jakimś czasie w nagrodę został zaproszony do założenia „liberalnej” Platformy Obywatelskiej… Aleksander Kwaśniewski podpisał dokument hańby, bo tak nazywam- i nazywał będę – nielegalny, robiący z Polski poddanego Watykanu i garstki biskupów katolickich. Polska łoży ogromne kwoty na watykańskie fanaberie, w nagrodę otrzymała dwóch wojtyłowych sekretarzy, ząb i włosy JPII oraz kilka ampułek z jego krwią. Świetny biznes! Dla Watykańczyków oczywiście.

Donacja Konstatntyna- fałszerstwo stulecia, które pozwoliło na oszustwie zbudować fundamenty siły i potęgi kościoła katolickiego. Przywileje w Polsce zapewnia kościołowi m.in. ustawa o stosunku państwa do kościoła katolickiego. Jej zapisy obowiązują do dzisiaj, tyle że… ustawa ta jest nieważna, bo reguluje stosunki między kościołem, a PRL-em, a po nim śladu już nie ma. Mało tego! W styczniu 1991 roku Jan Paweł II dekretem przywrócił Ordynariat Polowy. Do czego służy ten twór? Do błyskawicznych awansów sutannowych wojaków, jak pokazała ostatnia historia z panem Mokrzyckim, w przeszłości sekretarzem Wojtyły. MON nie ma prawa ingerować w Ordynariat, nie ma kontroli nad jego szefem, nie on go powołuje i odwołuje. To może tylko papież, Polska w zamian za to finansuje sukienkowe wojsko.

O Komisji Majątkowej słyszał już każdy. To, że rozpatrzyła ona więcej wniosków, niż do niej wpłynęło, z pewnością jest cudem za wstawiennictwem papieża. Komisja działała po kryjomu, po cichutku, jej członkowie robiący dobrze kościołowi opłacani byli z budżetu państwa, od postanowień tej sitwy nie można było się odwołać- co było niezgodne z Konstytucją- a jej podstawę prawną stanowiła ustawa państwa polskiego do kościoła z 1989r. Tak, tak, ta sama ustawa regulująca stosunki między PRL a kościołem! A PRL niedługo potem się skończył. Dlaczego więc ciągle istniała Komisja?

Rozporządzenie ministra edukacji z 1992 roku w sprawie przeprowadzania zajęć z religii w szkołach publicznych jest kolejnym aktem poddaństwa wobec klechów. To rodzice chcący lekcji religii dla swoich pociech muszą powiadamiać o tym dyrekcję, tymczasem żąda się zaświadczeń od rodziców, których dzieci na lekcje nie chodzą. Bierne postawy przykościółkowych ministrów edukacji są wymowne… Oczywiście za lekcje płaci szkoła, katecheci i księża nadają ton w szkołach i bez problemów głoszą swe brednie, bo mianuje ich i odwołuje biskup, a nie dyrekcja. A może państwo zaproponuje nauczanie ateizmu w seminariach, klasztorach i katolickich szkołach na koszt kościoła, jaka byłaby wtedy reakcja?

Takich pytań jest więcej. Chętnie usłyszałbym odpowiedzi na nie z usta panów Tuska, Sikorskiego, Kaczyńskiego, Hofmana, Mikke, Ziobry, Kurskiego, Klocha, Kowalczyka, Rydzyka czy wytrzeszcza Terlikowskiego. Co mieliby do powiedzenia ci obrońcy „nienarodzonych dzieci” mordowanych na każdym kroku, jak tłumaczyliby kościelne łajdactwa i bezprawne działania te nadęte bufony? Bo papież był Polakiem? Zaiste, wyczerpująca odpowiedź, zaspokajająca w pełni ciekawość wyłącznie radiomaryjnego plebsu.

I tak to wyglądają uniwersalne wartości chrześcijańskie: kłamstwa, przekręty, łamania prawa, robienie z Polaków idiotów i poddanych kościoła.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

poniedziałek, 28 lipca 2014

Pora na deklarację wiary dla księży katolickich

W interesującym wpisie, na który natknąłem się w sieci, retorycznie pyta blogerka: lekarze, nauczyciele- kto następny? Ma na myśli modną ostatnią tzw. deklarację wiary, na punkcie której katooszołomskie środowiska doznają już niemal orgazmu!

Pozwolę sobie zacytować szanowną autorkę:

 „Jestem katoliczką - wierzącą i praktykującą, jednak bardzo mi się nie podoba włączanie państwa i jego struktur do tego, jakimi wartościami powinnam się kierować w życiu. Wpisywanie Boga na sztandary i do kodeksów to bardzo zły pomysł. Choć z pewnością łatwiej jest podpisać deklarację niż we własnym, codziennym życiu kierować się zasadami. Tym bardziej, że wielu z tych najgłośniej krzyczących najczęściej nawet Dekalog traktują bardzo wybiorczo”.

Nic dodać, nic ująć. Pozwolę sobie również odpowiedzieć , kto następny wyskoczy z deklaracją wiary, bo jest to banalnie łatwe do odgadnięcia: zrobią to wszyscy ci, którzy będą mieli w tym interes. Deklarację, choćby zawierała stek bzdur i największych bredni podpisze każdy, kto dostrzega w niej korzyści dla siebie, a szkody, utrudnienia i kłody pod nogi dla innych. Taka czysta, katolicka złośliwość. Niedouczony lekarz ginekolog nie martwi się już, że przez swą nieudolność uszkodzi macicę kobiety podczas skrobanki, słaby nauczyciel bezradnie rozłoży ręce na widok rodziców mających pretensje, że progi szkół dzieci opuściły jako kapuściane głąby, nie znający prawa (cudem zaliczył studia) sędzia nie zasądzi surowego wyroku na rzecz pedofila w sutannie, poseł uchwali prawo krzywdzące innowierców i ateistów, lecz zadowalające garstkę biskupów katolickich. Podpisali deklarację wiary, wręczono im oręż służący do maskowania ich nieudolności, więc za ich przykładem zechcą pójść inni. I nie ma to nic wspólnego z wiarą!

Mi po głowie chodzi inna natarczywa myśl: dlaczego do tej pory deklaracji wiary nie ogłosili i nie podpisali katoliccy księża, dlaczego tekstu nie wyrychtowali biskupi? Stanowią jakiś wyjątek? Swoim świeckim sługom wciskają do podpisania jakieś brednie nazywane klauzulami sumienia, ale sami coś nie kwapią się do złożenia własnej deklaracji. Deklaracji, w której zobowiązaliby się do przestrzegania Dekalogu od a do zet. Mało tego! Przyzwoitość wymaga, by napisali czarno na białym, że nie będą już im obce cztery cnoty główne- roztropność, sprawiedliwość, wstrzemięźliwość i męstwo, a dwa przykazania miłości będą już obowiązywały ich w życiu. Który z biskupów podpisałby deklarację zobowiązującą go do życia w zgodzie z siedmioma cnotami, który z nich zechciałby być pokorny, hojny, żyjący w czystości, umiarkowany i pracowity? Jedno z katolickich przysłów mówi: kto nie ma chęci, wie, jak się wykręci, dlatego nigdy, przenigdy kler katolicki nie ogłosi deklaracji wiary. W dalszym ciągu ich klauzula sumienia pozwalała im będzie na życie ponad stan, zażywanie actimelków, skąpstwo, brzydzenie się pomocą innym, głoszenie bzdur i kłamstw, chrzczenia dzieci swoich kolegów po fachu (zastanawiał się ktoś z was, kto chrzci dzieci księży żyjących w nieformalnych związkach?) czy przymykania oka na pedofilię wśród kolegów itp.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

czwartek, 24 lipca 2014

Jak sukienkowi bawią się w wojsko

Władza demoralizuje, to wie chyba każdy. Co jakiś czas wychodzą na jaw ukrywane przed Polakami ciemne sprawy ze styku biznesu i polityki, polityki i religii. Nadużycia władzy, kumoterstwo, kolesiostwo, wykorzystywanie pozycji w polityce do załatwiania prywatnych spraw to już norma, nikogo to już nie dziwi. Politycy czują się bezkarni, bezkarny czuje się również kler, przede wszystkim wysocy rangą hierarchowie usiłujący wmawiać, że podlegają wyłącznie pod prawo kanoniczne, a czyny ich ma prawo osądzać jedynie Bóg. Nuncjusz Celestino Migliore nie tak dawno przypominał, że religia i polityka są autonomiczne i niezależne, choć powinny ze sobą współpracować. W jaki niby sposób? Ano na drodze przemiany, perswazji, dialogu i negocjacji dla dobra społeczności. Włoch jest albo zupełnie niezorientowany w relacjach państwo polskie- kościół, albo jest kpiarzem pierwszej wody!Niestety, próżno szukać w polskim rządzie polityka, ministra, który zadałby Migliore pytanie o zasadność i celowość funkcjonowania Ordynariatu Polowego. Ordynariat przywrócił, bez pytania o zgodę władz polskich papież Jan Paweł II dekretem 21 stycznia 1991, stawiając na jego czele prałata Sławoja Leszka Głódzia. Państwo nie ma prawa ingerować w sprawy Ordynariatu, otrzymało natomiast przywilej finansowania go. Po prostu ideał dialogu religii i polityki!

Nie jestem specjalnie zdziwiony zawieszeniem w pełnieniu funkcji i urzędów płk. Roberta Mokrzyckiego, katolickiego księdza, proboszcza Katedry Polowej Wojska Polskiego, kapelana Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego. Szef Ordynariatu, inny „wybitny” wojak w szeregach polskiej armii, gen. Józef Guzdek, błyskawicznie zawiesił w czynnościach swego podopiecznego. Mętne są wyjaśnienia wojskowych klechów: CBA szukało u Mokrzyckiego złota. Nic nie znaleziono, pośpiesznie dowodzą mundurowi sukienkowi. Znaleziono, donoszą tabloidy. Klechy jak lwy bronią swoich ludzi nawet wtedy, kiedy są im postawione zarzuty, są twarde i mocne dowody. Józef Michalik do ostatnich chwil walczył z wszystkimi, którzy ośmielali się mówić prawdę o pedofilu z Tylawy, pupilu arcybiskupa. A tutaj? Tak szybko zawiesza się pułkownika? Niewinnego podobno? Coś tu śmierdzi… Tym bardziej, że Mokrzycki to nie byle jaka persona w polskim kościele! 

Czterdziestosiedmiolatek świecenia kapłańskie przyjął w 1993 roku, zaledwie cztery lata później, wietrząc sprawę szybkiego awansu, związał się z duszpasterstwem wojskowym. Od tej chwili jego kariera nabrała niebywałego rozpędu, awans gonił awans! Świeccy wojskowi zzielenieli z zazdrości powstrzymując się od miotania przekleństw widząc kolejne gwiazdki na pagonach Mokrzyckiego.

1997-podporucznik
1999- porucznik
2000-kapitan
2001- major
2003-podpułkownik
2005-pułkownik

W międzyczasie, w 2004 roku, Mokrzycki został kapelanem samego białego ojca! Widać Karol Wojtyła uznał, że Stanisław Dziwisz potrzebuje wojskowego wsparcia podczas przynoszenia papieskich kapci.

 Robert Mokrzycki urodził się- jak większość polskich hierarchów- w biednej, zabitej dechami wsi. Znaleziono u niego sztabki złota? Może to zapłata za ciężką służbę, jaką wykonuje dla Watykanu? Świetny układ: robić karierę w polskim mundurze, awansować bez jakichkolwiek ograniczeń, robić, co się tylko podoba, a koszty tego ponosi polski podatnik. A rozgonić ten cały Ordynariat na cztery wiatry! Dać drewniane karabiny, plastikowe pistolety, po wiaderku i do piaskownicy! Niech się bawią chłopaki w wojsko. Na swój, lub Watykanu, koszt!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

środa, 23 lipca 2014

Politycy odpowiadają za słabe państwo i silny kościół

Politycy, przede wszystkim ci wywodzący się z dawnej, styropianowej „S” (ale i nie tylko oni) idąc z klerem pod rękę zrobili wszystko- i robią to nadal- by po 1989 roku usunąć z polskiej przestrzeni niemiłe dla księżowskich oczu wydarzenia, symbole i dźwięki. Wspierają ich tzw. publicyści, którzy wypisują w pewnych dziennikach- nie wymieniam ich z nazwy, by nie robić darmowej reklamy papieru toaletowego- wierutne bzdury za które sami narzucają sobie pokutę dołączając do egzemplarzy pisma gadżety. Z treściami religii katolickiej oczywiście.

Gordon Thomas, znakomity publicysta i pisarz, autor kilku kontrowersyjnych książek, w jednej z nich pisał m.in. o intrygach i knowaniach prezydenta USA Ronalda Reagana i Jana Pawła II. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że za tzw. komuny, w latach 80-ych ub. wieku CIA „pożyczała” „S” wielkie sumy pieniędzy. Jednym z bezpiecznych punktów przechowywania palącej wówczas ręce waluty były włości prałata Henryka Jankowskiego. CIA i bank watykański utworzyły tajny fundusz mający wesprzeć "S". Fundusz  na tyle zasobny, że w 1983 r. amerykańska służba dysponowała "czarną kasą" przeznaczoną na finansowanie nielegalnych, tajnych operacji - bez zadawania pytań. Wszystko pięknie i ładnie, ale… 200 mln. dolarów przekazanych „S” gdzieś wcięło. Wcięło w Polsce. Ktoś, jacyś ktosie je przejęli. Cud, za wstawiennictwem JPII?

Ile pieniędzy trafiło w łapy „S”- wiedziała wąska grupka działaczy oraz zaangażowani kościelni hierarchowie. Na pewno dużo wiedział sweterowiec Janusz Pałubicki, dawny skarbnik „S”, którego premier Jerzy Buzek mianował szefem resortu siłowego. Co za pożyczki obiecano USA i Watykanowi- można się domyślać patrząc na naszą politykę zagraniczną, charakteryzującą się czołobitnością wobec kolejnych prezydentów USA i papieży. Marnotrawiony publiczny grosz, pompowanie pieniędzy w prywatne, amerykańskie koncerny zbrojeniowe, ustawa państwo- kościół, konkordat, itp., itd. Wszystko idzie nie w miliony, ale miliardy dolarów!

W ostatnim czasie nastąpił wręcz wysyp „mądrych” politycznych głów nakazującym Polakom jak mają żyć. Po tak ponoć powiedział JPII. Zabawne, że pouczają osobnicy pokroju Kaczyńskiego( nigdy się nie ożenił i nie spłodził potomstwa), Kurskiego(rozwiedziony i romansujący tak zaciekle, że wstrzymał publikację w prasie faktów o swoim życiu), Kamińskiego (porzucił żonę i ożenił się z jedną z aniołków Kaczyńskiego) i inne tuzy polityki same żyjące na bakier z wytycznymi kościoła. A Jakie mądre myśli, historie i doświadczenia mieściły się w Bibliotece Aleksandryjskiej, przed wiekami puszczonej z dymem, ile wskazówek mogli przekazać ludzkości spaleni na stosach inkwizycji „heretycy”, prześladowani przez kościół wybitni przedstawiciele epoki renesansu? Ale o tym politycy nie mówią. Ośmieliliby się! Do tego potrzeba odwagi, a nasza klasa polityczny- od prawa do lewa- to tchórze. Śmierdzący tchórze trzęsący  się na widok byle sutanny.

Dlaczego tak się dzieje? Otóż politycy się boją, żyją w strachu. Ilu ich jest, ilu ludzi pracuje w resortach siłowych, służbach specjalnych? To garstka w porównaniu z liczbą mieszkańców Polski, z liczbą Polaków. A co by było, gdyby ta masa, uznawana przez polityków za ciemną, wreszcie przemówiła jednym głosem, wściekła się i wyszła na ulice? Politycy za wszelką cenę chcą uniknąć takiego scenariusza. Nie potrafiliby zapanować nad ogółem, ale jako tako udaje im się trzymać w ryzach poszczególne grupki. Polak nie może być szczęśliwy, nie może być bezpieczny, musi wiedzieć, że grozi mu niebezpieczeństwo. Jak nie pedały i gender, to Kaczyński i Mikke. Jak nie Grodzka i Palikot, to kibole i narodowcy. Jak nie Putin i Merekel, to Tusk i Sikorski. Jak nie Jaruzel i Urban, to Steinbach i Janukowycz. Politycy robią wszystko, by Polaków dzielić, kłócić i nastawiać przeciwko sobie. Przy absolutnym błogosławieństwie kleru! Sukienkowi dobrze wiedzą, że i politycy uwierzyli, że tylko kler i kościół katolicki jest w stanie zapanować nad Polakami. Żyją w tym błędnym przekonaniu trwoniąc miliardy na haracze dla klechów.

Wielu polityków przyjaźni się s duchownymi z dwóch powodów: bo tak wypada, bo trzeba robić komedię przed plebsem, albo są kumplami biskupów lub pomniejszego kleru. Na szczeblu samorządu włodarze robią znakomity interesy z plebanami, mając gdzieś interes ogółu. Znam zabawny przypadek: przed laty interesy z proboszczem prowadził samorządowiec, dziś zastąpił go synuś, również żyjący na koszt podatnika... Biskupi otrzymują, co tylko chcą, patrząc władzy na ręce, a jeśli nie zostają zrealizowane ich marzenia, dochodzi do haniebnej sytuacji, jak niedawno w Poznaniu, kiedy to arcybiskup zagroził społecznymi rozruchami, jeśli nie zostanie odwołany spektakl „Golgota picnic”. Co powinna uczynić w takim wypadku władza? W 2000 roku uczęszczałem na pewne szkolenia- spędzając mnóstwo czasu na strzelnicy, sporo w auli i trochę na macie. Jeden z instruktorów, badających zachowania tzw. kiboli przedstawił koncepcję: stadion otoczyć trzema kordonami chłopa. Hełmy, tarcze, pałki, siatki, przyłbice, gaz łzawiący, paralizatory. Pierwszy kordon łoi awanturujących się i demolujących stadion kiboli aż iskry lecą. Drugi kordon, już lżej uzbrojony, przejmuje tych, którzy przedarli się przez pierwszy i ich uziemia. Trzeci ma najmniej roboty, albo wcale, bo przez drugi nikt już się przebije. Ofiar śmiertelnych brak, kibole spacyfikowani, tyle że… projekt pana pułkownika wylądował z hukiem w koszu, bo… kibice mają przecież swoich kapelanów!

Silna władza wie, kiedy wkroczyć i użyć siły, by społeczeństwo czuło się bezpieczne, by widziało, że władza wie, jak to uczynić i umie to zrobić. Tego nie zrobi Kaczyński, nie robi Tusk, nie robił Miller. Oni są słabi, sami potrzebują ochrony, ale tylko dlatego, że nie potrafią nie tylko stosować polskiego prawa, obowiązującego- wg Konstytucji wszystkich obywateli- wszystkich, ale nawet i go egzekwować. Bardzo szybko i sprawnie odbywają się eksmisje biedoty na bruk, ale państwo okazuje się bezradne w zalegającym z czynszami dla miasta i wypłatami dla pracowników panem Gesslerem, kamera towarzyszy spektaklom sądowym z udziałem matki małej Madzi, ale drzwi sali rozpraw są otwarte dla nielicznych kiedy toczy się proces przeciwko księdzu oskarżonemu o pedofilię. Politycy nawet nie mają odwagi marzyć, by zmienić ten stan rzeczy. Bo i po co, skoro im i klerowi, oraz swojakom, zaprzyjaźnionym z nich biznesmenom jest dobrze? Bierzemy, co tylko się da, dajemy przy tym klerowi i kościołowi i kto nas skrytykuje, kto nam się postawi?- śmieją się ci wybierani przez mniejszość. Większość uwierzyła, że od nich nic już nie zależy. Szkoda!

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 21 lipca 2014

Skrzywione czy zdeformowane sumienia?

Istnieje w Polsce twór pod nazwą Zespół Ekspertów do Spraw Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, bawiący się ostatnio w Ministerstwo Zdrowia. Gremium to tworzy obecnie 12 osób, m.in. naprotechnolog, ginekolog, genetyk, teolog moralny, spec od bruzd na twarzy dzieci z in vitro- Longerchamps de Berier, ojczulek szczycący się napisaniem książki o etyce seksualnej(niestety, nie wśród księży pedofilów czy księży gejów) a przewodzi mu nie kto inny, jak powszechnie znany i lubiany w pewnych rwandyjskich kręgach Henryk Hoser.

Gremium zostało powołane do życia w 2008 roku by, jak zgrabnie wówczas napisano, monitorować to, co na płaszczyźnie społeczno-polityczno-ustawodawczej dotyczy zagadnień bioetycznych. Teoretycznie zespół zajmuje się monitorowaniem i wyrażaniem opinii kościoła katolickiego na tematy bioetyczne, wydaje oświadczenia i śledzi procesy konwencji bioetycznej Rady Europy. Teoretycznie, bo w praktyce jest inaczej.

Katolickie ciało wydało oświadczenie, w którym wprost nawołuje lekarzy do łamania polskiego prawa, zdeptania go i zastąpienia „prawem bożym” wspartym przez „klauzulę sumienia”. Klechy, wspierane przez kilku nawiedzonych katotalibów, wśród których prym wiedzie wiceminister sprawiedliwości, Michał Królikowski, nie wydali oświadczenia, lecz publicznie zażądali od lekarzy i farmaceutów, by ci łamali prawo. Dlaczego? Bo tam się panom w czarnych sukienkach podoba. W dokumencie wysmażonym przez klechów można znaleźć i takie ot kwiatki:

„ KEP chce wyraźnie zaznaczyć kilka najważniejszych wytycznych moralnych dla postępowania lekarza zgodnego z prawdziwym dobrem człowieka. Lekarz powinien informować zainteresowane osoby o metodach regulacji poczęć, w tym o sposobach oraz konsekwencjach zdrowotnych stosowania środków antykoncepcyjnych. Może jednak odmówić kobiecie założenia wkładki wewnątrzmacicznej czy wystawienia recepty na hormonalne preparaty antykoncepcyjne. Tego typu antykoncepcja nie tylko nie ma celu terapeutycznego, ale przede wszystkim posiada lub może posiadać mechanizm nakierowany na uśmiercenie powstałego życia, który w ostateczności może przesądzać o jej skuteczności. (…)Farmaceuta może rozważyć odmowę sprzedaży środków antykoncepcyjnych, mimo braku wyraźnego umocowania w przepisach ustawy.(…) Nie do przyjęcia jest tworzenie kultury wykonywania zawodu medycznego, w której jednostka traci podmiotowość, zostaje zmuszona zaprzeczyć swojej tożsamości i brać udział w postępowaniu, które w osądzie jej sumienia jest złem moralnym”.

Co na to premier, minister zdrowia, minister sprawiedliwości? Ano…nic! Nic nie widza, nic nie słyszą, nic nie mówią! Mają ważniejsze sprawy na mieście, zresztą kto tam z nich by się przejmował kwestiami światopoglądowymi, ograniczaniem wolności, gwizdaniem na prawa obywatelskie i prawa wynikające z Konstytucji? Skoro w kościelnym podmiocie prym wiedzie ważna persona z resortu sprawiedliwości, to co ma myśleć o bezczelności biskupów interesujący się polityką Polak? Ano tyle, że nic nie dzieje się tam wbrew polityce, że jest na to zgoda i wiedza rządu! To nie do biskupów miejcie pretensje, kierujcie je do rządu, premiera, ministra sprawiedliwości i ministra zdrowia, że garstka przebierańców w sukienkach robi, co im się tylko podoba! Ktoś im na to pozwolił.

O konsekwencjach stosowania środków antykoncepcyjnych katooszołomy napisali ocean bredni, kłamstw i idiotyzmów, że sami w nie nie wierzą. Gdyby poczciwa, popularna prezerwatywa była pełna porów, przez które- w opinii katoidiotów- przeciskają się plemniki, to papież Terlikowski nie nawoływałby dzieci, by przebijały gumki igłami. Co to środków hormonalnych- tylko w niedouczonych, chorych głowach mógł się narodzić pomysł, że pigułka antykoncepcyjna cokolwiek, kogokolwiek zabija. Farmaceuta brzydzi się sprzedażą środków antykoncepcyjnych? Taki był tępy, że nie wiedział, co sprzedaje się w aptece? Dlaczego nie zatrudni się zatem w aptece św. Brunona? Tam antykoncepcji się nie sprzedaje. Ba! W 2012 roku dwaj posłowie- wówczas liberalnej (buuuuhahaha!) Platformy Obywatelskiej, Gowin i Żalek, postulowali narzucenie tzw. klauzuli sumienia dla aptekarzy i farmaceutów. Skoro ciemny lud nie jest aż tak ciemny by słuchać bez szemrania idiotycznych poleceń panów w sukienkach, to trzeba niepokornych zmusić! Zastanawia mnie też taki wysyp katolickich ginekologów: czym kierowali się wybierając taką, a nie inną, specjalizację? Katolicka narzeczona nie chciała im pokazać zawartości bikini? Trzeba było iść do agencji towarzyskiej, w katolickiej Polsce aż roi się od takich lokali, zamiast krzywdzić dziś niewinne kobiety.

Zaglądam ostatnio na pewien katolicki portal i co widzę? Kłamstwa, które aż biją po oczach! Dowiedziałem się tam, że Polska znajduje się w kręgu europejskich państw neutralnych (bezstronnych) światopoglądowo, szanujących wolność sumienia i wyznania jako podstawy demokratycznego ładu. Jeśli Polska przesunie się w kierunku zideologizowanej(sic!) koncepcji państwa świeckiego, to ograniczy prawa obywateli w najbardziej podstawowych obszarach życia publicznego. Próżno szukać większego kłamstwa.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

czwartek, 17 lipca 2014

Nie będzie tematu aborcji gdy kler jej zabroni

Ksiądz inteligentny inaczej zaserwował wiernym antyaborcyjną piosnkę w kościele. Klecha z parafii w Brzezinach (kieleckie) po ostatniej kolędzie wywiesił listę datków, które w kopertach wręczali mu parafianie. Widać nie są hojne krnąbrne owieczki i nie chcą płacić za noclegi księdza w… hotelu. Parafialne pomieszczenia podobno nie spełniają wyszukanych gustów księdza. Klecha zabawił się na mszy w aportowany płód (sic!) który po latach śpiewa gorzkie żale wylewane w stronę matki, która zdecydowała się usunąć ciąże. Nie było porodu, nie było dziecka, nie wyrósł z niego dorosły, ale w chorej łepetynie księdza tkwi inny scenariusz.

Były już przypadki katooszołomskich odezw, by wyrodne matki decydujące się na skrobanki rozmawiały ze swoim „dzieckiem” , by kobiety, które poroniły ciąże, zachowywały się tak, jakby dziecko nadal w nich żyło, a potem dorastało. Co ciekawe żaden, ale to żaden lekarz, w przeszłości dokonujący zabiegów aborcji, a dziś trzymający się sutanny (jak Bolesław Piecha) nigdy, przenigdy nie był wzywany do rozmów z „dziećmi” które „zamordował”. Katotalibowe oszołomy nie mają odwagi narazić się pieszczochom Kościoła hołubionym w przeszłości przez PZPR…

Profesor Chazan jest jak żołnierz, który odmówił strzelania do górników- pouczył Józef Kloch widzów i przeprowadzającego z nim wywiad Jarosława Kuźniara. I tu się zgodzę, ale nie tak, jak by tego chciał hierarcha: strzelanie do robotników było zbrodnią, czynem niezgodnym z prawem, odmowa wykonania legalnego zabiegu przerwania ciąży przez Chazana również było złamaniem prawa. Coś się pomieszało w głowie pana w sukience: żołnierze strzelali do ludzi, Chazan odmówił dokonania aborcji płodu. Płodu, a nie zabicia dorosłego człowieka!

Episkopat wydał oświadczenie potępiające odwołanie swego ulubieńca z funkcji dyrektora szpitala im Św. Rodziny. Kościół w Polsce jest szczególnie zobowiązany do wiernego przestrzegania dziedzictwa św. JPII. Wolna droga, niech sobie przestrzegają, ale… wara od narzucania woli zmarłego bożka wszystkim Polakom, w tym niewierzącym. Biskupi przypominają, że wielu przedstawicieli życia publicznego, zwłaszcza politycznego, wyrażało swój hołd dla papieża. Naiwni ci biskupi, tak licytujący się tytułami doktorów i profesorów… Czy oni naprawdę nie dostrzegają, nie potrafią- czy nie chcą dostrzec?- że mało który polski polityk szczerze oddawał hołdy papieżowi Polakowi, że wszystko to był koniunkturalizm, przymilanie się na pokaz w celu osiągnięcia celów politycznych i finansowych? Biskupi wyciągnęli zapomniany już nieco termin „cywilizacji śmierci”. Świetnie! Niech powie coś o niej pan Hoser, kiedy przebywał w Rwandzie, niech powiedzą inni hierarchowie, jaklą to cywilizację życia zaszczepił Karol Wojtyła w Afryce, gdzie AIDS zbiera potężne żniwo. Bo sobie ubzdurał watykański bożek, że antykoncepcja (prezerwatywa) to grzech, zło i szatan i zabronił ich stosowania.

Twój Ruch zamierza pikietować przed szpitalami ze zdjęciami dzieci które narodziły się z wadami rozwojowymi. Niestety, wiele z tych istnień nie dożyje akcji Janusza Palikota… Katoprawicowi blogerzy- jedni uczepieni sutanny, drudzy spodni Kaczyńskiego- podnieśli jazgot, jakby Palikot dał po gębie Michalikowi! Milczeli zaś, kiedy wystawy aportowanych płodów organizowali w miejscach publicznych tzw. działacz pro-life. Milczeli, kiedy na ulicach miast pojawiały się rysunki wyobrażające płody zamrażane w azocie- tak, w ocenie katooszołomów, miało dokonywać się zamrażanie embrionów. Co za różnica- człowiek, dziecko, płód, embrion, komórka, czy plemnik, toż to jedno i to samo, daje dowód katoprawica! Usłużny Terlikowski już skamle, w szpitalu (w Wołominie), pod którym będzie pikietował Palikot, nie zabija się niepełnosprawnych dzieci, że to hańba, odwracanie diabelskie pojęć. Przemilczał Terlikowski fakt- może tego nie wie?- że pisioły rządzące miastem ZMUSIŁY władze szpitale do wpisania do statutu deklaracji jawnego łamania prawa. Po prostu odmówi wykonania zabiegu legalnej aborcji.

Bogdan Chazan uważa, że , przeciwstawił się lewicowej koncepcji zawodu lekarza. Jaka to koncepcja? Profesor dowodzi, że zgodnie z nią medyk ma być bezwolnym automatem pozbawionym zasad etycznych, wykonującym żądania pacjentów, podporządkowując się dyktatowi administratora, który płaci, więc wymaga. Bzdura na kanciastych kołach. Chazan, zadowolony z siebie mówi, że problem aborcji jest tylko pretekstem do rewolucji kulturowej, której celem jest zmiana postaw i świadomości, zablokowanie niepoprawnie myślącym dostępu do stanowisk kierowniczych. Profesor z nostalgią mówi, że pamięta czasy, kiedy wszyscy musieli jednakowo myśleć, by coś w życiu osiągnąć. O tak, osiągnęli… Chazan jest tu przykładem: posłuszny panom rządzącym krajem za komuny dziś posłuszny biskupom.

Swoją drogą Chazan wykonał majstersztyk, myk stulecia: nikt z prawicy nie wytyka mu przeszłości, nikt nie śmie dopytywać ilu dokonał aborcji. Może uważają, że dobrze robił skrobiąc płody, bo uniemożliwił przyjście na świat komuchom, lewakom, pali kotowcom i antyklerykałom? Wszyscy upajają się jego „bohaterstwem”, będącym gwałtem na wolnej woli pacjentki, odrzuceniem jej światopoglądu i braku poszanowania dla jej decyzji, pozbawieniem jej wyboru i, przede wszystkim, złamaniem prawa polskiego. Chazan śmieje się dziś z ich wszystkich!Chcą klechy zakazać aborcji? Niech startują do wyborów z partią Episkopat, niech wygrają i narzucą restrykcyjne prawo.

 Bogdan Chazan w tym roku i tak miał odejść na emeryturę: gdyby nie złamał prawa, odszedłby po cichutku, nikt by o nim nie słyszał, nie pamiętał, nie wiedział, że taki ktoś istnieje. A tak czeka go medialna kariera w żałosnych, katoprawicowych mediach, śmiechu wartych periodykach i przygłupich portalach. A prezes Kaczyński potrzebuje kogoś na Wiejskiej, kto będzie zdolny zastąpić Bolesława Piechę…

Link do filmu wstawiony za zgodą i wiedzą użytkownika portalu Youtube Baj-Kał  

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

wtorek, 15 lipca 2014

Św. Tomasz z Terlik znowu bredzi!

Bogdan Chazan odmawiając pacjentce wykonania zabiegu aborcji złamał prawo, za co spotkała go zasłużona kara: stracił stołek dyrektora szpitala, którym kierował. Profesor lansuje się od tego czasu w mediach- Chazan ponoć przebywa na urlopie- strojąc się w szaty męczennika. Wspierający go katooszołomi krzyczą o prześladowaniu katolików kłamiąc przy tym, że w dzisiejszej Polsce jest tak zły klimat dla wierzących, że nie mogą kierować oni szpitalami ani obnosić się ze swoim katolicyzmem. No cóż, ilość katotalibów nie poszła w jakość. Frondowy papież Terlikowski jest tu najlepszym przykładem.

Nie chce mi się przypominać, ile razy blogerzy przyłapali tego jegomościa na kłamstwie, manipulacji faktami i wciskaniu pospolitego, prymitywnego kitu o jakichś włamaniach hakera i publikacji przez niego tekstów podpisanych nazwiskiem Terlikowskiego, bo szkoda mojego czasu na babranie się w przeszłości. Czytając ostatnio tekst Renaty Rudeckiej- Kalinowskiej wpadłem na portal będący internetową tubą PiS, a tam przemawia św. Tomasz z Terlik! Głupotami, jakimi szafował, można by obdzielić z dziesięciu użytkowników tamtejszej platformy pyszniącej się, że jest niezależna. 53 sekundy wystarczyły Terlikowskiemu, by powiedzieć dużo, ale nie na temat, za to manipulować faktami, mijać się z prawdą lub jej nie dostrzegać.


„Wczoraj moja córka zadała mi proste, bardzo proste pytanie: tato, dlaczego chcą odwołać lekarza za to, że nie chciał zabić dziecka?”- łkał Terlikowski.

Mnie nie interesują tematy rozmów w familii Terlikowskich, ale mam mocne podejrzenie, że swej nieletniej córce naopowiadał bzdur, jakoby lekarzy dokonujący zabiegów aborcji byli hitlerowcami mordującymi ludzi w obozach zagłady. Jego, katotaliba,  prawo do szerzenia kłamstw. Kto wie, może wyjaśnił córce, że lekarzowi wciśnięto do ręki pistolet, pod ścianą ustawiono jej rówieśnika i nakazano: strzelaj? Ze istnieje coś takiego, jak płód, Terlikowski córce nie ujawni, jak sądzę? Czy rozmawia ze swoimi dziećmi o pedofilach w szeregach kleru, o łamaniu przez księży celibatu nawet się nie zastanawiam.


„Odpowiedź na to pytanie, choć pytanie jest bardzo proste, jest bardzo trudne”- kontynuuje Terlikowski.

Przede wszystkim pytanie jest bez sensu, bo nie można zabić dziecka, którego nie ma. Był płód w brzuchu kobiety. Płód, o którym wiadomo było, że ma poważne wady rozwojowe. Rozumiem, że język medyczny, terminologia, jest skomplikowana dla Terlikowskiego i idącej w jego ślady córki, ale nie ma potrzeby, by manifestował to publicznie. A propos córki: czy będzie zakonnicą, tak na marginesie?


„Ci, którzy chcieli, by profesor Chazan zabił niepełnosprawne dziecko, albo żeby przynajmniej wskazał innego kilera, muszą się zmierzyć z takim pytaniem, muszą sami sobie odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście rolą lekarza jest zabijanie niepełnosprawnych”.

Nie dociera do mózgu Terlikowskiego fakt, że nikt nie chciał, by Chazan zabijał niepełnosprawne dziecko. Chyba, że Terlikowski zna przypadek kobiety, która przywiozła na wózku inwalidzkim swe niepełnosprawne dziecko i zażądała, by je w placówce podległej wówczas Chazanowi zamordowano. Ja o takim przypadku nie słyszałem. Rolą lekarza jest przestrzeganie prawa, a ono- pisane przy współpracy z biskupami katolickimi- mówi o przypadkach dopuszczających aportowanie płodu. Niech się Terlikowski zmierzy z rzeczywistością, miast bredzić coś o mordowaniu niepełnosprawnych bo nie sądzą, by ktoś tracił czas na odpowiedzi na jego idiotyczne pytania, pozbawione logiki i sensu.


„Mnie się wydaje, że, generalnie, od zabijania są kaci”- rzecze Terlikowski.

Mam nadzieję, że popędzi zatem do szefa Ordynariatu Polowego i zażąda jazgotliwie, by ten przestał błogosławić polskich żołnierzy udających się na tzw. „misje pokojowe”, podczas których krew, również cywilów, leje się gęsto.


„Zawód kata jest obecnie w Polsce nielegalny”- idiotyzuje Terlikowski.

Czekam na statystyki Terlikowskiego: ile za komuny aborcji dokonał kat wykonujący wyroki śmierci na skazanych na KS? Idąc tropem manipulacji Terlikowskiego (bądź brakiem zrozumienia obowiązującego w Polsce prawa) każdy lekarz dokonujący aborcji godnej z prawem działa… nielegalnie!


 „Ale jeśli ktoś bardzo chce, żeby ktoś zabijał, to niech to robią kaci i niech to robią w innych sytuacjach”- poucza Terlikowski.

Wyszło szydło z wora! Kaci mogą zabijać, ale… kogo? Lewaków, ateistów, antyklerykałów, negujących „prawo boże”, wszystkich tych, którzy nie czytają „Frondy”?


„ Niewinni, a chorzy, powinni mieć prawo do życia, a lekarze powinni ich ratować a nie zabijać”- niczym sędzia oznajmia Terlikowski.

Płód z wadami rozwojowymi przyszedł na świat. Noworodek przeżył raptem 9 dni wspomagany lekami przeciwbólowymi…  Skoro lekarz powinien ratować, to niech to robi, już, teraz, zaraz, zamiast bawić się w jakieś idiotyzmy nazywane „klauzulą sumienia”, podpisywaniem katotalibskich list czy łamaniem prawa polskiego i szukania za to poklasku!

Składam wyrazy współczucia znajomym blogerom i części Redakcji „Faktów i Mitów” z racji zawodu zmuszonych do zaglądania na katooszołomskie portale internetowe, na których popis swej niewiedzy, pychy, buty i głupoty dają Terlikowscy. Trzeba mieć zdrowe nerwy, by przekopać się przez ten ocean bredni. Ja traktuję popisy Terlikowskich jako niezbyt udaną rozrywkę , słaby kabaret, tak też traktuję stand up Terlikowskiego.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

poniedziałek, 14 lipca 2014

Ubywa owieczek z coraz mniejszego stada

Czytam opinie pewnego księdza, który z błyskiem w oku znalazł winnych spadku liczby wiernych w kościołach: to lewackie media. Media należące do ateistycznych lewaków, by było wszystko jasne. Dziwnym trafem nikt nie podsunął pajacowi w czarnej sukience tekstu ustawy o Radiofonii i Telewizji, by zapoznał się z przepisami które wszyscy nadawcy, również niekatoliccy, muszą respektować. Nie ma tam słowa o odciąganiu katolików od niedzielnych mszy, ale bystre oko może coś dostrzegło między wierszami?

Fakty są takie, że coraz mniej Polaków uczestniczy w niedzielnej mszy. Polacy rzadziej się modlą i coraz częściej deklarują- również publicznie- że wiara ich nie obchodzi. Takie wnioski płyną z lektury kościelnego rocznika statystycznego dla lat 1991-2011, wydanego niedawno przez Główny Urząd Statystyczny i Instytut Statystyczny Kościoła Katolickiego.

W Polsce 88% ludności określiło się mianem katolików. To dane z Narodowego Spiszu Powszechnego z 2011, ale klechy wiedzą swoje: ich dane (ciekawe jakie?) mówią o 97%. Ale nic to, bo od lat maleje liczba osób deklarujących się jako wierzące (z 90 proc. w 1991 roku do 80 proc. obecnie), a także praktykujących systematycznie (z 52 do 48 proc.). Z 62 do 53,2 proc. spadł także odsetek Polaków, którzy deklarują, że codziennie się modlą. Nie najlepiej wygląda także liczba osób uczestniczących w niedzielnej mszy. Kościół od lat określa tę liczbę współczynnikiem dominicantes - bada to w ten sposób, że raz w roku, w określoną niedzielę, w parafiach odbywa się liczenie wiernych. W ub. roku episkopat zwlekał z opublikowaniem wyników. Wyglądało to tak, jakby hierarchowie chcieli ukryć niewygodne dla nich fakty: w latach 80. liczba dominicantes utrzymywała się na poziomie 50-55 proc. wszystkich wiernych, którzy mają obowiązek uczestnictwa we mszy. W 1982 roku wskaźnik podskoczył do 60%. Od 1989 roku przez długie lata liczba dominicantes utrzymywała się na poziomie 47 proc. Kolejny spadek (do ok. 45 proc.) przyniósł rok 2004, od 2008 odsetek dominicantes utrzymuje się na poziomie 40 proc. Z tym, że jest to tendencja spadkowa.

Jak tak dalej pójdzie- a nic nie wskazuje by było inaczej- za kilkanaście lat kościoły stojące na ziemiach polskich będą wynajmowane lub sprzedawane na cele komercyjne. W krajach Europy Zachodniej to już się dzieje. Polski nie stać na utrzymywanie obiektów sakralnych, chytrze nazywanych przez klechy zabytkami, niech łoży na nie Watykan. Radiomaryjne babcie, uzależnione od mediów toruńskiego biznesmena, Rydzyka, wiecznie żyć nie będą, zresztą pan Tadeusz w nieskończoność nie będzie uprawiał marketingu religijno- politycznego i kiedyś dokona żywota. Wnuczki babć nie palą się do kościoła, z kolei następcy Rydzyków, Michalików i Małkowskich są, delikatnie mówiąc, niezbyt wysokiej inteligencji, by porwać za sobą tłumy.

Za dużo głupkowatych księży, niedouczonych i głoszących kłamstwa w szkołach na zajęciach religii katechetów, kościołów, beznadziejnych skrajnie katolickich programów w tiwi, nieudolnie rozpolitykowanych biskupów. Jest przesyt tego wszystkiego, ale… im i tak mało!

Polacy! Katolicy! Naiwni wierni! Nie żądajcie od pana Hosera, by zlitował się nad ks. Wojciechem Lemańskim. Nie wieszajcie psów na toruńskim biznesmenie, Rydzyku. Nie miejsce za złe hierarchom kościoła katolickiego w Polsce, że ci przymykają oko na pijaństwo podwładnych, łamanie celibatu, związki homoseksualne i molestowanie seksualne nieletnich. Nie zgrzytajcie zębami podczas paplaniny Głódzia, Michalika czy Małkowskiego. Nie wychodźcie z kościołów podczas politycznych przemówień kleru. Nie wyłączajcie odbiornika kiedy ze szklanego ekrany zieje nienawiścią bosonogi Cejrowski lub wytrzeszcza oczy mylący prawdę ze swoimi pobożnymi życzeniami papież Terlikowski. To oni- i tylko oni!- są odpowiedzialni za spadek liczby wiernych oraz tzw. powołań wśród księży. Pocieszające jest, że sami tego albo nie dostrzegają (albo nie chcą dostrzec), albo nie są świadomi swej kreciej roboty. Podcinają gałąź, na której siedzą i nawet o tym nie wiedzą.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

czwartek, 10 lipca 2014

9 dni: przestroga dla katotalibów

Zmarło dziecko kobiety, której Bogdan Chazan, pupil katotalibów pokroju Terlikowskiego, odmówił wykonania zabiegu aborcji. U płodu w łonie matki zdiagnozowano tak poważne wady rozwojowe, że dla rozsądnego lekarza oczywiste było, że bezsensowne jest zmuszanie kobiety do urodzenia. Jest jedno ale: rozsądny lekarz nie podpisze tzw. klauzuli sumienia, a nią właśnie kierował się Chazan łamiąc polskie prawo, przedłużając w nieskończoność zbędne badania pacjentki zamiast skierować ją do innego szpitala na zabieg.

Dziecko przeżyło 9 dni, zmarło wczoraj. Króciutki żywot nie byłby możliwy bez intensywnej opieki lekarskiej w szpitalu bielańskim i środków przeciwbólowych aplikowanych maleństwu, przede wszystkim morfiny. Czy pan Terlikowski pobiegnie do dyrektora szpitala i będzie wydziwiał pod oknem jego gabinetu, że faszeruje narkotykami najmłodszych? Nie, on ma ważniejsze sprawy: wypisuje bzdury zmieszane na poły z idiotyzmami pod adresem prezydent Warszawy, która zgodnie z prawem odwołała Bogdana Chazana z funkcji dyrektora szpitala Św. Rodziny po kontrolach, które wykazały złamanie prawa przez lekarza. Terlikowski wył chyba z rozpaczy przez noc całą, obecnie łka w rękaw sutanny ks. Bortkiewicza z którym naradzają się, jak ekskomunikować Hannę Gronkiewicz- Waltz za respektowania prawa polskiego. Poznałem sporo osób, którym klechy odmawiały prawa do aktu apostazji, które marzą o ekskomunice a nie mogą się jej doprosić i nic! Może zaproponuję im, by udali się po prośbie do Terlikowskiego właśnie? Dziwne, że katotalibski papież nie obłożył jeszcze klątwą HGW. Widać nie ma na to czasu zajęty produkcją kłamstewek, bredni i bełkotliwych majaczeń na swoim portalu, który nie jest nawet parodią kabaretu.

Zaniemówiły klechy, ucichli posłowie katoprawicy, żaden z nich nie raczył skomentować śmierci dziecka, które nie musiało się rodzić, bo jego los był od dawna znany, wiadomo było, że bardzo szybko umrze. Kiedy kobieta nosiła w sobie płód, tzw. „obrońcy życia” pilnowali, by nie była w stanie dokonać aborcji, choć miała do tego prawo. Jej prawo i jej wybór, a nie jakichś idiotów w sutannach i ich popleczników którym wydaje się, że są wyroczniami i pozjadali wszystkie rozumy. Gdzież oni są, gdzie się wszyscy podziali, dlaczego nikt z nich nie komentuje śmierci dziecka, a tyle mieli do powiedzenia, nierzadko w jego imieniu, kiedy było płodem w łonie matki? Jarosław Gowin ośmiela się bredzić, że Bogdan Chazan padł ofiarą politycznej nagonki! Były minister sprawiedliwości nie waha się głosić kłamstw… Słusznie szef SLD, Leszek Miller, nazwał Chazana mianem religijnego psychopaty. Ja rozwinąłbym jeszcze tą myśl: psychopata religijny, ale i totalitarny. Chazan świetnie się czuł w minionym ustroju, za tzw. komuny, źle mu za demokracji a wie doskonale, że dziś do totalitaryzmu najbliżej ma kościół katolicki, dlatego też robi wszystko, by się mu przypodobać, by się przypodobać Michalikom, Nyczom, Hoserom i innym. Wolna droga, w swoim domu niech robi, co mu się żywnie podoba, niech zmusza swoją rodzinę do wprowadzania w życie ”nauk” i bełkotów hierarchów katolickich i pouczeń Terlikowskiego, ale niech nie waży się zmuszać do tego pacjentów, którzy sobie tego nie życzą!

Wniosek o zadośćuczynienie finansowe zapowiedział już pełnomocnik pacjentki Bogdana Chazana, zmuszonej do urodzenia dziecka, które wczoraj zmarło. Pozwany będzie i szpital, i Bogdan Chazan. Prokuratura prowadzi już śledztwo ws. narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarza szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie. Niech to będzie sygnałem dla katotalibów w lekarskich kitlach, że ich „prawo naturalne” nie obowiązuje pacjentów, którzy kierują się w życiu prawem polskim, swoim sumieniem i żyją w zgodzie z własnym światopoglądem.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

środa, 9 lipca 2014

Sutanna nie nęci młodych

Jest źle, niedobrze, fatalnie wręcz, alarmują watykańscy funkcjonariusze o sytuacji tzw. powołań w Polsce. Europejski Kongres Powołaniowy, który zakończył się na dniach w Warszawie, bije na alarm: liczba młodych ludzi chcących poświęcić (czytaj: zmarnować sobie życie) na rzecz kościoła katolickiego systematycznie spada.

Od czasu śmierci Karola Wojtyły liczba wstępujących do seminariów spadła prawie o połowę. W 2005 roku do seminariów diecezjalnych zgłosiła się rekordowa liczba kandydatów - 1145. Ale już rok później liczba kandydatów spadła do 1029, w 2007 chętnych było raptem 786. W ub. roku przyjęto jedynie 589 kandydatów, co oznacza spadek o 48 proc. w porównaniu z 2005 r. To dobrze rokuje na przyszłość! Jeszcze nie tak dawno episkopat szczycił się eksportem polskich księży, ale jak tak dalej pójdzie niezbędny będzie import. Byle nie z Dominikany!

Spece od powołań błędnie analizują przyczyny tak małej liczby kościelnego narybku. W ich ocenie winą jest niż demograficzny, emigracja oraz kryzys wiary. Polsce nie grozi wyludnienie, kraj nie wymiera, więc jeden argument odpada. Drugi również jest bezsensowny: nie wszyscy młodzi wyjechali i nie wszyscy wyjadą. Trzeci argument jest nie na miejscu: czy tacy jak Paetz, sądzony b. ksiądz pedofil Zbigniew Ryckiewicz, Wojciech Gil, Józef Wesołowski i wielu im podobnych wierzą w katolickiego Boga? Przyczyna jest zupełnie inna: młodzi nie garną się do seminariów, bo żyjemy w innym świecie, w innej Polsce. Proszę prześledzić miejsca urodzenia polskich hierarchów rozdających karty w polskim kościele: ogromna większość z nich pochodzi z wiosek zabitych dechami. Dla nich seminarium, kościół, stan kapłański był nie ostatnią, ale jedyną deską ratunku na poprawę swego losu, swojego bytu. Co taki Głódź osiągnąłby w Bobrówce pod koniec lat 60-ych ub. wieku, jaka przyszłość czekała na Kazimierza Nycza w latach 70-ych w Starej Wsi, kim byłby dziś Józef Michalik wychowujący się w Zambrowie, co robiliby inni, którzy mieli do wyboru zatęchłą wieś i biedę lub beztroskie życie na koszt państwa w seminariach duchownych? Tyle że czasy się zmieniły, młodzi widzą i wiedzą, że mają do wyboru inną drogę kariery. Mało który z nich marzy o karierze księdza katolickiego. I do nich dotarło, że nawet wśród sutannowych są równi i równiejsi: nie wszyscy mogą zostać Struzikami świątyni opatrzności bożej lub dziwiszowym Krakowa. Młodzi widzą również, że mimo sprzyjającej klerowi władzy dochodzi już do procesów przeciwko pedofilom w sutannach, że koloratka nie zapewnia już immunitetu, mimo wysiłków episkopatu i klerykałów pokroju wiceministra sprawiedliwości, zakonnika Królikowskiego. Poza tym kto z młodych ludzi pójdzie z ufnością do seminarium by natknąć się na czerwone majtki pana Paetza? I wreszcie najważniejsze: Polacy to już nie tylko katolicy, a wśród katolików nie przeważają moherowe babcie i barany, którym można wcisnąć największą, najbardziej wierutną bzdurę. Kto z młodych jest gotowy na starcie z dociekliwym, pyskatym i wykształconym przeciwnikiem? Do tego nie przygotuje seminarium, pleban w swoim pokoju czy arcybiskup w swoim łóżku.

Duchowość, wsłuchiwanie się w głos Boga, świadectwo własnego życia? Takie płytkie kawałki mają porwać młodych, zachęcić ich do ubrania się w czarną sukienkę? Kto ma być dla nich wzorem: biznesmen Rydzyk, handlarz krwią Dziwisz, pedofile Gil i Wesołowski, developer Leszek Karpiuk, czy kabareciarze Zawitkowski, Małkowski i Oko? Papież Franciszek jakiś czas temu zachęcił, by kościół w Polsce modlił się niestrudzenie o nowe powołania kapłańskie. Podziękował polskiemu kościołowi za to, że powołał tylu robotników na swoje żniwo. Szkoda, że na żniwo Watykanu, a nie Polski…

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Katotalibów trójca święta

Nie ma sprawy prof. Chazana, sprawa jest o wiele bardziej poważna: jest zamach na polskie prawo, polskie państwo, prawa i wolności obywateli. To dzieje się na naszych oczach. Katolickich talibów w kitlach lekarskich wspierają poupychani w ministerstwach funkcjonariusze kościoła katolickiego (Królikowski), posłowie należący do Opus Dei oraz PiS-macy zginający karki przed skrawkiem sutanny.

Już nawet nie ze zdumieniem, lecz z rozbawieniem czytam wypowiedzi polityków prawicy. Zasiadających w parlamencie,by było śmieszniej! Ich żałosne wypociny dowodzą, że panowie ci byli w szkole na bakier nie tylko z anatomią, ale i biologią. Ale jeśli studiuje się tzw. teologię ciała, bliżej nieokreśloną „naukę” polskich klechów, to czego można spodziewać się więcej? Jeden z takich dyletantów, Żalek, twierdzi, że kobieta, zmuszona do urodzenia niepełnosprawnego dziecka (które ma przed sobą maksymalnie kilka miesięcy życia) decyzjami prof. Chazana, powinna się cieszyć. Dlaczego? Bo dziecko, w ocenie posła, nie czuje bólu, bo… nie ma mózgu! Nie ma mózgu, to nie ma cierpienia!- orzekł zadowolony z siebie poseł. W gruzach legła wiedza medyczna, mozolnie budowana przez lata, przez wieki, bo katolicki polski poseł gotów jest oddać życie za swe twierdzenie, że człowiek jest w stanie żyć, funkcjonować bez mózgu! Cud! Czyżby wstawiennictwo świętego Karola?

Inny as katoparwicy, Jaworski,będący członkiem (bez skojarzeń…) pewnej kabaretowej komisji sejmowej ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski w studiu telewizyjnym wymachiwał zdjęciem noworodka pozbawionego czaszki. Szczęśliwy twierdził, że dziecko to potrafi się uśmiechać. Gdybym był cynikiem, żądałbym od radiomaryjnego sługi odpowiedzi, czy w przyszłości pan poseł pomoże dziecku rozwijać swe pasje, znaleźć szkołę, pracę, zawrzeć związek małżeński? Polityk już nawet nie wprawiał w zażenowanie swoimi kłamstwami o „mordowaniu” nienarodzonych, do czego rzekomo zmuszają katolickich lekarzy politycy lewicy. Jeśli takie coś, jak polityk PiS, publicznie bredzi, że dzieci bez mózgu mają więcej mózgu od prof. Joanny Senyszyn, to złożyłbym wyrazy współczucia wyborcom, którzy zmarnowali swój głos na takiego dyletanta. Dyletanta, który kłamie, że prof. Chazan nie złamał prawa.

Swoją drogą ciekawe to pisowskie środowisko: pani Gosiewska zna osoby poczęte z gwałtu, osoby zgwałcone, jej koledzy na wyścigi chwalą się znajomością dzieci żyjących bez mózgów i bez czaszek, ale- dziwnym trafem- nikt z nich nie kwapi się jakoś do adoptowania upośledzonego czy niechcianego dziecka...

Szkoda mego czasu na brednie i pierdoły zmieszane z bełkotem katotaliba Terlikowskiego, który już chyba mianował się świeckim papieżem radiomaryjnej Polski. Jegomość ten, charakteryzujący się wytrzeszczem oczu (w młodości nosił chyba za bardzo ściągnięty warkoczyk) najchętniej skazałby na stos prof. Romualda Dębskiego, który ujawnił zdjęcia noworodka „uratowanego” przed „morderstwem”. Terlikowskiego boli prawda, nie potrafi przyjmować do wiadomości faktów, toteż bazuje na swoich idiotyzmach, pobożnych życzeniach i manipulacjach graniczących z kłamstwami. Dziwnym trafem zdjęcia prof. Dębskiego katotaliba doprowadziły do furii, ale fotki prezentowane przez radiomaryjnego polityka- już nie.

Rozumiem postawy panów reprezentujących katoprawicę, głoszących swe brednie, ale dziwię się politykom lewicy. Dlaczego nie przychodzą na dyskusje bez Konstytucji, bez tekstu ustawy aborcyjnej by poprosić katotalibów, gdzież tam są nakazy „mordowania małych dzieci”, i „zabijania nienarodzonych”?

Żalek, Jaworski, Terlikowski, Trzej katotalibowie. Święta trójca. Jaki marzą im się stołki w katolickiej Polsce? Minister zdrowia, szef PAN, szef TVP? Widziałbym ich raczej w kabarecie, lub w polskiej komedii. Szkoda, że Bareja, choć wiecznie żywy, to jednak nie żyje.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 4 lipca 2014

Paragraf dla katolekarzy łamiących prawo polskie

W Polsce przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w trzech przypadkach:

-gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej (bez ograniczeń ze względu na wiek płodu)
-gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej)
-gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (do 12 tygodni od początku ciąży)

Proszę przyjrzeć się uważnie tym trzem punktom. Nie, nie trójcy, choć katoprawicy wszystko kojarzy się nie z d…, to z kościołem. Nie ma mowy w tych punktach o „dziecku nienarodzonym” i „mordowaniu małych dzieci”. Prawica mogłaby się wreszcie dokształcić, nauczyć, co to jest aborcja, co to człowiek, a co to płód i zygota. Wielcy „obrońcy życia” mają gdzieś prawo kobiety nie tylko do decydowania o sobie, swej macicy i płodzie, ale i mają gdzieś jej prawo do wyboru. Zagrożenie dla życia i zdrowia? A kogo to tam obchodzi pośród tych Oków, Hoserów i innych, „wybitnych” znawców nauki i medycyny w sutannach i ich popychadeł zwanych posłami?

Nielegalne przerwanie ciąży upstrzone jest paragrafami, usuwający ciążę lekarz, jak i poddająca się zabiegowi kobieta podlegają karze pozbawienia wolności. Nie mam nic przeciwko, chociaż restrykcyjną ustawę aborcyjnej zawdzięczamy politykom katoprawicy, z których część po dziś dzień zasiada w Sejmie oraz lewicowemu rządowi, który w okresie 2001-2005 nie zrobił nic, by przepisy złagodzić. Jeśli jednak karze podlega lekarz dokonujący nielegalnej aborcji, to dlaczego ustawa nie przewiduje kar dla lekarza, który łamie prawo, odmawiając dokonania aborcji legalnej? Nie próbuję nawet szukać odpowiedzi na to pytanie, już słyszę wrzask „obrońców życia” na kolejne prześladowanie katolików!

Stołeczny Ratusz kombinował, jak sprawić, by prof. Chazanowi włos z głowy nie spadł po tym, jak ten odmówił wykonania zabiegu jak najbardziej legalnej aborcji. Zanim wykombinował, kierowana przez profesora placówka została ukarana grzywną w wysokości 70 tys. złotych. To efekt kontroli przeprowadzonej na zlecenie ministra zdrowia i NFZ. Ciekawe: kiedy pozywani są księża pedofile biskupi krzyczą, że odszkodowań nie będzie płacił kościół katolicki, by ofiary kierowały swe finansowe roszczenia do księdza. Czy to samo powiedzą w przypadku prof. Chazana? Dlaczego płacić ma publiczny szpital, a nie profesor? Politycy katoprawicy, wspierali przez katooszołomów pokroju będą darli ryje, że to zamach na wolność i życie, żaden z nich nie powie o respektowaniu prawa. Niech wygrają wybory, sięgną po władzę i niech całkowicie zabronią aborcji, badań prenatalnych, antykoncepcji oraz seksu partnerskiego, ależ będzie cyrk!

Dla partii i ugrupowań lewicowych widzę inne rozwiązanie, inną drogę: powinny one złożyć w Sejmie wniosek o wpisanie do ustawy aborcyjnej kar dla lekarzy łamiących prawo, czyli odmawiających wykonania zabiegu legalnej aborcji. Nikt ich nie zmusza do wyboru specjalizacji, przed studiami mogą zapoznać się z ustawa aborcyjną i dowiedzieć, co ich czeka w przyszłości, czy są w stanie zagwarantować pacjentkom korzystanie z ich praw. Po drugie: minister zdrowia musi sporządzić listę placówek, w których kobieta może dokonać legalnego zabiegu. Odmawia jej pan Chazan czy Kutasiński, więc pacjentka musi mieć alternatywę. Nie musi pomagać jej osobiście minister, jak przed laty Ewa Kopacz, ale musi wiedzieć, gdzie się udać, miast bezradnie krążyć zbywana przez katotalibów w kitlach.

Wszystkim katooszołomom chciałbym również przypomnieć kłamstwo, jakim szafują politycy, na których oni głosują: że obecna ustawa aborcyjna jest kompromisem. Niech więc powiedzą publicznie, między kim zawartym. Politykami i kobietami? Nie. Politykami i biskupami katolickimi. Z czego ustąpiło państwo na rzecz kleru i dlaczego do tego dopłaciło i ciągle dopłaca?

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

wtorek, 1 lipca 2014

Katofaszyści czy rasiści religijni?

Odżyłem nieco po weekendzie w terenach zielonych gdzie przytruło mnie świeże powietrze. Nie jestem jeszcze w formie, ale mam przed sobą kilka dni urlopu, mam więc nadzieję na stanięcie na nogi, zatem... do roboty!:)

Żyję w kraju w którym poczucie humoru nie cieszy się poważaniem. Próżno szukać w Polsce zrozumienia dla wybitnych artystów, autorów, filmowców i twórców rozchwytywanych przez resztę świata. U nas panuje zaścianek z kadzidłem, średniowiecze przeplatane z niewiedzą, głupotą i brakiem inteligencji potrzebnej jeśli nie do zrozumienia satyry, to chociaż podejścia do niej z dystansem. Dorota Nieznalska, Martin Kippenberger czy Maurizio Cattelan nie mają czego szukać w Polsce. Niedawne wydarzenia pokazały, że również Rodrigo Garcia jest w RParafialnej persona non grata.

Sztuka "Golgota Picnic" pochodzącego z Argentyny dramaturga doprowadziła do pasji tzw. środowiska katolickie, gotowe powiesić na najbliższej latarni uznanego w świecie artystę. Śmieszne jest, że ogromna większość protestujących, podjudzanych przez katolickich biskupów, spektaklu nie widziała na oczy! Pisali o tym bluźnierstwie w internecie nasi dziennikarze- to najczęściej krzyczana przez radiomaryjne babcie, odurzonych sterydami młodzianów i zwolenników PiS opinia. Może to i lepiej, że nie widzieli spektaklu na oczy, bo zgłupieliby jeszcze bardziej? Kultura i sztuka jest, jak się okazuje, dla wybranych, ale na pewno nie dla katoprawicowego widza. Dla niego toruński milioner, ślubujący ubóstwo zakonnik Rydzyk, serwuje płytkie, nienawistne seanse badziewia w swoich mediach i… to im wystarcza. Nie jest im potrzebny ktoś taki, jak Garcia: uhonorowany w 2009 roku Europejską Nagrodą "Nowe Rzeczywistości Teatralne" przyznawaną artystom, którzy wytyczają nowe szlaki refleksji i ekspresji we współczesnym teatrze. Tyle że katooszołomy współczesności nie rozumieją, o przyszłości nie myślą oglądając się w przeszłość.

Zastanawiam się, czy katoprawica kompletnie już zidiociała i skretyniała, czy to raczej ostatnia prosta lub zakręt przed nią? Nikt nikogo nie zmusza do oglądania, słuchania i brania udziału w spektaklu rzekomo obrażającego jakieś bliżej niezdefiniowane „uczucia religijne”. Tępym i niezbyt inteligentnym widzom, oczywiście spod znaku katoprawicy, przeszkadzało będzie zawsze nie tylko „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, ale i pełna fantazji „Stawka większa niż życie”. Zadziwiające, że tak wybiórczo traktujący tzw. naukę społeczną kościoła katolickiego, wskazówki papieża, Pismo Święte dosłownie interpretują sztukę teatralną nie poświeciwszy nawet czasu do jej obejrzenia. O czym to świadczy? Czy nie o tym, że protestujący w Poznaniu wyborcy katoprawicy albo nie potrafią korzystać z szarych komórek, albo ich nie posiadają. Możliwe, że zabiła ja katolicka, radiomaryjna propaganda, sieczka lansowana przez katooszołomskie media. Widać nie zrozumieli, że nie wszyscy Polacy, również katolicy, muszą i chcą oglądać "święte" obrazy, "cudowne" źródełka, relikwie JPII, twórczość tegoż, procesje, "Pasję" Gibsona itp.

Kto wygrał w Poznaniu, pytają mnie znajomi? Nikt nie wygrał, przegrała mądrość, zdrowy rozsądek, poczucie humoru i polska Konstytucja. Ona przede wszystkim! Władze Poznania, z prezydentem miasta na czele, nie zachowały bezstronności w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych i nie zapewniły swobody ich wyrażania w życiu publicznym. Złamano za to prawo reżysera, aktorów i widzów do wystawienia, brania udziału w sztuce i oglądania jej. Dziwię się organizatorom, jak również prezydentowi Grobelnemu, że uzbrojony w Konstytucję nie stawił czoła głupkowatym proboszczom, przeżartym pychą biskupom i niedouczonym babciom. Tu nie było przekroczenia granic smaku artystycznego, bo go być nie mogło z jednej, prostej przyczyny: wybitny, wolny artysta nie zna słowa granica. Nie istnieje coś takiego, istnieje cenzura, oczywiście katolicka. Sztuka zawiera treści pornograficzne, obrażające katolików? Zabawne, ale ci sami katolicy nie protestowali, kiedy prowadził ich molestujący w przeszłości kleryków Juliusz Paetz?

Słyszę o porozumieniu na linii Leszek Miller- Janusz Palikot, TR-SLD. I dobrze! Najwyższa pora zakopać topór wojenny, zakończyć prawienie złośliwości pod swoim adresem, bo wyborcy obu partii są już zmęczeni bezsensowną szarpaniną na lewej tronie sceny politycznej. Porozumienie i współpraca to nie wchłonięcie jednej partii przez drugą, ale i tego zdają się nie rozumieć nie tylko wyborcy, ale i politycy katoprawicy. I lewica, i TR, i inne partie przeciwne rządom katoprawicy mają w ręku oręż: afera taśmowa, deptane prawo obywateli do prywatności, szał katoprawicowych talibów prowadzonych przez skompromitowanych biskupów na dżihad, padających plackiem przed biskupami polityków, chcących religijnością na pokaz zasłonić swoje draństwa i dyletanctwo. Wybory do parlamentu niebawem, sztuką byłoby  przegrać je przy tak sprzyjającym klimacie!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)