czwartek, 29 sierpnia 2013

Polskę rozkłada klerykalna ekonomia

Minister finansów, podobnie jak premier Donald Tusk, szuka wymówki na dalsze zadłużanie państwa. Środowy, sejmowy występ Jacka Rostowskiego nie przeszedł bez echa, znamy już temat weekendowych programów politycznych. Rostowski usprawiedliwiał się, że wzrost gospodarczy Polski w roku 2013 przewidywał na prognozie Europejskiego Banku Centralnego z września 2012 roku. To Bank Centralny pomylił się, a za jego wyliczani poszli wszyscy, więc wszyscy się pomylili, zwalił z siebie winę minister. 0,9% wzrostu PKB, zamiast zapowiadanych 2,2%. Gdzieś zapodziało się 1,3%! Zadowolony z siebie Rostowski dowodził, że wzrost w całej Unii wyniósł -0,9 PKB, więc… cieszcie się, Polacy! Słowa o tym, że ekonomia klerykałów rozłożyła kraj na łopatki.

Deficyt budżetowy wzrośnie, o ok. 20 mld. złotych. Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, więc jest nadzieja, że większych zobowiązań na barki Polaków rząd już nie wrzuci. Słuszne pytanie, zadane przez posła SLD, Ryszarda Zbrzyznego: co to za kataklizm się stał, że w budżecie zabrakło tyle pieniędzy? Odpowiedź znalazł krytyk rządu, Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota: Polski po prostu nie stać na kosztowny duet Tusk- Rostowski. Nie zamierzam streszczać zarzutów, celnych i mocnych, pod adresem premiera i ministra finansów,  spodziewam się, że zainteresowani oglądali debatę, bądź migawki z niej. Wyprowadzony z równowagi Rostowski, przygwożdżony celnymi uwagami, zareagował histerycznie. Pan minister bardzo żałuje, że jego krytycy z opozycji, żądający jego głowy, nie mogą podać się do dymisji! Powinni odejść, oznajmił pan Jacek Vincent.

Minister finansów nie po raz pierwszy okazał butę, arogancję i pogardę. Szczęśliwy posiadacz polskiego obywatelstwa, przyznanego przez premiera Jarosława Kaczyńskiego, zarzuca opozycji, że nie słyszy żadnych propozycji nowej polityki gospodarczej, które rząd mógłby od ręki przyjąć. Cóż, posiadacz 3 wielkich domów, 5 mieszkań, bogaty emeryt z majątkiem szacowanym na ok. 60 milionów złotych, który nigdy nie pozna losu polskich emerytów, może patrzeć na krytyków z góry. Jak to, pan minister nie słyszał żadnych propozycji na ciężkie czasy? A proszę bardzo, kilka pierwszych z brzegu, po kolei: PiS żąda od premiera, by zajął się sprawami zdjętego krzyża w komendzie radomskiej policji, PSL opowiada się za mniejszym prześladowaniem (sic!) chrześcijan w Platformie Obywatelskiej, Solidarna Polska łasi się do biskupów i Tadeusza Rydzyka… Nie chce mi się grzebać w „programach” partyjek typu PJN czy tuzów pokroju Korwina- Bzikke, bo to strata czasu! Jedyny program gospodarczy, zdolny cokolwiek w kraju zmienić, to propozycje Ruchu Palikota, w symbiozie z programem SLD. Szaleństwo? Nie, fazę nieudolnych eksperymentów już mieliśmy, nie stać nas na dalsze marnowanie publicznych miliardów, obecny, lansowany, przegrany model gospodarczy, który wygenerował miliony bezrobotnych, nędzarzy, oraz masę bezdomnych,  nie stać nas na utrzymywanie partyjnych korporacji, ssących pieniądze z budżetu nie gorzej, jak Kościół katolicki!

Nie tak dawno zapoznałem się z tekstem blogera nocri, który bardzo boi się Ruchu Palikota i jego lidera dowodząc, że partia jest przystawką do głosowań dla PO i wesołą kampanią w damskich rajtuzach. Nie zaglądałem posłom i posłankom pod spodnie/ spódnicę,więc nie pozostaje mi nic innego, jak spróbować uwierzyć na słowo dociekliwego blogera. Od siebie polecam jednak zapoznanie się z programem Ruchu Palikota, bo ten przeczytali chyba tylko wyborcy, członkowie RP, a trudu tego nie zadali sobie zawistnicy Janusza, dziennikarze i zwolennicy PiS, katoprawicy i klerykalnego, polskiego bajzlu. Nie tak dawno Janusz Palikot w tygodniku Romana Kotlińskiego chwalił model norweskiej gospodarki, wielki państwowy fundusz emerytalny, wart 740 mld. $! Wartość funduszu wzrosła od 2005 roku czterokrotnie, a rząd norweski przewiduje, że do 2020 roku wzrośnie o kolejne 50 %! W Polsce pieniądz ten dawno by już wyparował, przekazano by go na ubogi Kościół katolicki! Tak, Norwegowie mają ropę naftową, dzięki której stać ich na zaspokojenie potrzeb emerytów, zapewnienie godziwym emerytur. Tyle że Polska podobno ma gaz łupkowy. Ba! Trwa już podobno eksploatacja złóż! Gdzie trafią zyski i dlaczego do kieszeni amerykańskich koncernów?

Śmieszy mnie radość radiomaryjnych z PiS, którzy aż przebierają kaczymi nóżkami, by wskoczyć rządowe ławy i ministerialne fotele. Cóż to za alternatywa: niegospodarni klerykałowie, trwoniący publiczne pieniądze, wydający miliardy na zachcianki watykańskiego Kościoła mają być zastąpieni za podobnych sobie? Nie jestem zwolennikiem PO, ale w tej chwili to najlepsza partia z prawicy, która nadaje się do sprawowania władzy, mimo nieudolności, błędów, zaniechań i strachu przed Kościołem. PiS jest jeszcze gorszy! Zbieranina klerykałów, ministrantów Rydzyka, z których większość ma jakieś odchyły od normy, skoro jak fetysz działa na nich sutanna! Nie tacy politycy są potrzebni Polsce, psujowie są zbędni! W dodatku rządy katoprawicy spod znaku PiS to dalsze obdarowywanie Kościoła polskim majątkiem, przerzucanie na barki państwa finansowania całkowitej kościelnej działalności i biznesów, panoszenie się kleru, inwestowanie w radiomaryjne biznesy itp. Ile będą kosztowali budżet PiS-macy, wypisujący w periodykach bzdury na pograniczu fantazji, gdzieś trzeba będzie upchnąć w mediach publicznych wszystkich tych redaktorów Gzymsów?

 Na październik zapowiadany jest kongres Ruchu Palikota, na którym ma się odbyć nowe otwarcie, nowy rozdział w polityce. Czy będzie to marsz po władzę Palikota, czy po współrządzenie, czy po przetrwanie- okaże się w 2015 roku. Do niego szmat czasu, który działa na korzyść partii z lewej strony sceny politycznej, takich jak SLD, oraz na Ruch Palikota. Czy ta partia jest lewicą, czy centrum, czy centrolewicą, znaczenia nie ma, jej wrogowie mają lepsze pomysły i recepty, ale, dziwnym trafem, nikt nigdy ich nie wybrał i nie słuchał, do Sejmu się nie dostali. Ich pomysłem na życie jest ciągłe narzekanie, żądanie zmian, ale kiedy już ktoś nowy pojawi się na scenie... w dalszym ciągu narzekają, na nowego również! Gdy otrzymam zaproszenie na październikowy kongres, na pewno go odwiedzę, zrelacjonuję i podzielę się swoimi przemyśleniami. Nie, nie jestem zafascynowany Januszem Palikotem, jego Ruchem i jego posłami. Mnie nikt nigdy nie namówi na wybór między dżumą (PO) a cholerą (PiS). Wolę wybierać między większym (SLD), a mniejszym złem (RP). Zresztą kto, prócz klerykalnej prawicy i klechów twierdzi, że SLD i RP to zło?

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 28 sierpnia 2013

Obsesja lobby egzorcystów

W Bielsku- Białej istnieje Diecezjalna Szkoły Nowej Ewangelizacji śś. Cyryla i Metodego. Jej zarząd nie narzeka na nadmiar pracy, skoro znajduje czas na zajmowanie się bzdurami. Zarząd wydał oświadczenie, w którym wzywa do zaprzestania ośmieszania w mediach głównego nurtu tzw. posługi egzorcystów. Klerykałowie żądają, by ustała wesołość, zniknęły kpiące komentarze i umilkła krytyka, która spotkała fantastę w sukience, niejakiego Przemysława Sawę.

Katolicki ksiądz, chyba mający Polaków, nie tylko katolików, za idiotów rodem ze średniowiecza, jakiś czas temu straszył wiernych szatanem. Sawa na serio twierdzi, że zły duch czai się dosłownie wszędzie, m.in. w muzyce i filmach. Wszyscy, którzy zapoznali się z broszurą duchownego i jego tezami- rzekomo udowodnionymi, bo będącymi jakoby opisem doświadczeń egzorcystów- dosłownie pękali ze śmiechu! Kto wie, może ten i ów parsknął nawet szatańskim śmiechem?

XXI wiek, środek Europy, duży kraj nad Wisłą, a facet w sukience przedstawia wiernym swoje wizje, pobożne życzenia i manipulacje jako fakty. Koń by się uśmiał! Zarząd wspomnianej szkoły szybko zrozumiał, że trzeba ratować resztki powagi i upadłą reputację księdza Sawy. Księdza, który dziwnym trafem zasiada w tymże zarządzie szkoły! Taki mały, katolicki zbieg okoliczności! Zarząd wystosował więc oświadczenie (dostępne na witrynie internetowej szkoły), w którym broni swego sutannowego pracownika. Przyznam, że dość rozpaczliwe pismo klerykałów i księdza wzbudziło we mnie większą wesołość, niż broszura wielebnego, której publikacji on sam dziś zakazuje. By nie ośmieszać się dalej, tym tłumaczę jego cenzorski zabieg i nieudolne zasłanianie się własnością intelektualną. Tłumaczenie, że broszura służy ludziom wierzącym, oznacza jedno: ksiądz odkrył smutną dla siebie prawdę, że ateiści nie dają się nabierać na katolickie gusła i czary, no i... próżno szukać przypadków "opętania" wśród niewierzących! Co stało na przeszkodzie, by ksiądz przekazał swoją broszurkę kolegom po fachu, miast ujawniać ją światu? Podejrzewam, że jakieś 10% kleru to ludzie wierzący, więc istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że pisanina trafiłaby we właściwe ręce. Bo i po co dzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi wiary w diabła? Co się wydarzyło w Kościele, że kler tak zaniedbał wiarę w Boga, skąd taka fascynacja "siłami ciemności", demonami, egzorcyzmami i straszeniem naiwnych wiernych? Dosypują coś sobie do wina, czy może szkodzi kanibalizm, jakim jest spożywanie ciała Chrystusa? Jeśli egzorcyści tak rwą się do czynu, niech poddadzą zabiegom Tadeusza Rydzyka i jego kumpli w sukienkach, posłów z partii pewnego prezesa, oraz katooszołomskich dziennikarzy, usiłujących obrzucać błotem ks. Adama Bonieckiego, z którego zrobili adwokata diabła.

Redaktor pewnej katoprawicowej gazety, pisowskiego periodyka, chwalił się w ubiegłym roku otrzymanym od kogoś medalionem ze św. Benedyktem, nad którym jakiś ksiądz odprawił egzorcyzm. Niestety, nie sfilmowano umykającego z kawałka metalu złego ducha... Taką sam wisiorek miał otrzymać prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Nie widziałem go na szyi Jarosława, ale postaram przyjrzeć się jego kotu, możliwe, ze zwierzaka uszczęśliwiono biżuterią.

 -Szatan ostatnio strasznie się uaktywnił. Nie słyszałem, by kiedyś działał tak mocno jak teraz. Trzeba uważać- zdradził jakiś czas temu Jan Szymborski, katolicki ksiądz, oczywiście egzorcysta.

Niezapomniany Leslie Nielsen w 1990 roku znakomicie zagrał w komedii "Egzorcysta 2 i 1/2", chyba pora na kontynuację filmu, czas na nowe odcinki. Z polskim specjalistami od "wypędzania szatana" z "opętanych", z facetami w czerni w rolach głównych! Jedno mnie zastanawia: klechy podkreślają, że egzorcyści to służby obecne w Kościele... Służby! Kiedy komisja wspólna rządu i episkopatu, jak zwykle za plecami Polaków, bez naszej zgody i wiedzy, uzna, że tym członkom specjalnej, kościelnej służby, należy się resortowe wynagrodzenie?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Wierni nie chcą polityków w sutannach

Polacy są zdania, że księża powinni ograniczać publiczne wyrażanie swoich prywatnych poglądów na tematy niezwiązane z religią, Badanie CBOS przeprowadzone na grupie ok. tysiąca respondentów, ale, jak powtarzają sukienkowi, nie o ilość, lecz o jakość chodzi. Nie sądzę, by CBOS przeprowadzał swoją ankietę wśród ateistów i antyklerykałów, bo wyniki byłyby jeszcze bardziej niewesołe dla kleru. Wynik badań i tak jest miażdżący dla Kościoła.

Co z przeprowadzonej ankiety wynika? Dużo. Przede wszystkim to, że inne są oczekiwania wiernych wobec kleru, że nie po drodze owieczkom z pasterzami. Katolik nie musi być- i nie chce- być postrzegany jako wyborca PiS, radiomaryjny elektorat, ale tak to się w Polsce ułożyło, że religia związała się z polityką w podobny sposób, jak to niegdyś zrobił wielki biznes. Gdy zabrakło oligarchów obściskujących się z politykami wysokiego szczebla, lukę po nich wypełnili biskupi, którym wydaje się, że są politykami wypowiadającymi się w imieniu wiernych. Tymczasem wierni, jak się okazuje, nie życzą sobie polityków w sutannach. W ubiegłym roku zdarzyło mi się odwiedzić, po wielu, wielu latach, katolicki kościół. W charakterze fotografa, na prośbę znajomych dokumentowałem chrzest ich pierworodnego. W pamięci utkwiło mi marnej jakości, słabe merytorycznie polityczne kazanie klechy, który reklamował prasę i media toruńskiego biznesmena, Tadeusza Rydzyka, oraz koła Radia Maryja. Byłem świadkiem komentarzy zgromadzonych w kościele, którym sposób prowadzenia mszy przez radiomaryjnego księdza się nie podobał. Nie tego oczekują w kościele katolicy, nie po to zachodzą do świątyni, by słuchać idiotycznych, przesiąkniętych polityką i nienawiścią, kazań klechy, któremu pomyliło się powołanie!

Kościoły pustoszeją. To nie jest żadna nowość, to nieuchronny proces, którego autorami nie są jakieś bliżej nieokreślone siły, wojujący ateizm czy antyklerykałowie. To efekt działalności Kościoła, polskich biskupów i księży, rozpolitykowanych w kruchcie i w mediach. Politycy w sutannach, zaangażowani w trwająca bez przerwy kampanię wyborczą, stracili kontakt z wiernymi, zachwalając z ambony partię igrek i prezesa iks. Co to ma wspólnego z odkrywaniem przed wiernymi prawd wiary, tajemnicy zmartwychwstania Chrystusa, wniebowzięcia Maryi czy też poznawania Pisma Świętego, Zeus chyba tylko raczy wiedzieć! Najwidoczniej klerowi znudziło się studiowanie świętych czytanek, toteż skupili się na politykowaniu. Nie tędy droga, ale tego klechy nie dostrzegają. Jakakolwiek krytyka pod adresem kleru spotyka się z ich wrogością i komentarzami, że Kościół ma prawo wypowiadać się w każdej sprawie. Dlaczego jednak nie wypowiada się w sprawie pedofilii wśród kleru, nadużyć niesławnej, złodziejskiej Komisji Majątkowej, alkoholizmu wśród sukienkowych, łamaniu przez nich celibatu, wyłudzaniu gruntów i nieruchomości od państwa? Bo o takich tematach, istotnych dla Polski, istotnych dla Polaków, mówi się za zamkniętymi drzwiami? Druga sprawa: czujesz w sobie, jeden z drugim, polityczne zacięcie, więc zrzucaj sutannę, zakładaj partię i spełniaj się na tym polu! Przed laty cieszył się popularnością w Polsce serial "Detektyw w sutannie", dziś oglądamy, niemal każdego dnia, mizernej jakości show "Polityk w sutannie". Aż dziw bierze, skąd sutannowi mają tyle czasu na występy w mediach! Czyżby nie mieli już intencji, mszy, modlitw?

Kościół się nie zmieni, póki na jego czele stoją Głodzie, Michaliki, Nycze, Dziwisze i Hosery. Sutannowi politycy od siedmiu boleści, nie znoszą krytyki pod swoim adresem, a ta coraz częściej będzie ich spotykać. Panowie ci przyzwyczaili się, że czapkuje przed nimi polityk każdej partii prawicowej, zrobią wszystko, by księżą z powołania, pokroju Wojciecha Lemańskiego czy Krzysztofa Mądela, mówiący mądrze, do ludzi i na temat, zniknęli z oczu wiernych, bo to zbyt wielka dla rozpolitykowanych sukienkowych konkurencja. Zawiść i zazdrość ogarnia hierarchów, kiedy słyszą i czytają w/w księży bo wiedzą, że nigdy im nie dorównają prostym, ale SZCZERYM funkcjonariuszom Kościoła. Co biskupom z tytułów kościelnych, wpływów, władzy, skoro nie potrafią trafić do serc wiernych, pozostawiając po swoich przemówieniach niesmak? Wierni Kościoła katolickiego potrzebują Lemańskich, potrzebują Mądelów, potrzebują innych kapłanów, którzy wiedzą, że Kościoła i polityki nie da się połączyć, że jest to błędna droga. Były takie partie, jak ZCHN, jak LPR, które marnie skończyły, realizując polecenie katolickich biskupów. Polacy skreślili te partie raz na zawsze. Wszystko wskazuje na to, że za kilka- kilkanaście lat skreślą inną partię: episkopat.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 23 sierpnia 2013

Kler polski prześladuje ateistów

Wypijam morze herbaty. Czarnej, mocnej, bez cukru. Nie znoszę herbaty owocowej, na wypicie której nikt nigdy mnie nie namówi, z prostej przyczyny: bo mi nie smakuje. Nie wyobrażam sobie, by ktoś zasypywał mnie pytaniami, a dlaczego, może się napijesz, spróbuj, bo to dobre, smakuje ludziom, a może zastanowisz się jednak, tylko jeden łyczek. Polski ateista takiego komfortu nie ma, nie smakuje w spokoju, przy bezstronności polskich władz oczywistego dla siebie faktu, że bóg/bogowie/siły nadprzyrodzone, które miały stworzyć człowieka, nie istnieją. Na każdym kroku czają się katoliccy strażnicy, gotowi przypominać o każdej porze dnia i nocy, że ateizm jest be, to zło, wymysł szatana, a ateiści to ludzie drugiej kategorii, jak nie trzeciej. Spadkobiercy komunizmu, nihilizmu, New Age i wszelkiego zła tej ziemi, a nawet wszechświata. Walące kościelne dzwony zagłuszają ateistom wolną wolę przypominając, że wolny światopogląd jest w Polsce fikcją.

Natknąłem się niegdyś na tekst radiomaryjnego klechy, niejakiego Bartnika, który marnuje się w mediach tatki Rydzyka. Urodzony minister propagandy, umiejętnie posługujący się nieprawdą, mylący fakty, miejsca, postaci i zdarzenia napisał: 
„Wojujący ateizm jest dziedziczony, SLD dziedziczy w dużej mierze zło komunizmu, Ruch Palikota – zło nihilizmu, Platforma Obywatelska i Unia Wolności – zło laicyzmu i liberalizmu, a wszystkie one wraz z ugrupowaniami ateistów społecznych – zło ateizmu i relatywizmu moralnego, choć niektóre jednostki są tak niezorientowane ideowo, że nawet nie wiedzą, co dziedziczą. W każdym razie sytuacja Polski pod ich rządami robi się tragiczna”. 

Okazuje się, że Polską rządzą ateiści, to oni są winni obecnej sytuacji w Polsce! Smoleńskie kadzidło mocno zaszkodziło sutannowemu! Słowa prawdy pan Bartnik nie napisał, jednego zdania refleksji nad obecną sytuacją w Polsce, do której doprowadzili klerykałowie, politycy, którzy dbają o kiesę Kościoła kosztem Skarbu Państwa. Nic z tym wspólnego nie mają ateiści! Kolejny już rząd, spełniający wszystkie życzenia i zachcianki hierarchów Kościoła katolickiego prowadzi kraj na manowce, a radiomaryjny ksiądz łka, że sytuacja w Polsce jest tragiczna, bo panoszy się ateizm, nihilizm i relatywizm moralny? Bo coraz bardziej podnoszą głowy przeciwnicy panoszenia się kleru? Że za Dorotą Rabczewską, skazaną za obrazę „uczuć religijnych” ujęło się mnóstwo ludzi, mających dosyć sobiepaństwa kościelnych funkcjonariuszy, religijnych nakazów usankcjonowanych prawnie, w tym konkordatu. Dlaczego niewierzący ma uważać, by nie obrazić „uczuć religijnych”, nigdzie niezdefiniowanych? Ateista nie musi znać „prawd wiary”, katechizmu, obrzędów religijnych, całej tej szopki, bo i po co mu ją poznawać, skoro jest mu do niczego niepotrzebna? I taki jeden z drugim klecha ma czelność łgać publicznie, że katolicy są w Polsce prześladowani! Jeśli ktoś kogoś prześladuje, to kler katolicki ateistów, przy biernej, a nawet życzliwej postawie władz. Kler zaś bredzi, że bycie ateistą jest... modne! Taka bzdura mogła narodzić się tylko w głowach radiomaryjnych hierarchów.

Tadeusz Pieronek publicznie ogłosił, by ateiści siedzieli cicho. Bo co? Klątwą ich obłoży, bo bolą pytania odważnych ateistów, dlaczego państwo łoży na Kościół i jego zabawki? Ateiści nie mają nic przeciwko wierze w Boga, przeciwko religii. Kler natomiast widzi w ateistach wroga i zło. Tatko Rydzyk, oburzony jest na ateistów, rzekomo nienawidzących Kościoła katolickiego, atakujących  Henryka Hosera, który rozprawił się z ks. Lemańskim. Rydzyk oznajmił, że ateiści nie mają prawa wypowiadać się na tematy kościelne. A jakim to prawem on i jemu podobni mogą wypowiadać kłamstwa o niewierzących, wypowiadać się w ogóle na ich temat? Jeśli katolicy wymagają od ateisty szacunku dla swej religii, to niech sami uszanują prawo niewierzącego do niewiary i wolnego sumienia. Tymczasem polski episkopat szczyci się komisją ds. dialogu z niewierzącymi. Po co to i komu potrzebne, tym bardziej, że na czele tego ciała stoi radiomaryjny biskup, Mering? Z kim on będzie rozmawiał, z Gowinem, Michnikiem, Kwaśniewskim i im podobnymi ateistami? Waldemar Chrostowski, katolicki ksiądz oczywiście, przestrzega przed uleganiem pokusie myślenia o ateistach w następujący sposób: 

„Dlaczego nie mielibyśmy zostawić ich w spokoju? Są autentyczni, odnaleźli swoją prawdę. A my mamy swoją. A zatem żyjmy razem w pokoju, pozostawmy innych takimi, jacy są”.

Kościelni akwizytorzy nie odpuszczą, wejdą przez okno, gdy wskażesz im drzwi!

Mam złe wieści dla radiomaryjnych, św. Tomasza z Terlik i całego tego katooszołomskiego towarzystwa, dla których ateizm jest religią, którego wyznawcy trafią, w ocenie świętojebliwych, do katolickiego piekła. Otóż nieomylny papież , Franciszek, skrytykował postawę wszystkich, którzy uważają, że tylko katolik może czynić dobro. W majowej homilii podczas mszy w Watykanie Franciszek oznajmił publicznie, że nie można wznosić murów wobec niewierzących, bo to prowadzi do wojen. Franciszek przywołał fragment Ewangelii o tym, że niektórzy uczniowie Jezusa uważali, iż ktoś spoza ich grupy nie może czynić dobra, a ateiści nie idą po śmierci do piekła. Znając polskie realia, nie dziwię się, że słowa papieża przemilczano, w Watykanie zmanipulowano i sprostowano, oraz przetłumaczono z włoskiego na wolskie.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 21 sierpnia 2013

Jeszcze wojsko, czy już ministranci- pielgrzymi?

Kształtowania postaw obywatelskich, wartości duchowych, wiedzy historycznej, a także doskonalenia kondycji fizycznej oraz promocji wojska w społeczeństwie. Szef Sztabu Generalnego WP (wojskowych pielgrzymek?) ma jeden sposób, jak powyższe cele zrealizować. Sposobem tym jest pielgrzymka wojskowych na Jasną Górę! Nie pozostaje mi chyba nic innego, jak napisać list do d. dowódcy baterii, dziś pułkownika WP, by zwrócić uwagę, że inaczej realizował podnoszenie mojej i kolegów z plutonu fizycznej krzepy, kiedy służyłem w wojsku; błądził, mylił się? Szef Sztabu jasno dał do zrozumienia, czego po dzielnych wojakach oczekuje, w rozkazie nr 572/SG/BK z dnia 4 czerwca 2013 roku określił zasady udziału w pielgrzymce katolickiej. Bardzo musi się nudzić gen. Gocuł, skoro zajmuje się pisaniem religijnych rozkazów… Może powinien dorabiać na pół etatu w Ordynariacie Polowym?

Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym, ale kogo obchodzi art. 25 Konstytucji Polski? Z pewnością nie Szefa Sztabu, nie szefa Ordynariatu Polowego, nie szefa MON, katoprawicowych posłów również, o rządzie i premierze nie wspomnę. Oni wszyscy stoją na straży, ale nie Konstytucji, lecz samozadowolenia hierarchów Kościoła katolickiego oraz kapelanów wojskowych. Wszyscy doskonale pamiętają kłamliwe insynuacje pod adresem komendanta radomskiej policji, Karola Szwalbe, który rzekomo miał zabronić udziału w pielgrzymce swoim podwładnym. Komendant publicznie ogłosił, że nie ingeruje w sposób spędzania urlopów przez swoich podopiecznych. Urlopów! A czy wojskową pielgrzymkę zasilą jedynie wojskowi będący na urlopie, czy raczej będą brali w niej udział w ramach służby? Skoro Szef Sztabu wydaje rozkaz w przygotowaniu i realizacji katolickiej pielgrzymki, rodzą się niewygodne dla niego pytania. Umożliwił udział żołnierzom w pielgrzymce, ma do tego prawo, o czym mówi art. 53 Konstytucji stanowiący, że wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Jest tylko jedno ale: koszta pielgrzymkowej imprezy poniosą nie pielgrzymi, nie Ordynariat Polowy, lecz MON. Czyli budżet państwa de facto! Jak wyglądają te beztroskie wydatki w dobie kryzysu, w którym wszyscy rzekomo muszą oszczędzać? Konkordat, na który co i rusz powołują się biskupi, Szefa Sztabu w ogóle nie powinien obchodzić! Zresztą próżno tam szukać zapisów zmuszających państwo do finansowania kościelnych imprez. Organizowanie kultu publicznego należy do władzy kościelnej zgodnie z przepisami prawa kanonicznego i z zachowaniem odpowiednich przepisów prawa polskiego. Przepisy te nigdzie nie wspominają, by Kościół przerzucał na barki podatników koszta swoich imprez!

W ubiegłym roku wyprawa wojaków na Jasną Górę kosztowała podatnika 439 567,62 zł. Słownie- czterysta trzydzieści dziewięć tysięcy, pięćset sześćdziesiąt siedem złotych, sześćdziesiąt dwa grosze. Prócz nich do Częstochowy udali się celnicy, policjanci, strażacy, wszyscy na koszt państwa! Kapelani służb będą mieli okazję do ubiegania się o awans, mając ku temu niezwykle mocne podstawy, w końcu zaharowywać się tak latem, w sierpniu, mało kto potrafi! Nie sądzę, by w Sztabie Generalnym odmówiono im honorów, splendorów i nagród. Może i szef Ordynariatu chapnie jakąś nagrodę pieniężną za koordynowanie akcji pielgrzymkowych?

Zastanawiam się, czy w tegorocznej pielgrzymce wziął udział b. szef Ordynariatu Polowego, Sławoj Leszek Głódź, ksywa Actimelec?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rydzyk, medialny faszysta?

Znajoma blogerka napisała, że nie ma już siły komentować bzdur , głupot i bredni hierarchów Kościoła katolickiego, którzy, na nieszczęście dla Polski, znaleźli przystań w kraju nad Wisłą. W życiu prywatnym i zawodowym mam pewną zasadę: oszczerstw i bredni,miotanych pod moim adresem, nie komentuję i nie dementuję, prawda i tak wychodzi na jaw. Jako bloger poruszam tematy, które zdrowym rozsądkiem i mądrością mają czasem niezbyt wiele wspólnego. Bo jakoś tak się dzieje, że „występy” kleru katolickiego przeczą zdrowemu rozsądkowi i balansują na pograniczu głupoty, zmieszanej na poły z manipulacją. Życie pisze blogerski scenariusz, a że klechy zajmują w mediach więcej miejsca, niż dziennikarze, to oni i ich komentarze, zachowania i reakcje są tematem, obok którego nie przejdę obojętne. Dobrze, pisze do mnie inny bloger, a polityka? Piszę o niej cały czas, między wierszami, ale nie skupię się tylko na niej, na posłach, partiach i programach odpuszczając klechom. Im więcej i dłużej się o nich pisze, tym więcej plotą głupstw i więcej popełniają błędów i gaf, pokazują prawdziwe oblicze, które z chrześcijańskim miłosierdziem mają tyle wspólnego, co św. inkwizycja ze zbawieniem. Dziś słowo o toruńskim biznesmenie.

Tatuś Tadeusz Rydzyk nie przegapił okazji, by pouczyć bojaźliwą KRRRiTV, jak ma wyglądać rynek mediów, oraz jakie stacje powinny znaleźć się na cyfrowym multipleksie. W mniemaniu sukienkowego biznesmena, jedno miejsce na multipleksie dla jedynej (sic!) katolickiej stacji, czyli TV Trwam, to jest nic. Powinno być tyle mediów prawdziwie polskich, z polskim systemem wartości, ile jest procent Polaków w Polsce i tyle procent mediów katolickich, ile jest procent katolików. Przyznam, że większej bzdury dawno nie słyszałem. Autorem ostatniej był ten sam Tadeusz Rydzyk, który po pomyślnej dla siebie decyzji KRRiTV, na mocy której otrzymał upragnione miejsce na multipleksie pouczył, że media powinny być polskie. Czyli katolickie. Nie wiem, czy toruński tata wierzy, że powtórzona po stokroć brednia stanie się prawdą, w którą wierzą słuchacze Radia Maryja, widzowie Trwam i wyborcy PiS, ale na pewno wierzy, że jego słowo z katolickimi mediami ciałem się stanie, przy bardziej sprzyjającej mu władzy. PiS Jarosława Kaczyńskiego już o to zadba, by w Twoim domu, Czytelniku, brzmiał jedynie katolicki głos. Co prawda w ocenie Rydzyka katolickie media nie znaczą pobożnościowe. Biznesmen tłumaczy, że chodzi o system wartości, który media przekazują, o to, czy szanują dekalog. Bo dramatem jest, kiedy go nie szanują, łka tatko rozpaczający, że niemal wszystkie media w Polsce nie są polskie, nie tylko pod względem struktury własności, ale i struktury wartości. Media będą wtedy polskie, gdy będą miały WŁAŚCIWĄ strukturę wartości. Katolicką. Czytaj: radiomaryjną! Co dalej, do pracy w mediach zamknie się drogę la niekatolików i wszystkich tych, którzy nie ukończyli uniwersytetu toruńskiego tatki? Dziennikarze zamiast legitymacji prasowej będą posługiwali się zaświadczeniem od proboszcza, że są praktykującymi katolikami,słuchającymi Radia Maryja i oglądający TV Trwam?Ile jest procent katolików w Polsce, mityczne 95%, kiedy apostatom odmawia się wykreślenia z kościelnych ksiąg?

Telewizja publiczna od wielu lat przezywa kryzys finansowy, spada oglądalność, maleją wpływy z reklam. Nie tylko z tego powodu, że pojawiła się konkurencja i robi lepsze programy. Odwrót widzów sprzed odbiornika tv trwa i nic nie zatrzyma tego procesu. Chyba, że nastanie w końcu w Polsce rząd, który zmieni idiotyczny zapis w ustawie o Radiofonii i Telewizji, który stanowi, że wszyscy nadawcy zobowiązani są respektować chrześcijański system wartości. Konia z rzędem temu, kto przedstawi definicję tegoż! Czy ma to być respektowanie dekalogu? A tatko Rydzyk go przestrzega od a do zet, skoro bożkiem jego mamona, a Trwam częstokroć mija się z prawdą? Widzowie to nie tylko katolicy, to również innowiercy, ateiści, oraz katolicy, którzy nie życzą sobie polityczno- religijnej, nachalnej propagandy płynącej z telewizyjnego odbiornika.

Tadeusz Rydzyk i stojący za nim politycy marzą o wyeliminowaniu z rynku wszystkich, którym nie po drodze z Trwam, i tymi "wartościami chrześcijańskimi", które rzekomo "ubogacają" społeczeństwo. To nic innego, jak medialny faszyzm! Toruński klecha marzy, by to jego polityczna telewizja i pomniejsze telewizyjki, podlizujące się Kościołowi i PiS, pozostały jedynymi graczami na rynku. Przy chylącej się ku upadkowi TVP rysuje się szkodliwy dla Polski scenariusz: TV Trwam przy pomocy sprzyjających jej polityków zostałaby telewizją publiczną. Kto chce, niech nie wierzy...

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 16 sierpnia 2013

Katolickie cuda nad Wisłą, bajek ciąg dalszy

Nieznośne upały minęły, ale skutek ich działania dał się odczuć niektórym hierarchom kościelnym. Klimatyzowane, biskupie pałace i limuzyny nie dają ulgi napromieniowanym głowom, w których myśli pod wpływem słońca szaleją. Można odnieść wrażenie, że zaawansowany wiek, czarne, przyciągające słońce ubranie i promienie słoneczne bardzo szkodzą niejednemu biskupowi. Przykład? Henryk Hoser, pogromca ks. Lemańskiego, dał świadectwo, że jemu polski klimat szkodzi. Hierarcha zaczyna bredzić!

Bełkot, jakim posługują się na potrzeby owczarni kościelni hierarchowie, nie różni się tak bardzo od żenującej wypowiedzi pana Hosera na temat tzw. cudu nad Wisłą. Pan ksiądz wymyślił sobie, że żadnego militarnego cudu nie było, bo był tylko jeden- katolicki, maryjny! W nocy z 14 na 15 sierpnia 1920 roku miało mieć miejsce UDOKUMENTOWANE objawienie żydówki z Betlejem nad wojskami rosyjskimi. Ciekaw jestem, kto zebrał dowody, ateista Piłsudski? W ocenie Hosera, Miriam wprawiła wroga w taki popłoch, że ci zmykali, gdzie syberyjski pieprz rośnie! Zabawne, a może i obrzucała waleczna Izraelka, której potomkowie ani chybi pracują dziś w Mossadzie, granatami ruskie wojska? Gdybym wierzył w bajki panów pokroju Hosera, to zastanowiłbym się, jakież oblicze pokazała Maryja rosyjskim sołdatom? Lico posłanki Sobeckiej, Pawłowicz, czy może Fotygi? A może Maryja dokonała cudu, ukazując rozgniewaną twarz Macierewicza? A propos: mam mocne podejrzenia, że hoserowe świadectwo maryjnego „cudu” wygrzebał Macierewicz właśnie, na jakimś przygranicznym bazarze, na którym odnalazł też i dowody „zamachu” smoleńskiego. Zawsze zadziwiało mnie przywiązanie Kościoła do bajek, posługiwanie się nieprawdą, mitami, tudzież przemilczanie prawdy: bajki są tam udokumentowane, a faktów, jak układanie się wielbionego przez Kościół po dziś dzień Kordeckiego, układającego się na Jasnej Górze ze Szwedami (oryginalne dokumenty dostępne są w jednym ze szwedzkich muzeów) kościelna korporacja nie dostrzega, bądź ukrywa przed wiernymi. Czekam na propozycję, by zlikwidować wojsko polskie, pozamykać nieliczne jednostki wojskowe, pozostawiając na placu boju katolicki Ordynariat Polowy i wojskowe parafie. Oni Polskę obronię, z bożą pomocą!

Za Boga, Honor i Ojczyznę warto zapłacić najwyższą cenę, pouczył Hoser. Śmieszne są to słowa w ustach hierarchy, który wysługuje się Watykanowi! Ojczyzna jego tam jest właśnie! Dał tego dowód m.in. August Hlond, prymas Polski, który w 1939 roku dał świadectwo, że płacić nie zamierza, czmychając z Polski. Wrócił w 1945 roku, po wojnie. Trwa proces beatyfikacyjny tego tchórza, pan Hoser nie protestował w Watykanie, widać chce, bo do takiego świętego modlili się katolicy… A gdzie była przenajświętsza panienka, kiedy Polskę dopadły rozbiory, powstania, druga wojna światowa, Katyń, co robiła, kiedy Wielka Trójka decydowała o powojennych losach Polski, dlaczego wtedy cudu nie dokonała? Była na urlopie? No i… dlaczego dopuściła do innego cudu, morderstw w Rwandzie, w której pan Hoser przez lata przebywał?

Jak to możliwe, że zamka się usta księdzu Lemańskiego, który głosił prawdę, a pozwala się głosić publiczne dyrdymały skompromitowanemu hierarsze? Taki cud możliwy tylko nad Wisłą!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Karol: policjant, który pozostał sobą

Karol Szwalbe, w ostatnim czasie najbardziej medialny polski policjant, postanowił wystosować list otwarty do radomskich policjantów. Znienawidzony przez katooszołomów i pisiorków, którzy zarzucają mu, że od zdejmowania krzyży ze ścian komisariatu przestępczość nie zmaleje. Nie zmalała również po ich zawieszeniu, ale tego pisiory zdają się nie wiedzieć. Szwalbe jest za to bardzo popularny wśród zwolenników świeckiego państwa, którzy gotowi są stanąć w obronie komendanta, którego klerykalna sitwa najchętniej wyrzuciłaby ze stołka, zajął stanowisko w swojej własnej sprawie. Treść listu z pewnością znają już wszyscy zainteresowani, nie będę zamieszczał jego treści, lecz istotną część:

„W całej swojej pracy zawodowej kierowałem i kieruję się szacunkiem wobec drugiego człowieka, bez względu na jego wyznanie religijne. Szanuję i utrzymuję kontakty służbowe z osobami reprezentującymi różne religie i związki wyznaniowe, co przekłada się na właściwe relacje pomiędzy Policją a lokalnymi społecznościami(...).Nikogo nie namawiałem i nie będę namawiał by, jak to napisano – zdejmował krzyż ze ścian swojego pokoju. W radomskiej sali odpraw było i będzie miejsce dla wizerunku patrona Policji(…).Proszę uszanować to, że sam jestem osobą niewierzącą i związku z tym postanowiłem, iż w moim gabinecie i sekretariacie będą tylko symbole państwowe. Ja sam szanuję przekonania innych i wyrażam ubolewanie, że niektóre osoby mogły moje postępowanie odebrać jako atak na ich przekonania religijne”. 

Rzeczowo, na temat i z klasą. Nic dodać, nic ująć, panie inspektorze! Znakomite, jakże trafne, zwięzłe i rzeczowe słowa, które są miażdżącą odpowiedzią na bzdurne i kłamliwe katooszłomskie histerie! Gdzież ten „atak na Kościół i wiarę”, gdzie ta „obraza uczuć religijnych”, wreszcie gdzie ta buta i arogancja, o której wspominały anonimowe, klerykalne pieski gończe, które na smyczy prowadza radomski biskup? Otrzymali jasną odpowiedź od Karola Szwalbe, ale nie spodziewam się, by ją przyjęli do wiadomości i zrozumieli. Polacy katolicy, pokroju św. Tomasz z Terlik, tłumaczący słowa papieża na polski, nie zrozumieli AK do tej pory, że symbolem państwowym Rzeczypospolitej nie jest krzyż katolicki. Takie kłamstwa głoszą co jakiś czas panowie w sutannach, ale ich mijanie się z prawdą jest żenujące i wywołuje uśmiech politowania, tudzież stukanie się palcem w czoło. Jaka „wojna religijna”, od kiedy to ateizm jest religią, w jakich kapuścianych głowach narodziły się te chore wizje?

Kolejny raz ośmieszył się i skompromitował pisowski Bond, Tomasz Kaczmarek, który wysmażył skargi gdzie się tylko dało. Nie powiadomił chyba tylko Trybunałów w Hadze i w Strasburgu, oraz papieża Franciszka! Senator PiS, Skurkiewicz, zapomniał chyba, że istniej coś takiego, jak wolna wola, a światopoglądu nie ma prawa nikt nikomu narzucić, zatem niecelowa jest jakakolwiek rozmowa wyjaśniająca miedzy inspektorem Szwalbe a szefem MSWiA a prokuratorem generalnym. W tym PiS zaczadzeni są kadzidłem smoleńskim do reszty! Prokurator ma się zająć sprawą zdjęcia krzyża ze ściany gabinetu komendanta policji?! Tym bardziej, że krzyż zdjął sam komendant, bo miał taką wolę, tak chciał zrobić, więc zrobił, bo nie jest mu potrzebny wizerunek symbolu religijnego podczas wykonywania obowiązków służbowych? Czyżby religia smoleńska miała inne przepisy, które stanowią, że raz zawieszony krzyż na ścianie jest świętością, której nie ma prawa nikt ruszyć, nawet papież, czy Chrystus, gdyby tylko zjawił się na ziemi?

Moim marzeniem jest, by szefami policji byli tacy funkcjonariusze, jak inspektor Karol Szwalbe, jego samego zaś widziałbym w fotelu szefa całej, polskiej policji. Człowiek ten udowodnił po raz kolejny, że nie boi się stać na straży państwa prawa. Państwa, którego radiomaryjni biskupi, wspierani przez katooszłomskich polityków sobie w Polsce nie życzą. Dla nich ważniejsze są ich własne widzimisię, popierane przez nieobowiązujące Polskę i jej mieszkańców prawo kanoniczne i „naturalne”, które zmuszałoby wszystkich do wyznawania jedynej słusznej religii katolickiej, czczenia symboli i kłaniania się w pas biskupom. Zapomnijcie, radiomaryjni! Wasze pobożne życzenia, „złote myśli”, cały ten stek bzdur nadaje się do wyrzucenia na śmietnik. Proponuję zapoznać się z Konstytucją Rzeczypospolitej, zwłaszcza z art. 53, który mówi o wolności, prawach i obowiązkach człowieka i obywatela RP. Nie ma tam słowa, że Polak to katolik, dla którego krzyż katolicki ma być ważniejszy od godła.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Patron kierowców- do reklamacji!

Z danych dotyczących stanu bezpieczeństwa w ruchu drogowym wynika, że w okresie od stycznia do czerwca 2013 roku doszło w Polsce do 14 931 wypadków drogowych, w których 1 331 osoby zginęły,a  18 433 osoby odniosły obrażenia ciała. Policji zgłoszono 168 738 kolizji drogowych.

Komisja Europejska rok w rok, w lipcu, pochyla się nad statystykami krajów członkowskich. Wiceprzewodniczący Komisji, Estończyk Siim Kallas, unijny komisarz ds. transportu cieszy się, że niemal wszystkim państwom należącym do Unii udało się obniżyć liczbę ofiar śmiertelnych wypadków drogowych. Niestety, w gronie tym próżno szukać Polski: dochodzi u nas do największej liczby kolizji na drogach i w których ginie najwięcej osób! Na drogach Europy każdego dnia w wypadkach życie traci ok. stu osób, to nie napawa optymizmem. Marzeniem Kallasa jest, by do 2020 roku liczba ofiar na drogach zmalała o połowę. Czy to możliwe? Tak, odpowiada Estończyk. Przede wszystkim należy przyjrzeć się, jakimi samochodami poruszają się Europejczycy, skąd i dokąd jeżdżą. Nie tak dawno, w 2010 roku przyjęto plan działania na rzecz bezpieczeństwa drogowego w Unii. Przewiduje on bardziej rygorystyczne normy bezpieczeństwa aut, udoskonalenie szkolenia kierowców, oraz skuteczne egzekwowanie przepisów ruchu drogowego. Tak, tak, w Polsce również, zatem odwagi, panowie policjanci! Pełen wyrozumiałości, życzliwy uśmiech na widok pijanego biskupa za kierownicą pojazdu powinien przejść do historii! Pijany za kierownicą to potencjalny zabójca.

Unijny program na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach obejmuje siedem celów:

- poprawę środków bezpieczeństwa dla samochodów ciężarowych i osobowych
- budowę bezpieczniejszych dróg
- rozwój inteligentnych pojazdów
- lepsze zasady egzaminowania i szkolenia kierowców
- skuteczniejsze egzekwowanie przepisów
- ograniczenie liczby rannych
- nowe działania dotyczące motocyklistów

Wszystko to wygląda dobrze na pierwszy rzut, oka, ale… tu jest Polska! Polska, mieszkam w Polsce, mieszkam tu, tu, tu tu!- jak śpiewał Kazik. W Polsce nie może być po europejsku, musi być po katolicku! Kiedy byłem na urlopie, bycząc się to tu, to tam, nie zwracałem uwagi, odcięty od informacji, co się dzieje w kraju i na świecie. A działo się m.in. 25 lipca, w dniu wspomnienia świętego Krzysztofa, patrona katolickich kierowców. Dzień Bezpiecznego Kierowcy, bo tak się nazywa katolicka impreza, powołana do życia przez krajowe Duszpasterstwo Kierowców, jest kpiną z państwa prawa i utrudnianiem życia kierującym pojazdami. KG Policji przed laty została postawiona przed faktem dokonanym przez kilku panów w sukienkach, kler narzucił kolejne, kościelne święto, bawiąc się przy okazji w policjantów. 25 lipca patrole drogówki nie pracowały normalnie, nie wlepiały mandatów za wykroczenia, pouczaniem łamiących przepisy kierowców zajmował się towarzyszący policjantom… ksiądz katolicki, nie mający do tego jakichkolwiek uprawnień! Byłoby świetnie, gdyby koszt kościelnej imprezy, paliwo do radiowozów, dniówki dla policjantów wziął na swe barki na ten jeden dzień Kościół katolicki, ale o takim luksusie można pomarzyć. Nie bardzo rozumiem, jakim prawem facet w sukience, swoim wyglądem wywołujący uśmiech politowania, poucza kierowców? To nie jest funkcjonariusz policji, to jest pracownik korporacji pod tytułem Kościół katolicki, który gdzieś ma polskie przepisy i polskie prawa! Skandalem jest, że rok w rok, od paru lat, na polskich drogach panoszą się sutannowi, uważający się za policjantów! To naginanie prawa, na które przymykają oko polskie władze, oraz szefowie policji, musi się skończyć. Bo co komu po dziesięciu przykazaniach kierowcy, które jakiś klecha rozdaje? Statystyki są nieubłagane, katolickie akcje pseudopolicjantów w sukienkach pomagają, jak umarłemu kadzidło! Przykład biskupa Piotra J. i jego kolegów po fachu jest tu jednym z przykładów. Cóż, oni obchodzą dzień bezpiecznego kierowcy. JEDEN dzień w roku, nie bacząc na pozostałe 364!


Kilka dni temu katooszołomska prasa podniosła wrzask, kiedy komendant radomskiej policji, Karol Szwalbe, nakazał zdjąć katolickie symbole religijne eksponowane w pomieszczeniach służbowych komisariatu. Czekam na więcej takich oddanych służbie, a nie Kościołowi i spasionym biskupom, funkcjonariuszy policji, którzy skończą z katolicką tragikomedią w swoich szeregach, a policja będzie znowu policją, której funkcjonariusze będą fachowcami z prawdziwego zdarzenia, a nie ministrantami w mundurach.

"W tak ważnym dla nas wszystkich – użytkowników dróg dniu, musimy pamiętać, że życie jest cenne i jedyne, należy je szanować i chronić także poprzez właściwe i ostrożne zachowanie na drogach- na co szczególną uwagę zwrócił Papież Benedykt na początku swojego pontyfikatu.

Zwracam się dzisiaj z prośbą do całego duchowieństwa Mazowsza o możliwie częste przypominanie wiernym tych oczywistych prawd, a szczególnie w  czasie trwania Ogólnopolskiego Tygodnia Świętego Krzysztofa.

Apeluję zatem, aby za kierownicą nie zapominać o ostrożności i wyobraźni, która pozwala nam przewidywać potencjalne zagrożenia! Proszę także o refleksję i pamięć o nieszczęściach, jakie za sprawą nierozważnych kierowców stały się udziałem tak wielu niewinnych osób! Boże, daj mi pewną rękę i bystre oko, abym na drogach nikomu nie wyrządził krzywdy. Nie pozwól Dawco Życia, abym stał się przyczyną śmierci lub kalectwa, a także zachowaj mnie od nieszczęścia i wypadku. 
Zwracam się dzisiaj z prośbą do całego duchowieństwa Mazowsza o możliwie częste przypominanie wiernym tych oczywistych prawd, a szczególnie w czasie trwania Ogólnopolskiego Tygodnia Świętego Krzysztofa.

.
 insp. Cezary Popławski.


Nie, nie biskup. Inspektor,szef mazowieckiej policji...


Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 9 sierpnia 2013

Komisariat policji to nie kaplica

Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na 2013 rok wyniósł ok. 19 mld zł. Najwięcej, bo 10,2 mld zł, resort przeznaczył na bezpieczeństwo. Co jest potrzebne policjantowi, by zapewnić bezpieczeństwo sobie i innym? Ciągłe podnoszenie umiejętności, powie ktoś z boku. Zgadza się, ale… to nie do końca prawda.

Przykład Radomia pokazuje, co dla tamtejszych mundurowych jest najważniejsze. Karol Szwalbe, nowy komendant miejski policji w Radomiu nakazał zdjąć krzyż katolicki ze ściany sali obrad. Symbol religijny ze swojego gabinetu usunął samodzielnie. Komendant okazał się facetem z jajami, który wykazał się cywilną odwagą, pokazał, że nie boi się okazywać swoich przekonań i światopoglądu i dał dowód, że komisariat policji ma być komisariatem, a nie katolicką kaplicą. W końcu to instytucja świecka, a nie katolicka. Zawyli z oburzenia niezadowoleni podwładni nowego komendanta którym nie w smak, że wydawał rozkazy będzie im nie klerykał i biskupi przydupas, lecz areligijny fachowiec. I do tego imieniem Karol, toż to profanacja!  Starym, sprawdzonym zwyczajem wysłali anonimowe pismo do komendanta wojewódzkiego policji, domagając się odwołania nowego, heretyckiego szefa. Donosiciele naskarżyli również do miejscowego biskupa, czym ośmieszyli się co do cna. Pokazali, czyją władzę uznają. Czy podburzyli też kapelana, wyposażyli w kropidło i w krzyż, by udał się na negocjacje z komendantem Szwalbe? A może sprowadzą na pomoc egzorcystę? Bo, jak skarżą się anonimowo mundurowi, ich nowy szef jest chamski grubiański i- o zgrozo!- nie wierzy w Boga. A wiadomo, że w katolickiej republice watykańskiej nie są istotne kompetencje, umiejętności, wiedza i doświadczenie, by awansować, lecz włazidupstwo, poddaństwo wobec kleru, donosicielstwo i udział w pielgrzymkach. Boga trzeba mieć w sercu, a nie na krzyżu, na ścianie gabinetu, panowie mundurowi! Czy komendant nie zerwał żadnemu z podwładnych krzyżyka z szyi, nie zabrania uczestniczenia w katolickich obrządkach i nie żąda od nich dokonania apostazji? Nie!

Donosiciele twierdzą, że NIE CHCE im się w takiej atmosferze pracować. W czym problem? Skoro skarżą biskupowi, że poczynania komendanta są  przeniesione z czasów komuny, to nic nie stoi na przeszkodzie, by panowie policjanci odeszli na emerytury. Przysługują im, skoro pamiętają czasy sprzed 1989 roku, nikt ich na siłę nie trzyma w służbie. Na ich miejsce przyjdą inni, nawet lepsi, a anonimowi donosiciele będą mogli z lubością wieść życie emeryta, modlić się do woli, o każdej porze dnia i nocy, zerkać na obrazki świętych, krzyż, oraz wizerunek ojca dyrektora. Tak na marginesie: na kogo głosowali panowie policjanci w ostatnich wyborach samorządowych i parlamentarnych?

Nie ma takiego prawa, które zabroniłoby komendantowi Szwalbe zdjąć krzyże ze ściany komisariatu, nikt nie zabroni mu bycia ateistą, który z komunistą ma tyle wspólnego, co Andrzej Rodan z wykładowcą z KUL. Konstytucja jasno stawia sprawę kwestii światopoglądowych, komendant nie musi być wierzący, by dobrze pełnić swoją funkcję. Co kilka dni słyszę, że Kościół katolicki cierpi na spadek powołań, że coraz mniej kleryków w seminariach, że w zakonach dominują starcy. Ciekawi mnie, dlaczego w szeregi Kościoła nie wstąpili przed laty radomscy, policyjni donosiciele, bo chyba pomylili się z powołaniem?

Inspektor Karol Szwalbe ma 42 lata. Ukończył politologię na Uniwersytecie Warszawskim. Służbę rozpoczął w 1991 r. w Komendzie Rejonowej Policji w Puławach. Następnie był wykładowcą w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, od 2001 r. służył w KWP w Radomiu. Był m.in. naczelnikiem Sekcji Patrolowo-Interwencyjnej KMP Radom, Komendantem Komisariatu Policji I, a od 2006 r. zastępcą komendanta miejskiego policji w Radomiu. W 2011 r. objął stanowisko szefa sokołowskich policjantów, a rok później został komendantem KPP w Węgrowie. Kopiący pod nim dołki mogą natomiast wpisać do swego CV uczestnictwo w pielgrzymkach na Jasną Górę, nasiadówki u miejscowego biskupa i konszachty z klerem i miejscowymi samorządowcami z PiS. Nie mają się czym pochwalić.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 7 sierpnia 2013

PiS nie zawłaszczy 11 listopada

Święto Niepodległości dopiero za trzy miesiące, a już wzbudza emocje. Politycy katoprawicy, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, nie zostawiają suchej nitki na premierze i krzyczą o prowokacji, jakiej rzekomo Donald Tusk miał dokonać. Jaką to zbrodnię popełnił szef rządu, skoro sam super agent, Johny English PiS-u, Tomasz Kaczmarek zawiadamia prokuratora generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa nie tylko przez premiera, ale i ministra środowiska Marcina Korolca? Otóż wolski Bond krzyczy, że chodzi o niedopełnienie obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa uczestników uroczystości odbywających się w dniu 11 listopada 2013 roku oraz generowanie niezasadnych wydatków. Fakt, bezpiecznie nie jest, kiedy wyborcy PiS wspierani przez narodowców wałęsają się po ulicach, krzycząc bzdury, które nazajutrz katooszłomscy publicyści nazywają patriotycznymi wystąpieniami. Rzekomo nieuzasadnione wydatki to szczyt klimatyczny ONZ, który odbędzie się właśnie 11 listopada w Warszawie. Prawdziwe nieuzasadnione koszta to będą, panie agent, za 3 lata w Krakowie, ale tego nie powie pisowski ministrant, zajmujący się odczytami w katolickich kościołach, prowadzonych przez radiomaryjnych proboszczów. SLD miało majora Dziewulskiego, PO pułkownika Miodowicza, PiS nie chciało być gorsze, więc przygarnęło w swoje szeregi Kaczmarka. Skoro taki skuteczny, zachwalany przez Kamińskiego i Kaczyńskiego, będzie miał możliwość zapanować nad tłumem antyglobalistów. Chyba nie brak mu umiejętności, które musi mieć byle pracownik ochrony zabezpieczający mecze stołecznej Legii?

Jarosław Kaczyński dostał szału, tym tłumaczę ukrywanie go przed mediami, dziennikarzami i wyborcami. Jego święto, jego dzień, tuż po listopadowej miesięcznicy ma sprofanować Tusk i układ z ONZ! Toż to powinien zbadać IPN, naprędce zwołana komisja sejmowa, której przewodzić powinien Antek Poilicmajster! Rozbawiła mnie argumentacja PiS-u, że szczyt klimatyczny w stolicy nie jest dobrym rozwiązaniem. Termin nieodpowiedni? Bzdura! Kaczyńskim każdy będzie zły: a to urodziny błogosławionego, a to pielgrzymka na Jasną Górę, a to rocznica chrztu Polski czy też matki boskiej którejś tam. PiS dowodzi, że w listopadzie możliwe będą zamieszki. Zamieszki! Nie radość, nie spokój, nie bezpieczeństwo, ale zamieszki. Zdaniem PiS, ich inicjatorami mogą być antyglobaliści, których 11 listopada w Warszawie nie zabraknie. Doprawdy? Czy to oznacza, że w poprzednich latach, kiedy antyglobalistów nie było, a ulicami miasta maszerowało towarzystwo, co to raz sierpem, raz młotem chce gonić czerwoną hołotę, było bezpiecznie i spokojnie?


Ktoś chce doprowadzić do wielkiej awantury, twierdzi Jarosław Kaczyński, krytykując datę klimatycznego szczytu. Tak, tylko że… tym kimś jest sam Kaczyński. On 11 listopada nic nie będzie świętował, podobnie jak jego posłowie oraz wyborcy. Będzie za to kolejny marsz PiS, wspierany przez faszystowskie bojówki a skierowany przeciwko władzy. To nie antyglobaliści są „elementem awanturniczym” (oby polski „element” odwdzięczył się Kaczyńskiemu przy urnach wyborczych za to określenie), lecz towarzystwo spod znaku NOP, ONR i MW, szukające okazji do zadym, a do których nie raz i nie dwa szef PiS puścił oko. Jestem pewien, że w tym roku będzie podobnie, jak w minionych latach, miasto będzie zdemolowane, a winę zrzuci się na antyglobalistów! Obarczy się nią także premiera Donalda Tuska, oraz prezydent Warszawy, takiej okazji PiS nie przepuści! Sfrustrowane towarzystwo Artura Zawiszy, szumnie, acz bezskutecznie zapowiadające utworzenie ruchu narodowego, będzie chciało się wykazać. Politycy PiS staną w obronie wolskich „patriotów”. Ubrać pana Zawiszę i Winnickiego w porcięta, ogolić i do piaskownicy, bo tam ich miejsce, tam mogą rysować faszystowskie symbole szczęście i realizować marzenia o wielkości, z łopatką i wiaderkiem.

Mnie zastanawia jedno: co ci „patrioci” zamierzają świętować? Co politycy PiS, Kaczyński i katooszołomscy publicyści będą 11 listopada robić na ulicach Warszawy, wielbić wolną Polską? Przecież każdego dnia, o każdej porze dnia i nocy wszyscy oni mówią, że Polska nie jest wolnym krajem, że jest zniewolona, że to kondominium, z władzą na każde skinienie Putina. Proponuję im, by wyjechali do Honolulu, małpy postraszyć. Te, od których nie pochodzą przodkowie posła Godsona.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Sierpień katolickiej trzeźwości

Biskupi katoliccy zaapelowali do owieczek, by sierpień przeżyli w abstynencji od alkoholu. Tylko sierpień, w pozostałe miesiące możesz, katoliku, chlać do woli! Pasterze w abstynencję nie idą, nie zaprzestaną też raczenia się mszalnym winkiem, na złość łykających ślinkę owieczek. W sierpniu jest szczególne nagromadzenie świąt maryjnych i to jest jedynym powodem apelu biskupów. Powtarzanym bezskutecznie od 29 lat. Weekend upewnił mnie w tym przekonaniu: wrzeszczące grupki młodych ludzi (wychowanych zgodnie w wolą biskupów w zgodzie wartościami chrześcijańskimi, z obowiązkową katechezą w szkole), z których wielu miało problem z zachowaniem równowagi, wracający nad ranem z całonocnych libacji pysznie spędzali czas w stolicy, której prezydent za rękę duch święty prowadzi. Pijany?

Józef Michalik, radiomaryjny biskup z Podkarpacia, rozbawił mnie już po raz kolejny, choć poczuciem humoru nie grzeszy: otóż w jego mniemaniu miesiąc trzeźwości ma zachęcić ludzi do radości. Z czego ma się cieszyć wierny w tym kraju, gdy widzi i słyszy Michalików, przepitą, tłustą gębę Głódzia i ogląda alkoholowe wyczyny Jareckiego? Abstynencja nie przekreśla życia towarzyskiego, lecz je pogłębia i ubogaca, bo odwołuje się do głębszych motywów- poucza Michalik. Skąd taka pewność u hierarchy, czyżby miał doświadczenie w tym zakresie, nadużywał, odstawił i mówi na podstawie własnych doświadczeń? A może Sławoj Leszek mu to zdradził? Biskupi oznajmili rządowi swe życzenie: rząd ma wspierać troskę Kościoła o trzeźwość narodu, wprowadzić reformy systemowe, oraz budować wielką koalicję społeczną w tej sferze. Jak ta troska ma wyglądać? Ano, więcej pieniędzy dla Kościoła na „walkę” z nałogiem! Domyślam się, że na czele Społecznego Komitetu ds. Wychowania w Trzeźwości stanie b. szef Ordynariatu Polowego, Sławoj Leszek Głódź wespół z b. prezydentem, Aleksandrem Kwaśniewskim?

Obłuda i hipokryzja biskupów zdają się nie mieć końca! Pusty śmiech mnie ogarnia, kiedy czytam bzdury kościelne, jakoby abstynencja była darem miłości, który wymaga odwagi pójścia pod prąd, skonfrontowania się z negatywnymi opiniami i powszechnymi praktykami. Jako osoba nieuzależniona od gorzałki, w dodatku były palacz, nie sądzę, by odstawienie, bądź w ogóle nie sięganie po kieliszek czy papierosa było jakimkolwiek darem! Znam osoby, które mają tzw. mocną głowę, a zdarza im się napić raz na 10 lat, w dodatku nie słaniają się na nogach. Mam ochotę, z uwagi na upały, wypić jedno, dwa piwa, to nie zabroni mi tego żaden Michalik czy inny pajac w sukience. Silna wola, bez katolickich guseł, jest jedyną bronią z nałogami, czy to się klechom podoba, czy nie. Nie smakuje mi alkohol, to go nie piję, ot i cała filozofia!

Niejaki Zbigniew Konecki, ksiądz katolicki, bredzi, by w sierpniu podjąć post polegający na rezygnacji z alkoholu w intencji Ojczyzny, pamiętając o ofierze życia, którą złożyło tak wielu naszych rodaków w sierpniu 1920 czy 1944 roku. Proponuję, by duchowny zapoznał się z faktami, czym podczas wojny handlowała ludność polska, co było najbardziej poszukiwanym towarem, czym się płaciło. Nie, nie pieniędzmi! Bimberkiem! Coś pokręciło się też księdzu, który wmawia, że potrzeba trzeźwości ojców, by wychowali trzeźwe dzieci. Niech klecha pokaże dowody, bo ja nigdy nie uwierzę, że w ślady nadużywającego alkoholu rodzica pójdą jego dzieci. Podobnie jak to, że dzieci rodziców bez nałogów nigdy nie sięgają po alkohol bądź papierosa!

W ubiegłym roku Polacy wydali na alkohol ok. 30 mld. złotych. Zagraniczni turyści, głownie Skandynawowie- wcale nie Rosjanie!- piją u nas na umór, wydając na alkohol krocie. I nie ma tu żadnego przymusu picia, jak twierdzą biskupi. Im zresztą jest całkowicie obojętne, czy naród polski pije, czy nie, ich interesuje co innego: by to na Kościół katolicki, jako jedyną instytucję zajmującą się rzekomo zwalczaniem alkoholizmu, ciągle łożyło państwo polskie. 80 mln. złotych kapslowego, które wpadło w ub. roku w kościelne łapy, piechotą nie chodzi. Im większe wpływy ze sprzedaży gorzałki do budżetu, tym więcej pieniędzy dla Kościoła. Koło się zamyka. Dziwnym trafem biskupi nie protestowali, kiedy ich kolega w sutannie, Henryk Jankowski, przed laty wypuścił na rynek trunek przyozdobiony swoją fizjonomią. Czyżby odpalał swoim zwierzchnikom działkę? Dziś klechy nawołują do wzięcia udziału w modlitwach, które mają pomóc w uwolnieniu z nałogów i trwaniu w abstynencji… To jak to jest? Wielmożny Boshobora nie wyleczył nikogo z alkoholizmu, kiedy gościł w Polsce, błogosławiony JP2 nie czyni cudów, nie wyleczył gdańskiego Actimelka?!

W ubiegłym roku biskupi nieostrożnie oznajmili, że bez rodziny nie ma trzeźwości. Patrząc na wyczyny Głódzia, Jareckiego i im podobnych, jestem w stanie przyznać klechom rację.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)