niedziela, 4 listopada 2012

Ciszej nad tą trumną!

Z sentymentem wspominam program satyryczny "Polskie zoo", panów Zaorskiego i Kryszaka. Emitowany w wieczorne piątki program w TVP, którą przed laty oglądało się z przyjemnością, raczył widza dużą dawką humoru. Kukiełki- zwierzaki, wyobrażające polityków, intrygujące dialogi, trochę złośliwości i kpiny, czego tam nie było! Polska nie byłaby Polską, gdybyśmy nie mieli swego zoo, tego na Wiejskiej. Prócz niej całkiem dobrze ma się trzódka, która tapla się we własnym sosie. Jak świnki, które żrą z korytka. Jednej się ulewa, druga z wyrzutem chrząka: nie dolewaj, bo nie zjemy! Śmieszne i żałosne, żałosne i śmieszne. Dokładnie takie, jak trzódka, która nie ma szacunku dla żywych, zmarłych, oraz dla "nienarodzonych", jeśli ci pochodzą z in vitro.

Co trzódkę wzburzyło? Ano sobotni pogrzeb księgowego z 35 letnim stażem pracy w zawodzie, Ryszarda Kaczorowskiego, który w słabym życiorysie politycznym posmakował epizodu bycia prezydentem Polski. Na uchodźstwie oczywiście. Od którego woli nie zależało nic, lub zupełnie nic.Trzódka nie może znieść, że w worach pokutnych nie stawili się zdrajcy Polski, jak ich świniopasy nazwali. A kogo określono mianem zdrajców? Prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska, szefa MSZ Radka Sikorskiego i innych. Wszyscy ci, którzy nie stawili się na pogrzebie, nie mają czego szukać w niepodległej Wolsce. Świniopasy ujadają, nie przewidzieli, że przedstawiciele polskich, legalnych, wybranych demokratycznie władz mają cywilną odwagę, by odpuścić polityczno- religijno- radiomaryjny spęd. Spęd, na którym nieudolnie usiłował brylować kompan Rydzyka, niejaki Dydycz, drohiczyński hrabia.Nadęty, niczym żaba, prawił: "Szukajmy odpowiedzi, nie zamykajmy ludziom ust. Wiara i prawda zawsze idą razem. To one stanowią duchowe zaplecze, to one są mocnym oparciem. To dzięki nim możemy stawać się coraz bardziej odpowiedzialnymi ludźmi honoru. Natomiast próby jakiegokolwiek tuszowania, zacierania śladów zakłamania, to one prowadzą do histerii. I ta histeria usiłuje blokować drogi. Ale nie zapominajmy: tylko prawda może nas wyzwolić". Manipulacje, pobożne życzenia, stwierdzenia klechy niezgodne z prawdą były ozdobą pogrzebu. . Taak, prawda ich wyzwoli. Tyle że nie prawda radiomaryjna! Bo ta usiłowała wmawiać Polakom, że Lech Kaczyński był największym prezydentem w historii Polski, dziś ta sama "prawda" już wmawia, że Ryszard Kaczorowski dorównywał Kaczyńskiemu wielkością. Nie dziwię się Donaldowi Tuskowi, oraz Bronisławowi Komorowskiemu, nie razi mnie ich absencja na pogrzebie. Słuchać bredni Dydycza, jego politycznego, nieudolnego show? A po co to komu?

Zrzedły miny Dydyczom, katoprawicy i pisiołom. Sądzili, że prezydent i premier na kolanach słuchać będą kiepskiego przemówienia radiomaryjnego biskupa. A to niby jakim prawem politycy, reprezentujący Polskę, mieliby przyjść na prywatną, polityczną szopkę, autorstwa PiS i Kościoła? Politycy, którym towarzystwo spod znaku PiS zarzuca kondominium, poddaństwo i uległość wobec Rosji, mają bez końca znosić fochy prezesa i radiomaryjnych biskupów? Wystarczy prześledzić kilka uroczystości, kiedy pod pomnikami buczała katoprawicowa publika, której nie podobała się obecność niesłusznie politycznych. W sobotę liczyły świniopasy, że uda się pohałasować, powznosić antytuskowych i antykomorowskich haseł, pomachać szabelką, a tu takie rozczarowanie! Obowiązkiem państwowym jest to, żeby przedstawiciele najwyższych władz byli tu, w tym miejscu –ujadał Mariusz Błaszczak. Nie może ciągle pojąc, ten lokaj żoliborski, że najwyższe władze nie są na jego i Kaczyńskiego zawołanie, że nic muszą robić tego, co robić musi Błaszczak? Kilka punktów usiłował ugrać dla swego PJN Paweł Kowal, który z dużym, udawanym bólem przyjął fakt, że nie było przedstawicieli rządu, ministrów, liderów opozycji. W ocenie polityka PJN absencja polityków pokazała, jaki mają oni stosunek do państwa. Panu Kowalowi nie mieści się w głowie, że politycy PO mają prawo mieć inny pomysł na Polskę, niż miało środowisko związane z Ryszardem Kaczorowskim, że mają inne poglądy, inny światopogląd i nie po drodze im z Polską marzeń zmarłego.

Absencja najwyższych ranga polityków ma być narodową hańbą? Raczą żartować ujadający krytycy, niezdolni do jakiejkolwiek samodzielnej oceny. Oczami wyobraźni widzę ich zachowanie na pogrzebie Wojciecha Jaruzelskiego, jak najbardziej legalnego, byłego prezydenta Polski. Widzę ich zachowanie na pogrzebie Bronisława Komorowskiego czy Donalda Tuska. Byłoby cicho, dostojnie i poważnie, czy też zgraja durni usiłowałaby zrobić sobie cyrk? Gwizdy i wycia to w chlewie! Popiskuje naczelny, świecki talib, Terlikowski. Będący na garnuszku państwa pasożyt wyjaśnia, że prezydent i premier są tak bardzo zachwyceni, tym jak oni sami i dowodzone przez nich państwo zdało egzamin, że nawet nie raczyli pojawić się na pogrzebie prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Nie, państwo przez nich dowodzone nie zdało egzaminu, skoro łoży na takiego mizernego osobnika, jakim jest Terlikowski.

Drugi, czy pierwszy był to pogrzeb Ryszarda Kaczorowskiego, dociekają w rachunkach radiomaryjni. Kto wie, czy na pewno ostatni to pogrzeb zmarłego prezydenta, bo znając mentalność postsmoleńskiego towarzystwa, niewykluczone, że Ryszard Kaczorowski wiecznego odpoczynku nie zazna. Czujni politycy PiS są gotowi w każdej chwili zażądać przeprowadzenia ekshumacji. Może hel, może trotyl się odnajdzie…

Na pogrzebie zabrakło Jarosława Kaczyńskiego. Jego przydupasy usiłowały tłumaczyć, że ich wodza nie było z powodów rodzinnych. Powiedzmy...

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz